|
| | #4 Cut into the line like "Where the VIP be?" |
| Przynależność : Brakebills Dyscyplina : Manipulacja snami Zasoby : 33PD | 1335$
Milovan Peterca Profesorowie | outfit Milovan już jakiś czas temu miał się skontaktować z Magnusem na temat tego co znalazły jego siostry w bibliotece, jednak Mileva go ubiegła. Ostatnio w życiu Peterki działo się całkiem sporo wbrew pozorom. Już nawet zapominając o incydencie z Czajkowskym na jego lekcji. Miał kontakt z Lysandrą, dość stały bo uczył ją magii mentalnej. Co było po nim widać, przynajmniej Magnus z pewnością zobaczy, że na ustach Milo pojawiało się ostatnio coś co całkiem przypominało uśmiech, co? Tak jakby ktoś na serio chciał oskarżyć Milo o uśmiechanie się... no ale na serio, na to wyglądało. Udało mu się w końcu zgrać z Emersonem grafiki, by porozmawiać na temat luster i tego wszystkiego co się działo ostatnio w Brakebills. Bo mimo tego, że jednak czasem Milo miał powody do uśmiechu, to ostatnia wizja, którą wywoływał u Uwanowich nie była szczególnie pocieszająca. Wszedł jak do siebie, w końcu to nie było tak, że robił to pierwszy raz. Już kilkukrotnie to robił. Karmił w końcu koty Magnusa, kiedy ten był na wakacjach w Filadelfii parę ładnych lat temu, czy przy innych okazjach czasem coś mu podrzucał na chatę. Miał klucze. Rozgościł się, widząc, że Magnusa jeszcze nie ma, częstując się piwem. Ostatnio Magnus przystopował trochę a alkoholem, Milo w sumie dokładnie nie wiedział czemu, no ale piwo dla przyjaciela zawsze miał, tak więc Peterca od razu się poczęstował i poczochrał kota za uchem. Spojrzał na Emersona, który wszedł do swojego salonu, kiedy Milo siedział z piwem i czochrał kota. No nie był to szczególnie dziwny obrazek. Może w przeszłości zdarzał się częściej, ostatnio nie mieli czasu. - Rozumiem, że Mileva rozmawiała już z tobą odnośnie luster? - spytał w ramach przywitania, upijając łyka piwa. - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - | | | Przynależność : Brakebills Dyscyplina : Projekcje Zasoby : 14PD I 1205$
Magnus Emerson Profesorowie | Absolutnie nie miał Milovanowi za złe, że ten nie miał ostatnio zbyt wiele czasu, bo miał na głowie mnóstwo własnych problemów. Kiedyś pewnie Magnus zachowywałby się w takiej sytuacji dość nachalnie, próbując wyciągnąć Petercę tu czy tam, będąc świecie przekonanym, że to na pewno poprawi mu humor, jednak od tamtych czasów jego postrzeganie rzeczywistości zmieniło się diametralnie. Sam często chodził bez humoru i w dodatku zazwyczaj naćpany, bo bez dziennej dawki benzodiazepin jego nerwy i stabilność emocjonalna spadały z rowerka a świat wydawał się sto razy gorszy niż normalnie. Smutna historia, nikt nie płakał. Wracając do Milo - Magnus chciał z nim pogadać już od jakiegoś czasu, bo dowiedział się ostatnio od jego młodszej siostry kilku niepokojących rzeczy a od rozmowy z Milevą jakoś nie było okazji żeby mógł pogadać z przyjacielem dłużej niż niezobowiazaujace kilka zdań wymienione podczas mijania się na korytarzach Brakebills, pomiędzy jednymi a drugimi zajęciami. Dziś jednak wreszcie udało im się zgrać; kiedy Emerson wrócił po zajęciach do swojej kwatery, zastał tam Milo który zdążył rozgościć się sam, czego Magnus absolutnie nie miał mu za złe. - Ta... odnośnie luster i dzikiej magii. Nie wygląda to za dobrze - stwierdził dość oczywisty fakt, kierując się w stronę kuchni, po piwo. Przy okazji, korzystając z faktu, że na chwilę zniknął z pola widzenia przyjaciela, wziął kilka tabletek, popił je łykiem kranówki i dosłownie chwilę później jak gdyby nigdy nic rozsiadł się z piwem na kanapie obok Milo. - Chciałem nawet pogadać o tym z Baxter, pewnie ma większą wiedzę ode mnie, ale jakoś się nie złożyło. - Pewnie źle zrobił, że trochę to zaniedbał, ale umówmy się, też nie był ostatnio w najlepszej formie. Najpierw odkrycie pokrewieństwa pomiędzy nim a rodzeństwem Yun, później atak na guślarzy i zamartwianie się o Lerie... pewne rzeczy miały więc chyba prawo mu umknąć. - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - | | | Przynależność : Brakebills Dyscyplina : Manipulacja snami Zasoby : 33PD | 1335$
Milovan Peterca Profesorowie | Na szczęście nie czekał długo na Magnusa, nawet nie wypił zbyt dużo piwa, zanim jego przyjaciel się pojawił. Taa, to nie brzmiało dobrze definitywnie. Słysząc o tym, że Magnus nie miał czasu skonsultować się z Baxter, machnął ręką z lekkim lekceważeniem. - Wątpię, by ktokolwiek miał jakąś dużo większą wiedzę na temat świata lustrzanego czy dzikiej magii, widziałeś co Fairbrain pisał, nie jest to wymiar szczególnie przyjazny. A nie sądzę, by ktokolwiek dalej dyskutował na temat dzikiej magii of wieków. Gdyby nie to, że Mila i Mile zaczęły szukać informacji na temat magicznych mutacji i czemu ktoś miałby mieć sześć palców, to kompletnie nie wiedziałbym o istnieniu takiej teorii. - może Baxter dłużej uczyła magii iluzji, no ale co z tego. Uczyła studentów jak zamienić iluzją śmietnik w Hollywood, nie oznaczało to, że musiała się znać na magii lustrzanej i wymiarze lustrzanym. Nie była to dziedzina, którą parało się wiele osób. Westchnął ciężko, by następnie upić dużego łyka piwa. - Jak to powiedzieli w wizji Uwanowich, guślarzy mają z głowy, teraz trzeba przejść do konkretów. - Milo przetarł palcami powieki. Szkoda, że to oni mieli być tymi konkretami. - A wszyscy wydają się głównie kłócić, zamiast coś robić. - Milo nie miał trochę na to siły. Nic nie mogło się uspokoić, jak nie jebło coś u guślarzy, to teraz jebnie u nich. Milo czuł to w kościach, że to się wydarzy niedługo, po prostu to czuł. - Jedna z sekt na terenie NYC poszła z dymem, wątpię by dla nas mieli inne plany. - dodał niemrawo. Milo nieszczególnie zadawał się z guślarzami. Magnus wiedział, że czasem kiedyś zdarzało mu się robić jakieś mentalne crafty dla guślarzy za pieniądze, nie wiedząc w sumie, że robi je dla guślarzy. Była ta jedna sytuacja w przeszłości, gdzie jeden absolwent sprzedawał rzeczy zrobione przez Milo guślarzom, ale to były stare dzieje. Peterca zazwyczaj i tak przebywał większość czasu w Brakebills... przynajmniej tak było do czasu. Więc skąd miał informacje, co się stało z jakąś sektą w NYC? - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - | | | Przynależność : Brakebills Dyscyplina : Projekcje Zasoby : 14PD I 1205$
Magnus Emerson Profesorowie | Ano, domyślał się że magia lustrzana to coś, co skrywa przed wszystkimi jeszcze wiele tajemnic, ale mimo wszystko skonsultowanie sprawy z Baxter wydało mu się całkiem sensowne - w końcu co dwóch iluzjonistów to nie jeden, czy coś. Może mieliby większe szanse dojść do jakichś sensownych wniosków gdyby usiedli nad tym razem, ale właściwie, równie dobrze może posiedzieć nad tym z Milo, jeśli tylko Peterca miał ochotę poświęcić temu więcej czasu. - Może masz rację. Ale z drugiej strony, im więcej osób zaangażuje się w poszukiwanie informacji tym lepiej, nie? Tym bardziej, że, jak słusznie zauważyłeś, nie jest to coś, czym ktokolwiek się do tej pory interesował, więc tak naprawdę nie do końca wiemy z czym mamy do czynienia. Choć może przez większość czasu Emerson wydawał się mocno wyprany z emocji to tak naprawdę cholernie się tym wszystkim martwił, a to, co działo się ostatnio u guślarzy ani trochę go nie uspokajało. W końcu nie trzeba było być Sherlockiem Holmesem by domyślać się, kto będzie kolejnym obiektem ataku. - Cóż, wygląda na to że będziemy musieli szykować się na najgorsze. - Cokolwiek owo "szykowanie się" miałoby oznaczać, bo przecież nie byli w stanie przewidzieć, co gdzie jak i kiedy się wydarzy ani jak bronić się przed tymi nawiedzonymi sześciopalczastymi istotami. Byli w dupie, definitywnie. - Słyszałem. Kilkoro guślarzy zostało uprowadzonych... udało się ich odzyskać, ale chuj wie, czy udałoby się drugi raz. Swoją drogą, nie wiedziałem że interesujesz się losami nowojorskich sekt - oznajmił, upijając łyk piwa. To, że on był ze wszystkim na bieżąco nie było tajemnicą, wszak nigdy szczególnie nie ukrywał swojej przyjaźni z Valerie... ale Milo? On raczej zawsze wydawał się Magnusowi osobą, która przejmuje się przede wszystkim Brakebills a guślarzy raczej ma gdzieś. Czyżby jednak nie znał swojego najlepszego przyjaciela aż tak dobrze, jak mu się wydawało? - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - | | | Przynależność : Brakebills Dyscyplina : Manipulacja snami Zasoby : 33PD | 1335$
Milovan Peterca Profesorowie | W końcu w Brakebills było względnie bezpiecznie, prawda? To znaczy, zdarzały się wypadki, roczniki ginęły w wypadku z zaklęciami i takie tam, jednak nigdy nie stawali się obiektem ataków. Tak więc to było coś nowego, nikt nie interesował się tym jak się bronić... no bo przed czym? - Jeśli krew podróżnika jest kluczem do otwierania takich przejść, to możemy założyć, że Czajkowsky i Sniders będą na celowniku. Well, nawet w wizji mówili o polowaniu na podróżników, którzy się "szybko zużywają", jeśli chcą otwierać wiele takich przejść, to cóż... rzeczywiście łatwo wykrwawić wtedy osobę. - Milovan westchnął ciężko po chwili namysłu, z tego co znalazła Mileva, potrzebowali świeżej krwi podróżnika, by otworzyć przejście i trzeba było ją odświeżać, tak więc "zużycie" mogło przyjść rzeczywiście szybko. Zaśmiał się ponuro na słowa Magnusa. - Jak się przygotować na to? Zbić każdą lustrzaną powierzchnię w Brakebills? Nawet w wzmocnionymi protokołami ochronnymi, to nie będzie łatwe. - odpowiedział, pociągając łyk piwa, przechylił głowę by spojrzeć na Magnusa, kiedy ten zaczął mówić o porwanych. O tym też wiedział, jednak nie rozmawiał z Lysandrą o tym, że ich znaleźli, aż tak nie interesował się losem porwanych, chociaż może powinien, w końcu Lys twierdziła, że jej przyjaciółka została porwana. - Znaleźli ich? - spytał, zanim ugryzł się w język. Słysząc pytanie Magnusa zamilkł na chwilę, odwracając wzrok i patrząc gdzieś w przestrzeń przed siebie. Ohh Magnus z pewnością znał ten wzrok, ten kiedy Milo się zastanawia, czy powinien coś powiedzieć, czy dalej to trzymać w sobie. Jakieś nerwowe ruchy przy tym, tak jak teraz pukanie palcami o butelkę piwa. - Od jakiegoś czasu jestem w kontakcie z Lysandrą. - wyznał, przecierając palcami powieki, a następnie pociągając kolejnego łyka piwa, prawie już opróżniając butelkę. Lysandra to był temat tabu odkąd Milo jako tako pozbierał się po jej odejściu z Brakebills, w końcu lepiej było udawać, że nic się nie wydarzyło, prawda? Nie było też łatwo Peterce się po tym pozbierać "got wasted like I wasted my life" kinda vibe. -Guślarze ją znaleźli pewnie po tym... - nie dokończył, jednak oboje wiedzieli o co chodzi. Nie pytał jak dokładnie Lys została guślarką, no ale domyślał się, że ktoś z jej sekty musiał wykryć jej potencjał i ją znaleźć. - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - | | | Przynależność : Brakebills Dyscyplina : Projekcje Zasoby : 14PD I 1205$
Magnus Emerson Profesorowie | No właśnie, niektórzy magicy bywali niebezpieczni sami dla siebie albo ewentualnie dla siebie nawzajem, ale nikt nigdy tak otwarcie ich nie atakował i nie stanowił faktycznego, realnego zagrożenia z zewnątrz. Tym bardziej była to sytuacja, która wprawiała w niepokój wszystkich naokoło i nie pozwalała cieszyć się z niczego, choćby z nadchodzącego Święta Kwiatów ofc jeśli ktoś cieszył się zwykle takimi rzeczami; Magnus był na to zbyt martwy ale to już raczej jego problem. - Mam nadzieję, że oboje zdają sobie z tego sprawę? Ktoś ich poinformował, nie? - Wolał się upewnić, no bo damn, takich rzeczy z pewnością nie należało zatajać. W końcu gdyby to na niego ktoś polował to też wolałby o tym wiedzieć. - Czajnik nie wydaje mi się kimś, kto da łatwo coś sobie zrobić, ale na Snidersa zdecydowanie powinniśmy mieć oko - dodał. Spójrzmy prawdzie w oczy, głuchy student był potencjalnie łatwym celem, nawet, jeśli tereny Brakebills były dobrze chronione. W tej sytuacji lepiej było zakładać najgorsze i spodziewać się niespodziewanego, żeby uniknąć później przykrych niespodzianek. - Ta, na szczęście tak. Nie znam wprawdzie brata Lerie, ale dobrze że znalazł się w jednym kawałku. - Jeśli już Magnus przy kimkolwiek mniej lub bardziej wchodził na temat Lerie, to właśnie przy Milo. Nie żeby robił to jakoś często, bo jednak jego relacje, zwłaszcza te pokomplikowane, były jego sprawą i innym nic do tego, no ale jednak Peterca był w tej kwestii wyjątkiem od reguły. - Lysandrą? Tą Lysandrą? - To pytanie zabrzmiało z pewnością strasznie głupio, ale nie przypuszczał, że jeszcze kiedykolwiek usłyszy o przyjaciółce z młodości, która opuściła Brakebills lata temu. Wiedział wprawdzie, że mimo upływu czasu Milo nigdy nie zdołał do końca się z niej wyleczyć, ale absolutnie nie przypuszczał, że przyjaciel podejmował jakiekolwiek próby odnalezienia jej i skontaktowania się z nią. - Od dawna się z nią widujesz? - Nawet przez myśl mu nie przeszło, że początkowo ich spotkania odbywały się tylko i wyłącznie za pośrednictwem snów i dobroci magii mentalnej. Jakby, nie jest to z pewnością pierwsze, co może przyjść do głowy w takiej sytuacji, nawet komuś, kto parał się magią od wielu lat. - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - | | | Przynależność : Brakebills Dyscyplina : Manipulacja snami Zasoby : 33PD | 1335$
Milovan Peterca Profesorowie | - Rozmawiałem z Snidersem na temat wizji, Czajkowsky powinien wiedzieć z konfy. Poza tym to ostatnio twój ulubiony członek kadry, powinienem być zazdrosny? - spytał, unosząc jedną brew do góry, próbując chociaż trochę rozluźnić tę pogaduszkę o ich rychłej śmierci. W końcu różne plotki chodziły po kampusie, czyżby sobie Magnus znalazł nowego kumpla z kadry? Tyle lat przyjaźni na nic, kiedy pojawia się Czajkowsky z kurczakami. Smutna historia smutnej przyjaźni. Westchnął ciężko i napił się łyka piwa. - Sniders nie usiedzi, kiedy może coś zrobić, komuś pomóc... To może sprowadzić na niego wiele problemów. - Milo odpowiedział na temat młodego podróżnika. Może nie mieli najlepszych relacji we wszechświecie, jednak dalej Sniders był jego uczniem i od czasu do czasu jakieś tam rozmowy się nawiązywały. Zwłaszcza ostatnio, kiedy ten przyszedł do Milo z prośbą o tatuaże. Spojrzał na Magnusa, kiedy ten powiedział coś o swojej guślarskiej przyjaciółce. Milovan w sumie nigdy się nie dopytywał co jest między nimi, nigdy nie widział kobiety na oczy, jedynie co o niej słyszał ze strony Magnusa. Jednak... welesie. To już minęło tyle lat. Niektórzy po tylu latach ile Mags zna 'Lerie' są już małżeństwem z setką dzieci, albo przynajmniej setką psów, jeśli nie chcą mieć dzieci. - Planujecie jakieś wakacje? - spytał. Jeśli brat Lerie się znalazł, to może nic nie stało na przeszkodzie, by znów pojechali na jakieś wakacje? Może Magnus za każdym razem się tym nie chwalił, ale Milo widział po nim, kiedy jechał na wakacje ze swoją guślarką. Jak wracał, to wyglądał na trochę mniej martwego w środku niż zazwyczaj przez jakiś czas. Nie planował się dopytywać jednak o szczegóły relacji Mags-Lerie. Jeśli Magnus bedzie chciał, to mu powie. Złota zasada ich przyjaźni. - Myślisz, że znam jakąś inną? To nie jest popularne imię. - starał się jakoś zażartować z tego, no ale trochę się przyznawał teraz do czegoś, co trzymał jednak w tajemnicy, to zawsze było trochę niekomfortowe. Nie wiedział w sumie co Magnus będzie na ten temat myślał, wiedział, że ten go nie będzie oceniał, ale i tak no. - Można powiedzieć, że od listopada? Kinda... - stwierdził, patrząc się na dno swojej butelki z piwem, gdzie już się niewiele znajdowało. - Miałem złą noc. Kilka takich właściwie. Znalazłem ją w snach... and I fucked up. - zaśmiał się nieco żałośnie, kiedy wspomniał jak wystraszył Lys wtedy tym snem. Milo zawsze radził sobie ze wszystkim lepiej w snach i co jak co, ale Milo potrafił nieźle odjebać swoje sny, z pewnością Magnus kiedyś tego doświadczył. - Później chciałem ją przeprosić, za to że ją wystraszyłem... jednak ona zaproponowała spotkanie. - kontynuował opowieść, wzruszając ramionami. - Jest dziwnie, niezręcznie czasami, zagmatwane. Ja pamiętam osobę, którą ona już nie do końca jest... ona mnie w zasadzie nie zna, albo inaczej, zna mnie od tych paru miesięcy. - odpowiedział, jednak na jego ustach widniał uśmiech. Może to było popierdolone, jednak Peterca się uśmiechał i to nie był ten fabryczny uśmiech numer osiem, który Magnus znał już nader dobrze, tylko faktycznie się uśmiechał, jakby... o welesie. Był faktycznie szczęśliwy z tego jak się sprawy mają? - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - | | | Przynależność : Brakebills Dyscyplina : Projekcje Zasoby : 14PD I 1205$
Magnus Emerson Profesorowie | - Zazdrosny? O Czajnika? Weź, to że mam z nim kurę jeszcze o niczym nie świadczy - parsknął, niemal rozbawiony tą absurdalną myślą, jakoby Czajnik rzekomo miał być dla niego ważniejszy niż własna, najlepsza, martwa w środku psiapsi jeszcze z czasów studenckich. Śmieszne. Milo absolutnie nie musiał martwić się o swoją pozycję w życiu Magnusa, bo ta od wielu lat była niezmiennie niezachwiana. - Ano. Ale przykujemy go do kaloryfera, jeśli tego będzie wymagała sytuacja i nie obchodzi mnie reszta. Nie możemy sobie pozwolić na narażanie kogokolwiek. - Głowa zaczynała go potwornie boleć jeśli zastanawiał się nad tym wszystkim intensywniej niż zwykle i dłużej niż przez kilka minut, dlatego po prostu zapił to kilkoma łykami piwa, choć nie oszukujmy się, to nie było to samo co tabletki uspokajające. Z tymi jednak będzie musiał zaczekać jeszcze trochę, bo choć Peterca był mu bliski to nawet przed nim wolał nie afiszować się ze swoimi nałogami, które powoli wymykały mu się spod kontroli coraz bardziej. Wystarczy, że obarczał tym Lerie i matkę, czuł się już wystarczająco winny, obciążając je obie problemami które sam sobie generował, nie potrafiąc zdecydować się na porządny odwyk. - Nie wiem... fantastycznie byłoby zabrać ją i wyrwać się stąd chociaż na trochę, ale jednocześnie boję się że to nie jest odpowiedni czas, skoro w powietrzu wisi jakaś tragedia. - Dawno już nie był nigdzie dalej z Lerie, więc może faktycznie warto byłoby to rozważyć? Chociaż kilka dni, w ciągu których miałby ją tylko dla siebie i nie musiałby przejmować się absolutnie niczym... brzmiało tak pięknie, że prawie nierealnie. - Nah, nie znam, ale cholera, zaskoczyłeś mnie teraz. - Po tym, jak Lysandra odeszła z Brakebills z wyczyszczoną pamięcią, Magnus nie sądził, że jeszcze kiedykolwiek usłyszy o niej w kontekście innym niż wspominanie starych dobrych lat czy pocieszanie Milo po jej utracie. Tych swoje odnawiających kontakt było plot twistem którego się nie spodziewał ale który zdecydowanie go ucieszył, bo zawsze lubił Lysandrę, no i doskonale zdawał sobie sprawę z tego, ile wciąż znaczyła dla Milovana. - Od listopada? To prawie pół roku - zauważył bardzo inteligentnie a na usta cisnęło mu się pytanie w stylu "czemu mówisz mi o tym dopiero teraz?", które jednak ostatecznie nie padło na głos, bo przecież, hej, on też nie zawsze dzielił się z Milo absolutnie wszytkim a poza tym Peterca mógł potrzebować czasu by sobie to wszystko poukładać. Zamiast się odzywać, Emerson słuchał więc, bez zbędnego przerywania pozwalając Milo pokrótce przedstawić wszystko od początku do końca. - Oh, damn. Nie jest to historia, której bym się spodziewał - stwierdził na koniec, upijając kolejny łyk piwa i zatapiając rękę w czarnym futerku Salema który właśnie wskoczył mu na kolana. Nie ma przecież lepszego sposobu na ukrycie drżących rąk niż mizianie kotka. - Myślisz, że coś z tego będzie? Znaczy, wiesz... że wrócicie do tego, co było kiedyś? - zapytał ostrożnie, choć wiedział doskonale, że skoro Lysandra nie pamiętała dużej części ich znajomości to na pewno nie będzie tak samo. Miło jednak mimo wszystko wydawał się być w tym momencie autentycznie szczęśliwy a to naprawdę wielka rzadkość, więc oczywistym było że Magnus miał zamiar cieszyć się razem z nim. - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - | | | Przynależność : Brakebills Dyscyplina : Manipulacja snami Zasoby : 33PD | 1335$
Milovan Peterca Profesorowie | Parsknął cicho krótkim śmiechem, kiedy Magnus wspomniał o kurze, którą miał z Czajnikiem. To zdanie brzmiało tak absurdalnie, że nie dało się go przyjąć na poważnie, nawet przy piwie. - Byle by nie skończyła ta kura jak wasze ostatnie dziecko. - odpowiedział, wspominając drobny wybryk iluzjonistyczny jaki Magnus popełnił lata temu, jeszcze za czasów szkolnych, kiedy to musiał "pocieszać" go po "śmierci" dziecka. Welesie, to było lata temu... jakby za innego życia. - Ciężko przykuć podróżnika do kaloryfera. - odpowiedział, dalej rozbawiony. Cóż. Były sposoby, jednak nie było po co uziemiać Liama, kiedy podróżowanie mogło być dobrą drogą ucieczki. Spojrzał na Magnusa, kiedy ten zaczął mówić o wizji wakacji i wszystkiemu temu, co może stać naprzeciw. - Well... powiedziałbym, że lepiej byście to zrobili zanim znów coś jebnie. Yknow, cieszyć się, póki jeszcze można. - optymistyczny Milo atakuje, jak zwykle. Domyślał się, że wyrwanie się stąd i spędzenie czasu z kobietą, na której Magnusowi zależało w samotności w jakimś fajnym miejscu, brzmiało jak coś wspaniałego i nierealnego obecnie, z tym wszystkim co się obecnie dzieje, no ale może jednak warto... nie wiadomo kiedy już nie będą mogli sobie na to pozwolić. Milo doświadczył tego na własnej skórze trochę. Może sytuacja była inna, no ale pewnego dnia po prostu Lysandra straciła pamięć o ich wspólnym życiu i nie było już szansy na jakiekolwiek wspólne spędzenie czasu, przynajmniej nie wtedy. Może warto wykorzystać jakiś czas przed tragedią? - Dobrze by ci to zrobiło. - dodał po chwili. Nie wiedział jakie problemy dręczą Magnusa - nie dopytywał się na siłę, jednak wakacje z pewnością by mu nie zaszkodziły. Dopił swoje piwo, by następnie postawić swoją pustą butelkę na stoliku obok, by Vader mógł ją strącić czy coś. Po to się stawia szkło blisko krawędzi, prawda? Magnus nie musiał zadawać tego pytania, by Milo je usłyszał gdzieś między słowami. Westchnął delikatnie, odkręcając sobie drugie piwo. - Na początku to było bardzo... yh... nie mam nawet słowa by to opisać. Niepewne. W zasadzie o konkretnych spotkaniach, to można mówić dopiero od lutego. - odpowiedział na owe niezadane pytanie, wzruszając ramionami. Milo sam nie wiedział co z tego będzie, wszystko było niepewne, więc nie chciał się tym chwalić, by czasem tego nie zapeszyć. Jakby powiedzenie tego komuś miało sprawić, że to zniknie, albo że to tylko sny... well... wtedy to były tylko sny. - Na pewno nie będzie to co było kiedyś... - powiedział od razu. - Jesteśmy innymi ludźmi. Oboje się zmieniliśmy. No i ona nie pamięta tego, co mieliśmy kiedyś, poza tymi paroma wspomnieniami, które je pokazałem. - dodał po chwili, zapijając te słowa większą ilością piwa. Mógłby pokazać Lysandrze cały album wspomnień z nią związanych, jednak nie było w tym sensu. To były jego wspomnienia, nie jej... nigdy nie byłyby jej. - Nie mogę jej winić za odejście z BB, ona tego nawet nie pamięta, nigdy nie dowiem się czemu. Wiesz lepiej niż ktokolwiek inny jak nisko upadłem po tym. - odpowiedział, krzywiąc się, wspominając swoją "żałobę" po odejściu Lys z uczelni. Dużo alkoholu, samonienawiści i innych nieciekawych stanów, do których niekoniecznie chciał wracać pamięcią, jednak Magnus jednak z pewnością to pamięta, nie musiał tego mówić na głos. Nie chciał znów skończyć w tamtym miejscu -Tak łatwo jest znów się zapomnieć w tym wszystkim i znów po prostu z nią być. Nie wiem jednak co z tego wyjdzie... czy będę umiał sobie zaufać, by znów nie stracić dla niej głowy.- odpowiedział szczerze. Wiedział, że przy Magnusie nie musi okłamywać ani jego ani siebie. Lysandrze był w stanie zaufać bezgranicznie, nawet jeśli by go raniła na każdym kroku. To on stracił dla niej głowę na tyle, że nie wyobrażał sobie, że Lysandra może chcieć czegoś innego. On był tym, który za szybko się angażował, za bardzo. - Jednak chce spróbować... Welesie. Jestem masochistą. - dodał, znów zapijając swoje słowa piwem. - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - | | | Przynależność : Brakebills Dyscyplina : Projekcje Zasoby : 14PD I 1205$
Magnus Emerson Profesorowie | Ach, Shosonsky. Dawno i nieprawda. Magnus nie wracał do niego myślami zbyt często, bo choć teraz, z perspektywy czasu, wiedział jak potwornie dziecinnie się wtedy zachowywał i jakim wielkim wrzodem na dupie bywał, to jednak wciąż nie mógł przeboleć tak bezczelnego zniszczenia tak doskonale wykonanej iluzji. Ile mogłaby zyskać ta uczelnia, gdyby w tamtych czasach ktoś postanowił olać jego niedojrzałość i docenić talent oraz umiejętności. Szkoda słów! - Fakt, nie przemyślałem tego - stwierdził i zapewne zaprezentowałby jakiegoś teatralnego facepalma gdyby nie fakt, że obie ręce miał aktualnie zajęte - jedną przez piwo, drugą przez atencyjnego kota. Jeśli więc jednak kaloryfer i kajdanki odpadały to trzeba będzie wprowadzić inne środki ostrożności. Magnus jeszcze nie miał pojęcia jakie, ale był pewien, że po kilku tabletkach, kieliszku czystej i godzinach spędzonych nad książkami prędzej czy później wpadnie na coś oświeconego. Westchnął ciężko. Milo miał rację, zresztą jak w wielu innych kwestiach. Z całą pewnością wyjazd zrobiłby mu dobrze i nie było sensu zwlekać, bo nikt nie mógł mieć pewności, czy za jakiś czas wszystko przypadkiem nie jebnie jeszcze bardziej. Z drugiej strony - czy faktycznie potrafiłby naprawdę odpocząć, wiedząc co dzieje się dookoła i mając nad tym jeszcze mniejszą kontrolę niż dotychczas? Bardziej niż wątpliwe. Dobre rozwiązanie chyba więc po prostu tutaj nie istniało a Magnusowi pozostało pogodzić się z myślą, że nie zazna spokoju i wytchnienia od problemów, przynajmniej póki co. W twarzy Milovana coś wyraźnie się zmieniało, kiedy mówił o Lysandrze - oczywiście zmieniało na lepsze i Magnusa niezwykle ucieszył fakt, że jest coś, czy raczej ktoś, kto potrafi sprawić by Peterca szczerze i niewymuszenie się uśmiechał. Pamiętał doskonale, jak długo musiał pocieszać go po starcie Lysandry i z jakich emocjonalnych dołków próbował go nieraz wyciągać - oczywiście zazwyczaj nieskutecznie, bo co on tam wtedy wiedział. Był raczej like "masz, pij do woli, płacz mi w ramię, ale nic sobie nie rób, błagam". Czy działało? Welp, Milo nadal żył, przynajmniej fizycznie, więc chyba w pewnym sensie tak? - Zrozumiałe, że nie da się zrobić tak, żeby było całkowicie po staremu. Nawet nie wiem co mam ci powiedzieć, nie jestem ekspertem a to dosyć... niecodzienna sytuacja. - Aż musiał przepić to kolejnym łykiem piwa, bo głowa zaczynała go boleć kiedy tylko zaczynał próbować wyobrażać sobie, jak dziwne musi być to dla Lysandry pozbawionej wspomnień i jak trudne dla Milo. - Ale cieszę się, że do tego doszło i że jesteś szczęśliwy, nawet jeśli to faktycznie oznacza że jesteś masochistą. - Zdobył się nawet na całkiem niewymuszony uśmiech, by jeszcze bardziej podkreślić prawdziwość swoich słów i żeby Peterca wiedział, że będzie miał w nim wsparcie no matter what. Przeszli już razem przez tyle gówna, że chyba nie istniały rzeczy z którymi, przy mniejszej lub większej pomocy procentów i benzo nie będą potrafili się zmierzyć. - Więc teraz, zamiast martwić się tylko o Brakebills, oboje będziemy dodatkowo martwić się o guślarki. - Chciał, żeby ton jego głosu brzmiał jak najbardziej lekko i swobodnie, ot, luźne spostrzeżenie i nic więcej, ale za tym wszystkim krył się pewien niepokój... bo co, jeśli sytuacja z atakiem na sekty się powtórzy? Jeśli Lerie znów znajdzie się w niebezpieczeństwie a on nie będzie mógł absolutnie niczego z tym zrobić? To była kolejna rzecz, skutecznie spędzająca mu sen z powiek. - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - | | | Przynależność : Brakebills Dyscyplina : Manipulacja snami Zasoby : 33PD | 1335$
Milovan Peterca Profesorowie | Well, to nie było tak, że to była tylko strata Lysandry, jednak chyba to było to co w końcu przeważyło wtedy szalę goryczy w jego życiu. Nigdy nie był jakoś szczególnie odporny na tego typu tendencje, a wtedy po prostu zrobiło się tego za dużo. Wieczne życie pod presją i myśleniu o szczęściu wszystkich innych poza sobą, odciskało swoje piętno na człowieku. Długo zajęło Milo pozbieranie się, jednak miał Magnusa, który mu polewał i dawał ramię do wypłakania się... zawsze mógł skończyć gorzej. - Ehh... nazwijmy rzeczy po imieniu, to popierdolona sytuacja. - odpowiedział, nie mając siły na zbędne eufemizmy. Milovanowi zdarzało się przeklinać... chociaż zazwyczaj robił to przy osobach, przy których nie musiał udawać tego idealnie ułożonego Peterki, albo nie czuł potrzeby udawania, bo teoretycznie przed nikim per se nie musiał udawać, ale to nie oznaczało, że nie odczuwał takiej potrzeby. Jednak Emerson nie zaliczał się do tego grona, tak więc Milo pozwalał sobie na użycie nieco bardziej kwiecistego języka. Zawiesił się na chwilę, zastanawiając się nad słowami Magnusa. Czy był szczęśliwy? Czy kiedykolwiek wgl doświadczył czegoś takiego? To była dobra rozkmina. Jednak chyba był najszczęśliwszy od ostatnich paru lat, co pewnie niewiele znaczyło, ale z pewnością było jakimś progresem. Coś się ruszyło w jego życiu, coś się zmieniło. - I guess I'm. - odpowiedział, chociaż jeśli cokolwiek wiedział o swoim życiu, to to, że takie uczucie jak szczęście było bardzo ulotne i szybko coś się zjebie tak, że nie będzie mógł się po tym pozbierać... tylko pozostało czekać kiedy to się stanie i co dokładnie. Zaśmiał się krótko, kiedy Magnus przyznał mu rację, że Peterca jest masochistą. Emocjonalnym z pewnością, nie dało się tego ukryć. - Prawdopodobnie osiwiejemy do końca tego roku akademickiego w takim razie. - odpowiedział, zastanawiając się nad tym całym niebezpieczeństwem, które wisiało nad ich głowami. Osiwieją albo powyrywają sobie wszystkie włosy do końca roku akademickiego jeśli tak dalej pójdzie. - No cóż... za nasze guślarki. - dodał, unosząc lekko piwo do góry w geście drobnego toastu, a następnie napił się łyka piwa. I tak też spędzili resztę wieczoru, gadając o bieżących sprawach w Brakebills, guślarkach i pragnieniu odrobiny świętego spokoju.
/zt - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - | | | Sponsored content | - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - | |
| |