Story of Magic


[Brakebills] Christopher Brams
Christopher Brams
[Brakebills] Christopher Brams Ff8f532ab49f094a3ebdf5981d1f91852b259da9
Przynależność : Brakebills
Dyscyplina : Manipulacja ciepłem
Zasoby : 14PD | 1085$
Christopher Brams
Fizyczni
Christoffer Leif Brams
Christoffer Leif (posługuje się Christopher)
Brams
26 lata
175 cm
70 kg
30 kwietnia 1996
Boston
Brakebills
Magia Fizyczna
Manipulacja ciepłem
Tom Holland
Historia

Państwo Brams senior od zawsze byli wyjątkowo nadęci i surowi. Trudno powiedzieć czy miały na to wpływ chłody Szwecji, czy wyssali to jeszcze z mlekiem własnych matek. Obydwoje byli wykształconymi magikami, ze starych rodzin z tradycjami. Leif Brams miał ciężką rękę, a Helena charakterem i wyglądem przypominała raczej lodowy, przepiękny posąg. Nie byli ludźmi stworzonymi do posiadania kochającej i ciepłej rodziny. A na pewno nie byli stworzeni do posiadania pełnego temperamentu syna. Elias Brams bardziej przypominał swojego ojca, niżby chciał. Różniło ich głównie to, że Leif zdążył przez lata wypraktykować metodę radzenia sobie ze swoim temperamentem, zamykając go wewnątrz siebie, bądź wyładowując się na swojej pracy czy synu. Tam gdzie Elias był ciekawy świata, tam Leif uważał, że widział już wszystko i zasadniczo, nic go nie interesowało. W chwilach, w których Elias chciał się interesować wszystkim, tylko nie nauką, Leif siłą kierował chłopaka do książek, zamykając go w chłodnych ścianach starego dworku, który już dawno zapomniał o latach swojej dawnej świetności. I mimo, że ta historia nie opowiada o Eliasie Bramsie, tylko jego synu, poczekajcie jeszcze chwilę. Za moment wszystko się wyjaśni.

Swoją drogę ucieczki Elias poznał zupełnie przez przypadek, ucząc się do kolejnych egzaminów w bibliotece. Z nosem w książce zastanawiał się nad tym co właściwie poszło nie tak w jego życiu, że nie może w tym momencie robić tego co tak naprawdę go ciągnęło – marzył o głupich imprezach, wydarzeniach sportowych, szwendaniu się nocą po ulicach miasta. I pewnie jego całe życie przemknęłoby mu przez palce, gdyby nie donośne uciszanie bywalców biblioteki, poprzedzone dźwięcznym śmiechem.  Nie wiedział co było piękniejsze w dziewczynie, którą wtedy poznał – jej nieskrępowanie czy ten przyciągający spokój. Isabelle, bo tak miała na imię, miała być odpowiedzią na jego wszystkie pytania. Jej największą zaletą jednak było to, że jego rodzice jej nienawidzili. Drugą zaś zaletą było to, że pochodziła z drugiego końca świata. Jeszcze wtedy tego nie wiedział – pierwszy zachwyt szybko zastąpił wpojony przez rodzinę niesmak. Gdyby ktoś ją o niego zapytał, też zapewne by go wyśmiała. Byli jak ogień i woda, zupełnie niedopasowani i tak różni. Z początku nie był w stanie znaleźć z nią wspólnego języka; w rozumieniu jego wartości była absolutnie nikim. Zwykłą dziewczyną z Ameryki, która nie znała swojego miejsca i śmiała niszczyć wartości jego rodziny. Co gorsza, nie robiła tego jak on, wybuchowo i gwałtownie, tylko spokojnie i metodycznie. Nawet nie zauważył, kiedy się zakochał.
Podjęli decyzję od razu gdy okazało się, że Isabelle jest w ciąży. Niewiele myśląc, nie mając ze sobą prawie nic, wsiedli na pokład jednego samolotu i wynieśli się ze Szwecji, nawet nie spoglądając przez ramię na państwa Bramsów. Mieszkali w maleńkim mieszkanku w Bostonie, niemalże chodząc po sobie. Szybki ślub w ratuszu, bez większego szumu przypieczętował sprawę: Państwo Brams byli skazani już na siebie do końca swojego życia, z bliźniętami w drodze, jak się później okazało. Elias znalazł jakąś pracę w korporacji, dzięki czemu udawało mi się zarabiać i wiązać koniec końcem. Isabelle czekała na przyjście na świat swoich skarbów: Ase i Chrisa. Wtedy, przez te kilkanaście lat panowała istna sielanka. Bliźnięta wzrastały w kochającej rodzinie, maleńkiej, bez obecności dziadków z którejkolwiek ze stron. Państwo Brams senior nie chcieli mieć nic wspólnego z własnym synem, a rodzina Whittemore zdawała się nie pamiętać o swojej córce, chyba że akurat któryś z kuzynów czy braci potrzebował zastrzyku gotówki.

Chris i Ase byli nierozłączni. Nie potrzebowali innych ludzi, bo zawsze, co by się nie działo, mieli siebie. Od najmłodszych lat wszystko robili razem – mieli wspólne zabawki, razem przeżywali wzloty i upadki. Ich rodzina w żaden sposób nie była wyjątkowa, pomijając to, że byli bardzo szczęśliwi. Elias robił wszystko, żeby nie powielać zachowania państwa Bramsów, a Isabelle nie wspominała o niczym, co mogłaby wynieść z domu Whittemore. Bliźnięta obydwie pary dziadków znały tylko ze zdjęć. Kiedy byli mali, byli do siebie bardzo podobni: obydwoje mieli w sobie coś z temperamentu ojca i beztroski matki, chociaż Chris wyraźnie wdawał się w Eliasa. Nie sprawiali żadnych problemów, może poza żywiołowością Chrisa. Przynajmniej na początku. W okresie buntu młodzieńczego wszystko zaczęło się zmieniać.
Chris przestał interesować się szkołą, ku frustracji Eliasa, który mimo głębokiego obrzydzenia do postępowania jego rodziców, chciał by ich dzieci mogły wiedzieć i umieć jak najwięcej. Chłopak wolał urywać się ze szkoły, żeby siedzieć nad zatoką ze swoimi kolegami. Co gorsza, coraz częściej na tego typu eskapady próbował wyciągać swoją siostrę, wszak byli nierozłączni. Ciepło i miłość w domu ułatwiały mu bunt, bo obydwoje z rodziców poprzysięgło wychowywać dzieci w jak najlepszym dla nich domu. Chris jednak ścierał się z ojcem coraz częściej. Tego pamiętnego dnia kłócili się akurat o to, że po raz kolejny olał zajęcia, na które zapisali go rodzice.
Potwornie padało tego dnia, nawet wycieraczki nie były w stanie powstrzymać tej ściany deszczu. Ase siedziała za matką, Chris za ojcem, który po raz kolejny próbował przebić się przez podniesiony głos chłopaka. Mieli wtedy piętnaście lat, było już późno. Latarnie słabo oświetlały drogę, a pan Brams zupełnie nie mógł skupić się na drodze. Isabelle już dawno przestała próbować uspokoić swojego syna, co jakiś czas tylko spoglądając w lusterko, żeby sprawdzić jak na to wszystko reaguje jej drugie dziecko. Długie godziny jeździli wcześniej po ulicach Bostonu, próbując znaleźć Chrisa, który akurat siedział na jakiejś imprezie dzieciaków z roku wyżej. Ten jeden raz poszedł sam, nie ciągnąc ze sobą siostry. Potok słów wylewał się z jego ust, a czerwona wściekłość zalewała jego oczy. Sam nie do końca wiedział dlaczego nie był w stanie się powstrzymać od tych inwektyw, które co głębszy oddech opuszczały jego trzewia, sączone jadowicie. Po kolejnym wiadrze pomyj, Elias gwałtownie odwrócił się do syna, już kompletnie tracąc rezon. Był wściekły, a mściwa satysfakcja w oczach syna tylko go rozjuszała. Przez krew dudniącą w uszach nawet nie usłyszał pierwszego ostrzeżenia żony, a przy drugim już było za późno. Isabelle próbowała gwałtownym ruchem skręcić kierownicę, żeby nie wjechali na czołowe z innym samochodem gnającym po trasie zdecydowanie zbyt szybko. Chris z tego wszystkiego pamiętał przede wszystkim wściekłość w oczach ojca, przerażony krzyk matki i dłoń siostry na swojej. Potem nastała ciemność.

Obudziło go paraliżująco jasne światło. Marzył, aby chociaż na chwilę przygasło, by przestało go razić. Pulsujący ból w głowie, rozchodzący się falami po całym ciele przypominał mu o tym, że jeszcze żyje. W pierwszym odruchu, kiedy zmęczone oczy przyzwyczaiły się do rażącego, szpitalnego światła, zaczął szukać swojej siostry. Leżał sam, w pustym szpitalnym pokoju. Nie było tam nikogo i niczego – tylko on i ciche terkotanie i pisk maszynerii. Paraliżujący lęk rozlał się po jego ciele: po raz pierwszy był zupełnie sam. Resztki jego świadomości przypominały mu o tym, co stało się chwilę przed tym, gdy samochód runął w dół, w rów. Jego umysł usłużnie przypominał mu swąd płonącej gumy, głos ojca i żelazisty posmak krwi.
Resztę pierwszego tygodnia pamiętał jak przez mgłę. Lekarze, kiedy tylko dowiedzieli się, że się wybudził, przyszli mu o wszystkim powiedzieć. Tylko on i Ase przeżyli – ojciec zginął na miejscu, matka na stole operacyjnym. Przedstawiono mu wówczas zupełnie obce osoby – głośną i wulgarną panią Whittemore oraz chłodnych i obrzydzonych państwa Bramsów. Dziadkowie zabrali bliźnięta do ich starego domu, nie szczędząc pogardliwych i oburzonych komentarzy. Z dniem wypadku skończyła się sielanka, a rozpoczęło się jego cierpienie i pasmo niefortunnych zdarzeń.

Szybko okazało się, że Chris nie potrafi odnaleźć wspólnego języka z państwem Brams. Wydawało mu się, że obwiniają jego i siostrę za śmierć swojego jedynego syna, który na dodatek porzucił ich dla jakiejś amerykańskiej dziewczyny. Nienawidzili wszystkiego, implementując te same metody wychowawcze, które stosowali wobec swojego syna. Chris pamiętał, że po raz pierwszy dostał w twarz, kiedy rozbił talerze dziadka. Uderzenie było szybkie i niespodziewane. Stał dobre pięć minut nad rozbitą porcelaną, trzymając się za policzek. Nie usłyszał ani słowa od dziadka, który po prostu poszedł zając się czymkolwiek innym. Dopiero chłodny głos babki go obudził. Pozbieraj o wreszcie, dzwoniło mu w uszach, gdy powoli zbierał kawałki z ziemi. Nawet nie zauważył, kiedy ostra krawędź przecięła jego skórę.
Pierwszy raz uciekł z domu po trzech miesiącach. Dzielnie wytrzymał pogrzeby, dzięki którym poznał rozliczny klan Whittemore, który wydawał się tak kuszący, w opozycji do lodowatego domu dziadków. W środku nocy, bez słowa, zabrał swoje rzeczy i wsiadł do autobusu jadącego na południe. Nie dojechał jednak daleko – szybko wrócił, bo nie miał żadnych planów. Kolejna ucieczka nastąpiła pół roku później, po kolejnym ze szlabanów. Nie obyło się oczywiście od siarczystego policzka i lodowatego spokoju w odpowiedzi na jego wściekłość i rozpacz. Nienawidził ich i nienawidził tego, czego od niego chcieli. Tym razem jednak był lepiej przygotowany. Do dziś dnia nie wiedział jak to się stało, że nikt go o nic nie zapytał. To był zresztą pierwszy raz, kiedy ruszył się gdzieś bez Ase. Zostawił ją samą, nie radząc sobie z tym, co się działo w domu. Do teraz miewa olbrzymie wyrzuty sumienia. Dziadkowie jego ucieczkę potraktowali bardzo osobiście: nie czekali długo, gdy zarządzili, że siostra w takim razie wraca z nimi do Szwecji, skoro niewdzięczny bachor ucieka. Bliźnięta nawet się nie pożegnały, a ich drogi rozeszły się bez słowa. Z początku dzwonili do siebie i pisali niemal codziennie. Z każdym jednak dniem i mijającym miesiącem ten kontakt się urywał, żeby niemal zupełnie zaniknąć. Chris nie potrafił rozmawiać z siostrą, dręczony tym, co działo się w domu, a był zbyt dumny, by opowiedzieć jej o terrorze domu Whittemore.

Spadł z deszczu pod rynnę. Rodzina Whittemore’ów zupełnie nie przypominała matki Chrisa. Byli nieokrzesani, wulgarni, prawicowi i bardziej przypominali towarzystwo obozów przyczepowych, niż to, w czym wzrastał. Alkohol i narkotyki były tu na porządku dziennym, a przemoc stosowana wobec słabszych wydawała się jedyną odpowiedzią na problemy rodziny. Zamieszkał u swoich dziadków, chociaż w pobliżu mieszkało jego najbliższe wujostwo. Spędzał dużo czasu ze swoimi kuzynami, wyrabiając coraz twardszą skórę. Po jakimś czasie przestał reagować na kabel na skórze, a na kolejne uderzenia w twarz reagował śmiechem. Często wdawał się w bójki, zdarzało mu się pić i palić, chociaż nigdy nie sięgnął po narkotyki twarde – nie ufał swojemu otoczeniu w żadnym stopniu. Nie zamierzał się dawać złamać, marząc o dniu, w którym mógłby się wynieść.
Nie miał dobrych ocen tylko dlatego, że nie chodził na zajęcia. Egzaminy zdawał bez najmniejszych problemów, ale w żadnym razie nie marzył o collage’u. Chciał wrócić na północ, do Bostonu albo pojechać do Nowego Jorku, do Julliard. Ignorował zaczepki swojego otoczenia, gdy kolejną godzinę w tygodniu spędzał na tańcu nowoczesnym. Nie obchodziły go ich słowa, widział tylko swój cel, który okazjonalnie przyćmiewały kolejne imprezy, kolejne nic nie znaczące relacje. Wreszcie mógł wyjechać, wynająć akademik albo mieszkanko i wynieść się z tej dziury nie patrząc za siebie. Tak zresztą zrobił, zapominając o tych wszystkich ludziach. Nie przywiązywał się do niego, śmiejąc się światu w twarz.

Nowy Jork tętnił życiem. Tego dnia miał spotkać się z Ase, która za wszelką cenę próbowała go ściągnąć do Szwecji na pogrzeb Bramsów. Mogliby mieszkać razem, mogliby wreszcie wrócić do tego co było kiedyś, tłumaczyła. Nie potrafił spojrzeć jej w oczy, nie chciał. Nie zamierzał tam jechać. I kiedy w głowie recytował co w zasadzie może jej powiedzieć, idąc jakąś smętną uliczką, poczuł promienie ciepłego słońca na twarzy. Smród moczu i brudu ustąpił na rzecz świeżego powietrza i przyjemnej bryzy. Stał u progu Brakebills, mrużąc oczy w mocnym świetle.
-Witaj w Brakebills, Brams


Najgorsze wspomnienie
Ciekawostki
- Jest astygmatykiem i krótkowidzem, chociaż nie zawsze nosi okulary. Wtedy trochę się potyka, bo nienawidzi soczewek.
- Jest uczulony na mandarynki.
- Zawsze nosi ze sobą starą zapalniczkę ojca. To jedyna pamiątka, którą po nim zachował.
- Od śmierci rodziców, w zasadzie nie przywiązuje się do ludzi i nie buduje głębokich relacji. Mimo, że jest bardzo towarzyski, trudno powiedzieć żeby realnie miał jakichś przyjaciół.
- Wszystko potrafi obrócić w żart, mało co traktuje poważnie.
- Uwielbia komiksy i seriale, te pierwsze kolekcjonuje.  
- Nie stroni od używek rekreacyjnych żadnego rodzaju, wychodząc z założenia, że wszystkiego należy w życiu spróbować.
- W ramach przeciwstawiania się dziadkom, kontynuował naukę tańca nowoczesnego, a później nauczył się grać na gitarze. Leif Bramson obydwie te czynności uznawał za wyjątkowo plebejskie.
- Boi się jeździć samochodem i nigdy nie zrobił prawa jazdy.

Aktualizacja po timeskipie

Wydarzenia 2021 roku bardzo odbiły się na Chrisie. Pierwsze miesiące po akcji ratunkowej spędził w Holandii. Potrzebował się odciąć od wszystkiego co się wydarzło. Zamknięcie Brakebills przyjął z mieszanką lęku, ale też rozlewającej się ulgi. Trudno mu było się przyznać przed samym sobą, ale magia przerażała go. Najbardziej chyba przerażało go to, co mógł zrobić przez przypadek.
W końcu, kiedy wrócił do Stanów, trafił na jeden z projektów okołomagicznych, w ramach jednej z wielu magicznych szklarni. Praca w ziemi go uspokajała i rozpalała fascynację tą dziedziną. W wolnych chwilach szlajał się po barach, po imprezach i nie stronił od używek. Starał się zapomnieć.
Koszmary wciąż nie dają mu spokoju, ale powrót do Brakebills o dziwo, napawa go entuzjazmem. Chyba w ciągu tego roku doszedł do wniosku, że kontrola będzie podstawą. Wraca do dawnego siebie - uśmiechniętego, gadatliwego, wkręconego we wszystko ducha towarzystwa. Ten uśmiech jednak często nie sięga oczu, a kiedy myśli, że nikt go nie widzi, wydaje się wyjątkowo nieobecny.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
25.10.20 20:54
https://story-of-magic.forumpolish.com/t145-brakebills-christopher-brams https://story-of-magic.forumpolish.com/t166-brakebills-christopher-brams https://story-of-magic.forumpolish.com/t240-brakebillschristopher-brams#520 https://story-of-magic.forumpolish.com/t182-chris-brams https://story-of-magic.forumpolish.com/t169-chris-brams
Powrót do góry Go down
Story of Magic
[Brakebills] Christopher Brams Fd79c4e142d48381ed6eff66c6bcd53b
Przynależność : Kadra forum
Story of Magic
Administrator
akcept
Twoja karta została zaakceptowana!

Utrata kontaktu z siostrą bliźniaczką na tyle lat niewątpliwie musiała boleć. Brakebills jednak stoi przed tobą otworem, Chrisie, byś mógł wykorzystać jego pełny potencjał. Może odnowicie zardzewiałą relacje? A może wręcz przeciwnie, zostaniecie dla siebie obcy. Czas na pewno to pokaże.

Bardzo nam miło powitać Cię na naszym forum, mamy nadzieję, że będziesz się dobrze bawić! W razie jakichkolwiek pytań czy wątpliwości, służymy pomocą czy na pw czy na discordzie. Stwórz teraz wszystkie dodatkowe tematy, takie jak dziennik, relacje czy komunikacja, a następnie koniecznie uzupełnij swoje pola profilu!
Twoja postać otrzymała kwaterę mieszkalną (link). Wygląda ona standardowo. Jeśli chcesz ją jakoś przystroić, zmienić opis, może to zrobić przez zamówienia.

Na start dostajesz:
Pieniądze
150$
Punkty Doświadczenia
20PD

PD możesz wydawać poprzez zamówienia, a pieniądze możesz wydawać w sklepiku.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
31.10.20 22:06
https://story-of-magic.forumpolish.com https://story-of-magic.forumpolish.com https://story-of-magic.forumpolish.com https://story-of-magic.forumpolish.com https://story-of-magic.forumpolish.com
Powrót do góry Go down
Skocz do: