Story of Magic


[Brakebills] Aideen Smith
Aideen Smith
[Brakebills] Aideen Smith  1b98aaf8df232b1f461dcb8d7eed60e9
Przynależność : Brakebills
Dyscyplina : Manipulacja ciepłem
Zasoby : 10PD | 200$
Aideen Smith
Fizyczni
Aideen Smith
Aideen
Smith
25
ona/jej
157 cm / 52 kg
30.04.1997 r.
Enniskillen, Wielka Brytania
Brakebills || uczennica III roku
Fizyczna
Manipulacja ciepłem
Dove Cameron
Historia
Podobno to dzieciństwo i ludzie, którzy nas wtedy otaczają, wpływają na to, jakimi stajemy się w dorosłości. To w końcu to oni pokazują nam świat oraz wskazują, co jest białe a co czarne, zapominając czasem o odcieniach szarości, w końcu życie to cała paleta odcieni.
Co jednak kiedy wszystko to zostanie z naszej pamięci wymazane? Miejsca, uczucia, doświadczenia, ludzie… Czy stajemy się pustą kartką, którą zapiszą nowi ludzie czy może kontrolę przejmują demony, które do tej pory kryły się w ciemności?

It's a poor sort of memory that only works backwards.
White Queen, Through the Looking Glass

Co może się zdarzyć kiedy zderzą się ze sobą dwa zupełnie różne światy? Niektórzy powiedzą, że to przepis na idealną katastrofę inni natomiast, że otwiera to wachlarz różnorodnych możliwości, bo w końcu przeciwieństwa się przyciągają. W przypadku tej dwójki wydarzyły się obie te rzeczy.
On był świeżo upieczonym absolwentem londyńskiej placówki odpowiedzialnej za kształcenie młodego pokolenia Magików, a ono lekko nieokrzesaną Guślarką, której płomienne rude włosy odpowiadały równie ognistemu charakterowi. Wpadli na siebie totalnym przypadkiem na ulicy. Jego kawa wylądowała na jej płaszczu, co sprawiło, że miał okazję usłyszeć całą wiązankę przekleństw i wyzwisk po irlandzki skierowanych w jego stronę. Przeprosił ją i chciał zapłacić za pralnię, gdyż to była jego wina. Jak to on chodził z głową w chmurach, zapominając, że wokół niego jest pełno ludzi. Ona jednak nie przyjęła przeprosin i tylko rzuciła w jego stronę kolejne niecenzuralne słowa, odchodząc i mrucząc pod nosem coś odnośnie Anglików i ich poczucia wyższości.
Na tym ich historia mogłaby się skończyć: dwójka nieznajomych wpadła na siebie i nigdy więcej się nie widziała, wszechświat miał jednak dla nich inne plany.
Jakiś czas później podczas imprezy z okazji Samhain wpadli na siebie znowu. Środowisko magiczne, mimo że podzielone było jednak w swojej specyfice dość małe i hermetyczne, a co za tym idzie, nie było nic w tym dziwnego, że na tych samych imprezach bawili się Magicy jak i Guślarze.
Dziewczyna siedziała na blacie kuchennym w czarnej sukience z rozszerzanymi rękawami i popijała whiskey prosto z butelki. W świetle padającym z lamp jej włosy wydawały się być żywym płomieniem. On szukał wyjścia na tyły domku, aby móc w spokoju zapalić. Kiedy ją zobaczył, rozpoznał ją, mimo że od ich spotkania minęło już trochę czasu. Dziewczyna zapisała się jednak w jego wspomnieniach ze względu na słowa, które od niej wtedy usłyszał jak również te ogniste włosy. On za to nie zapadł jej w pamięć na tyle, aby go od razu rozpoznać: szarozielone oczy i jasnobrązowe włosy, które lekko się kręciły - nic mocno wyróżniającego czy charakterystycznego. Dopiero kiedy się odezwał, rozpoznała go: charakterystyczny głos i irytująco perfekcyjny brytyjski akcent. Pewnie gdyby była mniej pijana, to zeskoczyłaby z blatu i poszukała swoich znajomych, jednak procenty, które krążyły w jej żyłach, sprawiły, że jej zaczepna i sarkastyczna natura dała o sobie znać. W taki sposób spędzili niemal całą resztę imprezy na dogryzaniu sobie nawzajem i piciu…
Gdyby ktoś ją zapytał, jak to się stało, że skończyli w jego mieszkaniu, a rano obudziła się jedynie w jego koszulce, to nie byłaby w stanie udzielić odpowiedzi na to pytanie i to nie ze względu na to, że urwał jej się film. Po prostu wszystko potoczyło się tak szybko i samoistnie.
Od tamtej pory zaczęli się ze sobą regularnie spotykać, ale ich relacja nie była usłana płatkami róż. Przypominała raczej pierwotny żywot, który pochłania wszystko wokół, a potem się wycisza. Co za tym idzie łatwo się domyślić, że rozstawali się kilka razy i wracali do siebie. Mimo wszystko coś ich pchało ku sobie: może przeznaczenie, może coś innego. Ostatecznie chłopak oświadczył się dziewczynie, a ona się zgodziła, co otworzyło kolejny rozdział ich życia
Zamieszkali w domu, który należał do dziadków chłopaka w Enniskillen i to właśnie w tym domu w Beltane na świat kilka lat później przyszły ich bliźnięta. Ich dwa małe ogniki, które od tamtej pory mały rozświetlać ich życie swoim światłem. To właśnie chwilę z tego domu pełnego miłości, ciepła i magi stanowiły pierwsze wspomnienia, które JĄ ukształtowały. To tutaj przez pierwsze sześć lat swojego życia dorastała wraz z bratem.
Z ich dwójki to zawsze ONA była tą odważniejszą i ciekawską, zachęcającą brata, aby podążył za nią i broniąca go. Co prawda nie odziedziczyła ognistych włosów po matce, ale na pewno miała jej charakter i pragnienie poznania świata. Dzieci były jak woda i ogień, yin i yang - dwa przeciwieństwa, które bez siebie nawzajem jednak nie mogły istnieć.
Ten etap życia zakończył się dla nich przeprowadzką do Stanów Zjednoczonych z racji specjalizacji ojca - nawiedzeń. W końcu gdzie na świecie znajdziesz więcej nawiedzonych miejsc niż w USA? Historii nie da się oszukać ani o niej zapomnieć.
W związku z przeprowadzką to Nowy Orlean stał się JEJ  nowym domem, w którym zdobyła nowych przyjaciół oraz przeżyła swoją pierwszą miłość. W którym kształtowała się dalej jej przyszłość i osobowość.
*
Czas mijał, a z małych dzieci bliźnięta stały się nastolatkami ze swoją paczką, której przewodziła ONA. Co prawda były to dzieciaki znajomych ich rodziców, ale świadomość tego, czego nie posiadała większość, czyli że magia istnieje naprawdę, połączyła ich na równi z miłością do książek opowiadających o Alicji oraz Fillory. Niestety w tym czasie na horyzoncie ich życia pojawiły się czarne chmury, które przyniosły tragedię, a ona odebrała JEJ wszystko…

We’re all mad here. I’m mad. You’re mad.
Cheshire Cat, Alice in Wonderland

Jej pierwszym wspomnieniem był zapach. Zapach dymu i spalenizny. Potem był ból, a po nim przytłaczające zmęczenie. Później była już tylko ciemność…
*
Kiedy otworzyła oczy, poraziło ją ostre światło jarzeniówek, przez co z powrotem je zamknęła. Do kolejnej próby podeszła już ostrożniej. Tym razem było lepiej i była w stanie rozejrzeć się po pomieszczeniu. Białe ściany, białe płytki. Wszystko było białe.
Pik, pik… - odwróciła głowę w stronę dźwięku. Była podłączona do jakiejś maszyny i kroplówki.
Szpital - przemknęło jej przez głowę. Była w szpitalu, ale nie wiedziała czemu.
Odkrywając cienkie prześcieradło, którym była przykryta, odsłoniła opatrunki na swojej lewej nodze. Podobny zresztą miała na lewym ramieniu. Dopiero wtedy też zarejestrowała, że miała zabandażowane ręce.
Dziewczyna spróbowała sięgnąć do swojej pamięci, aby przypomnieć sobie, co się wydarzyło, jak tutaj trafiła, jak… W jej głowie panowała pustka. Była tylko ciemność i nic więcej.
Jej serce przyspieszyło, a ciało zalała panika, przez co maszyna, do której podłączona była zaczęła wydawać z siebie nieznośny dźwięk. Jej oczy zalały łzy, które gorącymi strugami spływały po jej policzkach, a oddech był urywany, kiedy do sali wpadła pielęgniarka. Dziewczyna nawet zbytnio nie zarejestrowała jej obecności ani tego, że do jej organizmu wprowadzony zostaje środek uspokajający. Jedyne co do niej dotarło to uczucie ciężkości…
*
Kiedy ponownie odzyskała przytomność, w jej sali była lekarka, na oko trzydziestoparoletnia z blond włosami ostrzyżonymi na krótko. Uśmiechnęła się do niej przyjaźnie, kiedy zauważyła, że dziewczyna nie śpi i zapytała, czy coś ją boli albo odczuwa dyskomfort. Zaprzeczyła, gdyż nic takiego nie czuła i zaczęła się zastanawiać, co takiego jak podawali w kroplówce. Odnotowując jej odpowiedzi, zadała jej kolejne pytania: jak się nazywa, czy wie, gdzie się znajduje, jaki dzień dzisiaj mamy i czemu tutaj trafiła. Dziewczyna była w stanie odpowiedzieć tylko na jedno z nich i to nie w pełni: była w szpitalu, na resztę pytań nie znała odpowiedzi. Lekarka skinęła głową i po tym jak odnotowała jej odpowiedzi, powiedziała jej, że przywieziono ją skrajnie wyczerpaną i poparzoną po tym jak zemdlała na ulicy.
Poparzoną?  - jej umysł zafiksował się na tym słowie i reszta słów lekarki była dla niej niewyraźną zbitką dźwięków, której nie była w stanie przetworzyć.
Mogę pójść do łazienki? - zapytała, przerywając lekarce, która z westchnieniem odpięła ją od aparatury i pomogła wstać. Dopiero kiedy ciężar jej ciała spoczął na jej stopach, poczuła, jaka jest obolała. Na chwiejnych nogach i pod obserwacją lekarki oraz z jej pomocą skierowała się do łazienki, a kiedy tylko zamknęły się za nią drzwi, podeszła do lustra wiszącego nad umywalką.
Opatrunki znajdowały się nie tylko na jej ciele, ale również na twarzy. Zastanawiała się, czy pod nimi również znajdują się oparzenia. Z lustra patrzyły na nią wielkie, błękitne oczy, a blond włosy nadal nosiły na sobie ślady sady.
Kim jestem? - wyszeptała do swojego odbicia.
*
Dwa dni później w jej pokój szpitalny odwiedziła para policjantów z kilkoma pytaniami, na które nie była w stanie odpowiedzieć. Lekarze stwierdzili u niej amnezję na skutek traumatycznych przeżyć i zakładano, że musiała uciec z pożaru, patrząc na jej obrażenia. Ta wizyta jednak przyniosła ze sobą światełko w tunelu. Jedną z rzeczy, którą miała przy sobie, był nadpalony egzemplarz Alicji w Krainie Czarów, w którym znajdował się niewyraźny napis „Aideen”. Policjanci zakładali, że to musi być jej imię, a ona w szoku uciekła z miejsca pożaru. To według nich miało ułatwić znalezienie jej rodziców, zresztą jeszcze przez jakiś czas miała przebywać w szpitalu. Poparzenia na jej skórze na szczęście nie były tak poważne jak początkowo zakładali lekarze, jednak już na tym etapie mieli pewność, że blizny pozostaną z nią do końca jej życia.
*
Po wypisie Aideen trafiła tymczasowo do rodziny zastępczej, u której miała przebywać do czasu, aż nie znają się jej rodzice. Zrobiono jej zdjęcia, pobrano odciski palców i tak oto trafiła do bazy zaginionych dzieci. Policjantka, która zajmowała się jej sprawą, mówiła, że nie zajmie to długo, zważywszy na to, że musiała brać udział w pożarze, a poza tym posiadała brytyjski akcent. Zakładali, że przyjechała tutaj z rodziną na wakacje. Kobieta nie miała prawa wiedzieć, jak bardzo się pomyli…
*
Mijał tydzień za tygodniem, a nikt nie pytał o Aideen, nikt się nie zgłaszał. Dziewczynka, która początkowo żywiła nadzieję, że gdzieś tam czekają na nią rodzice, którzy ją kochają i za nią tęsknią, zaczynała ją tracić. Każdy kolejny dzień gasił w niej ten płomień, a rozpalał inny - goryczy i złości. Sprawie nie pomagał fakt, że biologiczne dzieciaki małżeństwa, które ją przygarnęło, dokuczało jej z powodu jej blizn oraz rzucało złośliwe komentarze typu: Pewnie rodzice cię nie chcieli i próbowali cię spalić. Właśnie wtedy Aideen po raz pierwszy urwał się film z powodu złości. Kiedy się ocknęła, była trzymana przez „wujka”, a na rękach miała krew. Na ziemi leżał chłopak, a z kącika jego ust spływała krew. Jak później się dowiedziała, wybiła mu zęba. Wtedy też została przeniesiona do innej rodziny, gdzie zresztą długo nie zabawiła…
*
W dniu swoich szesnastych urodzin po raz pierwszy wylądowała w poprawczaku na trzy miesiące za zniszczenie cudzego mienia. Już wtedy jej teczka była dość pokaźna w związku z incydentami w rodzinach zastępczych jak i sierocińcu, w którym od pół roku mieszkała.
Odsiadka jednak nic nie dała, a można by nawet powiedzieć, że pogorszyła sprawę, gdyż w grudniu wylądowała tam znowu tym razem w związku z podpaleniem, którego dokonała, a z którego nie udało jej się wymigać. Niemalże zaraz po wyjściu po pierwszej odsiadce zaczęła podpalać różne rzeczy. Wszystko to za sprawą irracjonalnej fascynacji związanej z ogniem, która się w niej obudziła. Mimo tego, co przeżyła, była oczarowana ogień i jego dziwnym tańcem. Czuła jak żywy jest i jak do niej przemawia, jak ją woła.
W czasie swojej tym razem już dwuletniej odsiadki w poprawczaku nie była aniołkiem - wielokrotnie wdawała się w bójki, kłótnie i inne szemrane rzeczy, zresztą przez jedną z nich dorobiła się blizny na górnej wardze. W poprawczaku również spłonęło kilka rzeczy i to za jej sprawą (z niektórych udało jej się wymigać, z innych już nie), dlatego zaraz po osiemnastych urodzinach sąd zdecydował o umieszczeniu jej w ośrodku psychiatrycznym, gdzie miała być pod obserwacją. Chodziło o stwierdzenie czy stanowi zagrożenie dla siebie i innych w związku ze skłonnościami, które przejawiała.
*
Półtora roku w ośrodku było dla Aideen istnym koszmarem i to nie tylko ze względu na to, że była pod baczną obserwacją, a co za tym idzie, czuła się jak zwierzę w zoo. Ona nie była wariatką, a wśród takich ją umieszczono i próbowano jej wmówić, że jest jedną z nich, że to wszystko wina traumy, którą przeżyła, a która dalej żyła w jej podświadomości i trawiła wszystko jak ogień, który tak ją fascynował. Że w środku niej ciągle panował niewidzialny pożar. Dziewczyna naprawdę z trudem wyszła stamtąd o zdrowych zmysłach, niewiele brakowało, a by pękła i pewnie została tam do końca swoich dni…
W jej papierach umieszczono notatkę „piromanka ze skłonnościami do wybuchów agresji, którym towarzyszą zaniki pamięć”, poddano ją opiece kuratora i narzucono obowiązek kontroli psychiatrycznej raz do roku. Według lekarza wystawiającego opinię naprawdę niewiele brakowało do wybuchu, który byłby tragiczny w skutkach dla samej Aideen jak i otoczenia. Ona w to kompletnie nie wierzyła i raczej miała wrażenie, że doktorek się na niej uwziął, a co za tym idzie, chciał u siebie zatrzymać. Dziewczyna pewnie prędzej by się zabiła, niż na to pozwoliła.
Te półtora roku odcisnęło jednak na dziewczynie swoje piętno i to nawet większe niż chciała przed sobą przyznać. Czuła się obserwowana i to właśnie z tego powodu wyjechała z Luizjany po tym jak udało jej się odłożyć pieniądze z dorywczych prac, które załatwił jej kurator oraz po uzyskaniu od niego zgody. Musiała uciec jak najdalej stąd, od duchów przeszłości, która najwyraźniej postanowiły ją śledzić…
*
Aideen nigdzie nie czuła się dobrze, a już na pewno bezpiecznie. Tylko opieka kuratora sprawiała, że pozostawała w danym miejscu dłużej, choć w ciągu pierwszego roku mieszkała w trzech różnych miastach na terenie jednego stanu. To też wtedy pierwszy raz przefarbowała włosy. Już od dawna nie była tą samą dziewczyną, zresztą nie była nią już od przebudzenia w tamtym szpitalu. Osoba, którą była kiedyś umarła.

I watch the drowsy night expire,
And Fancy paints at my desire,
Her magic pictures in the fire.

Lewis Carroll, Faces in the Fire

Chyba prawie każdy posiadał pokręconą historię tego jak trafił do Brakebills. Taką, którą opowiada się w otoczeniu alkoholu i świec, gdyż na trzeźwo mało kto w nią uwierzy. Na pewno do takiego kalibru historii zaliczała się ta Aideen.
*
Wracając pewnego cholernie zimnego wieczoru z pracy, jej uwagę przykuł biały kociak siedzący na rogu alejki, obok której przechodziła. Zwierzak miał zbyt zadbane futro, więc musiał najwyraźniej komuś uciec.
Kici, kici. Zgubiłeś się słodziaku? - Dziewczyna kucnęła w pewnej odległości od zwierzaka i próbowała go do siebie przywołać. Ten jedynie obrzucił ją spojrzeniem swoich zielonych oczu, aby następnie powolnym krokiem ruszyć w jej stronę i zacząć się do niej łasić.
Aideen głaszcząc zwierzaka, zaczęła szukać w jego gęstym futrze obróżki, w myślach modląc się do jakiegoś bóstwa, aby była przy niej adresówka. Najwyraźniej tego wieczoru dopisywało jej szczęście, bo znalazła obie te rzeczy.
Gotowy wrócić do domu? - zapytała zwierzaka, biorąc go na ręce. Odpowiedziało jej miauknięcie ufnego stworzenia, które wtuliło się w nią.
Adres wygrawerowany na kawałku metalu nie znajdował się daleko miejsca, w którym znalazła kota. Dziewczyna zakładała, że zwierzak musiał się niezauważony wymknąć, kiedy właściciel wyrzucał śmieci albo otwierał drzwi, aby coś odebrać.
Stojąc pod drzwiami właściwej kamienicy, nacisnęła na dzwonek, który odbił się głuchym echem w środku. Aideen odczekała kilka minut, zanim spróbowała ponownie. W jej środku zaczęła się kumulować złość. Czyżby ktoś postanowił wyrzucić kota, bo się wyprowadzał?
Wzdychając, zbierała się już do odejścia, kiedy futrzak w jej ramionach wyprężył się, a jego łapki zaskrobały o drzwi. Rozpoznawał dom, pod którym się znajdowali, więc to musiało być to miejsce.
Pchana jakimś wewnętrznym impulsem, sięgnęła do klamki i z zaskoczeniem odkryła, że drzwi są otwarte. Dziewczyna szybko rozejrzała się, zanim uchyliła drzwi i niepewnie przekroczyła próg, aby w następnej chwili znaleźć się, jak się później okazało w Brakebills.
Kot tuż po przekroczeniu progu wyskoczył jej z ramion i zaczął najpierw powoli, a potem coraz szybciej zmierzać w sobie tylko znanym kierunku. Aideen zaczęła go gonić, bo gdyby bez niego wpadła na właścicieli, to sytuacja mogłaby być nie za ciekawa.
Dziewczyna zaprowadzona została do sali egzaminacyjnej, a kot, który jej towarzyszył, zajął miejsce na poduszce w kącie sali, zwijając się w kłębek po wykonanym zadaniu. To, jakie zmieszanie malowało się na jej twarzy, było ogromne. Nie miała pojęcia, co się dzieje i czy przypadkiem nie ma jakichś halucynacji. Nie było jednak czasu na dyskusje, gdyż powiedziano jej, że ma zająć miejsce, a egzamin za chwilę się zacznie.
Egzamin? - brunetka zmarszczyła brwi, ale usiadła na wolnym miejscu, wpatrując się w to, co znajdowała się przed nią na blacie: małą książeczkę i dwa ołówki.
To, co wydarzyło się kilka minut później, było szalonym rollercoasterem, podczas którego mózg dziewczyny próbował ogarnąć, co znajduje się przed nim. Wtedy też coś w jej podświadomości przejęło stery i z jakiegoś powodu wiedziała, co powinna wpisać w odpowiedzi. To było na jakiś poziomie dla niej naturalne na równi z oddychaniem.
*
Aideen jak zahipnotyzowana wpisywała odpowiedzi i ocknęła się, dopiero kiedy rozległ się dzwonek informujący o zakończeniu przeznaczonego dla nich czasu. Dziewczyna zamknęła zbiór zadań i ustawiła się w kolejce, aby oddać swoje odpowiedzi oraz otrzymać karteczkę z numerem sali, w której miała odbyć się druga część egzaminu.
W związku z szokiem i może adrenaliną w żadnym momencie u brunetki nie pojawiło się jedno kluczowe pytanie: Co tu się działo? Chwilę temu przecież była na ulicy wraz z kotem w ramionach, którego znalazła i próbowała zwrócić, a teraz brała udział w jakimś szalonym egzaminie.
*
Podczas części praktycznej na stole znajdowała się zapalniczka, którą dziewczyna zgodnie z poleceniem podniosła i mimowolnie zaczęła się nią bawić - otwierając ją i zamykając. Wtedy też usłyszała najdziwniejszą dzień tego dnia, przez którą zmarszczyła brwi.
Magię? - zapytała z kpiną w głosie i mimowolnie odpaliła zapalniczkę. Płomień, który powstał w efekcie jej działania, buchnął o wiele mocniej, aby następnie przybrać kształt zwierzaka - kota.  W taki o to sposób na drewnianej podłodze stanął zwierzach powstały z ognia, który wypalał swoimi czterema łapkami otwory w drewnie.
Dziewczyna z fascynacją i zaskoczeniem patrzyła na stworzenie, które zaczęło się przeobrażać na jej oczach. Teraz już nie było kotem, a feniksem, który wbił się w powietrze, aby następnie rozpaść się na drobne strużki ognia w różnych kolorach, które wygasły, zanim dotknęły podłoża.
*
Aideen udało się przejść pomyśle egzamin i zasilić szeregi nowego rocznika w Brakebills, a więc znaleźć się wśród szczęśliwców, którzy dowiedzieli się, że magia jest prawdą.
Dziewczyna zaczęła też wykazywać ogromny talent i zdolność do nauki, a co więcej miała mgliste wrażenie, że niektóre z tych rzeczy znała wcześniej. Nie mówiła o tym jednak nikomu, gdyż tak naprawdę mogła mieć urojenia. Aideen pogodziła się z tym, że straciła czternaście lat swojego życia i nigdy ich tak naprawdę nie odzyska. Nie miała nawet pojęcia, kiedy wypadają jej urodziny, dlatego ich od lat nie obchodziła.
*
Dzień badania specjalizacji nie był dla brunetki niczym stresującym czy niezwykłym. Zakładała, że wie, jakie będą jego wyniki i nie pomyliła się. Fizyczna ze specjalizacją w manipulacji ciepłem - byłaby w szoku, gdyby było inaczej, patrząc na to, że pociąg od ognia miała już w sobie od lat.
Najgorsze wspomnienie

Ciekawostki
- Mimo że dziewczyna nie pali to zawsze otacza ją zapach dymu ze względu na swoje zamiłowanie do palenia rzeczy jak również perfumy, których używa.
- Aideen uczulona jest bardzo poważnie na truskawki nawet w najmniejszej ilości. Najpierw dostaje spędzonej wysypki, a po kilku minutach zaczyna się dusić.
- Kolekcjonuje zapalniczki wszelakiego typu i przynajmniej jedną ma zawsze przy sobie.
- Ma kilka tatuaży, ale jej ulubionym jest ten na ręku, gdyż jej ulubionymi zwierzakami są nietoperze.
- Mówi płynnie po francusku, co okazało się podczas lekcji w szkole po utracie pamięci.
- W snach prześladują ją koszmary z pożaru oraz, jak Aideen się domyśla, szczątki jej wspomnień sprzed wypadku.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
14.10.23 18:50
https://story-of-magic.forumpolish.com/t852-brakebills-aideen-smith https://story-of-magic.forumpolish.com/t861-brakebills-aideen-smith#12401 https://story-of-magic.forumpolish.com/t862-brakebills-aideen-smith https://story-of-magic.forumpolish.com/t864-aideen-smith#12407 https://story-of-magic.forumpolish.com/t863-do-you-like-play-with-fire#12405
Powrót do góry Go down
Story of Magic
[Brakebills] Aideen Smith  Fd79c4e142d48381ed6eff66c6bcd53b
Przynależność : Kadra forum
Story of Magic
Administrator
akcept
Twoja karta została zaakceptowana!

Człowieka tworzą wspomnienia. Aideen nie pamięta prawdziwej siebie, ale w jakim stopniu można mówić o prawdziwości, jeśli tamtej osoby tak naprawdę nie znała? Jej życie było najeżone trudnościami i trudno mówić o czymkolwiek pozytywnym, odkąd spojrzała w lustro w szpitalu. Czy Brakebills to zmieni? Czy uda jej się dowiedzieć co dokładnie działo się przez kilkanaście pierwszych lat jej życia? A może nie będzie chciała pamiętać, zapominając na zawsze Tamto życie?



Bardzo nam miło powitać Cię na naszym forum, mamy nadzieję, że będziesz się dobrze bawić! W razie jakichkolwiek pytań czy wątpliwości, służymy pomocą czy na pw czy na discordzie. Stwórz teraz wszystkie dodatkowe tematy, takie jak dziennik, relacje czy komunikacja, a następnie koniecznie uzupełnij swoje pola profilu!

Na start dostajesz:
Pieniądze
150$
Punkty Doświadczenia
20PD

PD możesz wydawać poprzez zamówienia, a pieniądze możesz wydawać w sklepiku.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
14.10.23 21:25
https://story-of-magic.forumpolish.com https://story-of-magic.forumpolish.com https://story-of-magic.forumpolish.com https://story-of-magic.forumpolish.com https://story-of-magic.forumpolish.com
Powrót do góry Go down
Skocz do: