Story of Magic


 :: 
Off-top
 :: Chatka Bety
Let's talk
Valerie Stirling
Let's talk 51e80357cc58bab7c3a394ac099cf0e4eed9b491
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Członek Sekty
Zasoby : 16PD | 1600$
Valerie Stirling
Beta Librae
Valerie doszła jako tako do siebie po byciu prawie uduszoną na śmierć. Trzeba było przejść do rzeczy, ogarnąć wszystko by znaleźć zaginionych. Eli, kurwa mać... no i Szczyl. No ale nikt chyba nie będzie jej winił o to, że myślała o swoim bracie bliźniaku w pierwszej kolejności. Przygotowania trwały do wszystkiego, zaciągnęli wszystkich do roboty. Szczerze mówiąc najmniej się martwiła teraz o stan siedziby i o to, że trzeba było tam to ogarnąć. Najpierw zaginieni, później kurwa jakieś pierdoły.
A jeśli o tym mowa. Powoli zaczęli się wymieniać informacjami co się działo między "grupami", kiedy zostali rozdzieleni przez wybuch. Valerie powiedziała innym o rudej szmaciurze, która z nimi była... no i chciała odpowiedzi. Ruda sześciopalczasta suka sugerowała, że Willy Wonka był z nimi w jakiś biznesach. Valerie chciała wiedzieć o czym ona mówiła. Jednak dobrze wiedziała, że William miał dość kwiecisty język - zapewne pomagało mu to zostać przywódcą, no ale jednak przyda się dodatkowa para oczu, by spostrzec czy czasem Willy nie będzie kłamczuszył.
Zabranie Szczyla #2 było... well... impulsem. Chociaż z drugiej strony, gadanie tego dzieciaka potrafiło każdego wytrącić z szyku, kiedy zaczął nawijać, tak więc może to było nawet i taktyczne zagranie, czy coś.
Czy coś. Zdecydowanie.
- Kiedy ta Ruda pizda odchodziła, rzuciła żeby pozdrowić Wiliama i powiedzieć mu, że umów należy dotrzymywać... - poinformowała szczyla, zanim jeszcze poszli szukać ich księcia na białym koniu, który pojechał szukać księżniczki w walentynki i zostawił swoje królestwo na pastwę sześciopalczastych zwyroli. Ostatecznie skończyło się tym, że zabrała Leło ze sobą, bo ten zapewne też chciał się dowiedzieć powodów, które kryły się za tym atakiem, zwłaszcza jeśli mogły być związane z ich przywódcą. Valerie "zapukała" do drzwi, gdzie Willy zrobił sobie swój pokoik w chwilowej siedzibie Bety. Raczej jebła z plaskacza, niż zapukała, ale close enough, a następnie je otworzyła, nie czekając na odpowiedź z drugiej strony. Jeśli Willy walił sobie konia, to trudno. Czas naglił.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
21.03.21 20:36
https://story-of-magic.forumpolish.com/t383-guslarze-valerie-m-stirling#2611 https://story-of-magic.forumpolish.com/t384-guslarze-valerie-m-stirling https://story-of-magic.forumpolish.com/t391-guslarze-valerie-m-stirling#2640 https://story-of-magic.forumpolish.com/t392-val#2641 https://story-of-magic.forumpolish.com/t394-valerie#2644
Powrót do góry Go down
Jude L. Morrow
Let's talk 8638ba35d06dd2432e9b6dc0c1641b38
Ranga w Sekcie : członek
Zasoby : 5PD | 200$
Jude L. Morrow
Beta Librae
Powiedzieć, że był rozbity, to jak nic nie powiedzieć.
Był zdewastowany. Niezdolny do sprostania swoim najbardziej łopatologicznym obowiązkom, zamknięcia oczu na dłużej niż pół godziny ani przebywania w częściej uczęszczanych zakamarkach chaty Bety, spędzał dłużące się dni we wzbierającej frustracji, kopiąc mijane podczas spacerów na leśnej dróżce kamienie, zupełnie jakby to one były temu wszystkiemu winne. Kłamstwo. Winny był on; Leo był winny, chociaż z tego miejsca nie sądził, że potrafiłby zrobić cokolwiek, co obroniłoby Chance’a, ale było to spostrzeżenie, do którego przyrósł już szczelnie i permanentnie - nic nigdy nie mógł zrobić tak, jak należy.
Wątłe, pokładane dotychczas w Jamesie nadzieje, znikły razem z mężczyzną, którego krótka podróż, w ramach misji właściwie dłużyła się nieustannie i zdawała się nie mieć końca - był sam i świadomość tego była cholernie przerażająca, lęk gniótł go nieznośnie w klatce piersiowej, a kiedy ludzie mówili, zdawali się krzyczeć. Źle, źle, źle. Oddechy były krótkie i wątłe, a on sam nie pamiętał, kiedy ostatnio jadł. Wargi zdążyły już spierzchnąć z wysuszenia, bo ręce trzęsły się za mocno i za każdym razem rozlewał wodę, zanim zdążył donieść kubek do pokoju.
Próbował dzwonić i pisać. Do obu - co mogło wydawać się idiotyzmem. Próbował i za każdym razem był bardziej wściekły i zrezygnowany, kiedy sygnał urywał się bez odpowiedzi. Wszystko znowu było tak zimne i obce; zniknęła nawet główna siedziba Bety, stanowiąca przez ostatnie lata namiastkę domu. Zupełnie jakby ktoś wyciął go z doczesności i wkleił w zupełnie inne miejsce, każąc odnaleźć się teraz, już, natychmiast - tylko, że Leo wcale nie umiał się odnajdować, nie sam, nie tak. Aspirując o tytuł najbardziej nieprzydatnego członka sekty, odciął się stanowczo od każdego, kto próbował się z nim porozumieć. Z początku był to stan bliski derealizacji, której nie mógł w żaden sposób kontrolować, bo pojawiła się samoistnie po wydarzeniach z walentynek - w końcu jednak ze zdumieniem przypomniał sobie, że alienacja jest jego sposobem na przetrwanie.
Nie miał ochoty rozmawiać o budyniu, treningach ani nawet o tym, co Pan Pies zjadł na śniadanie (sic!), dlatego milczał uparcie, a to milczenie ciągnęło się tak długo, aż zaczęło przypominać dawno zbudowaną strefę komfortu. Dopiero Valerie udało się przyciągnąć strzępki jego uwagi, kiedy oznajmiła, że muszą porozmawiać z Williamem. Muszą. Z nią też nie zamienił ani słowa, poświęcając chwilę przed wyruszeniem do przywódcy sekty za przemycie twarzy zimną wodą i związanie dopominających się o umycie włosów. Unikał odbicia swojej twarzy, spoglądającego z lustra.
Kiedy Valerie poinformowała go o wiadomości, którą mieli przekazać, poczuł krótkie ukłucie gdzieś w środku. Umów? Chance zniknął w imię jakiejś idiotycznej umowy? Chciał - naprawdę chciał - coś na to odpowiedzieć, ale głos uparcie tkwił uwięziony w krtani. Jeśli tak dalej pójdzie, nie będzie niczym więcej niż kołem u wozu w tej rozmowie. Pokonując krótką odległość do prowizorycznego gabinetu Williama, starał się przekonać samego siebie, że musi mówić; że jest tutaj po to, żeby mówić i żeby tego pierdolonego Williama zmusić do odnalezienia Chance’a teraz, zaraz, jak najszybciej.
Pozwolił kobiecie przejąć inicjatywę i przodem wparować do czterech ścian przywódcy sekty. Posunął za nią jak cień, którego pod wpływem ostatnich wydarzeń z pewnością zaczął już przypominać.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
22.03.21 20:06
https://story-of-magic.forumpolish.com/t439-guslarze-jude-l-morrow https://story-of-magic.forumpolish.com/t442-guslarze-jude-l-morrow#3962 https://story-of-magic.forumpolish.com/t443-guslarze-jude-l-morrow#3963 https://story-of-magic.forumpolish.com https://story-of-magic.forumpolish.com/t445-judasz#3965
Powrót do góry Go down
William Corbyn
Let's talk Tumblr_inline_p80s7bvblw1r8beuw_500
Przynależność : NPC
Ranga w Sekcie : Przywódca
William Corbyn
Przywódca Beta Librae
Cóż, William na żadnej randce nie był, choć uważał, że nawet jeżeli oświadczy to wszem i wobec, nikt w to nie uwierzy. Morale spadały, nie bez powodu, w końcu zniknęło łącznie czterech guślarzy, druga sekta się praktycznie rozpadała, a pogrzeb był stratą czasu. William był w sumie całkiem zirytowany tym wszystkim. Każdy dostał zadania do robienia. Czy to miało coś wspólnego z ogarnianiem nowej, tymczasowej siedziby sekty, czy poszukiwaniami. Niestety sam pan Corbyn nie miał talentu quaeromancy, ani nie znał nikogo, kto by go posiadał. Musieli się więc zdać na zaklęcia lokalizujące oraz próby połączenia mentalnego. W tym drugim byli świetni, nawet jeśli jeden z bardziej utalentowanych mentalnych odbywał właśnie wakacje bóg wie gdzie. Tak przynajmniej wmawiał sobie Willy. Że to były wakacje i nikomu nie dzieje się krzywda. Wszystko, byleby tylko poczuć się odrobinę lepiej. Musiał myśleć trzeźwo za całą gromadę.
To, że był zdziwiony nagłym wtargnięciem do swojego pseudo gabinetu, byłoby wielkim niedopowiedzeniem. Dwójka guślarzy wparowała do pomieszczenia, nie pukając wcześniej. Już samo to wywołało niesmak na twarzy mężczyzny. Uniósł brew w oczekiwaniu, a potem westchnął. - Oby to było coś dobrego, bo powinniście być teraz zajęci szukaniem Stirlinga i Regana - krótka piłka. Niestety William nie był mamą swojej sekty jak Morrigan.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
26.03.21 15:31
https://story-of-magic.forumpolish.com/ https://story-of-magic.forumpolish.com/ https://story-of-magic.forumpolish.com/ https://story-of-magic.forumpolish.com/t296-william-corbyn#1159 https://story-of-magic.forumpolish.com/
Powrót do góry Go down
Valerie Stirling
Let's talk 51e80357cc58bab7c3a394ac099cf0e4eed9b491
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Członek Sekty
Zasoby : 16PD | 1600$
Valerie Stirling
Beta Librae
Akurat Valerie była ostatnią osobą, którą obchodziło co jest a co nie jest Williemu w smak. Naprawdę. Nie było nikogo niżej. To Eli był tym bliźniakiem, który był wdzięczny Williamowi za przygarnięcie pod swoją strzechę. Valerie po prostu poszła za Elijah, jak zawsze. Teraz dodatkowo była jeszcze wkurwiona. Eli zaginął, Szczyl zaginął... a Ruda pizda za to odpowiedzialna po części sugerowała, że to jest wina Corbyna. Czy to była prawda, czy nie - Valerie była wkurwiona.
Szczyl #2 nie był za bardzo rozmowny, no cóż. Najwyżej Valerie będzie robiła talk part. Chociaż jej zdecydowanie nie daje się rozmawiać, ona jest od stania z tyłu i wyglądania groźnie. No ale skoro tak się prezentowała sytuacja, to jakoś to pociągnie. Może nie pobije Williama na śmieć. Byłby przypau, gdyby dwóch dowódców sekt zginęło w przeciągu jednego tygodnia, prawda? Nawet jeśli szczyl się nie odezwie, to przynajmniej będzie miała świadka tej całej rozmowy. Zawsze lepiej w dwójkę, prawda?
Parsknęła, słysząc jego słowa. Nawet na nie nie zamierzała odpowiadać. Dobrze wiedziała, że muszą znaleźć Eliego i szczyla. Nie musiał jej o tym przypominać, wręcz przeciwnie. Bycie tutaj było częścią poszukiwań zaginionych.
- Co łączy cię i rudą sześciopalczastą pizdę, która nas zaatakowała? - spytała prosto z mostu, nie bawiąc się w żadne podchody. Tak jak było mówione, Valerie nie grzeszyła charyzmą. Do swoich celów dochodziła pięścią i groźbą. Miejmy nadzieje, że się obejdzie bez tego. Jeśli William powie "a skąd ci przyszło do głowy, że cokolwiek nas łączy" czy coś w tym stylu, to Valerie mu totalnie przyjebie.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
28.03.21 18:11
https://story-of-magic.forumpolish.com/t383-guslarze-valerie-m-stirling#2611 https://story-of-magic.forumpolish.com/t384-guslarze-valerie-m-stirling https://story-of-magic.forumpolish.com/t391-guslarze-valerie-m-stirling#2640 https://story-of-magic.forumpolish.com/t392-val#2641 https://story-of-magic.forumpolish.com/t394-valerie#2644
Powrót do góry Go down
William Corbyn
Let's talk Tumblr_inline_p80s7bvblw1r8beuw_500
Przynależność : NPC
Ranga w Sekcie : Przywódca
William Corbyn
Przywódca Beta Librae
William z ciężkim westchnięciem wrócił do studiowania książek, które miał przed sobą. Valerie mogła zobaczyć, że mężczyzna szuka alternatyw dla podstawowego zaklęcia lokalizującego w razie, gdyby tamto nie zadziałało. Oprócz tego na biurku była też rozłożona mapa, oraz rozrzucone kilka kolorowych wahadełek, ewidentnie stworzonych z różnych kamieni. Sam mężczyzna wyglądał na… zmęczonego. Ciemne cienie pod oczami odznaczały się delikatnie, jego ramiona były jakby bardziej przygarbione niż zazwyczaj. Siedział nieco skulony na swoim krześle, a w jego tęczówkach czaiła się iskierka szaleństwa. Coś, co każdy z Bety już wcześniej na pewno widział. William jak się do czegoś przykładał, przestawał widzieć świat poza tym jednym ustanowionym przez siebie celem. Widocznie obecność jednej czwartej Stirlingów również nie zmieniła za bardzo rytmu jego dnia. - Jeśli chcesz wiedzieć coś konkretnego musisz być bardziej precyzyjna - powiedział nieco zirytowanym tonem, jakby kobieta była dla niego muchą, która tylko przeszkadza, gdy on potrzebuje spokoju. - Nie było mnie wtedy w sekcie, to nie ja wysłałem przekaz mentalny do dzieciaków i będąc szczerym, miało mnie nie być w mieście kolejny tydzień - dodał sucho, przekładając kolejną kartkę w książce. - Nawet nie wiem, jak wgląda rzeczona osoba, skąd miałbym wiedzieć, czy ją znam.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
12.04.21 15:04
https://story-of-magic.forumpolish.com/ https://story-of-magic.forumpolish.com/ https://story-of-magic.forumpolish.com/ https://story-of-magic.forumpolish.com/t296-william-corbyn#1159 https://story-of-magic.forumpolish.com/
Powrót do góry Go down
Valerie Stirling
Let's talk 51e80357cc58bab7c3a394ac099cf0e4eed9b491
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Członek Sekty
Zasoby : 16PD | 1600$
Valerie Stirling
Beta Librae
Valerie naprawdę mało się przejęła tym, że Willy Wonka był zmęczony. Wszyscy byli. Pracowali cały czas, by odnaleźć zaginionych, więc nie. Nie tylko William był zmęczony. Valerie też nie spała, szukając sposobu jak odnaleźć swojego bliźniaka, tak więc w krainie zmęczonych ludzi, William nie wyróżniał się jakoś szczególnie z swoimi podkrążonymi oczami. Jeśli chce, to Valerie może mu dodatkowo je podbić, wtedy nikt nie będzie widział zmęczenia, tylko będą się pytać "a kto ci to zrobił". Proste!
William ją zawsze irytował swoim podejściem do rzeczy, dlatego Elijah zawsze zajmował się rozmową z nim. Valerie była zawsze tą, która poszła do sekty po prostu za bratem. Można powiedzieć, że nie pasowała swoim nastawieniem do bety. Powstrzymała się od ponownego prychnięcia, kiedy kazał jej doprecyzować. Jakby nie wiedział o co jej chodziło.
- Don't bullshit me Corbyn. Nie zapominasz osoby, która ma sześć palców, na to się zwraca uwagę. Ona cię znała. - ludzie zwracają uwagę na defekty i mutacje. Nie zapominasz osoby, która ma sześć palców. Naprawdę myślał, że spławi Valerie swoim wyniosłym "racjonalnym" podejściem? Proszę was.
- Atak na azyl był karą za twoje niewywiązanie się z umowy, tak więc? - stanęła pewnie, składając ręce na klatce piersiowej. Nie podeszła do tego tak, że "czy masz układy z nimi" tylko z góry założyła, że ma. Może nie była szczególnie dobrym mówcą, ale wiedziała, że nie daje się w dyskusji możliwości odpowiedzenia po prostu negatywnie i zakończenia tematu. Poza tym stanie groźnie i oskarżanie z pewnością lepiej jej wychodziło, niż dyskutowanie. Była zmęczona, chciała znaleźć brata ostatnie co chciała, to pierdolić się z Corbynem (dosłownie i w przenośni).
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
13.04.21 14:15
https://story-of-magic.forumpolish.com/t383-guslarze-valerie-m-stirling#2611 https://story-of-magic.forumpolish.com/t384-guslarze-valerie-m-stirling https://story-of-magic.forumpolish.com/t391-guslarze-valerie-m-stirling#2640 https://story-of-magic.forumpolish.com/t392-val#2641 https://story-of-magic.forumpolish.com/t394-valerie#2644
Powrót do góry Go down
William Corbyn
Let's talk Tumblr_inline_p80s7bvblw1r8beuw_500
Przynależność : NPC
Ranga w Sekcie : Przywódca
William Corbyn
Przywódca Beta Librae
William powoli miał dosyć, chociaż nie powiedział niczego na głos. Dalej wyglądał jak znudzony, zmęczony człowiek, który po prostu chciał się zająć swoimi sprawami. Valerie mu w tym przeszkadzała, ale Corbyn był znany ze swojej inteligencji i charyzmy nie bez powodu. Nie zamierzał dać się ponieść emocjom, które wirowały w pomieszczeniu niezatamowane. Przeniósł leniwy wzrok na Valerie i wyprostował się nieco. Musiał rozegrać to mądrze, jeśli chcieli mieć szanse na znalezienie porwanych guślarzy. - Nie zapominaj z kim rozmawiasz - powiedział po prostu, powołując się na swoją rangę w sekcie, oczywiście. - Zna mnie dużo ludzi. Podejrzewam, że atakujący znali też bardzo dobrze wasze personalia, relacje, historie. Nie znam nikogo, kto miałby sześć palców, dziękuję za doprecyzowanie - dodał, a po chwili wstał z miejsca, obszedł biurko i przysiadł na nim, by mieć Val lepiej w swoim zasięgu. Kto wie, czy naładowana emocjami guślarka nie będzie próbowała wszczynać walki. - Weź krok w tył i spójrz na szerszy obrazek. Nie chcesz bullshitu? Proszę bardzo - uniósł brwi i przybrał swój najbardziej nudny, monotonny głos, którego zazwyczaj używał, gdy stwierdzał fakty. - Jaki cel mieliby ci ludzie, by mówić wam o jakiejś naszej nieistniejącej umowie? Czy takie coś spowodowałoby rozłam sekty? Jak najbardziej. Czy rozłam sekty byłby im na rękę? Oczywiście - przerwał na chwilę i wyciągnął papierosa. Kulturalnie wyciągnął rękę do kobiety w próbie poczęstowania jej jednym. Niezależnie od wyniku, paczkę potem schował i odpalił. Jeśli szkotka wzięła szluga, podał jej zapalniczkę. - Mogliby was o wiele szybciej zlokalizować i pozabijać. Po co? Jeszcze nie wiem. Nie ma wśród nas nikogo, kto miałby jakieś specjalne umiejętności. Wszystkie magiczne świry są w Brakebills. - zaciągnął się fajkiem i spojrzał Val prosto w oczy. - Bardzo szybko zapomniałaś kto was przygarnął, oraz nauczył wszystkiego, co umiecie. Bardzo szybko wyrzuciłaś to do kosza przy pierwszej lepszej okazji. Wystarczyło tylko, by ktoś powiedział jedno zdanie. Zbudowałaś na tym zdaniu całą logikę oraz filozofię, która nie trzyma się kupy. Złapałaś przynętę, moja droga. O to im chodziło. Żebyś traciła czas na rozmowę ze mną, zamiast przeznaczała go na szukanie porwanych.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
15.04.21 14:41
https://story-of-magic.forumpolish.com/ https://story-of-magic.forumpolish.com/ https://story-of-magic.forumpolish.com/ https://story-of-magic.forumpolish.com/t296-william-corbyn#1159 https://story-of-magic.forumpolish.com/
Powrót do góry Go down
Valerie Stirling
Let's talk 51e80357cc58bab7c3a394ac099cf0e4eed9b491
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Członek Sekty
Zasoby : 16PD | 1600$
Valerie Stirling
Beta Librae
To rzucenie w jej twarz swoją rangą w sekcie podziałało na nią jedynie jak płachta na byka. Naprawdę jeśli szukał kogoś, kto pierdolnie na kolano przed guślarską szlachtą, to nie była to Valerie. Elijah prędzej. Ten to miał kija w dupie, moralność i poczucie, że każdemu musi spłacić jakiś dług.
- Oh, nie bój się. Nie zapomniałam. - rzuciła, nie wyrażając chociażby grama szacunku co do jego pozycji w sekcie. Buzowało w niej tyle emocji, że naprawdę nie zamierzała szukać wyrafinowanych słów i okazywać szacunku - zazwyczaj tego nie robiła, a co dopiero teraz. Wzięła jednak głębszy wdech, mogła niemalże w głowie zobaczyć wzrok Eliego, który mówił jej, by zrobiła krok w tył i się uspokoiła. Ostatni raz, kiedy tak na nią spojrzał, było podczas ataku na Betę, kiedy Val chciała od razu zaatakować tę rudą sucz, zanim ona zaatakuje ich.
Wzięła od niego papierosa i zapaliła, jeśli miała się uspokoić, to jej się przyda.
- Po co mieliby nas atakować, właśnie? Skoro sam powiedziałeś, że nie mamy niczego, czego Brakebills nie miałoby dziesięć razy więcej? - No właśnie. Skoro Brakebills miało wszystko, czemu nie uderzyli tam, czemu mieliby się babrać z jakimiś "brudnymi" guślarzami? Chyba, że ktoś nie dotrzymał jakieś umowy.
- Alphę zaatakowali, bo chcieli się pozbyć Spencer, to jest oczywiste. Dlaczego więc zaatakowali nas? Wiedzieli, że cię nie będzie. Wyjebali azyl w powietrze i zniknęli. Musieli mieć jakiś powód. - stwierdziła, patrząc na Williama, który próbował z niej zrobić nierozgarniętą idiotkę, która dała się ponieść emocjom. Zaciągnęła się dymem z papierosa, nie zważając na to, że wypuściła ją później prosto Wiliamowi w twarz. Często dawała się ponieść swojemu gniewowi, to prawda, jednak Willy nie zrobi z niej debilki. Na to sobie nie pozwoli.
- Jeśli szukasz kogoś, kto ci będzie lizał dupę, bo nas przygarnąłeś, to rozmawiasz z wrong Stirling Twin. - powiedziała, mając dosyć tego, że William rzucał jej w twarz ciągle swoim tytułem czy tym, że ich przygarnął. Naprawdę. - Nie zrobiłeś tego z dobroci serca, miałeś w tym interes, jak we wszystkim. - William był jak superszpieg czy coś. Jego sekrety miały swoje własne sekrety, nie był osobą, która wzbudzała zaufanie, bardziej jak już to szacunek, który miał od Eliego. Jako że liczbę osób, które Valerie szanowała można było policzyć na palcach jednej ręki nierozgarniętego pracownika tartaku, William nie zależał się do tego grona, przynajmniej nie teraz, kiedy jej zaufanie zostało podkopane.
- Może w tym tkwi twój problem, huh? Że "twoi" ludzie są w stanie bardziej zaufać randomowej rudowłosej piździe, która "rzuci jedno zdanie", niż tobie? - sekrety ciągnęły się z Corbynem jak smród pierda. Valerie nie byłaby zdziwiona ani trochę, gdyby się potwierdziło, że robił interesy z sześciopalczastymi i próbował ich wychujać. Pasowało to do Williama jak jej pięść do jego oka.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
17.04.21 16:17
https://story-of-magic.forumpolish.com/t383-guslarze-valerie-m-stirling#2611 https://story-of-magic.forumpolish.com/t384-guslarze-valerie-m-stirling https://story-of-magic.forumpolish.com/t391-guslarze-valerie-m-stirling#2640 https://story-of-magic.forumpolish.com/t392-val#2641 https://story-of-magic.forumpolish.com/t394-valerie#2644
Powrót do góry Go down
William Corbyn
Let's talk Tumblr_inline_p80s7bvblw1r8beuw_500
Przynależność : NPC
Ranga w Sekcie : Przywódca
William Corbyn
Przywódca Beta Librae
Willy, chociaż nie dał po sobie tego poznać, nieco rozluźnił się, gdy Valerie wzięła od niego papierosa. Rodzeństwo Stirling zawsze byli dla niego enigmą. Cała czwórka bez wyjątku. Może i z zewnątrz wyglądało, że najlepiej dogadywał się z najstarszym z nich, jednakże przez to, że oboje byli bardzo do siebie podobni, William nigdy nie wiedział, co siedzi drugiemu w głowie. Oboje dobrze pilnowali tego, co chcieli pilnować. Cała reszta Szkotów bety w tej kwestii mogła podać sobie rękę. Chociaż czy to nie był trochę wpływ Corbyna? Każdy guślarz pod jego skrzydłem był uczony dyskrecji oraz tego, by nie ufać nikomu prócz rodzinie. No cóż. W tej chwili rodzina niewiele mu dawała, choć bardzo starał się zrozumieć kobietę przed sobą. Val zawsze była osobą o największym temperamencie. Wybuchała szybko, paliła się krótko. Jednak wciąż była członkiem jego rodziny i Azjata musiał jakoś ugasić ten pożar, nim pochłonie resztki ich sekty. - Sam zadaję sobie to pytanie. Mamy wiele książek, które mogłyby zainteresować potencjalnych napastników, mamy też kilka całkiem potężnych artefaktów, które udało nam się zebrać przez lata - stwierdził, wzruszając ramionami. - Niczego nie możemy być jednak pewni. Brakebills ma magików z rzadkimi dyscyplinami. Oni mogą być celem - dodał, pociągając kolejny raz swojego fajka. Cały czas mówił spokojnie, pewnym siebie głosem. Jak dotąd ta taktyka nie zaowocowała walką, więc postanowił ją ciągnąć. - Nie wiemy czemu zaatakowali Alphę. Tak, to że chcieli zabić Mor, jest jedną z hipotez, jakie mamy. Równie dobrze jednak mogła się ona znaleźć w złym miejscu, o złym czasie. - Przez jego twarz przemknął chwilowy ból, którego nie starał się nawet zamaskować. Zdrobnienie imienia guślarki na jego języku brzmiało obco, odkąd ta straciła życie.
Na kolejne słowa kobiety po prostu wzruszył ramionami. Był zmęczony kłótniami, co miał innego zrobić? - Moim celem jest uświadomienie ci, że nigdy nie wystąpiłem przeciw wam - powiedział rzeczowo, ignorując również dym wypuszczony prosto na jego twarz. - Wręcz przeciwnie, zawsze stałem po waszej stronie, nieważne co by się nie działo. - Mógł również zacząć tyradę o tym, że przecież wiedział o nocnych eskapadach w klatkach Valerie, a jednak siedział cicho i nie puścił pary z ust, pozwalając, by sprawy prywatne bliźniacy rozwiązywali między sobą. Nie zrobił tego jednak, bo wiedział, że doleje to jedynie niepotrzebnie oliwy do ognia. Potrzebował jakiegoś kubła z wodą, zamiast tego. - Nie wiem, co zrobiłem nie tak w kontaktach z tobą, jednak jak na razie jesteś jedyną osobą, która przyszła do mnie i kwestionuje moje zamiary. Cała reszta zajmuje się próbami znalezienia czwórki porwanych - przerwał na chwilę i zgasił papierosa w popielniczce. - Jeśli zrobiłem przez ostatnie kilka lat cokolwiek, co sprawiło że aż tak bardzo mnie nienawidzisz, cóż, mogę przeprosić i powiedzieć, że nikogo na siłę tutaj nie trzymam. Nie mówię ci oczywiście, że masz się wynosić. Mówię, że masz wybór. Nie jesteś moim niewolnikiem, patrzę na ciebie jak członka swojej najbliższej rodziny - podniósł się z miejsca i wrócił na krzesło. - Tak samo patrzę na Eliego i na każdego, kto znajduje się w naszej sekcie. Nie wiem dokładnie, co powiedziała ci ruda pizda, aczkolwiek sugeruję, że możemy ją znaleźć i zabić. - W jego oczach pojawiła się determinacja. Willy też mógł wyglądać jak mroczny kosiarz, jeżeli chciał. - Wtedy problem będzie rozwiązany, mam nadzieję.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
20.04.21 13:02
https://story-of-magic.forumpolish.com/ https://story-of-magic.forumpolish.com/ https://story-of-magic.forumpolish.com/ https://story-of-magic.forumpolish.com/t296-william-corbyn#1159 https://story-of-magic.forumpolish.com/
Powrót do góry Go down
Valerie Stirling
Let's talk 51e80357cc58bab7c3a394ac099cf0e4eed9b491
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Członek Sekty
Zasoby : 16PD | 1600$
Valerie Stirling
Beta Librae
By zrozumieć Stirlingów trzeba było być psychologiem z kilkoma dyplomami i poświęcić życie, próbując przeanalizować wszystkie wydarzenia z ich życia. Może wtedy by ktoś był w stanie zrozumieć tę popierdoloną rodzinę, więc Willy nie miał nawet co próbować startować ze zrozumieniem i pojęciem co im siedzi w głowach. Był to głównie burdel na kółkach popychany do przodu przez Pana Psa z rogami renifera na głowie.
- Bo wiadomo, że jak chcemy coś zabrać drogocennego, to wypierdalamy wszystko w powietrze. Żelazna logika. - no wiadomo, że jeśli te istoty by chciały coś z ich magazynów czy zasobów, to by po prostu to zabrały, nie wypierdalały by całej bety w powietrze. Nawet jeśli to miałby być pokaz sił, to rzeczy mogły ulec uszkodzeniu podczas takiego jebnięcia z przytupem. Byłoby to zacnie nierozważne. Naprawdę ta cała gadka zaczynała ją męczyć. Zdała sobie sprawę jednak z jednego. Willy dalej będzie próbował ją urobić pod swoją modłę i pod jego śpiewkę, coś czego nie zamierzała kupić. Nie wiedziała co dokładnie się stało w Alphie, tyle co Gabriel mówił, a mówił niewiele. Jednak wiedziała jedno, jeśli chcieliby ich wszystkich pozabijać, to by to zrobili. Tak samo w Becie.
- Oh, nie bądź melodramatycznym dupkiem Corbyn, nie nienawidzę cię. - nie powstrzymała się od wywrócenia oczami, kiedy William z tym swoim poważnym głosem stwierdził, że nie wie co zrobił, że Valerie go tak nienawidzi. Naprawdę Corbyn? Uderzamy w takie klimaty? Nie mówiła o tym, że podzieliła się z swoimi podejrzeniami z innymi i to po prostu ona przyszła. Nie widziała w tym sensu. Willy i tak by się starał to swoją kwiecistą gadką urobić na swoje.
- Po prostu ci nie ufam. - odpowiedziała, patrząc na niego uważnie. Wtedy powiedział coś w końcu mądrego. Bo to całe pierdolenie o członkach rodzinny to mógł sobie w dupę wsadzić, aż poczuje się dobrze.
- Wiesz jak ich zabić? Bo naszą czwórką miotała jak kukiełkami. - skoro i tak Willy nie przyzna się do tego, czy łączą go jakieś biznesy, to może Valerie się przynajmniej od niego dowie czegoś ciekawego. Oczywiście był też ten fakt, że jeśli zabiją sześciopalczastych, to cała ta informacja o interesach z Willem będzie nieistotna. No man - no problem. Jak to mówi klasyk. Czy Val już sobie też na siłę wmawiała te interesy? Trochę. Jednak nikt nie powinien kazać być jej racjonalną, w końcu - musiała znaleźć Eliego.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
24.04.21 11:56
https://story-of-magic.forumpolish.com/t383-guslarze-valerie-m-stirling#2611 https://story-of-magic.forumpolish.com/t384-guslarze-valerie-m-stirling https://story-of-magic.forumpolish.com/t391-guslarze-valerie-m-stirling#2640 https://story-of-magic.forumpolish.com/t392-val#2641 https://story-of-magic.forumpolish.com/t394-valerie#2644
Powrót do góry Go down
William Corbyn
Let's talk Tumblr_inline_p80s7bvblw1r8beuw_500
Przynależność : NPC
Ranga w Sekcie : Przywódca
William Corbyn
Przywódca Beta Librae
Westchnął ciężko, słuchając Stirlingówny. Cóż, jego też ta rozmowa zaczęła zdecydowanie męczyć. Miał wrażenie, jakby jego argumenty dosłownie odbijały się od ścian pokoju i niknęły, nim dobiegną do mózgu guślarki. Powstrzymał się jednak od wypowiedzenia tego na głos. Zamiast tego oparł się po prostu wygodniej na krześle. Potrzebował cierpliwości, melisy, snu, albo wszystkich powyżej. - Rozmawiasz do mnie o logice? - spytał z uniesioną brwią, wyraźnie rozbawiony. Było w tym jednak coś gorzkiego. - Nie wiem co siedzi w twojej głowie, ale nie dałem ci żadnych powodów, żebyś mi nie ufała. Tak jak powiedziałem, opierasz wszystko o zdanie wypowiedziane przez kogoś, kto porwał twojego brata. I znów, jeśli masz ze mną jakiś problem, sugeruję po prostu znaleźć sobie lepszą sektę, może trafisz na kogoś, komu zaufasz. - Już miał kompletnie dość tej całej konwersacji, jeśli planem Valerie było zniszczenie mu popołudnia, to cóż, udało się. Choć z drugiej strony, mając na głowie czwórkę porwanych, to popołudnie już do najlepszych nie należało.
Zarzucił nogę na nogę i przyciągnął się nieco do biurka, wracając do kartkowania jednej z książek, która leżała przed nim. - W naszych zbiorach są potężne zaklęcia, które na pewno nie zaszkodzą. W tej chwili priorytetem jest znalezienie Eliego i reszty, oraz ustalenie jak najlepiej pozbyć się szkodników - przerwał na chwilę i spojrzał na guślarkę. - Jeśli to wszystko, uważam tę rozmowę za zakończoną. Wracaj do pracy. Twój bliźniak sam się nie uratuje. - Choć biorąc pod uwagę to, jak opornie wszystko im szło, wcale by się nie zdziwił, gdyby porwani sami zdążyli uciec.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
28.04.21 10:10
https://story-of-magic.forumpolish.com/ https://story-of-magic.forumpolish.com/ https://story-of-magic.forumpolish.com/ https://story-of-magic.forumpolish.com/t296-william-corbyn#1159 https://story-of-magic.forumpolish.com/
Powrót do góry Go down
Valerie Stirling
Let's talk 51e80357cc58bab7c3a394ac099cf0e4eed9b491
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Członek Sekty
Zasoby : 16PD | 1600$
Valerie Stirling
Beta Librae
Cóż. Jeśli Valerie się na coś uwzięła, to baardzo ciężko było ją przekonać do zmienienia zdania. W zasadzie może dwie osoby miały do kupy na nią taki wpływ, by jakoś sprawić, by ustąpiła. William do nich nie należał. Może to było spowodowane tym, że jej brat bliźniak został porwany, a ona usilnie się dopatrywała w tym sensu? Była przekonana w każdym razie, że miała rację, jednak widziała już, że bezpośrednia konfrontacja miała mało sensu. Nikt nie miał dobrego dnia, a William też ją zdecydowanie drażnił, sugerując, że nie robiła wystarczająco, by ocalić swojego bliźniaka.
- Maybe I will - stwierdziła, kiedy William rzucił na temat znalezienia sobie nowej sekty. Może William nie powinien rzucać takich tekstów, czy na pewno zdawał sobie sprawę z tego, jakie konsekwencje może to przynieść? Jednak najpierw znalezienie Eliego, później William i jego ego. Zacisnęła jedynie zęby, usilnie próbując się powstrzymać przed zdzieleniem Williego po ryju, albo nie pokazać mu fuck you na odchodne. To było bardzo trudne. Wyszła z jego pseudo gabinetu, trzaskając drzwiami na odchodne tak, że huk rozszedł się pewnie po całej chatce.

/zt x2
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
03.05.21 15:07
https://story-of-magic.forumpolish.com/t383-guslarze-valerie-m-stirling#2611 https://story-of-magic.forumpolish.com/t384-guslarze-valerie-m-stirling https://story-of-magic.forumpolish.com/t391-guslarze-valerie-m-stirling#2640 https://story-of-magic.forumpolish.com/t392-val#2641 https://story-of-magic.forumpolish.com/t394-valerie#2644
Powrót do góry Go down
Sponsored content
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Powrót do góry Go down
Skocz do: