Story of Magic


#4 You can get addicted to a certain kind of sadness
Milovan Peterca
#4 You can get addicted to a certain kind of sadness 44ed7a51308510c6828a703562e4f5eea824682b
Przynależność : Brakebills
Dyscyplina : Manipulacja snami
Zasoby : 33PD | 1335$
Milovan Peterca
Profesorowie
#5

Na początku starał się funkcjonować, udawać, że wszystko było dobrze, że ostatni sen z Lysandrą nie wpłynął na niego znacząco, jednak nawet on nie potrafił tak się okłamywać. Tu jedno potknięcie, tam drugie. Tu za bardzo opuścił swoje bariery mentalne przy uczniu, który miał się włamywać do jego umysłu, tam zapłakał żałośnie po obudzeniu. Nie tak wyobrażał sobie to spotkanie, może było w nim coś z romantyka, który myślał, że Lys go zobaczy, wszystkie wspomnienia wrócą i będą żyć happily ever after? Nie, nie miał głowy w aż takich obłokach, ale myślał, że będzie inaczej, że porozmawiają, że jakoś to wyjdzie...
Jednak on stchórzył. Nic nowego. Słowa Lysandry odebrały mu bardzo szybko resztki pewności co do tego pomysłu. A mimo tego siedział teraz na fotelu i planował to zrobić jeszcze raz... dlaczego?
Rozumiał, że Lys mogła czuć się skołowana tym, że ją zna tak dobrze, zareagowała emocjonalnie. To nie było ich miejsce, ich wspomnienia, które przytaczał. Były tylko i wyłącznie jego, Lysandra miała prawo czuć się skołowana. Nie chciał zostawiać niedomówień, które znów go by dręczyły przez lata.

Tym razem nie był to żaden magiczny las. Tamten las był jak już ustaliliśmy jego miejscem. Tym razem był to po prostu central park. Nie miał z tym miejscem żadnych konkretnych wspomnień z Lysandrą. Ot po prostu miejsce w Nowym Jorku, dość znane w sumie wszystkim. Jedyne co nie sugerowało, że jest to rzeczywiste, to fakt, że było tu kompletnie pusto. Środek dnia i żadnej duszy dookoła. Siedział sobie na ławeczce, nie paląc już zwykłego papierosa tylko Iqosa, tak jak to robił w czasach obecnych, nie w szkolnych tak jakby pamiętała to Lysandra.
- Obiecałem sobie, że nie zrobię tego drugi raz po twojej ostatniej reakcji. Powinienem przestać obiecywać rzeczy. Mam do tego za słabą wolę. -  stwierdził, rzucając słowa teoretycznie w eter, ale to był sen Lysandry w końcu, musiała słyszeć wszystkie wypowiadane przez niego tu słowa.
- Nie chciałem jednak zostawić niedopowiedzeń między nami... - powiedział, przenosząc swój wzrok na Lysandrę.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
23.11.20 14:12
https://story-of-magic.forumpolish.com/t162-brakebills-milovan-peterca https://story-of-magic.forumpolish.com/t196-brakebills-milovan-peterca#306 https://story-of-magic.forumpolish.com/t195-brakebills-milovan-peterca https://story-of-magic.forumpolish.com/t198-prof-milo#308 https://story-of-magic.forumpolish.com/t197-ilomilo#307
Powrót do góry Go down
Lysandra Silberg
#4 You can get addicted to a certain kind of sadness B4460fbc983e9c5324a94ca9f72dfdc504fc3f4f
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : informator
Zasoby : 8PD | 1335$
Lysandra Silberg
Alpha Ophiuchi
{4}

Taktyka typu "działać i nic przy tym nie myśleć" mogła być skuteczna tylko do czasu.
Gdzieś, na pewnym głębokim poziomie samoświadomości wiedziała o tym od samego początku, ale i tak wydawało się to lepszym rozwiązaniem niż chociażby zawinięcie się w kłębek pod dziesiątkami koców albo intensywne gdybania co krok czy to jeszcze sen, czy też już bardzo surrealistyczna jawa. Nie była zaprogramowana do takich wielopoziomowych rozgrywek świadomości, okay?
Ostatecznie to było jednym z głównych powodów, dla których odeszła ze szkoły. W pierwszym podejściu do życia miała dość stosowania sztuczek służących do manipulowania ludziom w głowach - może to i irracjonalne, ale źle było jej z myślą, że magia też miała do tego służyć. Rzeczą ludzką było idealizowanie pewnych rzeczy, zamykanie ich w ładnych obrazkach bez wad i oprawianie w ramkę, tak Lysandra postrzegała magię, pojawiła się przecież niczym przebłysk słońca w najmroczniejszym momencie jej życia. Dlatego tak chętnie rzuciła się w ręce guślarzy, kiedy już na dobre rozgościły się w jej myślach kuszące opowieści o tym, jak wygląda ich podejście do magii. Słowem nie wspomniała nikomu o swojej decyzji aż do dnia, w którym stała się ona faktem z prostego powodu - nie chciała łamać serca Milo. Dobrze wiedziała, że gdyby choćby napomknęła o tym co planuje, to albo starałby się ją od tego odwieść i musiałaby złamać mu serce stanowczym "nie"; albo, o zgrozo, zechciałby pójść za nią, a obstawanie przy stanowczym "nie" w takim wypadku złamałoby serce nie tylko jemu, ale i jej samej.
Tylko czy gdyby powiedziałaby mu o tym na pożegnanie, to bolałoby ono mniej?

Wróciło zabawne uczucie zamykania oczu w jednym miejscu, a otwierania w kompletnie już innym. Tak, nawet po blisko trzech dekadach nie przestawało jej to bawić. Przynajmniej mogli zacząć z uśmiechem z jej strony, co po ostatnim emocjonalnym wybuchu było chyba dość... na miejscu? Przez ułamek sekundy zastanawiała się nawet, czy by go nie przeprosić, ale ostatecznie dalej nie była pewna, czy wszystkiego tego sobie nie wymyśliła, wtedy wychodziłoby na to, że przeprasza samą siebie. Pogmatwane to było. Powinien jej na powitanie wręczyć jakiś odręcznie napisany przewodnik, a nie rzucać gładkimi słówkami. - A gdzie tu są dopowiedzenia? - spytała pół żartem, pół serio, rysując stopą drobne kręgi w alejkowym żwirze. - Nie wiem nawet jak masz na imię.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
24.11.20 22:51
https://story-of-magic.forumpolish.com/t170-guslarze-lysandra-silberg https://story-of-magic.forumpolish.com/t253-guslarze-lysandra-silberg https://story-of-magic.forumpolish.com/t257-guslarze-lysandra-silberg#670 https://story-of-magic.forumpolish.com/t258-lysia#671 https://story-of-magic.forumpolish.com/t259-lysandra#675
Powrót do góry Go down
Milovan Peterca
#4 You can get addicted to a certain kind of sadness 44ed7a51308510c6828a703562e4f5eea824682b
Przynależność : Brakebills
Dyscyplina : Manipulacja snami
Zasoby : 33PD | 1335$
Milovan Peterca
Profesorowie
Dobre pytanie. Ich cała relacja była jednym wielkim niedopowiedzeniem. Mimo tego, że kiedyś byli dla siebie bliscy, to chyba nawet wtedy nie zawsze potrafili ze sobą rozmawiać. Lysandra nigdy mu nie powiedziała o swoich powodach do opuszczenia Brakebills, raczej nie podjęła tej decyzji z dnia na dzień, jednak nigdy nie podzieliła się z nim swoimi wątpliwościami, on z pewnością też miał swoje moment z związku z swoją niepewnością.
Zaśmiał się, kiedy spytała go o imię. Zdał sobie sprawę, że nawet się wtedy nie przedstawił. Zapomniał o tym, że Lysandra nie pamiętała NIC o nim. Nawet coś tak prozaicznego jak imię zostało wytarte z jej pamięci.
- Milovan Peterca, chociaż nikt do mnie nie mówi po pełnym imieniu.- stwierdził, wzruszając ramionami, by następnie przenieść na nią swój wzrok. Nawet rodzice do niego się tak nie zwracali, jeśli dłużej nad tym pomyślał. Zawsze zwracali się do niego per 'syn', zaznaczając jego rolę. Syn, dziedzic nazwiska i tak dalej. Dla nich to było dalej ważne. Nazwisko, ród. W XXI wieku takie podejście było mocno przestarzałe, no ale nie w rodzinie Peterców. - Milo is fine. - dodał, wzruszając ramionami.
- Ostatni raz jak zmanipulowałem twój sen... byłem samolubny. Miejsce, które wybrałem. Moje zachowanie. Chciałem uparcie udowodnić, że się znamy... ale to nie jest już dłużej prawda, czyż nie? Moje wspomnienia nie są już dłużej twoimi. Znam Lysandrę, którą poznałem w szkole, lata temu. To też nie ma dłużej żadnego znaczenia. - odpowiedział, wzdychając ciężko. Taka była prawda i musiał jej też stawić czoła. Byli dla siebie nieznajomymi, poza tymi wspomnieniami, które Milo uparcie trzymał w swojej głowie. Mógłby bardzo łatwo się ich pozbyć, szybka manipulacja i nie będzie bólu po stracie Lysandry, jednak nie chciał. Nie chciał jej zapominać.
- Nie miałem prawa cię tym wszystkim obarczać. Tak samo jak nie mam prawa teraz nawiedzać twoje sny bez twojej zgody... jeśli powiesz, że mam odejść i zostawić cię w spokoju, to to zrobię. - odpowiedział, starając się ukryć cały ból, który został spowodowany przez wypowiedzenie ostatniego zdania. Nie wiedział jak przeżyje to, jeśli Lys powie, że ma jej dać spokój i najlepiej zapomnieć o niej, ale uszanuje jej wolę.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
25.11.20 19:15
https://story-of-magic.forumpolish.com/t162-brakebills-milovan-peterca https://story-of-magic.forumpolish.com/t196-brakebills-milovan-peterca#306 https://story-of-magic.forumpolish.com/t195-brakebills-milovan-peterca https://story-of-magic.forumpolish.com/t198-prof-milo#308 https://story-of-magic.forumpolish.com/t197-ilomilo#307
Powrót do góry Go down
Lysandra Silberg
#4 You can get addicted to a certain kind of sadness B4460fbc983e9c5324a94ca9f72dfdc504fc3f4f
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : informator
Zasoby : 8PD | 1335$
Lysandra Silberg
Alpha Ophiuchi
Było coś urzekającego w tym, jak daleko był gotów pójść byle tylko podążyć za swoim marzeniem, by jeszcze raz ją zobaczyć. Z pewnością taka nieustępliwość dotknęłaby innych poziomów jej uczuć, gdyby miała dostęp do swojego dawnego "ja", ale nawet w tak okrojonym wydaniu, w jakim teraz przed nim stała miało to wszystko swój... urok.
Powinna była się domyślić, że jako człowiek niemający wprawy w podejmowaniu pośpiesznych, nie-tak-przemyślanych-jakby-się-wydawało decyzjach, podjęcie takowej nie skończy się dobrze, ale skąd miała wiedzieć, że w efekcie zostanie obdarowana permanentną, acz wybiórczą amnezją. Mogła to oczywiście potraktować jako plus w całym równaniu, w końcu nieczęsto świat daje nam możliwość zaczęcia życia raz jeszcze z czystą kartą, ale teraz, kiedy z każdym słowem Milo rosło w niej poczucie, że pod tym woalem zapomnienia, na który w ostatnich latach zwracała coraz mniej uwagi, kryje się coś cholernie ważnego, czego została pozbawiona bez nawet jednego zapytania; nie była już co do tego taka pewna.
Ktoś lubujący się w dosłownych definicjach moralności mógłby chcieć się wykłócać, że po prawdzie, to stało się to na jej własne życzenie - gdyby nie grzebała w informacjach, które ktoś z jakiegoś powodu opatrzył metką "zakazane" i nie uparła się tak mocno na gonienie za niezależnością - oh, jakże inaczej mogłoby wyglądać ich życie.
- Milo. - powtórzyła na próbę, gdzieś po cichu licząc, że może tym razem zadziała sztuczka ze słowem-kluczem i odblokowywaniem wspomnień. Daremnie. Za to przywołało to kilka obrazków z dzieciństwa i przez dłuższą chwilę próbowała wyobrazić go sobie z nieco jaśniejszymi włosami, w okularach okrągłych i zakrywających pół twarzy, o tak, takie rzeczy warto było sobie przypominać. Nawet się cicho roześmiała do tego obrazka. - Moje imię znasz, to przynajmniej na tym poziomie gramy
fair.
Mogła tylko bez słowa przytaknąć, kiwnąć głową i do wtóru westchnąć. W swoim, jak się okazywało nowym wcieleniu, raczej unikała zabawy w sentymenty a na samą myśl o braniu udziału w smętnych scenkach rodzajowych, aż się fizycznie wzdrygała, ale tutaj, w nienaturalnie wyludnionym parku, bez publiki, czuła jakby zrzucała pewną maskę.
I wzdrygnęła się. Ale nie na myśl o byciu postawioną przed koniecznością rozmowy o uczuciach dowolnej maści, a na słowa, że jeśli tylko sobie tego zażyczy, mężczyzna odejdzie. Nie chciała, żeby odchodził. Była to zupełnie nagła, zrodzona z impulsu myśl, ale kiedy już wybrzmiała w jej głowie, zaczęła mieć sporo sensu. No, sensu w bezsensie, jeśli miało to jakikolwiek... sens? - Nie. - historia zatoczyła koło, bo oto po raz kolejny z gorączkowością w głosie bezwiednie łapała go za rękę obiema dłońmi, tak jakby naprawdę bała się, że bez tego zwyczajnie wstanie i zniknie. - Nie możesz teraz odejść.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
26.11.20 22:38
https://story-of-magic.forumpolish.com/t170-guslarze-lysandra-silberg https://story-of-magic.forumpolish.com/t253-guslarze-lysandra-silberg https://story-of-magic.forumpolish.com/t257-guslarze-lysandra-silberg#670 https://story-of-magic.forumpolish.com/t258-lysia#671 https://story-of-magic.forumpolish.com/t259-lysandra#675
Powrót do góry Go down
Milovan Peterca
#4 You can get addicted to a certain kind of sadness 44ed7a51308510c6828a703562e4f5eea824682b
Przynależność : Brakebills
Dyscyplina : Manipulacja snami
Zasoby : 33PD | 1335$
Milovan Peterca
Profesorowie
Jego kąciki ust chciały drgnąć do góry, kiedy usłyszał swoje imię, padające z jej ust... jednak nie zrobiły tego. Dlaczego? Brakowało czegoś w jej głosie, co by sprawdziło by to się stało. Nie był to ten ton głosu, który powodował u niego taką reakcję, nie było to słodkie przeciągnięcie jego imienia, kiedy starała się go do czegoś przekonać, nie było to krótkie i szybkie wyrzucenie na bezdechu między pocałunkami, ani wesołe zwrócenie uwagi na siebie, kiedy się mijali gdzieś w szkole pomiędzy swoimi zajęciami i Lysandra chciała zwrócić na siebie jego uwagę. Nie - więc nie było powodów do uśmiechu. Brzmiało to bardziej jakby Lys testowała na języku jak jego imię w ogóle brzmi. Znała je, ale w pewnym sensie dalej je dopiero poznawała. Ah ten czas przyszłoprzeszły.
- Indeed, I do. - wiedział wiele więcej niż jej imię, jednak w sumie na ile to były dalej aktualne informacje? Tego nie wiedział. W przeciwieństwie do niej, nie musiał testować jak brzmi jej imię na jego języku. Wiedział to doskonale, wiedział jak by wypowiedział jej imię chyba we wszystkich możliwych sytuacjach. No ale cóż. Wszystko sprowadzało się do tego, że on pamiętał, ona nie. Uśmiechnął się lekko, kiedy złapała go za rękę i powiedziała, że nie może odejść. Swoją dłonią drugiej ręki pogładził delikatnie wierzch jej dłoni, które go trzymały.
- Jeśli tego chcesz, to nie odejdę. Przynajmniej nie do czasu, kiedy będziesz musiała się obudzić. - stwierdził, gładząc dalej jej dłoń. Nie mogli być tu w końcu całą wieczność... chociaż bardzo by tego chciał. Zawsze wszystko łatwiej mu przychodziło w snach, czasem kusiło by zostać po prostu we własnej wyobraźni do końca swoich dni.
- Co u ciebie? - spytał ni z gruchy ni z pietruchy. - Zdałem sobie sprawę, że nie wiem jak twoje życie potoczyło się po twoim odejściu ze szkoły. - wyjaśnił swoje pytanie. Nie wiedział co robiła, z czego się utrzymywała. Wyraził tym też chęć poznania... nowej jej. Jakkolwiek dziwnie to brzmi. Chociaż w ich relacji mało było rzeczy, które można byłoby określić jako normalne.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
27.11.20 20:40
https://story-of-magic.forumpolish.com/t162-brakebills-milovan-peterca https://story-of-magic.forumpolish.com/t196-brakebills-milovan-peterca#306 https://story-of-magic.forumpolish.com/t195-brakebills-milovan-peterca https://story-of-magic.forumpolish.com/t198-prof-milo#308 https://story-of-magic.forumpolish.com/t197-ilomilo#307
Powrót do góry Go down
Lysandra Silberg
#4 You can get addicted to a certain kind of sadness B4460fbc983e9c5324a94ca9f72dfdc504fc3f4f
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : informator
Zasoby : 8PD | 1335$
Lysandra Silberg
Alpha Ophiuchi
Ile razy podśmiewała się cicho, w wolnych chwilach czytając w wysłużonych kopiach romansideł dla kobiet typu ździebko zapomniana przez męża kura domowa, linijki brzmiące właśnie jak "rozsmakowywanie się w imieniu tall, dark and handsome chwata", co do którego już sama okładka spoilerowała, że będzie "tym jednym jedynym". A teraz bezwstydnie była gotowa użyć dokładnie takiego zwrotu, gdyby ktoś tylko zażyczył sobie jej narracyjnego komentarza na temat mijającej chwili.
Czasami po prostu ciężko odkryć koło na nowo i trzeba posłużyć się powycieranymi już na brzegach frazesami. Imię poznanego w tych przedziwnych okolicznościach mężczyzny pozostawiało na języku posmak nostalgii, zupełnie tak, jakby w głowie Lys na te kilka sekund zwarł się jeden z drugim kabelkiem i znalazła się w samym środku epizodu synestezji.
Nie była mistrzynią pierwszych spotkań (choć pierwsze wrażenie potrafiła zrobić piorunujące, ale to historia na zupełnie inną dobranockę) i pewnie to też już o niej wiedział - ale skoro ona nie wiedziała, że on wiedział, to może zgodnie z alternatywną matematyką wymiaru przyszłoprzeszłego, wszystko się zerowało i ostatecznie nikt nic nie wiedział? To dopiero byłoby sprawiedliwe.
- Zgaduję, że hasło "dobrze" byłoby kolejnym wielkim niedopowiedzeniem? - raz jeszcze ścisnęła jego dłoń, której ani myślała puścić w najbliższej przyszłości i posłała łagodny półuśmiech. Kompletnie niezdarnego poczucia humoru najwyraźniej nie zdołała wyleczyć nawet wymuszona amnezja, a kto wie, może tylko je pogłębiła. Amnezja to w końcu kopalnia złota dla kogoś, kto umiał opowiadać tylko
dorky jokes.
- Nie bardzo pamiętam jak się zaczęło, ale znaleźli mnie ludzie - naprawdę mili ludzie - którzy pokazali mi jak działa magia natury - nie była pewna czy to ważne, by wspomnieć mu, jak bardzo cieszyła się na każdą kolejną taką lekcję, choć na bank zdradziły ją oczy, które zaczęły błyszczeć ekscytacją, kiedy tylko wspomniała o swoim ulubionym rodzaju czarów - a w wolnych chwilach pisałam sobie horoskopy do gazet i inne takie małe bzdury, o których wszyscy mówią, że nie czytają i wszyscy wiedzą, że to pierwsze to nieprawda.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
30.11.20 1:09
https://story-of-magic.forumpolish.com/t170-guslarze-lysandra-silberg https://story-of-magic.forumpolish.com/t253-guslarze-lysandra-silberg https://story-of-magic.forumpolish.com/t257-guslarze-lysandra-silberg#670 https://story-of-magic.forumpolish.com/t258-lysia#671 https://story-of-magic.forumpolish.com/t259-lysandra#675
Powrót do góry Go down
Milovan Peterca
#4 You can get addicted to a certain kind of sadness 44ed7a51308510c6828a703562e4f5eea824682b
Przynależność : Brakebills
Dyscyplina : Manipulacja snami
Zasoby : 33PD | 1335$
Milovan Peterca
Profesorowie
A ile to było historii o tym biednym, wymęczonym życiem, który tęskni za swoją ukochaną (tu chciałam użyć słowa pining, ale nie wygląda ono ładnie w poście po angielsku, a tęsknić to nie ma tego wydźwięku samo w sobie, więc daje oba) i patrzy tęsknym wzrokiem w kierunku osoby, której nigdy nie będzie mógł zdobyć, która była totalnie poza jego zasięgiem? Wszyscy brzmieli trochę jak bohaterowie słabej książki, może byli takimi postaciami? Plus dorzucić do tego wszystkiego ten magiczny pierdolnik, w którym żyli i tyle.
Zaśmiał się cicho, słysząc jej słowa o kolejnym niedopowiedzeniu. Zapewne byłaby to jakaś informacja, jednak Milo chciałby wiedzieć więcej.
- Zawsze.... nieważne. - Chciał powiedzieć coś w stylu, że natura zawsze była jej typem magii i zawsze się w tym odnajdywała, jednak ugryzł się w język. Nie chcąc znów się wyłamywać i wracać do tego co było, jaka była wtedy.
- Horoskopy? - zapytał z uśmiechem na ustach, unosząc wysoko brew do góry. Z jakiegoś powodu wizja Lysandry klepiącej w wolnym czasie horoskopy do gazety go rozbawiła na tyle, że wyszedł trochę ze swojej strefy komfortu i naprawdę się uśmiechnął. - Coś ciekawego dla skorpiona? - spytał, unosząc lekko brew do góry, opierając się plecami o parcie ławki na której siedział. Nie żeby wierzył w tego typu rzeczy... i nie żeby Lys wydawała się szczerze w nie wierzyć. Podejrzewał, że zapewne taką miała pracę.
- Cieszę się, że ci się układa. - powiedział po chwili, wzdychając delikatnie a jego uśmiech zniknął z jego twarzy. Cieszył się, że jej się układa, naprawdę... nawet jeśli to było bez niego w jego życiu. Znów miał trochę wątpliwości, czy powinien to robić, w końcu Lysandra ułożyła sobie życie jakieś i jej się w to wpierdala, jednak zapewniła go, że nie chce by odchodził, więc planował tutaj zostać tak długo, jak Lys będzie tego chciała.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
30.11.20 19:59
https://story-of-magic.forumpolish.com/t162-brakebills-milovan-peterca https://story-of-magic.forumpolish.com/t196-brakebills-milovan-peterca#306 https://story-of-magic.forumpolish.com/t195-brakebills-milovan-peterca https://story-of-magic.forumpolish.com/t198-prof-milo#308 https://story-of-magic.forumpolish.com/t197-ilomilo#307
Powrót do góry Go down
Lysandra Silberg
#4 You can get addicted to a certain kind of sadness B4460fbc983e9c5324a94ca9f72dfdc504fc3f4f
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : informator
Zasoby : 8PD | 1335$
Lysandra Silberg
Alpha Ophiuchi
Lepiej chyba nie zastanawiać się ile sztampowych wzorców z książek i innych form przekazywania historii, z których jednego dnia się podśmiewamy, innego staje się zwyczajnie naszą rzeczywistością.
Jeśli o nią chodzi, to - gdyby siły wyższe kopiowały motywy z tych milszych korpo i dawały opcję wyboru - celowałaby raczej w księżniczki, którym nie był zapisany w gwiazdach książe-pierdoła z fantastycznie wybujałym męskim ego; w latach wcześniejszych prawdopodobnie wybrałaby klimaty Romea i Julii - ciche i nieśmiałe romantyczne ciągoty, i lekkie przechyły w stronę masochizmu robią tak z człowiekiem i nie mogła nic na to poradzić.
Teraz była księżniczką w swojej bajce, chociaż z tego co się orientowała w kanonach, średniowysokie, dziamgate istoty z wykolejonym poczuciem humoru i skrzywioną filozofią życiową nie często mogą liczyć na diamentowe diademy i sukienki z bufiastymi rękawami. Ale to nie szkodzi - trochę magii, dzięki której mogła komunikować się ze swoimi przyjaciółmi ze szklarni, a ostatnio nawet kiełkujące początki panowania nad żywiołem ognia, bardzo korzystne dla kogoś, kto za cenę własnego życia nie umiał upilnować paczki zapałek - to całkiem dobre zadośćuczynienie. Nie śmiała narzekać.

Jeszcze nie.
- Zawsze co? - skrzywiła się na słowo "nieważne". Z każdą mijającą minutą pogłębiało się jej przekonanie, że w ich rozmowie nawet błahe rzeczy nie są tak nieistotne, jakby mogło się wydawać. Było to może dość odważne i krok-za-daleko-idące założenie, ale nie miała za wielu lepszych alternatyw pod ręką. Tak czy nie?
- Tak, horoskopy. - uniosła dumnie głowę. I żeby było jasne, nie była świrniętą na punkcie wykresów urodzeniowych, układów planet w dniu, w którym twoja paprotka miała katar pięć lat temu i obwieszaniu każdej powierzchni półpłaskiej setkami koralików wykraftowanych ze słownikiem minerałów. Traktowała to raczej jako kładkę między pisaniem rzeczy zupełnie nieambitnych i niepotrzebnych a rodzeniem w bólach i mękach geniuszu rzeczy zupełnie ambitnych, za które równie dobrze mogłaby dostać pewnego dnia literackiego nobla. Obróciła jego dłoń wnętrzem do góry i przybrała minę zawodowej chiromantki, sunąc powoli palcem po każdej linii, chociaż nie pamiętała nawet dwóch rzeczy z całej listy, tych, które ponoć można było z rąk wyczytać. To na pewno wszystko przez to, że czytała to okropnie dawno temu. Na pewno nie dlatego, że czuła niewytłumaczalne, acz miłe ciepło, kiedy tak sobie beztrosko obracała ręką Milo. - Um... jak postanowisz sobie jutro rozłożyć karty tarota, to w sumie nic konkretnego z tego nie będzie, co najwyżej odzwierciedlą twój wewnętrzny bałagan po weekendzie. - pokiwała głową w teatralnej zadumie, przybierając arcy-poważną, pokerową wręcz minę. - Tak będzie, nie zmyślam.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
01.12.20 20:03
https://story-of-magic.forumpolish.com/t170-guslarze-lysandra-silberg https://story-of-magic.forumpolish.com/t253-guslarze-lysandra-silberg https://story-of-magic.forumpolish.com/t257-guslarze-lysandra-silberg#670 https://story-of-magic.forumpolish.com/t258-lysia#671 https://story-of-magic.forumpolish.com/t259-lysandra#675
Powrót do góry Go down
Milovan Peterca
#4 You can get addicted to a certain kind of sadness 44ed7a51308510c6828a703562e4f5eea824682b
Przynależność : Brakebills
Dyscyplina : Manipulacja snami
Zasoby : 33PD | 1335$
Milovan Peterca
Profesorowie
Romeo i Julia a zamiast Montekich i Kapuletów będzie Brakebills i guślarze? Coś w tym było. Może nie pałali do siebie nienawiścią, jednak było coś na zasadzie wzajemnej pogardy między tymi dwoma zbiorowiskami magików. Guślarze tak bardzo nienawidzili Brakebills za to, że odgradzało ich od wiedzy, nie dzieliło się z nimi, nie było komunizmu ala "to nie jest wasza wiedza, to jest nasza wiedza" a z drugiej strony jak wiele osób odeszło z Brakebills by praktykować magię, która nie była dozwolona za murami uczelni? Czy to nie było ironiczne?
- Chciałem powiedzieć, że zawsze magia natury była twoją mocną stroną, twoją ulubioną magią. Nie wiem jednak czy powinienem nawiązywać do tych czasów, do moich wspomnień. Nie chcę, byś czuła się niekomfortowo. - odpowiedział szczerze, patrząc na Lysandrę. Nie wiedział czy powinien wspominać w ogóle o tych czasach, których Lys nie pamięta. Czy może sam powinien je najlepiej usunąć z pamięci i do nich nie wracać. Trudno było się jednak powstrzymać, kiedy wspominała o czymś a on o tym wiedział w jakimś stopniu. Zawsze jakieś wspomnienia wracały. Nawet takie proste, jak to, że w czwartki czekał na Lys po jej zajęciach z magii natury, by później ją gdzieś zabrać.
Uśmiechnął się, kiedy Lysandra dotknęła jego dłoni. Nie była już to taka touch-starved reakcja, jaka miała miejsce przy pierwszym śnie, jednak dalej było to dla niego jak narkotyk, do którego wrócił po bardzo długim, wymuszonym na nim odwyku. Nie chciał rzucać tego nałogu.
- To nie mówi zbyt wiele, Miss Silberg. Na pewno, nie da się wyczytać coś więcej? - spytał, unosząc wysoko jedną brew a na jego ustach pojawił się uśmieszek. Na Welesa, gdyby tylko Lysandra znała otoczkę jaką Milo roztacza wokół siebie na co dzień, to wiedziałaby jak bardzo rzadkie jest to zjawisko, by Peterca w ogóle się uśmiechnął, poza pobłażającym typowym uśmiechem numer osiem, który miał czasem przyklejony do maski. Chociaż zazwyczaj go w ogóle nie przyklejał. Lys poznawała tego Milo, którego zawsze znała, wersję tylko dla niej, tą nieidealną ale prawdziwą. Wcześniej znała obie... teraz nie miała ku temu okazji, by poznać inni odbierają Milo.
- Nie wątpię w twoje talenty wróżbiarskie. - odpowiedział z poważnym, jednakże nieco rozbawionym tonem głosu.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
01.12.20 22:52
https://story-of-magic.forumpolish.com/t162-brakebills-milovan-peterca https://story-of-magic.forumpolish.com/t196-brakebills-milovan-peterca#306 https://story-of-magic.forumpolish.com/t195-brakebills-milovan-peterca https://story-of-magic.forumpolish.com/t198-prof-milo#308 https://story-of-magic.forumpolish.com/t197-ilomilo#307
Powrót do góry Go down
Lysandra Silberg
#4 You can get addicted to a certain kind of sadness B4460fbc983e9c5324a94ca9f72dfdc504fc3f4f
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : informator
Zasoby : 8PD | 1335$
Lysandra Silberg
Alpha Ophiuchi
Analogia - chociaż woniejąca trochę sztampą i przerobiona na milion sposobów przez lata, dekady i wieki święcenia przez Szekspira tryumfów na froncie "miłość, której każdy pragnie" - była trafna, ot co.
Uczucia były tworem przedziwnym już na etapie, gdy dotyczyły jedynie dwóch osób; w momencie, w którym w spiralę wciągane zostawały kolejne i kolejne osoby, robiło się tylko ciekawiej, bardziej dziko i bez porównania rosły szanse na to, że wszystko zakończy się epicką katastrofą, przy której koniec Titanica będzie jak zatopienie papierowej żaglówki w ulicznej kałuży.
Świat magików nie różnił się w zasadzie niczym od świata zwyczajnych szaraczków, którzy zupełnie nieświadomie musieli radzić sobie z rutyną codzienności bez rytuałów, kolorowych szkiełek i zaklęć z dziesiątkami skomplikowanych gestów; gdyby lata temu wiedziała to, co wie dzisiaj, poważnie zastanowiłaby się nad swoją odpowiedzią, kiedy stanęła przed zaproszeniem do tej budżetowej wersji Harry'ego Pottera, która teraz stanowiła integralną część jej życia. Ba, która
simply była jej życiem.
- Wiesz, to całkiem śmieszne. - oznajmiła lekkim tonem, nie kryjąc szczerego rozbawienia - Mówisz mi te wszystkie rzeczy i część mnie uważa, że to w opór podejrzane, i że zasadniczo powinnam dać ci w pysk i kazać spadać byle dalej. - mówiła to wszystko głosem podobnym do tego, którego używa zapowiadająca pogodę ładna pani z trzecioligowej stacji kablówki - Za to inna część mnie jest święcie przekonana, że coś w tym musi być, bo nawet przypadkowe senne widziadło nie ma prawa wiedzieć aż tylu
accurate things.
Zgodnie z prośbą przesuwała palcami dalej po jego dłoni. Oh, teraz już zdrowo testował pokłady jej kreatywności i może nawet gdzieś po cichutku zaczynała rozmyślać, czy opłacało się teraz zacząć żałować, że nigdy nie wykazywała wybitnych talentów w jasnowidzeniu. - Umm... nie uważasz, że czasem lepiej nie wiedzieć za dużo? - spytała chytrze, na marginesie myśli układając parę mistycznie brzmiących linijek o rzeczach, hm, no z dupy, ale jak na złość szło jej to wyjątkowo opornie. Nic nie chciało się ze sobą zgrywać. Czyżby traciła swoje "moce"? O nie, nie może być, co ona teraz biedna zrobi - Wiesz, aura tajemnicy i tak... co jeśli wszechświat szykuje ci tu super niespodziankę, a ty ją sobie zaspoilerujesz. Wtedy będzie ci głupio.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
07.12.20 23:49
https://story-of-magic.forumpolish.com/t170-guslarze-lysandra-silberg https://story-of-magic.forumpolish.com/t253-guslarze-lysandra-silberg https://story-of-magic.forumpolish.com/t257-guslarze-lysandra-silberg#670 https://story-of-magic.forumpolish.com/t258-lysia#671 https://story-of-magic.forumpolish.com/t259-lysandra#675
Powrót do góry Go down
Milovan Peterca
#4 You can get addicted to a certain kind of sadness 44ed7a51308510c6828a703562e4f5eea824682b
Przynależność : Brakebills
Dyscyplina : Manipulacja snami
Zasoby : 33PD | 1335$
Milovan Peterca
Profesorowie
Tylko czy byli skazani na ten sam los, co bohaterowie Szekspira? Raczej nie było im to pisane, po pierwsze - życie nie było szekspirowską powieścią. Po drugie, nie mieli po dwanaście lat jak bohaterowie ów tragedii, po trzecie... Romeo był debilem a Julia była idiotką. Jednak można się było doszukiwać pewnych schematów, które były w życiach obu par. Chociaż czy o Milo i Lys dalej można było mówić jako o parze? Chyba jedynie w kontekście pary ludzi, nie w innych znaczeniach słowa para. Kiedyś to było. Kiedyś to były czasy, teraz nie ma czasów.
- Jeśli uważasz mnie za senną marę, to w sumie żadne moje słowa nie wpłyną na twoją decyzję. - odpowiedział, wzruszając delikatnie ramionami. W końcu nie da się komuś kto ma zwidy przetłumaczyć co jest prawdą a co nie, dla niego wszystko jest prawdą. - Jednak wiesz, że da się manipulować snami. Co mogę powiedzieć o sobie, to to, że jestem w tym całkiem dobry. - uśmiechnął się delikatnie patrząc na Lysandrę, by następnie westchnąć delikatnie i spojrzeć gdzieś w przestrzeń parku, który stworzył na potrzeby tej rozmowy.
- Już od dawna chciałem się z tobą skontaktować... jednak wszystko łatwiej zawsze mi przychodziło w snach. - stwierdził, wzruszając ponownie ramionami. Wiele razy myślał o tym, wiele razy do tego podchodził, ale rezygnował w strachu przed bólem, przed ostrymi słowami z strony Lysandry, która go nie pamięta czy jakikolwiek powód znalazł w takim momencie. Spotkanie z nią w rzeczywistości? To by wymagało jeszcze więcej odwagi, której bądźmy szczerzy Milo nie posiadał. Bał się, że kolejny raz zostanie mu złamane serce, to już się nie podniesie.
Spojrzał na swoją dłoń, która znajdowała się w jej drobnych dłoniach, by następnie spojrzeć na nią z uśmiechem na ustach.
- Hmm.. Sądzisz, że prawdziwa zabawa tkwi w odkrywaniu rzeczy? Powinienem oczekiwać niespodzianek od losu? - Taa... jedyną niespodzianką od losu jakiej Milo oczekiwał to kosa między żebra. Chociaż to nie byłaby niespodzianka, bo w sumie życie po nim ciśnie od początku. Nie spodziewał się szczęścia w swoim życiu.
- Naprawdę, nie zdradzisz nawet rąbka tajemnicy? Chociaż kiedy jej się mogę spodziewać? - spytał, ewidentnie dobrze się bawiąc tą całą rozmową-wróżeniem.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
09.12.20 0:11
https://story-of-magic.forumpolish.com/t162-brakebills-milovan-peterca https://story-of-magic.forumpolish.com/t196-brakebills-milovan-peterca#306 https://story-of-magic.forumpolish.com/t195-brakebills-milovan-peterca https://story-of-magic.forumpolish.com/t198-prof-milo#308 https://story-of-magic.forumpolish.com/t197-ilomilo#307
Powrót do góry Go down
Lysandra Silberg
#4 You can get addicted to a certain kind of sadness B4460fbc983e9c5324a94ca9f72dfdc504fc3f4f
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : informator
Zasoby : 8PD | 1335$
Lysandra Silberg
Alpha Ophiuchi
Być może istniała trzecia, sekretna furtka, która poprowadziłaby ich do zakończenia historii, które nie będzie brzmieć jak zrzynka z najbardziej rozpoznawalnych romansów w dziejach.
Ostatecznie, skoro już i tak była bliżej niż dalej rozsądzenia sporu, jaki toczył się w jej głowie na korzyść teorii, że jego wizyty w jej snach wcale nie były rychłym zwiastunem wstąpienia jej skromnej osoby w grono certyfikowanych czubków, mogli równie dobrze poczynić kilka pierwszych, powolnych kroków w stronę wypracowania własnego, zupełnie oryginalnego finału.
Z drugiej strony, po co już na starcie bić się z setką domysłów, co może zdarzyć się na koniec. To nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem, tuż przed pierwszą sceną przeczytać na jednym wdechu wszystkie napisane akty. Dużo ciekawiej jest zaczekać choćby do epilogu, a najlepiej pozwolić, aby historia sama się rozwinęła, bez zerkania w skrypty losu. To ostatnie, owszem, wymagało dużego zaufania do sił zarządzających światem przedstawionym i brunetka nie była pewna czy po blisko trzech dekadach gry w pokera, podczas której czuła się jak z przepaską na oczach i jedną ręką związaną za plecami, miała dość silnej woli, by pójść w taki scenariusz;
z drugiej zaś strony, z dnia na dzień, przekonywała się coraz mocniej, że co jak co, ale nie zostało jej już do stracenia dość, żeby aż tak bardzo trapić się tym, jak nie-fair okażą się wyciągnięte z rękawa tricki przeciwnika.
- Mówisz podejrzanie rzeczowo. - oceniła z leciutkim tylko błyskiem sceptyzmu w oczach, przygryzając na sekundę dolną wargę. - Takich tekstów sama bym chyba nie wymyśliła. Czyli wychodzi na to, że jesteś prawdziwy. - pokiwała głową na znak, że właśnie uwierzyła sama sobie. - A ja nie jestem szurnięta. - dodała jeszcze cicho pod nosem, nie do końca pewna, czy ją usłyszał czy nie.
- Oh, o-okaay... - niepewnie przeciągnęła ostatnią samogłoskę. Kusiło spytać co dokładnie miał na myśli mówiąc "od dawna"; korciło dowiedzieć się jak długo trwała w bańce wymuszonej amnezji, o której jeszcze nawet do niedawna nie wiedziała. Równolegle rozważała, czy to aby bardzo nietaktowne będzie stawić czoła prawdzie i przypomnieć, że z jej perspektywy widzieli się raptem drugi raz
ever.
- Sądzę, że... że nikomu nie zaszkodzi od czasu do czasu czegoś nie wiedzieć. - odparła nieco wymijająco. Czy sama była fanką niespodzianek? A skąd. Czy lubowała się we wmawianiu innym, że nie ma na świecie nic lepszego niż porządne zrządzenie losu? Ależ oczywiście! Jakby nie patrzeć, gdyby teraz pozwolił sobie na szczyptę pozytywnego myślenia, to fakt, że nie kazała mu się z miejsca wynosić z własnej podświadomości, był niejako niespodzianką od losu. I to taką na plus, prawda? - Może właśnie teraz. Może za dzień albo dwa. A może dopiero za wiele, wiele lat. Kto to wie. - uniosła lekko brew, licząc, że bawi się równie dobrze co ona.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
16.12.20 2:33
https://story-of-magic.forumpolish.com/t170-guslarze-lysandra-silberg https://story-of-magic.forumpolish.com/t253-guslarze-lysandra-silberg https://story-of-magic.forumpolish.com/t257-guslarze-lysandra-silberg#670 https://story-of-magic.forumpolish.com/t258-lysia#671 https://story-of-magic.forumpolish.com/t259-lysandra#675
Powrót do góry Go down
Milovan Peterca
#4 You can get addicted to a certain kind of sadness 44ed7a51308510c6828a703562e4f5eea824682b
Przynależność : Brakebills
Dyscyplina : Manipulacja snami
Zasoby : 33PD | 1335$
Milovan Peterca
Profesorowie
Z pewnością byłoby o wiele łatwiej gdyby znalazł ją po prostu w realnym świecie. Wmawiał sobie, że Nowy Jork jest duży, że nie znalazłby jej. Nie wiedział nawet czy była w Nowym Jorku... ale z drugiej strony. Dobrze wiedział, że gdyby poprosił Amber o to, by znalazła mu informacje na temat Lysandry Silberg, to by to zrobiła dla niego... chociaż Lys w sumie mogła też zmienić tożsamość czy coś w tym stylu. Spotkanie w rzeczywistości oszczędziłoby Lysi wielu dylematów, jednak zawsze znajdował wymówi przed konfrontacją w rzeczywistości, po prostu wszystko łatwiej mu przychodziło w snach. Zawsze były lepsze niż rzeczywistość. No może poza tymi momentami, kiedy był w szkole, Lysandra była z nim i czasem zapominał o tej całej presji rodziców na swoich ramionach. Wtedy chyba to była jedyna sytuacja, w której przestał wierzyć w to, że w snach może być lepiej... ale to szybko minęło. Prysło jak bańka mydlana.
- Zawsze. - odpowiedział z uśmiechem na ustach, kiedy stwierdziła, że mówi bardzo rzeczowo. Co jak co, ale Milo zawsze był tym, który mówił rzeczowo, nieco po profesorsku, jeszcze zanim sam został profesorem w Brakebills. - Nie jesteś szurnięta. - potwierdził. Źle się trochę z tym czuł, że przez niego Lys rozważała swoją stabilność mentalną... jednak skoro już ustalili, że jest prawdziwy, to nie będzie chyba problemów z tego powodu, prawda?
Spojrzał na nią uważniej, kiedy usłyszał jej niepewne "okej". Nie wiedział czy chciała coś innego powiedzieć, czy zapytać. - Jeśli chcesz o coś zapytać, albo powiedzieć coś to mów. Nie krępuj się. - stwierdził, wzruszając delikatnie ramionami. Nie chciał by były między nimi niedopowiedzenia czy coś w tym stylu. Chociaż i tak będzie ich cała masa, patrząc na to, że on ją zna na wylot a ona jego absolutnie nie pamięta. Spojrzał na ich dłonie, bo Lys ciągle trzymała jego dłoń w swoich. Może nie uległ jej dotykowi tak jak w ostatnim ich wspólnym śnie, jednak dalej nie chciał tego tracić.
- Jednak czasem warto jest wiedzieć. - odpowiedział, patrząc w jej oczy. To pierwsza odpowiedź, która mu przyszła na myśl. Tak, znów wracał do tego, że ona go nie pamiętała, ona nie wiedziała. Oddałby wiele, by przywrócić Lysandrze wspomnienia. Jednak z drugiej strony... jeśli go zostawiła świadomie? Nie chciała go już dłużej znać? Czemu nie powiedziała w takim razie. Czemu nie złamała mu serca raz na dobre i nie pozwoliła mu tego zaleczyć.
- Hmm... a jaką niespodziankę mógłbym dostać teraz, huh? Skoro jest możliwe, bym dostał ją teraz? - spytał, unosząc wysoko brew do góry i uśmiechając się zadziornie. Może nie powinien się z nią tak droczyć jak wtedy, jak w tych wspaniałych starych czasach... jednak czasem bardzo łatwo było mu się przy niej zapomnieć, że nie jest tą Lysandrą, że w zasadzie spotkali się drugi raz z jej perspektywy.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
16.12.20 17:55
https://story-of-magic.forumpolish.com/t162-brakebills-milovan-peterca https://story-of-magic.forumpolish.com/t196-brakebills-milovan-peterca#306 https://story-of-magic.forumpolish.com/t195-brakebills-milovan-peterca https://story-of-magic.forumpolish.com/t198-prof-milo#308 https://story-of-magic.forumpolish.com/t197-ilomilo#307
Powrót do góry Go down
Lysandra Silberg
#4 You can get addicted to a certain kind of sadness B4460fbc983e9c5324a94ca9f72dfdc504fc3f4f
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : informator
Zasoby : 8PD | 1335$
Lysandra Silberg
Alpha Ophiuchi
Rozsądek podpowiadał, że gdyby znalazł ją w realnym świecie i powtórzył wszystkie te słowa, które padły na przestrzeni obecnego i minionego snu, to... do opisu tego, co mogłoby mieć miejsce potem, pasowałoby wiele różnych słów, ale "łatwo" i jego pochodne na milion milionów procent nie znalazłyby się nawet w pierwszej setce kandydatów.
Choć z drugiej strony, takie spotkanie oszczędziłoby jej wielu godzin intensywnych rozważań, czy nadaje się już do pensjonatu dla czubków, czy też powinna poczekać z meldowaniem jeszcze kilka lat pełnych znoszenia tego, co jej wesoła, guślarska rodzinka gotowa była zaserwować. Miałaby namacalny dowód, że istnieje w równie mocno zakotwiczonym w rzeczywistości stopniu co ona sama, nawet jeśli historia, jaką byłby jej opowiedział, pasowałaby raczej do kanonów fantastyki na poziomie dobrze i bardzo dobrze sprzedającej się półki - cóż począć, rozwiązania idealne nie istniały.
- Oj tak, to zdecydowanie pocieszająca informacja. - szkoda trochę było fashion białego kaftana z wiązaniem na plecach, ale jak to głosił poeta - w pierwszej kolejności należało się cieszyć z małych rzeczy. A stabilność mentalna wydawała się być całkiem cennym towarem.
Niespiesznie wzięła długi, głęboki oddech, wypuszczając go po kilku sekundach z lekkim, dźwięcznym gwizdem. Ot takie jej małe dziwactwo pochodzenia nieznanego, przypałętało się do niej któregoś dnia i zapuściło korzenie w jej jestestwie. - Mam wrażenie, że... chciałabym cię zapytać o tyle rzeczy... a jednocześnie wolałabym o nic nie pytać. Nie wiem, ja... nigdy wcześniej się tak nie czułam. - zerknęła na niego krótko unosząc wzrok i - czy to było zawstydzenie w jej oczach? Onieśmielenie? Kto by pomyślał. Subtelny ciężar jego dłoni w swojej traktowała już półświadomie jako swego rodzaju talizman - bez cienia pomysłu
dlaczego acz wciąż zabawnie kojący.
- Czasem tak. - zgodziła się łaskawie, już ani na sekundę nie uciekając wzrokiem. Głupio było nie przyznać mu racji chociaż połowicznie, skoro z każdą mijającą chwilą coraz mocniej życzyła sobie wiedzieć, co takiego zostało jej odebrane wymuszoną amnezją. - A czasem nie. - dodała przekornie, pukając go palcem w nos. - Na tym polega nie-spo-dzian-ka, - posłużyła się nawet tą ultra pożyteczną, nabytą w przedszkolu umiejętnością, jaką jest dzielenie wyrazu na sylaby, żeby zaakcentować jak istotnym elementem jest tu fragment o następowaniu niespodzianie i znienacka. - że nie wiesz co, gdzie i kiedy aż do ostatniej sekundy.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
27.12.20 19:44
https://story-of-magic.forumpolish.com/t170-guslarze-lysandra-silberg https://story-of-magic.forumpolish.com/t253-guslarze-lysandra-silberg https://story-of-magic.forumpolish.com/t257-guslarze-lysandra-silberg#670 https://story-of-magic.forumpolish.com/t258-lysia#671 https://story-of-magic.forumpolish.com/t259-lysandra#675
Powrót do góry Go down
Milovan Peterca
#4 You can get addicted to a certain kind of sadness 44ed7a51308510c6828a703562e4f5eea824682b
Przynależność : Brakebills
Dyscyplina : Manipulacja snami
Zasoby : 33PD | 1335$
Milovan Peterca
Profesorowie
Well, cóż. Jedna sprawa ustalona - Lysandra nie była walnięta. Po prostu miała bardzo nietypowego ex, który wolał ją nawiedzać w snach, niż stawić jej czoła osobiście po tym jak go zapomniała. W sumie nie tylko jego. Wieść o tym, że opuściła Brakebills spadła na nich jak grom z jasnego nieba, jednak bądź co bądź Milo odczuł to najmocniej. Przynajmniej jemu się tak wydawało. Inni stracili kumpelkę od Weltersa, przyjaciółkę - on stracił ukochaną.
- Wiem jak się czujesz po części. - stwierdził, wzruszając ramionami, przenosząc wzrok gdzieś w park na chwilę. - Chciałbym ci powiedzieć wszystko, jednak z drugiej strony... - westchnął, nie kończąc swojej myśli. Co z drugiej strony? Miał świadomość, że to są jego wspomnienia, nie wspomnienia Lysandry? Powiedzenie jej wszystkiego nic nie da, jeśli tego Lys nie poczuje? Nie poczuje tego co niosą te wspomnienia? Albo przynajmniej tego co niosły. Czas przeszły. Słowa nie sprawią tego, że poczuje to co on czuł... ale może uda mu się sprawić, że poczuje to znowu? Nadzieja matką głupich jak to mówią, ale umiera ostatnia.
Zaśmiał się, kiedy zaczęła go pukać w nos. Urocza para drażniąca się na ławce w parku. Tacy kiedyś byli i Milo bardzo łatwo popadł znów w ten nastrój, chociaż starał się pamiętać o tym, że Lysandra tego nie pamięta, to naprawdę bardzo łatwo było się zatracić w tym wszystkim znowu. Uśmiechał się, śmiał się... Welesie, kiedy ostatni raz tak otwarcie się śmiał? Może gdzieś ze swoimi siostrami, jednak wtedy dalej też czuł się nieco przytłoczony życiem, teraz czuł się totalnie zrelaksowany, coś czego nie czuł od dawna. Wykonał ruch jakby chciał "zjeść" albo raczej złapać w usta palec Lysi, którym pukała go w nos w dość infantylnym geście droczenia się.
- Nie-spo-dzian-ka powiadasz. - powtórzył po niej, tak jakby zastanawiał się nad sensem tego słowa, który Lysandra właśnie wypowiedziała - Hmmm... może się przekonam do tego, kiedyś. Jak już zobaczę co to za niespodzianka, to dam ci znać czy warto. - odpowiedział z uśmiechem na ustach. W końcu może totalnie nie będzie warto czekać? A może to będzie coś co totalnie odmieni jego życie na lepsze? Well... nie wierzył w istnienie tej drugiej kategorii, jednak kto wie. Może na tym polegała niespodzianka?
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
27.12.20 22:20
https://story-of-magic.forumpolish.com/t162-brakebills-milovan-peterca https://story-of-magic.forumpolish.com/t196-brakebills-milovan-peterca#306 https://story-of-magic.forumpolish.com/t195-brakebills-milovan-peterca https://story-of-magic.forumpolish.com/t198-prof-milo#308 https://story-of-magic.forumpolish.com/t197-ilomilo#307
Powrót do góry Go down
Lysandra Silberg
#4 You can get addicted to a certain kind of sadness B4460fbc983e9c5324a94ca9f72dfdc504fc3f4f
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : informator
Zasoby : 8PD | 1335$
Lysandra Silberg
Alpha Ophiuchi
Owacje na stojąco, huczna uczta pochwalna i może jakaś ofiara dziękczynna z dziewicy - Lysandra była normalna, a przynajmniej na tyle normalna na ile było to możliwe w tych jakże sprzyjających warunkach uniwersum, w którym na porządku dziennym były rytuały, zaklęcia i wielopalczaste stwory czyhające na niespodziewających się niczego magików. A nie, wróć, to ostatnie wykreśl, to już za bardzo wybieganie w przyszłość.
Z perspektywy czasu wyglądało na to, że zdolność do podejmowania racjonalnych i nie-szajbniętych decyzji sprzeniewierzyła już dawno - mniej więcej wtedy, kiedy postanowiła opuścić mury szkoły. Oczywiście, jak to zwykle bywa z decyzjami wątpliwymi moralnie, efekty idzie dostrzec dopiero w najgorszym z możliwych momentów, czyli kiedy jest za późno by zmienić cokolwiek. Tak przynajmniej pozwolono im sądzić do chwili, w której pierwszy raz nawiedził jej sen. Od owej wizyty co kilka kroków, co kilka potencjalnie nieistotnych decyzji wydawało jej się, że słyszy z tyłu głowy cichy, nienachalny acz przenikliwy głosik skrzeczący coś o względności. I tu kołem wracało rozmyślanie o kontroli poczytalności.
End of story.
Uroczo zabrzmiało stwierdzenie, że wie jak się czuje, po części. Bo Lysandra nie wiedziała. Odczuwała mniej więcej milion rzeczy jednocześnie, na raz, w dodatku co trzecia wykluczała te dwie pierwsze, a mimo to czuła to wszystko, w kółko i... pff, ciekawie było dziś w jej głowie. Tym można by to podsumować. - ...z drugiej strony? - dopytała, kiedy minęło sekund pięć. Dziesięć. Dwadzieścia, a Milo wciąż nie dokończył zdania. Owszem, nie miała swoich dawnych wspomnień, ale stanowiło to jedynie kolejny dobry argument za tym, by nie zostawiać między nimi ani jednego niedopowiedzianego zdania więcej.
Uśmiech mężczyzny sprawił, że z głowy wyleciały jej wszystkie linijki o radosnych kaprysach losu i szczęśliwie kończących się osobliwościach w matrixie, które naprędce sobie przygotowała i była gotowa mu półżartem półserio wcisnąć. O chrystusie, gdyby tylko jej codzienna wersja mogła teraz siebie zobaczyć... oj nie byłaby zadowolona. Stawka jak sto do jednego, że sama siebie kopnęłaby w tyłek. Tylko, że senna wersja miała to absolutnie gdzieś. Za dobrze bawiła się uciekając palcem to w jedną, to w drugą stronę, byle tylko uniknąć "zjedzenia". Bajeczna infantylność tej chwili połączona z jego słowami zrodziła w jej głowie pewną myśl, pewien pomysł. - Mógłbyś... - przygryzła na moment dolną wargę, dobrze, że od dziecka była fanką skakania w ogień i na głęboką wodę bez większego zawahania - ...mógłbyś odnaleźć mnie. Tam, w realnym świecie. - machnęła dłonią w bliżej nieokreślonym kierunku, gdzieś za jego plecami - To dopiero byłaby niespodzianka.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
29.12.20 0:37
https://story-of-magic.forumpolish.com/t170-guslarze-lysandra-silberg https://story-of-magic.forumpolish.com/t253-guslarze-lysandra-silberg https://story-of-magic.forumpolish.com/t257-guslarze-lysandra-silberg#670 https://story-of-magic.forumpolish.com/t258-lysia#671 https://story-of-magic.forumpolish.com/t259-lysandra#675
Powrót do góry Go down
Milovan Peterca
#4 You can get addicted to a certain kind of sadness 44ed7a51308510c6828a703562e4f5eea824682b
Przynależność : Brakebills
Dyscyplina : Manipulacja snami
Zasoby : 33PD | 1335$
Milovan Peterca
Profesorowie
Może nie dokładnie czuł to samo, ale też miał kociokwik w głowie. Nie było mu łatwo z pewnością być przy Lys. Odczuwał ten dysonans od tego kim była, od Lys którą znał, a którą miał teraz przed oczami... jednak nie zawsze, bo czasem po prostu o tym zapominał i zatracał się w wspomnieniach. Z jednej strony chciał powiedzieć jej wszystko, z drugiej strony wiedział jakie to będzie niosło ze sobą konsekwencje. Chciał po prostu by nagle wszystko stało się prostsze? By jego życie nie było wieczną tułaczką pod górkę?
- Z drugiej strony... - zaczął, wzdychając ciężko. - Mogę ci opowiedzieć każde najdrobniejsze wspomnienie jakie mam związane z nami. Ba, w śnie mógłbym ci nawet je pokazać z mojej perspektywy.- powiedział, rozważając nad możliwościami. Przecież mógłby nagle zmienić ten park na kampus Brakebills. Pokazać jej jak się spotkali na koceniu. Pokazać ten... oryginalny... sposób jak zostali razem.
- Ale to dalej będą moje wspomnienia, nie twoje. Skrzywione przez moją perspektywę, moje emocje. Zobaczysz... ale nie poczujesz tego co wtedy czułaś. Będzie to seria slajdów z mojego życia. Moje wspomnienia, nie twoje. - odpowiedział, wzdychając ciężko. Miał nadzieje, że przekazał to co miał na myśli wystarczająco dobrze. Dla niego to byłoby pstryknięcie palcami, by nagle tu zacząć jej pokazywać swoje wspomnienia związane z Lysandrą. Jednak co to zmieni między nimi? Jeśli teraz nie wytworzą jakiejś więzi to na co to wszystko? Zwłaszcza nie chciał, by Lys działała jakoś pod wpływem tego co zobaczyła, z żalu nad Milo.
Nieco się spiął, słysząc o propozycji spotkania w rzeczywistości. Starał się tego po sobie nie pokazać, jednak Lys powinna to dostrzec.
- Chciałabyś? - spytał, chociaż Lys właśnie to powiedziała, to i tak nie był tego pewny. Tak jak już było mówione. Rzeczy mu łatwiej przychodziły w snach. Był pewniejszy siebie. To była jego domena, jego świat. Czuł się dobrze... w rzeczywistości niekoniecznie. - Dalej jesteś w Nowym Jorku? - spytał. Ludzie różnie reagują na stratę pamięci. Mogła gdzieś wyjechać, zmienić miejsce zamieszkania.
- Są jakieś miejsca, w które będą dobrym miejscem, by zacząć cię szukać w realnym świecie? - spytał, patrząc na nią uważnie. Myśląc intensywnie nad tym całym pomysłem spotkania się w rzeczywistości. Wiedział dobrze, że będzie inaczej niż w śnie... ale czy nie warto spróbować? Naprawdę chciał się spotkać z Lysandrą w rzeczywistości, jedynie obawiał się konsekwencji takiego spotkania - jak zawsze. Milo zawsze był tą osobą, która myślała o konsekwencjach każdej, najdrobniejszej rzeczy.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
29.12.20 13:40
https://story-of-magic.forumpolish.com/t162-brakebills-milovan-peterca https://story-of-magic.forumpolish.com/t196-brakebills-milovan-peterca#306 https://story-of-magic.forumpolish.com/t195-brakebills-milovan-peterca https://story-of-magic.forumpolish.com/t198-prof-milo#308 https://story-of-magic.forumpolish.com/t197-ilomilo#307
Powrót do góry Go down
Lysandra Silberg
#4 You can get addicted to a certain kind of sadness B4460fbc983e9c5324a94ca9f72dfdc504fc3f4f
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : informator
Zasoby : 8PD | 1335$
Lysandra Silberg
Alpha Ophiuchi
Może pora zamienić się rolami? Rzecz technicznie ciężka do zrobienia, ale czy w świecie magików rzeczywiście istniały rzeczy absolutnie niewykonalne? Takie, przed którymi stawiano grubą kreskę z adnotacją, że tej linii nie przekraczamy za żadne pieniądze i inne niematerialne wartości występujące w świecie. Powinni kiedyś omówić ten temat, skoro tak przyjemnie prowadziło im się konwersację, przeskakując od tego do tamtego, na chwilę zahaczając jeszcze o to i owo.
A może pora przyjąć inną taktykę, posłuchać głosu rozsądku i dać sobie nawzajem prawdziwie czystą kartę? Nie wątpiła, że ciężko byłoby mu dobrowolnie pozbyć się wspomnień, które - o ile dobrze zrozumiała - były swoistym ostatnim bastionem niezmąconego szczęścia; i ani myślała głosić herezje z rodzaju "a bo jej bez wspomnień żyło się całkiem dobrze, więc to pewnie nic takiego". Prawda, w nowym wcieleniu stała się kąśliwą złośnicą, którą w dziewięciu przypadkach na dziesięć mdliło na widok uroczych scenek rodzajowych z wielką miłością w tle, ale wbrew obiegowej opinii nie była bez serca. Miała je po prostu owinięte w kilka grubych warstw folii bąbelkowej i trzymała je w nietłukliwym pudełku wyłożonym gąbką, przez co być może miała chwilami problem, by poprawnie z niego korzystać, ale wciąż je miała. Po prostu nie życzyła sobie serdecznie, by znowu wylądowało z trzaskiem na podłodze, bo na miłość boską, ile razy można składać jedno i to samo.
Po tych kilku zdaniach jedyne co była w stanie z siebie wydusić to bezdźwięczne "o". Biegle władała dwoma językami, względnie dogadać się dałaby radę w jeszcze co najmniej trzech innych, a i tak miała białą plamę tam, gdzie powinno pojawić się słowo dostatecznie na miejscu, by posłużyć za odpowiedź.
- Mhm. - pokiwała entuzjastycznie głową, na ustach zakwitł jej kolejny szczery i pogodny uśmiech. Ach, chyba jednak miała coś nie tak z głową, skoro ucieszyła się jak dziecko w bożonarodzeniowy poranek na myśl, że po całym Nowym Jorku będzie ją tropił mężczyzna, z którym - ze swojej
kinda ograniczonej perspektywy - rozmawiała raptem dwa razy w życiu. - To bez porównania najlepsze miasto na świecie, gdzie indziej miałabym być? - uśmiech z pogodnego przerodził się w lekko zadziorny. Choć urywki wspomnień z rodzinnego Nyborg mościły się wygodnie na zaszczytnym drugim miejscu, to i tak były lata świetlne od poziomu sentymentu, jakim darzyła tę wielomilionową mieścinę.
Przymrużyła oczy, szukając dobrej odpowiedzi na to pytanie. Miała tendencję do bywania wszędzie, do trafiania w najdziwniejsze miejsca i wędrowania bez celu, a jeśli nawet z celem, to zwykle i tak kończyła w możliwie najbardziej oddalonym od takowego punkcie. Jeśli los sprzyjałby Milo choć odrobinę, równie dobrze mógł znaleźć ją...
wherever. - Lubię patrzeć na śnieg na Moście Brooklińskim. - przynała w końcu. Tak, to brzmiało jak całkiem bezpieczna wskazówka. W niedługo potem poczuła znamienne łaskotanie w całym ciele, zwiastujące nadchodzące przebudzenie. - Znajdź mnie. - powtórzyła z powagą raz jeszcze. Na pożegnanie.

/zt. x2
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
30.12.20 2:27
https://story-of-magic.forumpolish.com/t170-guslarze-lysandra-silberg https://story-of-magic.forumpolish.com/t253-guslarze-lysandra-silberg https://story-of-magic.forumpolish.com/t257-guslarze-lysandra-silberg#670 https://story-of-magic.forumpolish.com/t258-lysia#671 https://story-of-magic.forumpolish.com/t259-lysandra#675
Powrót do góry Go down
Sponsored content
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Powrót do góry Go down
Skocz do: