Story of Magic


[Fae] Ray
Ray
[Fae] Ray 1f9106015d8cc2bf83e9af9d4fa09356f380fd47
Przynależność : Ekspedycja
Zasoby : 5PD | 200$
Ray
Ekspedycja
Ray
Sunray
353
on/ono lub adekwatnie do przybieranego kształtu
193cm / 100kg
Fae
Łowca
Magia Bojowa
n/a
Jason Momoa
Historia
Mogli je nazwać Węglem lub Żarem. Nie da się ukryć, byłyby to pasujące imiona. Ale dali mu na imię Sunray, od płonącego w środku słońca. Mówiło to chyba więcej o ich Opiekunie, niż o nim samym. Był łagodny i cierpliwy, patrzący głębiej. Nie były i nadal nie są to cechy najbardziej doceniane we Flocie. Myśląc o tym z perspektywy czasu, Sunray nie może pozbyć się wrażenia, że ich Opiekun nabył je z wiekiem. Może życie zdobywcy ich zmęczyło. Może nauczyło doceniać inne aspekty życia. Nie potrafi sobie tego do końca wyjaśnić. Mimo wielu kształtów, jakie nauczył się przybierać, Sunray nigdy nie było łagodne. Nie wie czy kiedykolwiek potrafiłby się tego nauczyć.
Imię szybko skrócono do Ray. Krótsze, łatwiejsze w użyciu. Nie przestało do niego pasować. Ray błyszczał wśród rówieśników jak tylko potrafił. Ambitne, z zacięciem do rywalizacji, lubiące uwagę. Każde zadanie traktowało jak wyzwanie. Kolejny szczyt do zdobycia. Wielu je podziwiało, wielu nieznosiło. Najmniej było takich, którzy szczerze i bez wielu ale po prostu by je lubili. Sunray był trudnym przyjacielem. Takim, który narzuca tempo i nie ogląda się za siebie.
Faeland był piękny. Pierwsze słowa, które Ray przeczytało w swoim życiu. Książka była gruba, opisująca miejsca, których już nie ma. Zmarznięte Morze, Czuwający Fort, Podniebne Ogrody w Warowni Świtu czy bliźniacze trony podzielonych wróżek. Opowieści pełne były słów, które słyszał po raz pierwszy- wyszukanych i niepotrzebnie skomplikowanych, zbyt abstrakcyjnych dla młodej głowy. Być może wychowano ich w tęsknocie za tym, czego już nie ma, czego nigdy nie doświadczą. A być może to bardziej skomplikowane. Może żałoba za domem to coś, co mają we krwi. Rodzą się z nią, a czas tylko uwypukla ten smutek aż u schyłku życia nie zostaje im nic innego. Dorastając w bezpiecznej kolonii, Ray nie pojmowało co jest w niej takiego nieidealnego. Coś musiało być. W końcu nostalgia w oczach ich Opiekuna była prawdziwa. Prawdziwsza niż którakolwiek z książek. Może to w tym momencie w płonącym sercu Sunray zapadła decyzja- zostanie odkrywcą i znajdzie im nowy dom. W Nowym Faelandzie nie będą musieli już dłużej tęsknić.
Nikt nie wątpił, że mu się uda. Ray miało wszystko, czego zwiadowca potrzebował- skrzydła, siłę, odwagę i rekomendacje nauczycieli. Przydział był godny podziwu. Duży okręt, świetny zespół zwiadowczy, mógł uczyć się od najlepszych. Szybko uderzyła w nie rzeczywistość. Żołnierz Floty potrzebuje jeszcze jednej cechy- pokory, a chęć popisów i zdobywania szczytów nie idzie z nią w parze. Okręt był pełny takich jak Ray. Młodych, ambitnych i zdolnych. Tak się kończą wyśmienite przydziały. To czego nauczyła ich szkółka przestało wystarczać. Po raz pierwszy, życie ściągnęło Sunray na ziemię.
Podróże przez wymiary tylko rozbudziło w Ray ciekawość świata. Tyle nowych kształtów, stworzeń o jakich im się nie śniło. Zwiady wymagały dokładnych obserwacji, więc robił właśnie to. Oglądał. A stąd już krótka droga do wyciągania wniosków. Zmiennokształtność to wejście w czyjąś skórę, a tego nie da się osiągnąć bez zrozumienia. Dopiero podróże pozwoliły Ray w pełni rozwinąć skrzydła. Magia bojowa zeszła na dalszy plan. Teraz zaczęła je fascynować przyroda, co natura potrafi zrobić żeby przetrwać.
Flota zdobywa światy z miłości. Widzi je, zachwyca się nimi, dostrzega ich potencjał. A potem bierze co może i transformuje w coś pięknego, próbuje dogonić ideał Faelandu. Patrząc na obce, dziwne stworzenia, Ray czuje podobny zachwyt. Jeśli coś jest silne, jest piękne. Kolejne wyzwanie, kolejny szczyt do zdobycia.

- Słuchaj, muszę ci powiedzieć - Sunray stał nad pokonanym stworem. Rogaty jaszczur resztkami sił próbował się wić, wyplątać z pułapki, w którą dał się złapać. - Że prawie spuściłeś mi niezły wpierdol - w głosie wróżki pobrzmiewało szczere zadowolenie. Delikatnie, palcami otrzepał resztki kruszącego się z twarzy kamienia. - Lubię to u miejscowych - ostatnie drobne kawałki upadły na trawę. - Naprawdę, zaimponowałeś mi teraz - rozłożył ręce w geście aprobaty. Stworzenie najpewniej go nie rozumiało. Obserwował ten gatunek długie godziny, z ukrycia, próbując dowiedzieć się jak najwięcej o ich zwyczajach. Na tej planecie nie miały naturalnych wrogów. Wielkie, przerażające, napompowane żrącą substancją. Ale nigdy nie natknął się na jakąkolwiek oznakę języka. Pomruki i porykiwania- pewnie, od cholery. Słowa? Ani jednego. Widząc jak mimo braku sił wciąż próbuje wyszarpać się z sideł, oparł na nim jedną ze swoich łap, skutecznie przytrzymując go przy ziemi. - Ale wiesz, niestety to nadal “prawie” - spod maski dało się słyszeć pojedyncze cmoknięcie. Twarz Ray nie była zdolna do zmiany wyrazu, nadrabiał to głosem i resztą ciała. Pokręcił więc głową, żeby żmij na pewno nie pomylił jego rozczarowania z jakąkolwiek inną emocją. - Mimo to, dziękuję ci za to doświadczenie - kiwnął mu głową z przesadzonym szacunkiem. - A teraz muszę sprawdzić co masz w środku - jego głos ani na moment nie stracił pełnego spokoju. Wyciągnął nóż. Swój notatnik odrzucił na bok, by przypadkiem go nie pobrudzić. Tak to już jest, jeśli coś podziwia w naturze, jeśli pragnie przybrać tą twarz, ten majestatyczny, potężny kształt… Musi go poznać. Trzeba go obejrzeć, zrozumieć, wywnioskować czemu służy każda jego część. Dlaczego żmij ma rogi zawinięte w ślimaki, dlaczego kolor jego łuski nie zapewnia żadnego kamuflażu, do czego mu taka długa szyja? Odpowiedzi na te pytania już znał. Ale zdecydowanie nie był to koniec. Jak to jest, że potrafią pluć kwasem? W którym miejscu się tworzy i jakim kanałem biegnie do pyska? Co takiego chroni go przed poparzeniem? Zabrał się do pracy ze zwinnością kogoś, kto powtarzał ten proces setki razy. Zabezpieczył krew dla banku ekspedycji, potem szukał swoich odpowiedzi, sumiennie zapisując odkrycia, szkicując poszczególne części ciała. Wspaniała bestia. Udało jej się uszkodzić jego prawdziwą twarz. Już wiedział, że tej nocy będzie wytrwale studiować swoje szkice i obserwacje. To najwyższa forma szacunku jaką może dać tej dumnej bestii. Z zachwytu wejdzie w jej skórę, tak jak z zachwytu Flota podbija nowe światy.

Z pokonanej bestii nic się nie zmarnuje. Jeśli jest magiczna, jej krew zasili banki Hordy. Części jej ciała zostaną przeszczepione wampirom. Jej fragmenty będą żyć dalej w wielu różnych kształtach i formach. W ten sposób zostaje częścią czegoś większego, co przerasta każdą z wróżek z osobna. Zostaną częścią wielkiej wojny o Nowy Faeland. Małą częścią lekarstwa, które w końcu raz na zawsze uśmierzy ich ból.

Sunray powróciło do domu jako ktoś. Zasłużony łowca wyspecjalizowany w pracy na rzecz Hordy. Przyszło ozłocone rekomendacjami, z worem opowieści do przekazania. Po raz pierwszy w życiu siedział pomiędzy małymi wróżkami i po prostu mówił. O odległych krainach, o dziwnych stworzeniach, o przygodach, które im się przytrafiły. - Trafiliśmy na świat porośnięty gęstym, wilgotnym lasem. Nie dało się latać między drzewami, tak było gęsto! - kiedy mówiło, głosem wyolbrzymiało każdą emocję, rozkładało ręce, prezentowało rozmiary napotkanych pni. - W tym gąszczu oddzieliłom się od reszty zwiadu, a uwierzcie, nie łatwo mnie zgubić - tu wskazało na swoją rozjarzoną pierś. - I wtedy, w głębi lasu, coś zaczęło się świecić - nie mogło zabraknąć dramatycznej pauzy. - Była to maleńka wioska maleńkich grzyboludzi - tym razem ściszyło swój głos, wskazując kształt, który spokojnie mógłby zamknąć się w jego dłoniach. - W lesie było tak ciemno, że słońce ledwo przebijało się do ziemi. Więc kiedy zobaczyli mnie - w tym miejscu otworzyło szerzej usta, wypuszczając jeszcze więcej palącego się w nim światła. - Zaczęły bić pokłony! - znów rozłożone ręce, śmiech w głosie. - Kilka wzięliśmy w pudełku na statek i do końca ekspedycji badacze trzymali je w ciepłym miejscu przy kuchni. Czasami zaglądaliśmy żeby im trochę poświecić. Cieszyły się bardzo i tańczyły - znów krótka prezentacja. Ich Opiekun siedział z boku obserwując całe przedstawienie. Lubił gdy dzieci wracały do domu. Ray też lubił wracać. Chociaż z każdą wizytą uśmiech ich Opiekuna bladł. Że też nie zauważyli tego wcześniej.

- Zaglądaj do nich czasami - siedzieli na schodach szkółki oglądając zachodzące słońce. Uśmiech spełzł z ust Opiekuna ustępując głębokiemu smutkowi, takiemu, który nosi się w sercu od lat i nie chce się przyznać, że istnieje. - Jesteś jednym z moich najstarszych dzieci, Sunray - Sunray, dla nich nigdy nie Ray.
- Na pewno będziesz mieć jeszcze wiele młodszych - ton jego głosu był żartobliwy, zamiatający temat pod dywan. Wiedziało, do czego Opiekun zmierza i bardzo nie chciało iść tą drogą. Ray był i jest odkrywcą. Zdobywcą. Może opowiadać barwne historie, ale nie ma w sobie cierpliwości Opiekuna. Nie ma łagodności. Nie na dłuższy czas. Głowa Opiekuna opadła, szukał właściwego słowa.
- Nie wydaje mi się - w słowach Opiekuna odbija się wszystko. Smutek i żal. Pragnienie powrotu do tego, co było. Bez względu na to czy chodzi o Faeland czy ich wczesne lata, gdy ich uśmiech nie był wyuczony, przyklejony do twarzy z przyzwyczajenia.
- Nie nadaję się do opieki - serce Ray złapał ciężar, którego wcześniej nie doświadczyli. Nie potrafię nigdy nie funkcjonowało w jego słowniku.
- Lubią cię - cień uśmiechu wpłynął na usta Opiekuna. - A ja dobrze cię nauczyłom.
- Nie jest jeszcze źle - w jego piersi narasta panika. Ucieka do tego, co zna, w czym czuje się pewnie. - Znajdę dla ciebie nowy świat - pierwsze co przychodzi na myśl. - Zdobędę piękny świat, gdzie będziesz siedzieć w miękkim fotelu i słuchać dźwięku fal - Ray potrafi opowiadać, mówić o pięknych rzeczach, w które chce się uwierzyć. Uśmiech na twarzy Opiekuna mówił, że i on bardzo chciałby wierzyć w te słowa. Ale jego oczy zachodzą mgłą powstrzymywanych łez.
- Jaki to ma sens, Sunray? - Potrzebował chwili by mówić dalej. - Kolejny świat i kolejna ekspedycja, kolejne nie do końca udane projekty.
- Nie, nie, to nie ma sensu! - Przecież nie mogło zaprzeczyć. - Ale jest miłe. Przyjemne - Opiekun podniósł na nie oczy. - I nic więcej. Tyle wystarczy - niepewnie położyło ręce na dłoniach, które go wychowały. - Zasługujesz na coś miłego.

Kiedy Obieżyświat ruszał w swój dziewiczy rejs, Flota już miała wysokie oczekiwania. Ray prosił tylko o piękny świat z ciepłym słońcem i niebieskim morzem. Spokojny i łatwy do zdobycia. Nie odzyskamy tego co raz utraciliśmy. W tym momencie doskonale rozumiał słowa Opiekuna, chociaż mówili o dwóch bardzo różnych domach. Niedługo po trzysetnych urodzinach, dzieciństwo Sunray dobiegło ostatecznego końca. Ich Opiekun odchodzi. Nie ma już domu, do którego może wrócić i nie jest jedyne. Nowych rzeczy uczymy się z potrzeby. I może właśnie teraz Opiekun zostawia im ostatnią lekcję z tego, czego wcześniej nie był go w stanie nauczyć.
Prawdziwa twarz
Sunray pod wieloma względami przypomina człowieka. Tors i ramiona zdecydowanie są ludzkie, a gdyby się uprzeć to nawet i głowa mogłaby za taką uchodzić. Sprawa zaczyna się trochę komplikować od pasa w dół. Długie nogi porośnięte są czarnym, miękkim futrem. Zamiast stóp prawie ptasie szpony. Dłonie o długich palcach również są w nie wyposażone. Do kompletu ma jeszcze ogon- długi, gibki, z miękkim, futrzastym pędzelkiem. Od urodzenia skóra Sunray wygląda jak podświetlone wewnętrznym blaskiem- jakby w środku jarzyło się małe słońce, rozświetlające wróżkę od odcieni złota po intensywne pomarańcze. Coś wyraźnie płonie w piersi Ray, być może czekając na okazję do ucieczki. Im dalej od piersi, źródła tego światła, tym skóra ciemnieje, stopniowo przechodząc w czerń.
Skrzydła Sunray wyrastają bezpośrednio z rąk wróżki. Błona wrasta w bok ciała, rozciągając się od biodra, przez łokcie, do nadgarstków i jeszcze kawałek dalej, jak u nietoperza. Skórę skrzydeł zdobi bogactwo drobnych tatuaży, chaotycznie rozrzuconych po całej jej powierzchni. Przedstawiają przeróżne stworzenia, z jakimi Ray mierzył się w czasie swoich podróży.
Twarz Ray to kamienna maska. Przez lata pokryły ją porosty, zostawiając złoto-pomarańczowe plamy. Jedyny wyraz, do jakiego jest zdolna to spokojnie zamknięte oczy i delikatny uśmiech, jak twarz wyciągnięta do ciepłego, letniego słońca. Podczas jednej z wielu potyczek stoczonych przez Ray, to oblicze delikatności i spokoju zostało rozbite. Tam gdzie kiedyś było prawe oko, teraz jest tylko dziura. Wylewa się z niej strumień złotego światła. Wróżka często maskuje tą niedoskonałość bogato zdobionymi opaskami. Chociaż na pierwszy rzut oka nie jest to oczywiste, Ray ma usta. Zaczynają się tam, gdzie kończy maska, od brody, przez linię żuchwy. Kończą się tam, gdzie zaczynają się duże, nietoperze uszy. Gdy otwiera paszczę, trudno dostrzec co właściwie jest w środku poza oślepiającym, ciepłym światłem. Kiedy mówi, usta uchylają się odrobinę, wypuszczając snop światła i słowa, ale nie poruszają się przy każdym z dźwięków
Krawędź maski przysłaniają długie włosy. Czarne i miękkie, tak jak i futro Ray. Nie kręcą się, ale nie brakuje im objętości. Rzadko można je zobaczyć inaczej, jak zaplecione w warkocz. Wiecznie się z niego wymykają, nie pozwalają zamknąć się na jednym miejscu.
Sunray pachnie jak las w czasie suszy. Jak mieszanina opadłych liści i igieł, wyczekujące deszczu na wpół uschłe kwiaty. Pachnie pełnią lata- męczącą, bezlitosną i suchą.
Prawdziwe imię
Ciekawostki

  • Praktycznie nie rozstaje się z małym notesikiem, w którym zapisuje wszystkie spostrzeżenia na temat napotkanych co ciekawszych istot.
  • Świetnie opowiada historie. Szczególnie po kuflu śmietany z miodem.
  • Małe wróżki budzą w nim ogrom ciepłych uczuć, z którymi nie wie co zrobić. No fajne są, pełne potencjału i urocze, ale co z nimi robić poza klepaniem po główce i opowiadaniem ciekawych rzeczy?
  • Ray nie za bardzo potrafi w emocje. Wszystko jest fajne póki jest wesoło, ale cięższe emocje? Najlepiej udawać, że nie istnieją i zająć się czymś pożytecznym.
  • Zdecydowanie ma zmysł estetyczny, chociaż wielu powiedziałoby, że wątpliwy. Wzory są najlepsze, gdy dzieje się dużo na raz i mają milion kolorów.
  • Kiedy Ray widzi potężne zwierzę odczuwa nieodpartą potrzebę by się z nim zmierzyć. Nauczenie się nowego kształtu jest miłym dodatkiem, ale sam proces walki z bestią? To najlepsza część.
  • Silnie wierzy, że kiedyś trafi na majestatyczne stworzenie, którego nie będzie w stanie zwyciężyć. Tak spotka swój koniec. Najlepiej gdyby obok stał jeszcze ktoś, żeby wszystko opowiedzieć w dramatycznej historii, którą będzie się powtarzać małym wróżkom do obiadu.
  • Ulubioną zdobyczą technologii ziemskiej zdecydowanie byłby aparat fotograficzny. Do uwieczniania zdobyczy niczym wytrawny wędkarz.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
15.10.23 23:36
https://story-of-magic.forumpolish.com/t870-fae-ray https://story-of-magic.forumpolish.com/t923-fae-ray#12691 https://story-of-magic.forumpolish.com/ https://story-of-magic.forumpolish.com/ https://story-of-magic.forumpolish.com/
Powrót do góry Go down
Story of Magic
[Fae] Ray Fd79c4e142d48381ed6eff66c6bcd53b
Przynależność : Kadra forum
Story of Magic
Administrator
akcept
Twoja karta została zaakceptowana!

Zmiany są trudne, zwłaszcza dla istot tak wiekowych jak fae. I jako, że są trudne, to Sunray tę zmianę odrzuca; nie tylko nie widzi siebie w roli opiekuńczej, ale też nie jest gotowe na pożegnanie. To dziwne, prawda? Zdaje się, że pożegnania i końce to naturalny cykl życia, za tem w pełni znany takiemu łowcy. Wszystko jeszcze przed nimi. Może Ziemia wreszcie będzie światem, który przypadnie im do gustu, a może po prostu wreszcie pogodzą się ze swoim, i innych, losem.



Bardzo nam miło powitać Cię na naszym forum, mamy nadzieję, że będziesz się dobrze bawić! W razie jakichkolwiek pytań czy wątpliwości, służymy pomocą czy na pw czy na discordzie. Stwórz teraz wszystkie dodatkowe tematy, takie jak dziennik, relacje czy komunikacja, a następnie koniecznie uzupełnij swoje pola profilu!

Na start dostajesz:
Pieniądze
150$
Punkty Doświadczenia
70PD

PD możesz wydawać poprzez zamówienia, a pieniądze możesz wydawać w sklepiku.



- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
23.10.23 15:11
https://story-of-magic.forumpolish.com https://story-of-magic.forumpolish.com https://story-of-magic.forumpolish.com https://story-of-magic.forumpolish.com https://story-of-magic.forumpolish.com
Powrót do góry Go down
Skocz do: