Story of Magic


 :: 
Off-top
 :: Zakończone
We've never met but I know who you used to be
Chance Regan
We've never met but I know who you used to be Giphy
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Rekruter
Zasoby : 5PD | 1295$
Chance Regan
Guślarze
Pojawiła się znikąd, jak znakomita większość takich, jak oni. Albo przynajmniej tak przypuszczał, bo ich trójka też nie ciągnęła się za Betą kto wie jak długo. Kiedy zobaczył ją po raz pierwszy, coś w jej twarzy wydało się dziwnie znajomego, ale nie potrafił stwierdzić co dokładnie. Potem usłyszał jej imię i uśmiechnął się tylko, bo raczej nigdy nie poznał żadnej Yvonne, nie mógł jej kojarzyć. Jakiś czas później poznał też jej nazwisko i w tym momencie puzzle zaczęły wskakiwać na swoje miejsce, łącząc ze sobą luźne fakty. Imię i nazwisko się zgadzało, a gdy przypatrywał się jej bliżej, mógł dostrzec pewne podobieństwo. Na pewno przyłapała go, jak się gapił. Nie był pewien jak się zachować. Przecież nie mógł po prostu do niej podejść z "Hej, wydaje mi się, że jesteś siostrą bliźniaczką mojego zaginionego kumpla, którego na bank nie widziałaś od lat! Jeśli nią jesteś i to nie tylko przerażająco niezręczny zbieg okoliczności!" Chance był jednak Chancem i mniej więcej po trzech dniach zbierania się w sobie postanowił zrobić dokładnie to. Przecież nie potwierdzi jeśli jej nie zapyta.
Następnym razem znalazł ją przy drzwiach. Właśnie skądś wróciła. Nie wiedział skąd i właściwie mało go to obchodziło. Stał kilka metrów dalej, opierając się bokiem o ścianę, ręce skrzyżowane na piersi. Słyszał wyraźnie bicie własnego serca. Denerwował się bardziej niż chciał. Stres huczał mu w głowie, nie wiedział czy spodziewać się kłótni, łez czy czego. Wziął głęboki wdech. - Czy imię Christopher Brams coś ci mówi - wypalił szybko, jakby bał się, że zaraz się rozmyśli. Nawet nie zaakcentował dobrze pytania, zdanie wypadło bardzo płasko. Starał się utrzymać kontakt wzrokowy, chociaż zdecydowanie nie czuł się komfortowo. Jeśli to ona, może jakimś cudem coś wie. Wątpił, ale obecnie był w stanie chwycić się czegokolwiek. Człowiek przecież nie może przepaść jak kamień w wodę, bez najmniejszego śladu. Opcji było wiele i skłamałby, gdyby powiedział, że nie rozważał najczarniejszych scenariuszy. Takich jak oni nikt nie chce szukać. Przecież nikt nie chciał zostawać w przyczepach, ludzie odchodzili, uciekali, szukali lepszych miejsc. Może dlatego nikt go nie słuchał, gdy mówił, że nie odszedłby bez słowa, ani nawet cholernego plecaka. Był przekonany, że stało się coś złego, nie wiedział tylko co. A teraz stała przed nim osobą, która potencjalnie mogła rzucić więcej światła na to, co działo się przed Las Cruces. Bo przecież Chris z jakiegoś powodu się tam znalazł, a w takie miejsca nie wpada się, gdy wszystko idzie dobrze. Im dłużej o tym myślał, tym więcej miał wątpliwości. Jeśli to ona, gdzie była przez te wszystkie lata? Podobno byli blisko, ale nie słyszał o żadnym telefonie, liście, pocztówce, czy co tam się jeszcze wysyła, by utrzymać kontakt. Żałował, że tak unikali nieprzyjemnych tematów. Tak było łatwiej, ale teraz nie wiedział czego się chwytać. Powiedziałby mu jeśli goniłyby go problemy z przeszłości? 
Stał z kamienną twarzą, próbując ukryć jak silne emocje nim targają. Czekał na odpowiedź, bo przecież jeśli to nie ona, nie będzie się przejmował na zapas.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
01.04.21 20:28
https://story-of-magic.forumpolish.com/t363-guslarze-chance-regan#2232 https://story-of-magic.forumpolish.com/t364-guslarze-chance-regan https://story-of-magic.forumpolish.com/t365-guslarze-chance-regan https://story-of-magic.forumpolish.com/t367-przepowiednie-cyrila-malachia-hotline#2255 https://story-of-magic.forumpolish.com/t366-chance-chance-lize#2254
Powrót do góry Go down
Yvonne Brams
We've never met but I know who you used to be IQLOj6Y
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : członek
Zasoby : 2PD | 500$
Yvonne Brams
Beta Librae
Mozolnie poruszała się po korytarzach azylu, niby po omacku, jakby jeszcze nie do końca wiedziała, do którego pomieszczenia wściubić nos. Przy każdym kroku towarzyszyło jest krótkie łupnięcie – płaski obcas wojskowego buta raz po raz zderzał się z podłożem. Dźwięki następowały po sobie miarowo. Nie zatrzymywała się, ale rozglądała się na boki, by odnaleźć w końcu miejsce, w którym mogłaby chwilę odpocząć. Pod pachą ściskała ogromną, zakurzoną i prawdopodobnie bardzo starą księgę, z którą chciała się zaszyć w jakimś kącie i zniknąć na kilka najbliższych godzin. Z perspektywy osoby trzeciej mogła wyglądać jak złodziejaszek, próbujący zbiec ze swoim nowo przywłaszczonym łupem – i może faktycznie tak było, może podwinęła któryś z prastarych egzemplarzy z biblioteki. Tak mogło być.
   Była wspaniałą obserwatorką – kiedy chciała by ją widziano, sama przyglądała się innym tym swoim świdrującym spojrzeniem; jednak gdy chciała się skryć, to potrafiła wtopić się w tłum, zerkać ukradkiem. Gdzieś w międzyczasie wychwyciła spojrzenie Regana. Nie uśmiechała się i nie odezwała się, ale w którymś momencie musiała go nakryć, spojrzeć prosto w oczy. To były sekundy, albo nawet ułamki sekund.
   Zajrzała do jednego z pomieszczeń, względnie pustego. Zrobiła kilka szybszych kroków przed siebie, ale okazało się, że w środku siedziało kilka debatujących osób. Machnęła tylko ręką w przepraszającym geście, wycofała się grzecznie, żeby znaleźć sobie inny, wolny pokój, który mogłaby zająć. I właśnie wtedy trafiła na niego, tym razem stał nieco bliżej, podpierając ramieniem jedną ze ścian. Żeby przejść dalej musiała go minąć, ale wyczuła, że coś wisi w powietrzu, że atmosfera w moment zgęstniała, zupełnie jakby miała się zaraz dowiedzieć czegoś, co całkowicie mogłoby ściąć ją z nóg. Usta drgnęły jej niespokojnie, ale oczy miała czujne, nieco zmrużone. Wpatrywała się w niego. Czuła się wyjątkowo dziwnie.
   „Czy imię Christopher Brams coś ci mówi?”
   Pytanie zadane przez blondyna uderzyło w nią z siłą pocisku wystrzelonego z wiatrówki. Momentalnie zebrała się w niej burza sprzecznych emocji. Zrobiło jej się cieplej. W pierwszej chwili miała ochotę rzucić się na niego, jakby użycie przemocy miało wydobyć z niego wszystkie informacje; z drugiej strony coś sprawiało, że słowa grzęzły jej w gardle, czuła, że nie potrafiłaby się wysłowić. Później zaatakowało ją zdezorientowanie – czuła się jakby przyciśnięto ją do ściany. Dopiero kilka głębokich, świszczących wdechów pozwoliło jej się uspokoić. Tym razem nie potrafiła zakamuflować tej fali odczuć.
   Głośniej przełknęła ślinę.
   — A powinno? — zapytała wciąż nieco zdezorientowana, przez co musiała wypaść dość autentycznie. Była zaskoczona, to się zgadzało. Przez chwilę mogła też poudawać, że nie wie o kogo chodzi, by dalsze wyjaśnienia pozwoliły jej określić z kim ma do czynienia, czy może z Reganem pomówić na temat swojego bliźniaka. — Musi być dla ciebie ważny, skoro zdecydowałeś się o niego zapytać. Zwłaszcza, że nie znamy się zbyt dobrze — dopowiedziała po chwili, od razu ujawniając swoje wątpliwości i niejako sugerując, że może być osobą, która wie o kim mowa.
   Nie oderwała od niego wzroku nawet na chwilę. Przez cały ten czas zdążyła mu się uważniej przyjrzeć. Nie musiała być Sherlockiem żeby stwierdzić, że nim również targały jakieś emocje. Więc coś było na rzeczy, musiała się tylko dowiedzieć co.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
05.04.21 22:10
https://story-of-magic.forumpolish.com/t454-guslarze-yvonne-brams https://story-of-magic.forumpolish.com/t458-guslarze-yvonne-brams#4199 https://story-of-magic.forumpolish.com/t487-guslarze-yvonne-brams#4637 https://story-of-magic.forumpolish.com/t496-yvonne#4840 https://story-of-magic.forumpolish.com
Powrót do góry Go down
Chance Regan
We've never met but I know who you used to be Giphy
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Rekruter
Zasoby : 5PD | 1295$
Chance Regan
Guślarze
Nie odpowiedziała od razu, więc wisieli razem w tej pełnej napięcia pauzie. Może być tak blisko jakiejś konkretnej poszlaki. Byłaby pierwszą jaka mu się trafi. Starał się skupić na oddechu, trzymać nerwy pod kontrolą. Odpowiedziała, a on natychmiast zaśmiał się pod nosem, wyraźnie nerwowo. - W takim razie to cholernie wielki zbieg okoliczności - zaczął jeszcze na tym samym oddechu. Na moment spuścił głowę, jakby miało mu to pomóc pozbierać myśli. Znów na nią spojrzał, chociaż wyraźnie nie mógł skupić wzroku tylko na niej. Jego oczy nerwowo skakały po pomieszczeniu, co chwilę wracając do jej twarzy. - Zbieg imienia, nazwiska i strzelałbym też, że wieku - przynajmniej na oko, bo nigdy nie pytał ile ma lat.
Musi być ważny. Co miał jej odpowiedzieć? Każda z możliwych opcji wydawała się nie być do końca odpowiednia. Nie wiedział ile chce zdradzić. Zrobiła się z tego kolejna pauza, ale tym razem to on męczył się nad odpowiedzią. - To mój przyjaciel - powiedział w końcu, walcząc o utrzymanie normalnego głosu. Kiedy ostatnio o nim mówił? James i Leo unikali tematu. Miał wrażenie, że zniknięcie Chrisa jest im bardzo na rękę, ale zawsze pozostawała możliwość, że to tylko jego paranoja. - Mieszkaliśmy na tym samym polu - wzruszył ramionami, żeby chociaż trochę ukryć jak bardzo napięte są jego mięśnie. Nie kłamał, ale zdecydowanie nie mówił też prawdy. Byli sąsiadami, nawet przyjaciółmi, ale miał wrażenie, że to słowo nie opisuje ich wystarczająco precyzyjnie. Chris trzymał go przy względnej normalności. Jedyna przyjazna twarz. Przez te wspólne lata wykształcił w sobie jakąś zależność. Z nim miał jakiś cel w życiu, nawet jeśli mglisty, odległy, mało prawdopodobny. Najgorsze w tym wszystkim było to, że przynajmniej przez ich ostatni wspólny rok, podejrzewał już, że wkrótce przyjdzie im się rozstać. Nie wiedział tylko, że w taki sposób. Spodziewał się własnego zniknięcia, postradania zmysłów, powolnego zgaśnięcia gdzieś w zapuszczonej melinie lub zakładzie dla obłąkanych. Nie spodziewał się, że to Chris wyparuje bez śladu. - Miał siostrę. Yvonne - dodał, nieco ochrypłym głosem, patrząc na nią wyczekująco. Chyba nie musiał mówić nic więcej.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
07.04.21 23:07
https://story-of-magic.forumpolish.com/t363-guslarze-chance-regan#2232 https://story-of-magic.forumpolish.com/t364-guslarze-chance-regan https://story-of-magic.forumpolish.com/t365-guslarze-chance-regan https://story-of-magic.forumpolish.com/t367-przepowiednie-cyrila-malachia-hotline#2255 https://story-of-magic.forumpolish.com/t366-chance-chance-lize#2254
Powrót do góry Go down
Yvonne Brams
We've never met but I know who you used to be IQLOj6Y
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : członek
Zasoby : 2PD | 500$
Yvonne Brams
Beta Librae
Usta miała ściśnięte w wąską kreskę. Wydawać by się mogło, że jej szczęka zarysowała się nieco bardziej, jakby zaczęła ją nerwowo zaciskać. Brakowało tylko zgrzytania zębami, bo kiedy coś ją szczerze zaskakiwało, to powoli traciła panowanie nad własnym ciałem. Coraz ciężej przychodziło jej ukrywanie emocji, które targały jej ludzką powłoką. I o ile zwykle była w stanie trzymać nerwy na wodzy, tak tym razem czuła, że z każdą sekundą wszystko wymyka jej się spod kontroli.
   Cholernie wielki zbieg okoliczności.
   Prawie udało jej się wykrzywić wargi w wymuszonym uśmiechu – jednak zamiast tego kąciki ust zadrżały jej niespokojnie. Kolejny raz podjęła wewnętrzną walkę z samą sobą, by nie dać upustu wszystkim sprzecznym emocjom, które w sobie nosiła. Bo wtedy zrobiłoby się nieprzyjemnie, a tego przecież nie chciała. Zwłaszcza jeśli chciała wydobyć z Chance'a jak najwięcej informacji.
   Na te wszystkie podejrzane zbiegi okoliczności zareagowała tylko skinięciem głowy, jakby wciąż wydobycie z siebie jakiegokolwiek słowa wiązało się z ogromnym dyskomfortem albo wręcz bólem. Dopiero chwilę później, gdy przełknęła głośniej ślinę, krzywiąc się przy tym okropnie odezwała się niewyraźnie.
   — Przyjaciel, który zaginął bez śladu — powiedziała gardłowo, wręcz nienaturalnie. Jeśli faktycznie byli kiedyś z Chrisem dość blisko, to doskonale wiedziała z jakimi emocjami się zmagał. W końcu mogła czuć podobnie. Albo nawet więcej, bo przecież kiedyś byli nierozłączni, a teraz nie wiedziała o nim nic. A chciała wiedzieć.
   „Miał siostrę.”
   W tamtym momencie poczuła się, jakby jej istnienie przestało mieć jakiekolwiek znaczenie, jakby należała do odganianej w ciemny kąt i zapomnianej już przeszłości. Czuła jak do oczu napływają jej łzy – jednak nie pozwoliła, by nawet jedna kropla zsunęła się po jej policzku.
   — Nadal ma. A Ty sam rozwiewasz swoje wszystkie wątpliwości. Wszystko się zgadza, jestem Yvonne.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
14.04.21 11:48
https://story-of-magic.forumpolish.com/t454-guslarze-yvonne-brams https://story-of-magic.forumpolish.com/t458-guslarze-yvonne-brams#4199 https://story-of-magic.forumpolish.com/t487-guslarze-yvonne-brams#4637 https://story-of-magic.forumpolish.com/t496-yvonne#4840 https://story-of-magic.forumpolish.com
Powrót do góry Go down
Chance Regan
We've never met but I know who you used to be Giphy
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Rekruter
Zasoby : 5PD | 1295$
Chance Regan
Guślarze
Emocje porządnie nimi trzęsły, tyle chyba każdy był w stanie powiedzieć. Nie trzeba było być telepatą, empatą, mentalem, jak zwał tak zwał. Miał wrażenie, że stojąca przed nim ściana, która oddzielała go od jej uczuć powoli się kruszyła. Jego własna najpewniej robiła to samo. Nigdy nie zastanawiał się jak odczuwają go inni mentalni. Być może równie silnie, co on zwykłych ludzi. Wisieli tak razem, w kłębie wspomnień i pytań, których jeszcze nie odważyli się zadać.
Jej kolejne słowa sprawiły, że na moment stracił oddech. Wiedziała. Skąd wiedziała? Zajrzała w jego wspomnienia? Jego oczy na moment wyostrzyły się, spojrzał bezpośrednio na nią, do tej pory rozbiegane spojrzenie zatrzymało się ciężko na jej twarzy. - Tak -  rzucił w końcu bezwiednie. Bez śladu. Z dnia na dzień, z godziny na godzinę. To on powinien być tym, który zniknie. Stopniowo gasnąc pod ciężarem głosów. To ona. Co ma jej powiedzieć?
Do jego uszu dobiegł dźwięk. Ktoś chodził po wyższym piętrze, kroki trochę się niosły. Automatycznie, jego oczy podniosły się w kierunku sufitu, ramiona drgnęły w nerwowym tiku. Stoją w przejściu. Tak łatwo ich przyłapać. - To nie jest… To złe miejsce na rozmowę - wychrypiał, a w oczach odbił się strach. Jeśli James się dowie… Czeka go co najmniej wykład o ludziach, którzy ciągną nas w dół. - Ogród? - nie był pewien czy to o wiele lepsze miejsce. Na pewno trudniej będzie się dać tam zaskoczyć. Nikt nie wyjdzie na nich zza zakrętu, nie usłyszy niepotrzebnych słów. Nie czekając na jej odpowiedź odwrócił się powoli i ruszył w kierunku ogrodu. Odwracał się co chwilę, by sprawdzić czy na pewno za nim idzie.
Nadal ma. Jej słowa odbijały się po jego głowie. Pytanie czy ona nadal ma jego, chciał zapytać, ale nie odważył się. Wciąż uparcie uciszał tą część samego siebie. Nie ma ciała - powtarzał sobie i chociaż wiedział, że to nie musi świadczyć o niczym, był to najlepszy trop jakiego mógł się chwycić.
W ogrodzie znaleźli się szybciej, niż tego sobie życzył. Krótka pauza minęła, nie miał już czasu na zebranie myśli. Nie usiadł na ławce jedynie stał przygarbiony, oczy szeroko otwarte, zmęczenie nagle wymalowane na twarzy. - Skąd wiesz, że zniknął? - zapytał powoli. Na usta cisnęła mu się cała kolejka pytań, ale jeszcze je powstrzymywał. Nic o nich nie wiedział, tak jak i ona nie powinna wiedzieć o nich zupełnie nic. Las Cruces powinno być dla niej czarną dziurą, tak jak i jemu jawiło się jego życie zanim pojawił się między przyczepami. Wielokrotnie wyobrażał sobie, że go znajdzie, co mu powie, co zrobi, o co zadba. Nigdy nie przeszło mu przez myśl, że mógłby stanąć twarzą w twarz z jego siostrą, z rodziną, która potencjalnie nie chciała dla niego źle. Nagle poczuł silny dysonans poznawczy. Czy to możliwe, że Chris miał kogoś takiego przez cały czas? Zawsze wychodził z założenie, że nie ma nikogo, tak jak i Chance był zupełnie sam. Wydawało mu się, że to sklejało ich razem- dwie wyplute przez życie sieroty, znaleziona rodzina, coś więcej niż więzy krwi. Ale teraz stał przed Yvonne, a jej wzburzenie było całkiem namacalne. Wątpliwość powoli zaczęła budować się gdzieś z tyłu jego głowy.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
14.04.21 21:57
https://story-of-magic.forumpolish.com/t363-guslarze-chance-regan#2232 https://story-of-magic.forumpolish.com/t364-guslarze-chance-regan https://story-of-magic.forumpolish.com/t365-guslarze-chance-regan https://story-of-magic.forumpolish.com/t367-przepowiednie-cyrila-malachia-hotline#2255 https://story-of-magic.forumpolish.com/t366-chance-chance-lize#2254
Powrót do góry Go down
Yvonne Brams
We've never met but I know who you used to be IQLOj6Y
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : członek
Zasoby : 2PD | 500$
Yvonne Brams
Beta Librae
Naprawdę chciała wyglądać, jakby wszystko miała pod kontrolą, jakby doskonale wiedziała, za który sznurek powinna pociągnąć, jednak atmosfera była już na tyle gęsta, że można było kroić ją w powietrzu nożem. Jedynym pozytywnym aspektem tej sytuacji było to, że nie musiała już więcej udawać, nie musiała trzymać fasonu i pilnować siebie, by nie popełnić żadnego błędu. Teraz działała odruchowo, nieprzewidzianie, co przerażało nawet ją samą – zupełnie jakby sama nie wiedziała czego może się po sobie spodziewać.
   Z pewnością byłaby w stanie wyczytać z niego dużo więcej, gdyby jej własne myśli i emocje nie utrudniały tego na każdym kroku. Stąpała po naprawdę cienkim lodzie – niemalże każdy krok sprawiał, że była coraz bliżej załamania się tafli. Może właśnie ta lodowata kąpiel przewróciłaby jej trzeźwość umysłu?
   Podświadomie czuła, że łączyło ich naprawdę wiele – tym bardziej, że z każdą chwilą okazywało się, że ich sytuacja była w jakimś mniejszym lub większym stopniu podobna, w końcu oboje go stracili. I oboje starali się go znaleźć, każde na swój własny sposób.
   Podążyła za nim spojrzeniem, gdy tylko usłyszała czyjeś kroki. Szybko spojrzała w jego stronę, gdy zaproponował wyjście do ogrodu. Nie chciał świadków, zupełnie jakby miał coś do ukrycia. Albo jakby chciał ukryć swoją relację z Chrisem przed innymi. Postanowiła się w to nie zagłębiać (póki co), dlatego grzecznie skinęła głową i przystała na propozycję mężczyzny. Momentalnie za nim ruszyła – prawie scalając się z jego własnym cieniem i depcząc mu po piętach. Była blisko – musiał to czuć i widział to, gdy parokrotnie odwracał się za siebie.
   „Skąd wiesz, że zniknął?”
   Spojrzała na niego, a jej spojrzenie przez chwilę zdawało się mówić wiem wszystko, jednak ta chwilowa pewność siebie została rozbita w momencie, w którym uświadomiła sobie, że Chance również nie posiadał zbyt wielu informacji o bliźniaku. Czy Brams naprawdę potrafił zniknąć, nie pozostawiając po sobie żadnych wyraźnych śladów? Trudno było uwierzyć w to, że człowiek potrafi tak nagle rozpłynąć się w powietrzu.
   — Z autopsji. Czuję się, jakbyśmy przeżyli coś bardzo podobnego, jakby jego zniknięcie uderzyło w nas w podobny sposób — odpowiedziała od razu, lokując na nim swoje spojrzenie. I oczywiście nie miała pojęcia co go łączyło z jej bratem, ale już po samych reakcjach blondyna mogła wywnioskować, że coś było na rzeczy. Nie musiała wiedzieć co dokładnie. Na tym etapie może nawet nie chciała wiedzieć co. — Kontakt urwał nam się już jakiś czas temu — zaczęła bezpiecznie, jakby uznając uniknięcie podania konkretnego okresu czasu za jedną z słuszniejszych decyzji. — Dopiero po odzyskaniu kontroli mogłam zacząć go szukać.
   Nie powiedziała zbyt wiele, celowo zrobiła miejsce, by to Regan miał szansę się odezwać. Domyślała się, że w głowie miał niezły bałagan. Zresztą... nie tylko on.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
20.04.21 17:44
https://story-of-magic.forumpolish.com/t454-guslarze-yvonne-brams https://story-of-magic.forumpolish.com/t458-guslarze-yvonne-brams#4199 https://story-of-magic.forumpolish.com/t487-guslarze-yvonne-brams#4637 https://story-of-magic.forumpolish.com/t496-yvonne#4840 https://story-of-magic.forumpolish.com
Powrót do góry Go down
Chance Regan
We've never met but I know who you used to be Giphy
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Rekruter
Zasoby : 5PD | 1295$
Chance Regan
Guślarze
Nie dbał czy cokolwiek po nim widać. Sprawa była jeszcze zbyt świeża, zbyt bolesna by próbował jakkolwiek zachowywać twarz. Czuł jej obecność na karku, jej kroki zaraz za jego własnymi. Jak cień, ciemna chmura pełna gradu. Być może gdyby to on szedł za nią, miałaby podobne wrażenia. Sam się w to wpakował. Czas przebrnąć przez nieprzyjemności, może się czegoś dowie. Jeśli się czegoś dowie, będzie warto.
Stali w ogrodzie jak jacyś dwaj spiskowcy. Zdenerwowani, skołowani i zdeterminowani, by uzyskać jakieś odpowiedzi. Miał nadzieję, że nikt ich nie zauważy, że nie będzie musiał się później z tego tłumaczyć.
”Czuję się, jakbyśmy przeżyli coś bardzo podobnego.”
Zaśmiał się głośno i niby melodyjnie, ale cały dźwięk podszyty był stresem. Jego wzrok przeniósł się z jej twarzy na budynek bety. Nic nie wiesz, miał ochotę jej powiedzieć. Przecież tak było. Powiedział jej, że kiedyś się znali, że zniknął, nic więcej. Gdzieś w jego piersi zaczął kiełkować gniew. Jak mogła wiedzieć? Nie mogła.
Słysząc jej kolejne słowa zacisnął wargi w wąską linię. Zupełnie pobielały pod naciskiem. O to się chyba wszystko rozbija. Nie szukała. Skłamałby mówiąc, że nie ma jej tego za złe. Jakaś bardziej rozsądna część jego podpowiadała, że sam nic nie wie o jej sytuacji. O ich sytuacji, bo wszystkie opisy jakie dostał sprowadzały się do najbardziej podstawowych informacji. - Słuchaj - zaczął, jego głos bardziej donośny, napompowany jakąś nową energią. - Nie wiem co działo się w tym domu. Nie mówił, więc nie pytałem - przygryzł wnętrze policzka, wolną ręką szukając papierosów po kieszeniach. W końcu znalazł, odpalił jednego. Nie pytał, w zamian Chris też nie zadawał zbędnych pytań. - W Las Cruces nikt nie lubił dzielić się przeszłością - no chyba że tą zmyśloną, podkoloryzowaną, która miała niby zapewnić jakiś szczątkowy szacunek, bezpieczeństwo. - Chodzi mi o to, że nie trafiasz do takiego miejsca, bo coś ci się zajebiście udało - na moment spuścił głowę. - A ty podobno całkiem, całkiem układałaś się z dziadkami - wzruszył ramionami, w jego głosie zabrzmiała gorycz, której nie udało mu się powstrzymać. Nic o nich nie wiedział poza tym, że prawdopodobnie nic nie chce wiedzieć, bo urodzi to tylko więcej bezsilnej złości. Gryzł się w język. Nie chciał jej niczego zarzucać, momentalnie palić mostu zanim porównali informacje. Emocje były jednak silne. Zaciągnął się papierosem, odgarnął włosy z czoła. - Spóźniłaś się. Coś się musiało stać - wydusił. Minęło sporo czasu od kiedy po raz ostatni wypowiedział to zdanie. Powtarzał je każdemu, kto próbował tłumaczyć, że Brams dał nogę z pola. Gdzie by nie poszedł, spotykał się ze ścianą. - Nie uciekł. Nie wierzę w to - ponownie wypełnił płuca dymem, zagryzł znajomo, koił w najbardziej pusty, mechaniczny sposób.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
20.04.21 22:53
https://story-of-magic.forumpolish.com/t363-guslarze-chance-regan#2232 https://story-of-magic.forumpolish.com/t364-guslarze-chance-regan https://story-of-magic.forumpolish.com/t365-guslarze-chance-regan https://story-of-magic.forumpolish.com/t367-przepowiednie-cyrila-malachia-hotline#2255 https://story-of-magic.forumpolish.com/t366-chance-chance-lize#2254
Powrót do góry Go down
Yvonne Brams
We've never met but I know who you used to be IQLOj6Y
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : członek
Zasoby : 2PD | 500$
Yvonne Brams
Beta Librae
Jego śmiech wprawił ją w dziwny rodzaj zakłopotania, którego nie doświadczała na co dzień. Zwykle ciężko było wywołać u niej podobne odczucia. Jak widać Christopher wciąż był jednym z jej słabych punktów, nawet jeśli na przestrzeni lat ich więzy poważnie się zatarły i praktycznie przestały istnieć. Właściwie to wcale by się nie zdziwiła, gdyby któregoś dnia stanęła przed nim, spojrzała mu w twarz i poczułaby, że musi się na nowo przedstawić – po takim czasie mogli oddalić się od siebie na tyle, że najtaktowniej byłoby poznać się na nowo, jak zupełnie obcy sobie ludzi. I możliwe, że to właśnie to ją tak bardzo dręczyło. Bo gdzieś tam w głowie miała wciąż myśl, że przecież tak silnych więzów nie może rozedrzeć czas. Ale czy na pewno nie może?
   „Nie wiem co działo się w tym domu.”
   Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz, ta?
   Może kiedyś jej życie wcale nie było takie złe i z pewnością dałoby się znaleźć kilkaset osób, którym za młodu było dużo trudniej, ale i tak niechętnie powracała do przeszłości. Wciąż potrafiła zamknąć oczy i wyobrazić sobie cały ten chłód, otulający jej sylwetkę w jednym, z pokoi domostwa dziadków. Potrafiła również przypominać sobie ich karcące głosy i sztywno wydawane polecenia, do których musiała się stale stosować. Próbowali ją wychować jak najlepiej, sprawić by dorosła szybciej niż powinna. Odebrali jej dzieciństwo, które już i tak było rozszarpane przez traumatyczne wspomnienia związane z wypadkiem rodziców.
   — Tak mówił? Że nieźle układałam się z dziadkami? — zapytała, nawet nie zerkając w jego stronę. Możliwe, że nawet prychnęła pod nosem, niby zaskoczona tym, jak bardzo niedomyślny był jej brat. W domostwie babki dawała sobie radę – owszem; nigdy nie nazwałaby jednak swoich relacji ze starszymi dobrymi. Wtedy działała trochę jak kameleon – szybko dostosowała się do otoczenia, w którym przyszło jej żyć. W końcu zatraciła się w tym domu na tyle, że praktycznie stała się z nim jednością. Często porównywała to do jakieś dziwnej odmiany syndromu sztokholmskiego. Finalnie nie chciała odchodzić, akceptując swój stan. Dopiero śmierć dziadków wyrwała ją z tego transu – najpierw napełniła pustką, a później przecięła więzy, którymi była pętana latami.
   — Od nich uciekł. Ale to była zupełnie inna sytuacja. Wcześniej raczej nie należał do osób, które tak łatwo się wycofują. Może musiał zniknąć w taki sposób? — zastanawiała się mocno, powracając do niego spojrzeniem. Nie wiedziała nawet o co powinna zapytać dalej. Trochę dziwnie było jej teraz poruszać jakiekolwiek tematy, skoro czuła się tak obco. Miała wrażenie, że nawet nie ma do tego prawa. Ale chciała wiedzieć więcej, chciała naprawić to, co nadgryzł czas.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
05.05.21 18:00
https://story-of-magic.forumpolish.com/t454-guslarze-yvonne-brams https://story-of-magic.forumpolish.com/t458-guslarze-yvonne-brams#4199 https://story-of-magic.forumpolish.com/t487-guslarze-yvonne-brams#4637 https://story-of-magic.forumpolish.com/t496-yvonne#4840 https://story-of-magic.forumpolish.com
Powrót do góry Go down
Chance Regan
We've never met but I know who you used to be Giphy
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Rekruter
Zasoby : 5PD | 1295$
Chance Regan
Guślarze
Chance był rozdarty. Z jednej strony bardzo chciał zachować neutralne spojrzenie na sytuację, porozmawiać z nią rzeczowo i konkretnie. Jednak jakaś druga część jego, bardzo chciała być zła na Yv. Za to że nie było jej przy Chrisie, że pojawia się teraz, gdy rozpłynął się w powietrzu, że ma najwyraźniej dobry powód nieobecności, że sugeruje, że…
Jego dłoń automatycznie zacisnęła się na papierosie. Wargi wciąż zaciśnięte i blade. Patrzył na nią i szukał odpowiednich słów, bo bezsilny gniew zaczynał brać w nim górę. Musiał? Musiał? - Wiedziałbym - powiedział w końcu twardo i znów zaciągnął się papierosem. Odwrócił się nieco w stronę budynku, stał do niej bokiem. Może próbował ukryć coraz wyraźniej odbijające się na jego twarzy emocje, a może znów sprawdzał czy żadne wścibskie oko nie obserwuje ich z okna. Gniewem nic nie rozwiąże. Musi wytrzymać, przekierować tę rozmowę na bardziej produktywny tor.
Wziął głęboki oddech, milczał jeszcze chwilę. - Czego właściwie oczekujesz od tej rozmowy? - zapytał, chociaż być może nie było to pytanie na miejscu. To on zaczął tę dyskusję, to on powinien mieć oczekiwania. Z początku liczył na informacje, teraz zaczynał wątpić. Czy była mu w stanie powiedzieć cokolwiek użytecznego? Nie widziała Chrisa od lat, nie wiedział nic o ich życiu. - Bo widzisz, bardzo szybko skaczesz do konkluzji. Nie masz pojęcia co się z nim działo, ale wiesz, że uciekł z własnej, nieprzymuszonej woli? - uniósł brwi, w jego głosie wyraźnie zabrzmiała irytacja. Możliwe, że przerysował jej słowa. Nie dbał o to. Za bardzo przypominały echo tego, co słyszał w Las Cruces. - Popraw mnie jeśli się mylę - dodał po chwili. Czuł słaby ból w zaciskającej się z nerwów szczęce. Patrzył na nią z ukosa, obserwując mimikę twarzy, próbując z niej coś wyczytać. Budziła się w nim podejrzliwość. Co jeśli to nie ta Yv? Co jeśli to ktoś podstawiony przez Jamesa, by… Wziął głęboki oddech. Nie, to zbyt zakrawało o paranoję. - Jeśli zamierzasz mnie tylko przekonywać, że zniknął bez słowa sam z siebie, bez żadnego wyraźnego powodu to chyba nie mamy o czym rozmawiać - wydukał, dopalając papierosa. Wszyscy mówili to samo. Dlaczego nikt go nie słuchał? Jego myśli coraz śmielej uciekały w kierunku pylistych, zaśmieconych pól wypełnionych przyczepami, do znudzonej policji zirytowanej, że w ogóle ktoś chce szukać, do rodziny zadowolonej, że pozbyli się balastu. Patrzył na nią zimnymi oczami, bezmyślnie szukając jakichś podobieństw do ciotki Maud. Nie były ani trochę podobne.

Zgasił niedopałek w pobliskiej popielniczce. Z kim by nie rozmawiał o Chrisie, zawsze spotykał się z tą samą ścianą. Nie wierzy mu? Trudno. Nie zamierzał się dłużej z tym użerać. Szybkim krokiem opuścił ogród.

[zt]
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
22.05.21 16:04
https://story-of-magic.forumpolish.com/t363-guslarze-chance-regan#2232 https://story-of-magic.forumpolish.com/t364-guslarze-chance-regan https://story-of-magic.forumpolish.com/t365-guslarze-chance-regan https://story-of-magic.forumpolish.com/t367-przepowiednie-cyrila-malachia-hotline#2255 https://story-of-magic.forumpolish.com/t366-chance-chance-lize#2254
Powrót do góry Go down
Sponsored content
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Powrót do góry Go down
Skocz do: