Story of Magic


[Brakebills] Aurora Isobel Salazar Alvarez
Aurora Salazar
[Brakebills] Aurora Isobel Salazar Alvarez Fc35294f0f7d2b036781508b4bf5536ab299e13f
Przynależność : Brakebills
Dyscyplina : Horomancja
Zasoby : 25PD | 200$
Aurora Salazar
Mędrcy
Aurora Salazar
Aurora Isobel
Salazar Alvarez
25 lat
ona/jej, one/ich
155 cm/ 51 kg
9 lutego 1997
Medina Sidonia, Hiszpania
Brakebills
Wiedza
Horomancja
Jenna Ortega
Historia

Dokąd zmierzasz
Nie pamiętam
Co przed Tobą
Nie pamiętam
Oprócz morza nic już nie ma
Leżąc w hamaku zawieszonym pod pokładem, nad sobą widziała jedynie deski, z których zbudowany był żaglowiec. Aestreya delikatnie kołysała się na falach, gdy Aurora wybiegała swoimi myślami daleko poza burty żaglowca, niepomna tego, co działo się na głównym pokładzie, gdzie załoga szykowała się do wypłynięcia…
Razem z innymi dzieciakami biegła wąską uliczką pomiędzy kamiennymi budynkami w Medina-Sidonia. Zgodnie z zasadami zabawy była piratką i dzierżąc patyk w dłoni, niczym najprawdziwszy rapier, ukrywała się wśród cieni przed tymi dziećmi, które były żołnierzami hiszpańskiego króla. W jednym z pobliskich zaułków zaczaiła się na właśnie takiego „żołdaka”, który zapuścił się daleko od grupki swoich towarzyszy i w odpowiednim momencie rzuciła się na niego. Raz szturchnięty patykiem, czyli martwy, a więc kolejny punkt dla pirackiej załogi. Aurora krzyknęła szczęśliwa…
Ze wspomnienia wyrwało dziewczynę potrząśnięcie za ramię. Nad nią stali jej rodzice, a w zasadzie matka i ojczym, „Jesteśmy”, tylko to powiedzieli. Matka, która była piękną blondynką o piwnych oczach, ale lekko opalonej karnacji i ojczym, który był ucieleśnieniem stereotypowego Irlandczyka. Aurora nigdy nie poznała swojego biologicznego ojca, a jej matka nie chciała o nim rozmawiać. Dlatego dostała nazwisko po niej, całe: Salazar Alvarez, używała tylko tego pierwszego. Brzmiało lepiej, dostojniej, a dodatkowo po premierze Piratów z Karaibów było bardziej rozpoznawalne…
Jedynie skinęła im głową i wybiegła na górny pokład. Aestreya była pięknym egzemplarzem brygu, który dodatkowo został zaczarowany w trakcie budowy. Bowiem Aurora nie była zwykłym dzieckiem, a takim, którego rodzice byli magikami, co ukończyli magiczne uniwersytet. Aurora wspięła się po linach na jedną z rei, żeby mieć lepszy widok na miasto. Nowy Jork, przypłynęli tutaj spotkać się z ciotką ojczyma. Zasiadała w radzie nadzorczej Brakebills, miała sfinansować kolejne badania nad magią historyczną na Morzu Karaibskim. Była tylko nastolatką, nie interesowało jej to. W Nowym Jorku chciała się tylko zabawić...
Skończył się liniowców czas
Odpłynęły w porty zapomnienia
Maszty nocą nie muskają gwiazd
Huk dział już tylko we wspomnieniach
Z burt nie słychać, "God save Queen!", "Vive la France!"
Nie ma już liniowców na La Manche
Bycie dzieciakiem było dużo prostsze… Całymi dniami Aurora biegała razem z rówieśnikami, wymyślając coraz to nowe zabawy. Często to właśnie ona stała za najbardziej szalonymi pomysłami, za które potem karcili dorośli. Młoda Salazar często pakowała się w kłopoty, z których wyciągali ją dziadkowie. Abuela Maria była surową kobietą, gdy abuelo Henrique był raczej wyrozumiały i często przymykał oko na drobne wyskoki swojej wnuczki. Dlatego gdy dziewczynka dorastała, to właśnie Henrique został jej największym przyjacielem oraz powiernikiem. Owszem, miała też swoje koleżanki w szkole, ale żadna nie była jej tak bliska, jak właśnie dziadek. To on nauczył ją wszystkiego, co wiedział. Zaczynając od szermierki, przez kartografię, po ukochane żeglarstwo, które stało się ich wspólną pasją.
Odkąd skończyła dziesięć lat, każde wakacje spędzała razem z dziadkiem na jachcie. Chłonęła wiedzę na temat morza i ludzi z nim związanych, mogła bez końca słuchać opowieści o piratach, ale i o bohaterskich żołnierzach, którzy walczyli z morskimi złodziejami. Razem z dziadkiem poszła też na premierę Piratów z Karaibów…
Gdzieś na Oceanie Atlantyckim
Aurora zatrzasnęła album ze zdjęciami, kiedy usłyszała, że drzwi jej kajuty się otwierają. Uniosła głowę w ich kierunku i pierwsze co jej się rzuciło w oczy to zatroskany wzrok swojej matki. Matki, nie mamy, nie mamusi, matki. Tyle lat minęło od śmierci abuelo, ale o własnej rodzicielce, kobiecie, która dała jej życie, nie potrafiła myśleć inaczej, niż matka. Może gdyby miała możliwość przy niej dorastać, to, to nastawienie byłoby inne, ale nie. Anna wolała spełniać się naukowo i odkrywać tajniki magii w innych rejonach świata. Zbierać zaklęcia oraz badać historię innych cywilizacji. Teraz zapewne czeka ją lawina pytań: co robiłaś wczoraj wieczorem, z kim, dlaczego i po co, czy piłaś alkohol. Nie, żeby to Annę interesowało, po prostu chciała mieć kontrolę nad córką.
Może gdyby miały lepsze relacje, to Anna usłyszałaby o emocjonującej sesji Dungeons & Dragons, którą Aurora rozegrała z grupką nastolatków, które poznała miesiąc temu online. Że owszem był alkohol, ale wypiła niewiele, a poszła grać, ponieważ przez moment chciała się poczuć jak normalna dziewczyna, która interesuje się fantastyką. Zapomnieć na chwilę, że jest córką dyplomowanej magiczki z Brakebills, że jej ciotka finansuje tę szkołę i badania jej matki…
Niestety beztroskie dzieciństwo nie trwało wiecznie, Henrique zachorował, poważnie… I choroba zakończyła się najgorszym możliwym scenariuszem, śmierć przyszła po seniora rodziny Alvarez. Pełną opiekę nad wnuczką przejęła Maria. Nie było to złe życie, ale wiązało się z przeprowadzką. Abuela nie była w stanie żyć spokojnie w domu, gdzie przyszło jej się pożegnać z miłością swojego życia, ze swoim życiem, a dziadkiem Aurory.
Miłość… Zabawne uczucie, potężne, ale nawet ono nie było silniejsze od żałoby, która spadła na tę rodzinę. Zarówno Maria, jak i Aurora, zamknęła się w sobie. Dwa milczące, samotne duchy krążyły wokół siebie w niewielkim mieszkaniu Sanlúcar de Barrameda. Nawet zapierający dech w piersiach widok na morze nie był w stanie przynieść pocieszenia w progi tej rodziny…
Stan ten trwał całe wakacje, które Aurora spędziła zamknięta w swoim nowym pokoju. Kiedy pierwszego dnia liceum wychodziła na rozpoczęcie roku szkolnego, żegnały ją jego białe ściany oraz stłumione odgłosy telewizora dobiegające z salonu, gdzie abuela pewnie oglądała wiadomości. Ostatnie trzy miesiące wyglądały bardzo podobnie, dwoje ludzi niczym zjawy krążyły po mieszkaniu, sporadycznie po ulicach nadmorskiego miasta, żeby zrobić zakupy, czy załatwić inne niecierpiące zwłoki sprawy. Ciężko było to nazwać życiem.
Jednak zdecydowanie miało się to zmienić, bardzo niedługo. W zasadzie zaledwie kilka godzin po wyjściu do szkoły, podczas przerwy obiadowej. Aurora była jedną z niewielu osób, które nie wróciły do domu, żeby cieszyć się posiłkiem z rodziną. Jednak większość nastolatków, która również została, nie była zainteresowana poznaniem nowej dziewczyny, która wcześniej odrzuciła wszelkie próby nawiązania relacji z nową klasą. Większość, to nie wszyscy, wśród młodzieży znalazł się jeden wyjątek w postaci Sary.
Sara była przeuroczą dziewczyną, radosną i pełną energii, którą jej włosy zdawały odzwierciedlać swoją płomiennie rudą barwą. Stanęła nad Aurorą z wyciągniętą ręką, zasłaniając padające na nią promienie słońca. Salazar najpierw spojrzała na uśmiechniętą twarz dziewczyny, a następnie na wyciągniętą w swoim kierunku dłoń, w której Sara trzymała… mandarynkę. Przejaw nieoczekiwanej sympatii oraz troski drugiego człowieka, o którym Aurora zapomniała, tak jakby te koncepty przestały istnieć wraz ze śmiercią dziadka dziewczyny.
***
Drugą poważną zmianą, jaka nastąpiła w życiu Aurory, był powrót jej matki. Na początku wakacji po pierwszym roku szkoły średniej ta po prostu pojawiła się na progu mieszkania, które dziewczyna zamieszkiwała z babcią, która częściowo wyszła już ze swojej żałoby po zmarłym mężu. To spotkanie po latach nie skończyło się zbyt dobrze. Było dużo negatywnych emocji, smutku, rozczarowania i przede wszystkim złości. Anna, bo tak nazywa się matka Aurory, nie odczuwała skruchy za to, że pozostawiła swoje jedyne dziecko pod opieką dziadków…
Dlatego młoda Salazar po tym, jak wykrzyczała wszystko w twarz osoby, która w zasadzie była dla niej obca i znów wywróciła jej życie do góry nogami, wybiegła z domu i udała się do Sary. U swojej najlepszej przyjaciółki mogła liczyć na zrozumienie oraz wsparcie, którego we własnym domu próżno było w tej sytuacji szukać. Dawne konflikty rozgorzały z nową siłą, a Aurorze brakowało wiedzy na ten temat, żeby skutecznie móc reagować na nadmiar bodźców.
Do domu wróciła późno w nocy, chcąc skorzystać z tego, że ulice zostały przysłonięte mrokiem. Niestety, o ile ciemność jej sprzyjała, tak szczęście nie dopisało. W salonie natknęła się na swoją matkę siedzącą w fotelu, przeglądającą stary album ze zdjęciami przy zapalonej starej lampie, ulubionej lampie dziadka, która nieużywana stała przy równie nieużywanym fotelu. O dziwo… Aurora nie była zła. Nie miała pojęcia, skąd wziął się w niej ten spokój, kiedy podeszła do matki, żeby z nią porozmawiać. A była to długa rozmowa na różne tematy, o przeszłość, o to co było teraz i o tym co dopiero będzie. O ich oczekiwaniach i o tym, kim była Anna oraz czym się zajmowała, a to była fascynująca opowieść o tym, co do tej pory Aurora znała jedynie z kart książek fantasy i sesji RPG, w które wciągnęła ją Sara… Nad ranem znalazły konsensus, oparty o wiele kompromisów z obu stron.  
***
Noce mają w sobie tyle gwiazd
Która twoja? Czy ci daje znak?
Tylko ty tu sam, wokół tysiąc fal…
Umowa w rodzinie Salazar była prosta w swoich założeniach. Do końca liceum Aurora miała uczyć się normalnie w szkole i zostawała formalnie pod opieką babci, tak jak to było do teraz. A wakacje spędzać razem z matką podczas jej wypraw badawczych. O co również wybuchła kłótnia między Anną a babcią Aurory. Abuela twierdziła, że to zdecydowanie zbyt niebezpieczne dla nastolatki, i że powinna zrezygnować z tego pomysłu. Anna nie dała za wygraną, twierdząc, że zdecydowanie zbyt długo w rodzinie Salazarów królowały tajemnice i sekrety.  Postawiła w końcu na swoim i w pierwsze wspólne wakacje ze swoją matką, Aurora poznała tę część rodziny, która osiedliła się za oceanem, a o której nigdy nie słyszała.
Nowy Jork
Miasto świateł, które Aurora znała jedynie z zagranicznych seriali i filmów. Miasto, które zawsze chciała zobaczyć. Miasto, które ją fascynowało, tak samo jak ludzie, którzy tu mieszkali. Miasto, które ukradło jej mamę,  jak to czasem wspominał dziadek.
Miasto, które ją zawiodło…
Rzeczywistość Nowego Jorku z początku przytłoczyła Aurorę. Ilość tajemnic, jaką skrywała rodzina Salazar również. W ciągu jednego miesiąca okazało się, że żyła w zupełnie innej rzeczywistości, diametralnie różnej od tej, którą żyła reszta rodziny. Okazało się, że była ptakiem trzymanym w złotej klatce i nawet nie zdawała sobie z tego sprawy. A wszystko miało przybrać jeszcze gorszy obrót…
Przepłynąłeś już setki mil
Co dzień ten sam zmierzch, ten sam świt
Gdzieś na niebie ptak, płyniesz znów pod wiatr
Pytasz, jest to miejsce moje albo nie?
Gdzieś na niebie ptak, płyniesz znów pod wiatr
Pytasz, jest to miejsce moje albo nie?
Brakebills, po prostu pojawiło się w życiu Aurory. Wiedziała o jego istnieniu, ponieważ jej ciotka siedziała w radzie nadzorczej tejże instytucji edukacyjnej, ale tak naprawdę Salazar nie dbała o wszystko dookoła uniwersytetu oraz zamorskiej części rodziny, łącznie z własną matką i miała do tego dobre powody.
Brakebills nie wywarło na dziewczynie tak dużego wrażenia, jak na wszystkich innych uczestników egzaminu wstępnego. Nawet nie pamiętała, kto ją przywitał tego pierwszego dnia na kampusie. Po prostu w ciszy udała się do sali egzaminacyjnej, gdzie usiadła na szarym końcu. A potem jakoś poszło to dalej. Dostała się.
Przez większość czasu trzymała się z boku. Nie zawiązywała bliższych znajomości. Pozwoliła, żeby przylgnęła do niej łatka dziwaczki, zwłaszcza że po kampusie rozniosła się już plotka o tym, że ktoś z jej rodziny należy do rady nadzorczej Brakebills. Nie dementowała tych plotek, szkoda było Aurorze na to energii, zwłaszcza że te i tak nasiliły się po pierwszym roku, gdy określono jaką dyscypliną się posługiwała. Dalej trzymała się na uboczu, skrycie zazdroszcząc tym studentom, którzy Brakebills byli w stanie nazwać domem.
I tak życie trwało przez jakiś czas. W spokoju przewidywalnie Aurora po prostu płynęła z prądem. Nie wychylała się i starając się nie rzucać za bardzo w oczy, ani swoimi umiejętnościami, ani znajomościami. Również jej rodzina wychodziła z bardzo podobnym zachowaniem względem niej, wspólne wakacje dawno już się skończyły. Niestety nie wszyscy chcieli pozostać w klubie: Zostawmy Aurorę w spokoju, skoro tego sobie życzy.
Po incydencie Halloween wszyscy szczególnie utalentowani magicy w Brakebills znaleźli się na celowniku grupie zmutowanych przybyszy, których nazwano Bestiami. Podczas samego ataku na kampus znajdowała się daleko od Nowego Jorku, po drugiej stronie Atlantyku. Tydzień wcześniej jednak spadła na nią inna tragedia. To właśnie wieść, że jej babcia, jej abuela, odeszła z tego świata. Salazar nie mogła zostać w Stanach i nie pojawić się na pogrzebie drugiej najważniejszej osoby w jej życiu. Już w Hiszpanii dostała wiadomość o ataku oraz porwaniach, wraz z poleceniem, że ma ukryć się w bezpiecznym miejscu. Przeżywając własną osobistą tragedię, nie oponowała, została w ojczystym kraju i wróciła, gdy stwierdzono, że jest już bezpiecznie. Po powrocie na uniwerek zaczęła zbliżać się do innych studentów. Po śmierci babci coś w niej pękło i samotność przestała być ukojeniem, a raczej przestrzenią do przeżywania nowego koszmaru. Nie chciała zostać sama.
Dużo później dziekan Fairbrain podjął decyzję co do tych wydarzeń. Brakebills czeka przerwa.
Aurora wróciła do Hiszpanii, żeby zapomnieć, żeby się odciąć. Miała już nigdy nie wrócić do Nowego Jorku, ale coś nakazało jej powrót. Dziwny sen, którego nie zapamiętała, a który zostawił ją w przekonaniu, że musi wrócić do Brakebills, więc wróciła. W sam środek nowego huraganu…
Najgorsze wspomnienie
Ciekawostki
Aurora jest geekiem. Uwielbia fantastykę, mimo że wie o istnieniu magii (i tego, że sama jest magikiem). Gdyby miała być postacią w DnD to byłaby astralnym elfem, łotrzykiem — takim tym magicznym.
Najbardziej lubi dania kuchni włoskiej, ale nade wszystko kocha mandarynki.
Nienawidzi papug, każdych. Niezależnie od gatunku, to złe ptaki są, po prostu.
Niestety co jakiś czas głowę zawraca jej ciotka, Cecilia Anderson Alvarez Salazar, która zasiada w radzie nadzorczej Brakebills.
Aurora dalej jest nieprzekonana do Brakebills, ale nowo znalezieni przyjaciele są na dobrej drodze, żeby to zmienić.
Czerń jest najlepszym kolorem.
Łatwo jest ją przestraszyć, a przyczyną jest to, że Aurora bardzo szybko się rozprasza i traci kontakt z rzeczywistością.
Czasem psuje zegarki, przypadkiem.
Nie skończyła studiów na wymarzonej uczelni w Barcelonie, zamiast tego korzystając z kontaktów wyżej wymienionej cioci ukończyła szkołę biznesową na Harwardzie.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
14.10.23 18:41
https://story-of-magic.forumpolish.com/ https://story-of-magic.forumpolish.com/t962-brakebills-aurora-salazar#12841 https://story-of-magic.forumpolish.com/t964-brakebills-aurora-salazar#12844 https://story-of-magic.forumpolish.com/t966-aurora-salazar#12846 https://story-of-magic.forumpolish.com/t965-what-do-we-do-with-a#12845
Powrót do góry Go down
Story of Magic
[Brakebills] Aurora Isobel Salazar Alvarez Fd79c4e142d48381ed6eff66c6bcd53b
Przynależność : Kadra forum
Story of Magic
Administrator
akcept
Twoja karta została zaakceptowana!

Życie pirata nigdy nie było łatwe. Niepewne, bezwzględne i pełne wyzwań. Widocznie taką cenę miała wolność. Magia też nie jest darmowa, pochodzi z cierpienia, o czym Aurora doskonale wie. W końcu wychowała się wśród magików. Oby znalazła w magii coś więcej niż potęgę- nowy kierunek. Może wtedy nie będzie musiała żałować ceny, którą zapłaciła.



Bardzo nam miło powitać Cię na naszym forum, mamy nadzieję, że będziesz się dobrze bawić! W razie jakichkolwiek pytań czy wątpliwości, służymy pomocą czy na pw czy na discordzie. Stwórz teraz wszystkie dodatkowe tematy, takie jak dziennik, relacje czy komunikacja, a następnie koniecznie uzupełnij swoje pola profilu!

Na start dostajesz:
Pieniądze
150$
Punkty Doświadczenia
20PD

PD możesz wydawać poprzez zamówienia, a pieniądze możesz wydawać w sklepiku.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
16.11.23 14:46
https://story-of-magic.forumpolish.com https://story-of-magic.forumpolish.com https://story-of-magic.forumpolish.com https://story-of-magic.forumpolish.com https://story-of-magic.forumpolish.com
Powrót do góry Go down
Skocz do: