Story of Magic


 :: 
Off-top
 :: Chatka Bety
Wielkie wyjście
Bartolomeo Raquel
Wielkie wyjście Tumblr_inline_pm92ltXvDA1umf7b7_250
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Rekruter
Zasoby : 54PD | 600$
Bartolomeo Raquel
Guślarze
#20

Droga do chatki była zapewne wesoła. Kierowca był bliżej nieokreślony, ale czy to interesowało Barta? Nie. On swoje umiejętności prowadzenia pojazdów miał na poziomie sporo poniżej przeciętnej. Jednak mu to nie przeszkadzało, gdyż dzięki temu oraz tym kilku(nastu) piwkom, które miał ze sobą zawsze na tylnym siedzeniu, rozkręcał swoiste karaoke w samochodzie (czy czymkolwiek by na miejsce nie przyjechali). Oczywiście, słowa piosenek wyszukiwał na bieżąco w telefonie, bo jego pamięć ograniczała się jedynie do kilku, podstawowych tytułów. Zatem wycieczka była śmieszna od początku, a wszystko dzięki lekko schemielonemu Bartowi. W końcu, co to za wycieczka bez śpiewania S&M Rihany czy innego cudu popkultury.
Romeo wysiadł nieporadnie z samochodu, niemalże zaliczając bliskie spotkanie z puchatym śniegiem. Ostatecznie złapał równowagę, zarumienił się i otrzepał z niewidzialnego kurzu.
- Dobrze, że dama nie wypierdala się byle gdzie - po swoim komentarzu podszedł do bagażnika, wyciągając z należytym szacunkiem strzelby i resztę bagażu, który od razu zaniósł do domku. Ktoś odpowiedzialny zapewne otworzył drewnianą chatkę, a Bart kontynuował rozpakowywanie. Nie mógł się doczekać aż rzuci się na swoje odwiecznie zarezerwowane łóżko, a wieczorne ognisko zapłonie. Brakowało tylko taktycznej drzemki między kulturalnym piwkowaniem, a libacją przy ogniu.
- Ej, dziewczyny - zagadał betowe siostry w kuchni, robiąc sobie kakao - dziś integracyjne ognisko, a jutro idziemy na polowanie? - Oczywiście, na polowanie zaproszenie miał każdy. Raquel po prostu zapytał Maeve i Valerie, gdyż praktycznie od zawsze towarzyszyli sobie w polowaniach. A nie każdy w becie miał takie umiejętności czy zachcianki. No i też nie było niczego smaczniejszego niż kolacja z własnoręcznie patroszonego zwierza. W Becie wiele osób lubiło babrać się we krwi.
Wracając do planu wyjazdu. Zazwyczaj Beta zjeżdżała się w te strony późniejszym popołudniem, dając sobie czas na rozpakowanie, szybką aklimatyzację i ktoś rozpalał ognisko, gdzie siadali wszyscy śpiewając, rozmawiając o aktualnościach i tej jednej rzeczy, którą Romeo lubił najbardziej: dzielili się żenującymi historiami ze swojego życia. Bart lubił najbardziej tę ostatnią część, zwłaszcza, że sam miał dużo takich historii o sobie, a słysząc takie o innych. Cóż, nie czuł się aż taki groteskowy - miła odmiana.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
24.01.21 2:27
https://story-of-magic.forumpolish.com/t171-guslarze-bartolomeo-raquel https://story-of-magic.forumpolish.com/t180-guslarze-bartolomeo-raquel#263 https://story-of-magic.forumpolish.com/t184-guslarze-bartolomeo-raquel#267 https://story-of-magic.forumpolish.com/t181-hello-it-s-me#264 https://story-of-magic.forumpolish.com/t183-guslarska-gaseczka-szuka-swojego-stadka#266
Powrót do góry Go down
Emily Evans
Wielkie wyjście Source
Przynależność : Beta Librae
Ranga w Sekcie : Opiekun Protokołów Ochronnych
Zasoby : 12PD | 750$
Emily Evans
Beta Librae
Szczerze? Biła się bardzo mocno z myślami czy ona chce tam jechać i czy ma po co. Koniec końców stwierdziła, że może, bo i tak pewne jest najmłodsza w tej sekcie więc byłoby głupio nie przyjść. Więc spakowała sobie tylko najważniejsze rzeczy, te które stwierdziła, że jej się przydadzą. A wszystkie ów rzeczy spakowała w swój niezawodny torebko-plecak, a następnie ruszyła na miejsce, gdzie wcześniej podał jaj Bart. Kiedy przyjechała tutaj późnym popołudniem dość niepewnie wysiadła z auta i rozglądała się na boki, gdy założyła plecak na plecy, dość niepewnym krokiem rozglądała się po okolicy idąc wolnym krokiem.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
24.01.21 13:55
https://story-of-magic.forumpolish.com/t416-guslarze-emily-evans#3339 https://story-of-magic.forumpolish.com/t421-guslarze-emily-evans#3374 https://story-of-magic.forumpolish.com/t418-guslarze-emily-evans#3354 https://story-of-magic.forumpolish.com/t420-emily#3357 https://story-of-magic.forumpolish.com/t419-guslarze-emily-evans#3356
Powrót do góry Go down
Valerie Stirling
Wielkie wyjście 51e80357cc58bab7c3a394ac099cf0e4eed9b491
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Członek Sekty
Zasoby : 16PD | 1600$
Valerie Stirling
Beta Librae
#4

Zjazd integracyjny Bety zawsze był spoko pomysłem na zabicie czasu i integrację drobną z tą całą bandą. Wiadomo, nie każdy każdego lubił, jednak na wyjazdach wszyscy powinni zachowywać się co najmniej w cywilizowany sposób i nie skakać sobie do gardeł, przynajmniej miała taką nadzieje. Droga z NYC do domku minęła w miarę okej. Valerie prawie pomyliła zjazd z głównej drogi, ale się wyrobiła, by jeszcze zjechać w ten odpowiedni! Myślała, że dobrze pamięta trasę - dobrze, że Mju pamiętała ją trochę lepiej od niej, bo inaczej by przejechali zjazd i musieliby jakoś robić nawrotkę. No ale to była jedyna przygoda podczas podróży. No i przerwy na to, by Pan Pies się odlał, bo wiadomo, że Pana Psa musieli ze sobą zabrać!
Kiedy już zajechali, Valerie zaparkowała samochód. Zarzuciła na siebie kurtkę a potem wyszła z auta i zabrała swoje rzeczy z bagażnika. Nie miała tego wiele, w końcu to był raczej krótki wyjazd a ona nie była trusią, która zabierała ze sobą dziesięć suszarek do włosów czy innych rzeczy, bez problemu zapakowała się w małą torbę podróżną. Rzuciła w Eliego śnieżką, bo to po prostu wypadało zrobić, a następnie poszła do "swojego" pokoju się rozpakować, a raczej jebnąć torbą pod łóżko, bo nie planowała rozkładać rzeczy po pokoju. Była raczej z tych osób, które wszystko wyciągają z torby na wyjeździe.
Wzięła energetyka z torby i poszła do kuchni, gdzie była też już Maeve. Eli pewnie dalej rozpakowywał się w pokoju, układając produkty do higieny osobistej w kolejności alfabetycznej, czy coś. Rzuciła na podłogę psią miskę, by następnie wywalić psu żarcie do niej, a kiedy ten się już zajął jedzeniem, otworzyła swojego energetyka i usiadła na blacie kuchennym. Miała coś powiedzieć do Mju, kiedy do kuchni wparował Bart.
- Wiesz, że ja zawsze chętnie. - odparła, wzruszając ramionami i siorbnęła sobie energetyka z puszki, patrząc jak Bart sobie majstruje kakao.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
24.01.21 16:58
https://story-of-magic.forumpolish.com/t383-guslarze-valerie-m-stirling#2611 https://story-of-magic.forumpolish.com/t384-guslarze-valerie-m-stirling https://story-of-magic.forumpolish.com/t391-guslarze-valerie-m-stirling#2640 https://story-of-magic.forumpolish.com/t392-val#2641 https://story-of-magic.forumpolish.com/t394-valerie#2644
Powrót do góry Go down
Maeve Stirling
Wielkie wyjście D2e2177f1d5eb1c43b331d0a297d2bacc4ced4bf
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Rekruter
Zasoby : 18PD | 875$
Maeve Stirling
Beta Librae
#2

Ilekroć wracała z takich wypadów, utwierdzała się w przekonaniu, że mieszkanie w zapyziałej, maleńkiej kawalerce, w której trudno się szerzej uśmiechnąć, to było dokładnie to, co należało robić. To nawet chyba nie było tak, że nie lubiła sekciarzy Bety. Albo inaczej, nie było tak, że nie lubiła ich bardziej, niż innych ludzi. Niektórzy nawet znajdowali się stosunkowo na jej liście ludzi, których można akceptować.
Kiedy tylko dojechali, wyszła z samochodu, z płaszczem przerzuconym przez ramię. Odetchnęła świeżym, zimowym powietrzem, rozglądając się dookoła. Wolała miasto, ale raz na jakiś czas mogła opuścić cuchnący moczem Nowy York. Zresztą, Manhattan nie był taki straszny. Gdzieś po drodze rzuciła krótkie "hej" do Emily.
Wyciągnęła plecak i ruszyła do jednego z pokoi. Tam dopiero pozbyła się kabury, zmieniła buty na jakieś wygodne, ciepłe kapcie, po czym ruszyła do kuchni.
-Pójdę z nim pobiegać później - mruknęła, patrząc na zajadającego się Pana Psa. Tak, poranne przebieżki przez wyjazd zostały skrócone i chyba to sama Stirling bardziej potrzebowała wyprowadzenia, niż Pan Pies. Rutyna została naruszona, a to powodowało, że w głowie Maeve pojawiło się to uczucie swędzenia, z którym nic nie da się zrobić. Ten jeden, mikroskopijny punkt, który nie pozwoli o sobie zapomnieć, dopóki nie zrobi się tego, co robi się każdego dnia. Odpaliła ekspres do kawy, pozwalając kuchni wypełnić się aromatem. I wtedy pojawił się Bart, razem ze swoim kakao.
-Czy znowu będziesz nam śpiewał? - Uniosła lekko brew, zgarniając filiżankę. Ustawiła ją na blacie, pedantycznie jeszcze poprawiając równoległe położenie uszka do krawędzi blatu. Dopiero wtedy wrzuciła łyżeczkę miodu i wystudiowanym ruchem, bezgłośnie zamieszała. Panienka z dobrego domu, wiadomo.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
25.01.21 9:44
https://story-of-magic.forumpolish.com/t374-guslarze-maeve-stirling#2595 https://story-of-magic.forumpolish.com/t382-guslarze-maeve-stirling https://story-of-magic.forumpolish.com/t413-guslarze-maeve-stirling#3100 https://story-of-magic.forumpolish.com/t395-maeve#2646 https://story-of-magic.forumpolish.com
Powrót do góry Go down
Elijah Stirling
Wielkie wyjście EOUu2lP
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Medyk
Zasoby : 15PD | 1100$
Elijah Stirling
Beta Librae
Dlaczego dał się przekonać na wyjazd integracyjny ze swoją sektą? To było dość ciekawe, bo nie wiedział. Zazwyczaj nie miał problemu, żeby integrować się z jedną, maks dwiema osobami na raz, jednakże gdy ktoś rzucił pomysł wyjechania całą grupą, w pierwszej chwili chciał odmówić. Wolał w tym czasie liczyć liczbę igieł chociażby, jakie miał w swoich zapasach medycznych bety. Zdecydowanie interakcja na taką skalę nie była dla niego komfortowa. Jednak Valerie uznała, że to świetna idea, więc już niedługo siedział w aucie razem z nią i Maeve, jadąc do jebanego lasu. W tej chwili nawet dwudniowy dyżur wydawał się niebem na ziemi.
Siedział z tyłu, z panem psem, miziając go co jakiś czas, obserwując w ciszy mijane drzewa. Drogi do domku nie pamiętał, bo i po co. To wcale nie tak, że często zabierał się na jakiekolwiek wycieczki, a jeżeli już, to raczej w postaci opiekunki. Osoby, do której przychodzą gdy paluszek boli.
Wysiadł z auta, kiwając głową na powitanie w stronę Emily, a następnie bez słowa zabrał swoje rzeczy z bagażnika. Przez chwilę nawet poczuł braterską miłość, skłonny zabrać też rzeczy sióstr, ale te go ubiegły. Narzucać się w zwyczaju nie miał, więc po prostu zabrał się do swojego pokoju. Dopiero tam usiadł na łóżku, następnie się na nim położył i patrząc w belki na suficie, zadał sobie pytanie co ja tu robię?
Z westchnięciem się rozpakował. Połowę jego bagażu i tak stanowiła apteczka. Nie pamiętał, czy mają tutaj coś, a jako nadworny lekarz, wolał być przygotowany na ewentualne płaczki po drzazgach.
Wyszedł ze swojego pokoju ostatni, włócząc nogami w stronę kuchni, skąd słyszał głosy. Zebrali się tam już wszyscy. - Polowanie brzmi spoko - stwierdził, zabierając kakałko Bartowi z uśmiechem. - Dajcie znać, jak wrócicie. - O tak, zdecydowanie pomysł mu się podobał. Będzie mógł sobie odpocząć z Panem Psem, z książką i, co najważniejsze, w ciszy. Chyba że Val go zwiąże i zabierze z nimi.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
26.01.21 10:44
https://story-of-magic.forumpolish.com/t315-guslarze-elijah-stirling https://story-of-magic.forumpolish.com/t316-guslarze-elijah-stirling https://story-of-magic.forumpolish.com/t317-guslarze-elijah-stirling https://story-of-magic.forumpolish.com/t319-lajziaste-wiadomosci https://story-of-magic.forumpolish.com/t318-lajziaste-relacje
Powrót do góry Go down
James McKenna
I offer you eternal sleep
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Technik
Zasoby : 2PD | 170$
James McKenna
Beta Librae
#7

Nie sprawiał takiego wrażenia, ale był dość towarzyski. Być może nie zachowywał się jak zwykle zachowywały się osoby towarzyskie, ale lubił spędzać czas z ludźmi. Na swój własny, pokrętny sposób. Niestety jak zwykle, gdy mu zależało, by być na czas - coś go zatrzymało w szpitalu. Nie zdążył na wspólny transport. Znając życie, Bart znowu coś by odpierdolił po drodze. Było by się z czego pewnie śmiać. Jeden powód do uśmiechu mniej. Tymczasem pozostało mu dostanie się na wypad na własną rękę. Jak się okazało nie był aż tak bardzo spóźniony. Gdy wszedł do chatki - wszyscy już byli w kuchni. Zanim zajął jakiś pokój, zostawił swoją skórzaną torbę - nieodłączną towarzyszkę wypadów poza siedzibę bety oraz plecak z rzeczami na zmianę. - Dotarłem, miło że pytacie. - przywitał się w swoim stylu. Zdjął niepotrzebne już wierzchnie odzienie, które zawiesił na jakimś wieszaku. Zbliżył do kuchni, gdzie już od progu sprawiał wrażenie zadowolonego z siebie obserwatora. - Czuję kawę. - zaciągnął się aromatem świeżo zaparzonego napoju  podchodząc bliżej zapytał: - Znajdzie się dla mnie filiżanka? - adresując pytanie do Maeve. Jeśli była - poczęstował się. W innym razie z miną rozczarowanego zaparzył sobie świeży napar. Załapał się jeszcze na dyskusję na temat polowania. Nie przepadał za takimi rozrywkami, a przynajmniej nie pokazywał im tego. - Oby wam się poszczęściło. - już mu się ręce paliły do rozbiórki przyszłej ofiary.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
26.01.21 12:51
https://story-of-magic.forumpolish.com/t398-guslarze-james-mckenna#2720 https://story-of-magic.forumpolish.com/t409-guslarze-james-mckenna https://story-of-magic.forumpolish.com/t411-guslarze-james-mckenna#3053 https://story-of-magic.forumpolish.com/t410-mckenna#3050 https://story-of-magic.forumpolish.com/t412-guslarze-james-mckenna#3055
Powrót do góry Go down
Bartolomeo Raquel
Wielkie wyjście Tumblr_inline_pm92ltXvDA1umf7b7_250
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Rekruter
Zasoby : 54PD | 600$
Bartolomeo Raquel
Guślarze
Zawsze miło było móc polegać na towarzystwie od polowania, nawet gdy te snuło spekulacje względem śpiewania. Bart miała ochotę siorbnąć niesubtelnie kakao i zignorować pytanie. Jednak Łajza zmienił jego plany bardzo. Twarz Romeo się zasmuciła, dopóki nie przypomniał sobie o tym, co czekało na niego w lodówce - mleko i likier kawowy. Czyli kolejne kakao, ale w zimnym wydaniu.
- Smacznego - powiedział przyjemnie do Eli'ego, gubiąc się w rozmowie. Zaczął szykowanie drugiej porcji swojego dziś ulubionego napoju i przypomniała mu się Maeve. - Myślę, że ognisko bez śpiewania to nie ognisko - przyznał radośnie, obmyślając już cały repertuar i rożnego rodzaju atrakcje, które ognisku będą towarzyszyć. - A co chcesz żebym wam pośpiewał? - uśmiechnął się, kryjąc pewną niezręczność, wywołaną zjawieniem się Jamesa. Spojrzał na niego miły spojrzeniem, chowającym pretensję po ostatnich smsach na konwersacji Bety. Przesada. - Liczę, że pośpiewamy wszyscy - spojrzał krytycznie na wszystkich w imię pewnej groźby. Przecież samotne śpiewanie na ogniskach to najsmutniejsza rzecz świata. Z drugiej strony - Romeo miał swoje sposoby, by wszyscy bawili się świetnie. Lub pójdą szybko spać, zależy od kilku niewinnych czynników.
- Dwa pytania - powiedział dumnie z gotowym kakao. Wlanie likieru do mleka, trudny przepis, wiadomo. - Gdzie się zgubiła Emily? - frapowało go to, bo gdzieś mu mignęła, ale jakby nie wiedział gdzie dziewczyna się podziała. - James, konar mi nie chce zapłonąć, pomożesz mi? - Zapytał, dłoń kładąc na ramieniu mężczyzny, jego ulubionym miejscu oczywiście. Uśmiechnął się kąśliwie i wyszedł z kuchni, ubierając się. W końcu ognisko musiał ktoś rozpalić. Mieli też magie, ale co to za zabawa?
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
26.01.21 14:33
https://story-of-magic.forumpolish.com/t171-guslarze-bartolomeo-raquel https://story-of-magic.forumpolish.com/t180-guslarze-bartolomeo-raquel#263 https://story-of-magic.forumpolish.com/t184-guslarze-bartolomeo-raquel#267 https://story-of-magic.forumpolish.com/t181-hello-it-s-me#264 https://story-of-magic.forumpolish.com/t183-guslarska-gaseczka-szuka-swojego-stadka#266
Powrót do góry Go down
Emily Evans
Wielkie wyjście Source
Przynależność : Beta Librae
Ranga w Sekcie : Opiekun Protokołów Ochronnych
Zasoby : 12PD | 750$
Emily Evans
Beta Librae
Emily jakoś nie czuła się za pewnie co by pójść do budynku pełnego ludzi, których nawet nie zna, a więc jedynie krążyła dookoła całego tego terenu. A więc co jakiś czas kopała sobie kamień, który był na jej drodze, była dobrze ubrana, a więc nigdzie się jej nie spieszyło. Zerknęła na ten budynek marszcząc przy tym brwi. Weszła do środka i poszła szukać sobie własnego pokoju, aby się rozejrzeć i odnieść jakieś rzeczy chociaż nie wiedziała czy coś takiego miała, bo najważniejsze rzeczy miała przy sobie.
A więc usiadła na łóżku i rozejrzała się, dodatkowo mogła się ogrzać siedząc w budynku. Odetchnęła głęboko sama do siebie nie wiedząc za bardzo czy chce tu być, wstała i zerknęła za okno nie wiedząc co ze sobą począć. A więc póki co siedziała w pokoju i się grzała.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
26.01.21 20:36
https://story-of-magic.forumpolish.com/t416-guslarze-emily-evans#3339 https://story-of-magic.forumpolish.com/t421-guslarze-emily-evans#3374 https://story-of-magic.forumpolish.com/t418-guslarze-emily-evans#3354 https://story-of-magic.forumpolish.com/t420-emily#3357 https://story-of-magic.forumpolish.com/t419-guslarze-emily-evans#3356
Powrót do góry Go down
Valerie Stirling
Wielkie wyjście 51e80357cc58bab7c3a394ac099cf0e4eed9b491
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Członek Sekty
Zasoby : 16PD | 1600$
Valerie Stirling
Beta Librae
- Spoko, jeśli odkleisz do od Eliego. - odpowiedziała Mju, wzruszając delikatnie ramionami. To kinda był pies rodzinny, więc jeśli Mju chciała z nim iść pobiegać, to nawet nie musiała o tym Val informować, niech weźmie to futrzaste stworzenie od Valerie na jak długo tylko chce! Nie żeby Valerie nie kochała Pana Psa, no ale głównie ona się nim zajmowała, więc Mju i tak była darem, jak codziennie zabierała tego psa jednak na bieganie, a Eli najmniej Pana Psa widywał, a ten najbardziej za nim tęsknił. Zdradzieckie bydle.
- Błagam, tylko tym razem to niech nie będzie Britney. - rzuciła w stronę Barta. Dostała trochę flashbacków od pijanego Barta robiącego hi hi i śpiewającego Toxic ze swoim smutnym blabladorem. Następnie spojrzała na swojego brata, który ukradł Romeo kakao. Siorbnęła swojego energetyka z puszki.
- Nikt się nie pytał, bo widzimy iż zaiste dotarłeś w jednym kawałku James. - wywróciła oczami i wzięła kolejnego łyka swojego energola z puszki. - Jutro polowanie, dzisiaj ognisko. - rzuciła do Eliego głównie, przynajmniej ona tak zrozumiała plany Barta. Dzisiaj mają sobie ogniskować, jutro polować na zwierzynę.
- Emily? Who? - spytała, unosząc brew do góry. Ona tam nie znała wszystkich szczyli w Becie. Chance znała, ale to był awansowany szczyl. Westchnęła ciężko, słysząc o płonącym konarze.
- Jak sądzicie, skończy się tym, że Bart podpali cały domek? - rzuciła pytanie w eter, a następnie spojrzała na Pana Psa, który zjadł i zaczął się przymilać do Eliego.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
26.01.21 22:41
https://story-of-magic.forumpolish.com/t383-guslarze-valerie-m-stirling#2611 https://story-of-magic.forumpolish.com/t384-guslarze-valerie-m-stirling https://story-of-magic.forumpolish.com/t391-guslarze-valerie-m-stirling#2640 https://story-of-magic.forumpolish.com/t392-val#2641 https://story-of-magic.forumpolish.com/t394-valerie#2644
Powrót do góry Go down
James McKenna
I offer you eternal sleep
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Technik
Zasoby : 2PD | 170$
James McKenna
Beta Librae
Cała Valerie. Wyszczekana. Najmniej go drażniła z całej diabolicznej śmietanki Bety. Nie wiedział dlaczego. Może przez tą bezpośredniość. A może po prostu przypominała mu kogoś pozytywnego w jego życiu, kogo dawno temu znał. Nieznacznie się uśmiechnął.
Nic dziwnego, że Bartowi było niezręcznie, skoro jeszcze nie dawno tak ochoczo oczerniał technika przy innych. James miał w życiu pod górkę i ciągle musiał udowadniać, że nie jest wielbłądem. Mimo wszystko, a może przede wszystkim dlatego tu teraz był. Żeby mieć ich na oku i nie przeglądać grupowej konfy przed snem z takim "ciekawe co tym razem wymyślą". Jeden komentarz za dużo, trzy za mało i się dowie o czymś nowym na swój temat, co z pewnością mu się nie spodoba. Wolał jednak czytać z ludzi niż z wiadomości, a raczej spomiędzy wiadomości. Kto wiedział co miała na myśli banda psycholi o chorych łbach. I pomyśleć, że nadal myślał o nich w kategorii "moja rodzina".
Chyba mu się śniło, że zmusi Jamesa do śpiewania. Nastroszył się w sobie nie dając jednak poznać, że gotów skoczyć mu do gardła, jak dalej będzie testował jego cierpliwość. Wszyscy pogańscy bogowie, których potrafił wymienić z nazwiska byli mu świadkami, że w końcu nie zdoła nad sobą zapanować i mu jebnie z nienacka.
Emily. Kolejne cudowne dziecko Barta. Czy McKenna nie miał racji twierdząc, że tamten nie nadaje się na tatuśka? Nawet swoich popaprańców nie potrafi zdyscyplinować. Snuje się toto nie wiadomo jak i gdzie. Właściwie odkąd James sięga pamięcią, więc będzie te trzy bite lata i udaje, że jej tu nie ma. Jak taki sam ma wpływ na tego cholernego Chrisa, to mu jeszcze ten młody biednego Chance'a omota i wykorzysta. Zająłby się Romeo tym chłopcem, żeby już mały chujek nie miał czasu na mieszanie w głowie jego Ciril'owi. - Zgubiłeś ją? - nie mógł się powstrzymać od komentarza. Potem mu się ciśnienie podniosło, gdy ZNOWU Bart protekcjonalnie położył swoją wstrętną rękę na jego ramieniu. Miał szczęście, że zaraz ją zabrał, zanim James od wymownego patrzenia w jej kierunku nie przeszedł do działania, bo potrzebowałby chyba pomocy lekarza, jakby chciał jutro strzelać... ciężko to robić z połamanymi palcami. - Dziwne, żeby chciał zapłonąć jak nic nie robisz w kierunku jego rozpalenia. - stwierdził cierpko, bo jak inaczej odpowiedzieć na taką durną zaczepkę. Rzucił w stronę Barta zapałki, które pewnie znajdowały się w zasięgu wzroku, skoro to była kuchnia. - Spokojnie, nie ogarnia nawet konarów, co dopiero bardziej skomplikowanych konstrukcji. - nie pozwolił na to, by pytanie Val zniknęło w niebycie.
Zanim wyszedł z Bartem - zaniósł swoje rzeczy na górę i zostawił je w pokoju zajętym przez Emily. - Idziesz ze mną, albo ktoś dzisiaj zginie. - wymownie spojrzał wzrokiem nie znoszącym sprzeciwu. Zszedł na dół, ubrał się i dołączył do Barta. Liczył na to, że nie będzie musiał na siłę wyciągać Emily z domku.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
27.01.21 0:16
https://story-of-magic.forumpolish.com/t398-guslarze-james-mckenna#2720 https://story-of-magic.forumpolish.com/t409-guslarze-james-mckenna https://story-of-magic.forumpolish.com/t411-guslarze-james-mckenna#3053 https://story-of-magic.forumpolish.com/t410-mckenna#3050 https://story-of-magic.forumpolish.com/t412-guslarze-james-mckenna#3055
Powrót do góry Go down
Elijah Stirling
Wielkie wyjście EOUu2lP
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Medyk
Zasoby : 15PD | 1100$
Elijah Stirling
Beta Librae
Łajza od psa odklejać się nie zamierzał, co to to nie. Najedzony samoyed, machając ogonem usiadł przy nim, domagając się głasków i miłości. Kimże stałby się medyk, gdyby tak po prostu to zignorował? Trzymając w jednej ręce kubek kakao (tak niewiele sam potrzebował do pełni szczęścia), drugą miział zwierzę. Najgłośniejsza sekta Nowego Jorku mogła śpiewać, tańczyć, bić się, czy palić konary, nie przeszkadzało mu to, był w swoim świecie. Na pytanie o Emily wzruszył ramionami. Przecież byli grupą dorosłych ludzi. Owszem, często Romeo zachowywał się jak dziecko, jednak nie zmieniało to faktu, że każdy odpowiadał za siebie. - Jeśli potrzebuje chwili samotności, powinniśmy to uszanować - rzucił z przekąsem, przewracając oczami. Jedna osoba mniej na ognisku, równała się mniejszej ilości potencjalnych ofiar. Nie miał wątpliwości co do tego, że jakieś ofiary dzisiejszego wieczora będą na pewno.
Tak czy siak, impreza zaczynała się przenosić do lasu. Ble. Może jego siostry były fankami natury, on wolał zdecydowanie bardziej sterylne warunki swojego gabinetu. Powłóczył się za Romeo i Jamesem, wołając pana psa za sobą. Temu dwa razy nie trzeba było powtarzać.
Poszedł do miejsca, w którym guślarz chciał rozpalić ognisko, a następnie oparł się o najbliższe drzewo. - To będzie ciekawe - stwierdził, dalej trzymając w dłoni kubek z kakao. Naprawdę chciał zobaczyć, jak mężczyzna ma zamiar to zrobić bez magii.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
27.01.21 11:07
https://story-of-magic.forumpolish.com/t315-guslarze-elijah-stirling https://story-of-magic.forumpolish.com/t316-guslarze-elijah-stirling https://story-of-magic.forumpolish.com/t317-guslarze-elijah-stirling https://story-of-magic.forumpolish.com/t319-lajziaste-wiadomosci https://story-of-magic.forumpolish.com/t318-lajziaste-relacje
Powrót do góry Go down
Maeve Stirling
Wielkie wyjście D2e2177f1d5eb1c43b331d0a297d2bacc4ced4bf
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Rekruter
Zasoby : 18PD | 875$
Maeve Stirling
Beta Librae
-Nikt nigdy nie wątpił w twoje zdolności, McKenna - mruknęła -jeszcze by cię to uraziło- zmierzyła Jamesa wzrokiem. Skoro już stała w przy ekspresie, to mogła zmusić go do wyprodukowania jeszcze jednego naczynia pełnego naparu bogów. Popchnęła filiżankę w jego stronę, ujmując swoją delikatnie dłonie. Z odgiętym małym palcem, oczywiście. Każdy ma swoje drobiazgi. Maeve po prostu miała ich mnóstwo. Mogłaby jeszcze dalej tłumaczyć, że polowanie to nie jest kwestia szczęścia, tylko dobrej koordynacji oko ręka, ale sobie odpuściła. I tak pewnie by nie zrozumiał. Zamiast tego, łypnęła jeszcze na Barta.
-Nie powiedziałam, że chcę, Raquel. Zapytałam czy będziesz to robił - ale łaskawie skinęła głową, zgadzając się ze starszą Stirlingówną. Britney przy ognisku, w wykonaniu Barta, to chyba było ostatnie czego potrzebowali, nawet jeśli nie miała okazji oglądać sylwestrowej szopki. Miała ważniejsze rzeczy na głowie, aka udowodnienie bubkom z Brakebills, że są tylko nic nie wartymi bubkami. Priorytety.
-Zależy jak daleko rozstawią się z ogniskiem. Ale nie spodziewałabym się - upiła kolejny łyk kawy, po czym zabrała się za łomotanie szafkami. Skoro ognisko, to amerykańskim zwyczajem były s'mores. Co z tego, że nie byli już dziećmi. Na pewno mieli na stanie niezniszczalną czekoladę, pianki i krakersy. W końcu, całkiem dumna z siebie, złożyła wydobyte dobra z szafek na blacie. Spojrzała jeszcze przez okno, próbując wyśledzić wzrokiem ich opiekunów ogniska domowego. -Jak myślisz - zagadnęła cicho -czy James wsadzi Bartowi konar w oko czy poczeka, aż ten się odpowiednio rozżarzy? - Oparła się lekko biodrem o blat kuchenny, chwytając teraz filiżankę dwiema dłońmi. To nawet mogłoby być zabawne. Obydwaj zdawali się w tym momencie przynajmniej trochę nie lubić, chociaż może to raczej kwestia niechęci technika i jego aury jako całości. -Chyba, że Eli się wtrąci i wszystko zepsuje
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
27.01.21 12:30
https://story-of-magic.forumpolish.com/t374-guslarze-maeve-stirling#2595 https://story-of-magic.forumpolish.com/t382-guslarze-maeve-stirling https://story-of-magic.forumpolish.com/t413-guslarze-maeve-stirling#3100 https://story-of-magic.forumpolish.com/t395-maeve#2646 https://story-of-magic.forumpolish.com
Powrót do góry Go down
Emily Evans
Wielkie wyjście Source
Przynależność : Beta Librae
Ranga w Sekcie : Opiekun Protokołów Ochronnych
Zasoby : 12PD | 750$
Emily Evans
Beta Librae
Nie sądziła, że ktoś wparuje do pokoju i to jak strzała. Gdy usłyszała głos Jamesa niemal nie zaszła na mini zawał, zerknęła na niego tylko przez chwilę, bo wpadł i wypadł, ale generalnie to nie wiedziała o co chodzi. Wstała i poprawiła swoje ubranie i zapięła swoją kurtkę, zarzuciła na plecy plecak i wyszła z pokoju idąc wolnym krokiem przed siebie. Wsunęła obie ręce do kieszeni idąc przed siebie, patrzyła dokąd idzie James więc za nim podążyła aż do miejsca, gdzie miało być ognisko. Stanęła w bezpiecznej odległość i skinieniem głowy przywitała się z resztą. Co ja tutaj robię, nie wiem westchnęła w myślach sama do siebie obserwując poczynania Barta. Albo kogokolwiek kto tam się kręcił przy drewnie.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
27.01.21 14:50
https://story-of-magic.forumpolish.com/t416-guslarze-emily-evans#3339 https://story-of-magic.forumpolish.com/t421-guslarze-emily-evans#3374 https://story-of-magic.forumpolish.com/t418-guslarze-emily-evans#3354 https://story-of-magic.forumpolish.com/t420-emily#3357 https://story-of-magic.forumpolish.com/t419-guslarze-emily-evans#3356
Powrót do góry Go down
Bartolomeo Raquel
Wielkie wyjście Tumblr_inline_pm92ltXvDA1umf7b7_250
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Rekruter
Zasoby : 54PD | 600$
Bartolomeo Raquel
Guślarze
Wywrócił oczyma, słysząc pewnego rodzaju nagonkę na jego autorskie wykonania piosenek Britney. Ona tworzyła sztukę, on tę sztukę powielał. Czy umiał to robić? Nie. Czy sprawiało mu to radość? Tak. Czy znał inne piosenki? Nie. No, ale przy ognisku mógł googlować słowa, więc nie był to już problem.
- Może jedną - uśmiechnął się głupio jeszcze na odchodne, łapiąc w locie zapałki. Nie miał już zamiaru wdawać się w dalsza część rozmowy, uciekając prędko na dwór. Usiadł na kawałku pnia, bawiąc się zapałkami w jednej ręce i popijając likierowe kakao drugą ręką. Ciekawe czy oddech Raquela po libacji mógłby sam z siebie coś zapalić.
Miejsce na ognisko zdawało się być w bezpiecznej odległości od lasu, co było ważniejsze, niżeli odległość od domku. W końcu nie będą też iść pół nocy w stanie różnym, by wrócić do swoich sypialni. No i nikt nie chciał zostać zaatakowany przez dzikie zwierzę czy co gorzej. Jakiegoś magicznego stwora. Przy Romeo zebrał się wianuszek ludzi, a chłop czuł może jakaś presję? Że ma zdobyć ogień jak jakieś pierwotne samce? Pff, nie. Po to był mu potrzebny James, siny mąż Bety, który przyniesie drewno zza domku i wznieci ognień. Taki przekaz McKenn dostał o Barta w proszącym wzroku, smutnej buźce i sugestywny ruchu głową. Przesadnie sugestywny. - Idźże po drewno, a ja zrobię miejsce - zarzekł się odkopując miejsce na ognisko spod śniegu jakaś łopatą. W pozytywnej wersji scenariusza James przyniósł stertę drewna i zaczął ją układać w stosik. Bart natomiast rzucał na ognisko barierę, ażeby nikt niechciany nie zobaczył dumy, a sam ogień bezpiecznie się palił i nie opuścił swojej bezpiecznej strefy.

magia wiedzy
Bartolomeo Raquel carried out 6 launched of one k10 :
Wielkie wyjście ScAoafw , Wielkie wyjście B9Hmvsp , Wielkie wyjście YiQY3D2 , Wielkie wyjście 1fr6WM1 , Wielkie wyjście ElqKttx , Wielkie wyjście Z3gp9hJ

Jeśli jednak James się nie postarał i wciąż był oporny jak osiołek: Romeo westchnął ciężką i przemógł się by samodzielnie użyć testosteronu, użyć siły i ułożyć drewno w zaczarowanym miejscu.
- Chyba potrzebna jest rozpałka? - zaśmiał się głupio, zupełnie nie wiedział czy w chatce coś takiego jest, czy coś takiego istnieje. No, ale mieli przy sobie technika. Zatem byli uratowani! - Jesteś dziś naszym samce alfa - pokrzepiającą przybił Jamesowi żółwika w ramię w geście u know, bro, co zupełnie do Barta nie pasowało i tym samym bardzo go to bawiło.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
27.01.21 17:14
https://story-of-magic.forumpolish.com/t171-guslarze-bartolomeo-raquel https://story-of-magic.forumpolish.com/t180-guslarze-bartolomeo-raquel#263 https://story-of-magic.forumpolish.com/t184-guslarze-bartolomeo-raquel#267 https://story-of-magic.forumpolish.com/t181-hello-it-s-me#264 https://story-of-magic.forumpolish.com/t183-guslarska-gaseczka-szuka-swojego-stadka#266
Powrót do góry Go down
Valerie Stirling
Wielkie wyjście 51e80357cc58bab7c3a394ac099cf0e4eed9b491
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Członek Sekty
Zasoby : 16PD | 1600$
Valerie Stirling
Beta Librae
Valerie przechyliła puszkę z energetykiem, dopijając jego zawartość do końca. Czemu wzięła sobie taką małą puszeczkę? Tego nie wiedziała - powinna zapakować większe. No ale cóż. Mądry po szkodzie dopiero.
- Tylko błagam, tym razem żadnych zaklęć. - rzuciła do odchodzącego Barta, wspominając z bólem zaklęcie dyrygenta, które rzuciła na nich Sky jak bawili się na sylwestrze. Już zniesie śpiewającego Barta, tylko niech nikt jej nie zmusza do śpiewania, okej? Nie wiedziała w sumie na ile Bart był w stanie pamiętać to zaklęcie, które uczennica Brakebills rzuciła na nich, jednak miała nadzieje, że nie na tyle, by móc je powtórzyć. Zeskoczyła z szafki i wyrzuciła puszkę po energetyku, by następnie zabrać z lodówki kiełbaski i inne takie rzeczy, skoro Mju wzięła pianki.
- Sądzę, że poczeka aż się rozżarzy. Takim lepiej. Ja bym przynajmniej tak zrobiła... Fakt, Eli może popsuć zabawę. No cóż, zobaczymy kto będzie szybszy. - stwierdziła po chwili namysłu, zabierając kiełbaski, chleb i inne tego typu rzeczy, by następnie zarzucić na siebie kurtkę, zabrać to wszystko i wyjść na zewnątrz. Położyła wszystko na jednym z wyższych pieńków, tak by Pan Pies przypadkiem czegoś nie sięgnął, a następnie usiadła na jednym z pieńków do siedzenia.
- Historia człowieka pierwotnego, walczącego o to by rozpalić pierwszy ogień. Koloryzowane. - Valerie rzuciła, widząc panów przy ognisku a następnie wyjęła scyzoryk z buta i zaczęła ostrzyć patyki, by mieli na czym grzać rzeczy na ognisku, bo o ile dobrze pamiętała, metalowe kije do ogniska przepadły w niewyjaśnionych okolicznościach. Prawdopodobnie ktoś je zabrał, by nikt nie włożył ich Bartowi w dupę, jak się staje nieznośny. Tak mogło być. Zaiste.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
28.01.21 20:09
https://story-of-magic.forumpolish.com/t383-guslarze-valerie-m-stirling#2611 https://story-of-magic.forumpolish.com/t384-guslarze-valerie-m-stirling https://story-of-magic.forumpolish.com/t391-guslarze-valerie-m-stirling#2640 https://story-of-magic.forumpolish.com/t392-val#2641 https://story-of-magic.forumpolish.com/t394-valerie#2644
Powrót do góry Go down
Jude L. Morrow
Wielkie wyjście 8638ba35d06dd2432e9b6dc0c1641b38
Ranga w Sekcie : członek
Zasoby : 5PD | 200$
Jude L. Morrow
Beta Librae
II
fraternizacja
bratanie się, zaprzyjaźnianie się,
nawiązywanie bliskich stosunków

Wyjątkowo niezainteresowany śpiewaniem S&M Rihanny (?!), podróż do domku odbył połowicznie drzemiąc w tym ich zorganizowanym zbiorkomie,w typowy dla siebie sposób poddenerwowany faktem, że Jamesa z nimi n i e było i Chance'a też n i e było, i nie było nawet Pana Psa, który jechał innym samochodem. Wszystkie te stresogenne czynniki kumulowały się niemożliwie, kiedy siedział ramię w ramię z rozśpiewanym Bartem na tylnym siedzeniu, niespecjalnie przekonany do dołączenia do tego nieco zbyt szalonego karaoke. Nie przyznałby się do tego, ale gdy dotarli na miejsce poczuł niemałą ulgę - podczas tego typu wyjazdów łatwo było znaleźć sobie jakiś kąt do zaszycia się w ciszy i poodychania niezanieczyszczonym powietrzem, które ciężkie od smogu płuca traktowały jak błogosławieństwo.
W zajętym przez siebie pokoju spędził chyba odrobinę zbyt dużo czasu, bo wyraźnie słyszał z kuchni krzątaninę, do której nie miał zamiaru dołączyć. Dopiero kiedy większość ekipy przeszła wreszcie na zewnątrz otulił się mocniej szalikiem i zszedł na dół, żeby dołączyć do tej - pożalcie się bogowie - zdezorganizowanej gromady. Udało mu się dogonić (aha, ale nie spieszył się wcale, żeby nie było - umiał wytrzymać przecież w niepewności CZY JAMES JUŻ JEST? dłużej niż kwadrans, totalnie tak) Valerie i Maeve, które pozostawały trochę z tyłu. Z początku miał zamiar minąć je pospiesznie, nie nawiązując nawet wzrokowego kontaktu, ale w ich stronę w końcu musiały paść przecież ważne pytania:
- Widziałyście Jamesa? I gdzie jest Pan Pies?!
Na szczęście obie kwestie wyjaśniły się dość szybko -James próbował razem z Bartem zakląć ognisko, podczas gdy Pan Pies i Eliah przyglądali im się z czymś pomiędzy zaciekawieniem i zażenowaniem ewidentnie wymalowanym na twarzach. Wahał się nad określeniem swoich priorytetów tylko chwilę, zanim ruszył w stronę debatujących nad ogniskiem mężczyzn, po drodze zgarniając z jednego z ustawionych wokół pieńków coś, co totalnie musiało być rozpałką. Ktoś inteligentny musiał najwidoczniej przynieść ją z domku, choć Leo nie był pewien czy propozycja rozwiązania problemu w tak laicki sposób nie zostanie przez mężczyzn odebrana jako jakaś kpina albo inna cholera. Mimo to, dźgnąwszy Jamesa w ramię, wysunął dłoń z rozpałką w jego kierunku.
- Potrzebujecie? Gdzie Chance? - Jeśli potrzebowali, natychmiast przekazał im rozpałkę, ale jeśli uznali, że poradzą sobie bez niej - absolutnie nie miał zamiaru naciskać. Po prostu odłożył ją z powrotem na pieniek, z którego ją podniósł. Następnie odszedł, nie chcąc świadkować tej prognozowanej, sromotnej porażce swojego mentora, żeby skierować się w stronę Pana Psa i Elijaha. Pierwszego przywitał tak rzewnie, jak nie witał się zupełnie z nikim, targając pjeseczka za pajdy i ojojając werbalnie apropos jego niezwykle urodziwej prezencji, następnie zaś wyprostował się i ustawił obok medyka (nie za blisko, ale w wystarczającym zasięgu, żeby ten bez problemu słyszał jego słowa), wyciągając z kieszeni paczkę papierosów i podłapując jednocześnie jego spojrzenie.
- Znowu chcą iść polować? - mruknął pod nosem, z uporem poszukując w kieszeni zapalniczki. - Pan Pies musi zostać tutaj, definitywnie.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
31.01.21 19:23
https://story-of-magic.forumpolish.com/t439-guslarze-jude-l-morrow https://story-of-magic.forumpolish.com/t442-guslarze-jude-l-morrow#3962 https://story-of-magic.forumpolish.com/t443-guslarze-jude-l-morrow#3963 https://story-of-magic.forumpolish.com https://story-of-magic.forumpolish.com/t445-judasz#3965
Powrót do góry Go down
James McKenna
I offer you eternal sleep
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Technik
Zasoby : 2PD | 170$
James McKenna
Beta Librae
Urocza, rodzinna atmosfera. Wprost wymarzona. Pochwycił filiżankę i dość pospiesznie wypił napar zanim seria następujących po sobie czynności zmaterializowała go w pobliżu planowanego ogniska. Chociaż teraz raczej przydałaby mu się filiżanka uspokajającej melisy zamiast pobudzająca do działania porcja kofeiny. Przynajmniej smakowała diablo dobrze, w porównaniu do bezpieczniejszej alternatywy.

- Myślisz? - zmierzył wzrokiem cichego Elijah. Nie wiedzieć czemu, James przypuszczał, że to absolutnie nie będzie ciekawe. Odnosił też niejasne wrażenie, że poszły zakłady o to komu pierwszemu puszczą nerwy i kto wyjdzie z tego bez szwanku. Przeczucia nie należały do tych uspokajających, wręcz przeciwnie.
Z niechęcią, ale w końcu ktoś tutaj musiał być mężczyzną, poszedł po drewno. Na szczęście już przygotowane, które należało tylko przynieść. Kilka grubszych kawałków wyciosanych z pnia, kilka gałęzi, trochę drobnicy. Złożył to obok paleniska. Patrzył krytycznym okiem na poczynania Raqela i coraz mocniej zaciskał szczękę. Wycedził przez zęby. Oczy miał zwężone. Przypominały szparki, jakby to wina zapadającej nocy. - Alkohol się nada. Zostało ci coś w piersiówce? - spytał z przekąsem pijąc do nałogu mężczyzny.
Naprawdę było mu mało? Sam obstawiał zakłady? Złapał Barta za piąstkę z nienacka, przyciągając do siebie - Prowokój mnie dalej, to pokażę ci w praktyce na czym w naturze polega bycie samcem beta.- syknął Bartowi do ucha tak, żeby nikt inny tego nie usłyszał. Głośno dodał. - Najprościej będzie jednak rozpalić to zapałkami, którymi z taką gracją żonglujesz. - wyciągnął rękę, by przejąć tudzież złapać pudełko. Już miał pozbierać zestrugane przez Val wiórki, gdy w towarzystwie dziewczyn do ogniska przybył wybawca Leo, dumnie dzierżąc w dłoniach rozpałkę. Nić porozumienia, która między nimi trwała od dawna rozczuliła dziś McKenna. Oderbał z rąk chłopca rozpałkę i pogłaskał go za uchem w przypływie czułości. - Spóźni się. - odpowiedział. I spojrzał na Barta zastanawiając się czy ten się przypadkiem nie zaniepokoił, że Chris tak daleko, a Chance'a tu z nimi nie ma.

Rzut na empatię, bo James jest naprawdę ciekaw xD.
James McKenna carried out 3 launched of one k10 :
Wielkie wyjście ZsFbbcd , Wielkie wyjście YiQY3D2 , Wielkie wyjście B9Hmvsp
Ustawił drewniany stosik z małych gałązek, nad nimi wyższy z grubszych gałęzi, użył rozpałki i zapałek, jeśli Bart mu je dał. Jeśli nie dał - czekał na to aż książę łaskawie podłoży ogień.
- Chcą. Przynajmniej będą mieli zajęcie. - w miarę pod okiem. - To się nazywa integracja.- raczej mordercza synchronizacja, ale przecież nie było powodów do tego, żeby pastwić się nad swoim pupilem. Jedynym, który jeszcze się nie buntował. Jeszcze. - Pan Pies będzie bardzo nieszczęśliwy, jak będziesz chciał mu zabronić iść na polowanie. To jego żywioł i jego świat. - tłumaczył Jude bardzo szczegółowo dlaczego nie powinni się mieszać w kwestie Stirlingów. - Poza tym - nie jest nasz i nie my decydujemy o tym, co dla niego najlepsze. - podkreślił. Nie dość, że miał kosę z Bartem przez Regana, to jeszcze brakowało mu afery ze Stirlingami przez Morrowa. Za chwilę chyba osiwieje.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
31.01.21 19:56
https://story-of-magic.forumpolish.com/t398-guslarze-james-mckenna#2720 https://story-of-magic.forumpolish.com/t409-guslarze-james-mckenna https://story-of-magic.forumpolish.com/t411-guslarze-james-mckenna#3053 https://story-of-magic.forumpolish.com/t410-mckenna#3050 https://story-of-magic.forumpolish.com/t412-guslarze-james-mckenna#3055
Powrót do góry Go down
Emily Evans
Wielkie wyjście Source
Przynależność : Beta Librae
Ranga w Sekcie : Opiekun Protokołów Ochronnych
Zasoby : 12PD | 750$
Emily Evans
Beta Librae
Emily przysunęła się bliżej całego tego zbiegawiska aby słyszeć całą rozmowę jaka się tutaj toczyła. Ręce miała schowane w kieszeni, bo rękawiczki miała w torebce, a teraz nie chciało jej się po nie sięgać. Chyba pierwszy raz widziała, żeby "faceci alfa" rozpalali ogniska bez magii, to będzie ciekawe doświadczenie, chyba. Podniosła z ziemi wolny kawałek konara na tyle szeroki by na nim usiąść pośladkami, za bardzo nie miała się do kogo odezwać więc wolała poobserwować.

Rzucam by sprawdzić, czy Emily jest w stanie usłyszeć rozmowę na temat Pana Psa

Emily Evans carried out 4 launched of one k10 :
Wielkie wyjście EbPLmIq , Wielkie wyjście ElqKttx , Wielkie wyjście Z3gp9hJ , Wielkie wyjście EbPLmIq

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
02.02.21 20:20
https://story-of-magic.forumpolish.com/t416-guslarze-emily-evans#3339 https://story-of-magic.forumpolish.com/t421-guslarze-emily-evans#3374 https://story-of-magic.forumpolish.com/t418-guslarze-emily-evans#3354 https://story-of-magic.forumpolish.com/t420-emily#3357 https://story-of-magic.forumpolish.com/t419-guslarze-emily-evans#3356
Powrót do góry Go down
Maeve Stirling
Wielkie wyjście D2e2177f1d5eb1c43b331d0a297d2bacc4ced4bf
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Rekruter
Zasoby : 18PD | 875$
Maeve Stirling
Beta Librae
Niezidentyfikowany dreszcz przebiegł jej po plecach. Nawet jedna mogła być realnym zagrożeniem. Ale były też spore szanse, że Raquel zapomni o tym, że ma być artystą. Dla zdrowotności wszystkich zainteresowanych. Upiła kolejny łyk kawy, nie odrywając wzroku od panów krzątających się na zewnątrz.
-Rozżarzony od razu oczyściłby ranę. I przypalił nerwy. To praktyczne - nie, żeby w jakikolwiek sposób chciała ułatwiać Eliemu pracę. Chociaż, wycinanie zwęglonej tkanki nie mogło być proste. W obydwu przypadkach jednak, Maeve doszła do wniosku, że w sumie byłoby szkoda szpecić Barta. Nawet jeśli nie był najprostszy w obsłudze, to przynajmniej mógł pełnić funkcję estetycznego mebla ozdobnego. Albo estetycznego opiekuna ogniska domowego. Nie ruszyła od razu za Valerie, korzystając jeszcze przez chwilę z domowego ciepła. Mina trochę jej zrzedła, gdy dotarło do niej, że nie pójdzie teraz biegać z Panem Psem. Ba! wyglądało to na to, że przebieżka będzie miała miejsce dopiero rano. Leo by przecież oszalał, gdyby teraz zabrała ze sobą zwierzaka. Westchnęła ciężko, po czym ściągnęła z wieszaka ciepły płaszcz i szalik, którymi opatuliła się szczelnie. Złapała jeszcze pierwszą, lepszą stojącą z brzega butelkę z alkoholem i tak uzbrojona ruszyła w stronę rozpalających ognisko.
Szczęśliwie, bądź nie, umknęło jej przekomarzanie się dwóch samców alpha, tudzież beta, bo zdanie wypowiedziane przez Jamesa rodziłoby bardzo dużo pytań, na które Maeve w tym konkretnym momencie nie chciałaby znać odpowiedzi. W sumie, w żadnym momencie nie chciała tej odpowiedzi znać, tak po chwili namysłu. Wszyscy mieli jakieś szalenie poważne zajęcia, toteż złapała sobie jakiś pieniek, otrzepała go dokładnie ze śniegu i usadziła swój kościsty tyłek, odpowiednio blisko Pana Psa, Leo i Eliego, a przy okazji tak, żeby nie obrywać struganymi kawałkami drewna. Wbiła lekko znudzone spojrzenie w Barta i Jamesa, po czym odezwała się cicho do Leo.
-Nigdzie go nie zabierzemy, nie martw się. Nie byłby szczęśliwy, gdybyśmy go ze sobą zabrali, bo nie był tresowany do polowań, nie mówiąc już o tym, że domycie krwi z tej sierści zajęłoby zdecydowanie za dużo czasu - upiła łyk z butelki -zresztą, jeszcze coś by mu się stało - już nie chciała mówić o tym, że Eliego przecież nie można zostawić bez opieki, a Pan Pies świetnie sprawdzał się jako niańka. Odchyliła się lekko na pieńku, wbijając wzrok w leniwie sunące chmury -mamy jakiś plan na ewentualność, w której naszym silnym, męskim mężczyznom się nie powiedzie? - Rzuciła w eter, kierując pytanie chyba do dowolnego obserwatora.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
07.02.21 10:37
https://story-of-magic.forumpolish.com/t374-guslarze-maeve-stirling#2595 https://story-of-magic.forumpolish.com/t382-guslarze-maeve-stirling https://story-of-magic.forumpolish.com/t413-guslarze-maeve-stirling#3100 https://story-of-magic.forumpolish.com/t395-maeve#2646 https://story-of-magic.forumpolish.com
Powrót do góry Go down
Elijah Stirling
Wielkie wyjście EOUu2lP
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Medyk
Zasoby : 15PD | 1100$
Elijah Stirling
Beta Librae
Impreza powoli przenosiła się na zewnątrz, ku uciesze chyba wszystkich, prócz Eliego. Po kolei każdy wychodził z domku, z mniejszym lub większym entuzjazmem, a Łajza po prostu sobie stał i obserwował poczynania Barta i Jamesa. Jeśli któreś próbowałoby sobie zrobić krzywdę, w istocie, przerwałby im, niczym przedszkolanka, rozdzielająca dwa bachory i nie ze względu na to, że miał permanentnego kija w dupie, a raczej ze względu na to, że potem to on musiałby ich składać. A przyjechał tutaj, żeby odpocząć od szpitala, uzdrawiania i warzenia potek na leczenie. Chciał po prostu sobie wychillować. Jeśli mógł zapobiec katastrofie nim ta by się wydarzyła - czemu by nie?
Leo dosłyszał jeszcze z domku. Jego głośne, krzykliwe “pan pies” odbiło się echem, a po chwili Eli mógł już zobaczyć dzieciaka wychodzącego z domku. Cóż, zawsze uważał, że samoyed jest psem bardziej sektowym, niż tylko Stirlingów. Gdziekolwiek się nie pojawiał, zyskiwał fanów, głaski, oraz przysmaki. Taki to ma dobrze. - Ta - odpowiedział chłopakowi, przenosząc wzrok na niego. - Ja się z tego generalnie wypisałem już na starcie. Niech się pozabijają, będzie trochę spokoju - wymruczał, popijając swoje kakałko, które ukradł wcześniej Bartowi. - A Pan Pies zostaje w chatce - powiedział nieco głośniej, by dotarło do wszystkich. Okej, pies mógł być sekciarski, nie oznaczało to jednak, że nie był najważniejszym zwierzęciem w życiu Eliego i jeśli mógł z nim spędzić trochę czasu, to zamierzał to wykorzystać. Wszyscy inni i tak odpadali w przedbiegach. Poza tym, łajza nie chciał zostać za resztą, zamartwiając się o stan zdrowia psa. - Ogólnie ci, którzy nie chcą iść na polowanie, będą mogli mi pomóc w gotowaniu. - Tak, Łajza umiał gotować. Gotował siostrom, potem gotował sobie oraz Gabrielowi. Specjalnie po to, nocami robił kursy online, oraz czytał książki. Nie chciał zabić swoich siorek codziennym fastfoodem, chciał żeby im smakowało. Czego się nie robi dla trzech kobiet?
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
08.02.21 14:13
https://story-of-magic.forumpolish.com/t315-guslarze-elijah-stirling https://story-of-magic.forumpolish.com/t316-guslarze-elijah-stirling https://story-of-magic.forumpolish.com/t317-guslarze-elijah-stirling https://story-of-magic.forumpolish.com/t319-lajziaste-wiadomosci https://story-of-magic.forumpolish.com/t318-lajziaste-relacje
Powrót do góry Go down
Bartolomeo Raquel
Wielkie wyjście Tumblr_inline_pm92ltXvDA1umf7b7_250
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Rekruter
Zasoby : 54PD | 600$
Bartolomeo Raquel
Guślarze
Oh, ten silny, straszny James, łapiący niewinne piąstki w swój drapieżny uścisk. Bart się tego zupełnie nie spodziewał, ale czując dreszcz na karku i słowa McKeena w uszku - uśmiechnął się. Jakby: było milion słów, które chciałby powiedzieć w tym momencie, ale postawił na ordynarny pewniak. - Grozisz czy obiecujesz? - zapytał się o to wręcz prosząco, tak, by ten krótki dialog pozostał tylko między nimi. Ognisko jeszcze nie płonęło, ale Raquela napadła fala gorąca, nawet nie zauważył, że bawi się zapałkami i z całą swoją uprzejmością nie oddał ich Jamesowi. Rozsunął kurtkę i poczuł jak pąs oblewa mu twarz, głównie ze względu na słowa Valerie. - Ja jestem bardzo pierwotny. A pierwotny ogień zaraz zapłonie. - Rzucił w eter, okrążając ognisko no i czekał aż ten słodziak James podłoży rozpałkę czy coś w ten deseń. A Brtolomeo Raquel, król pierwotnego ognia, rozpali dla wszystkich konary! No i jeśli chodziło o niepokojącą postać technika, który wbił w Bartusia spojrzenie jakby czegoś od niego oczekiwał... Było to niespodziewane, ale był to dobry powód, by napić się mieszanki likieru i mleka. A ten fragment o piersiówce już pozostawił sobie, bo nie chciał zaczynać polemiki na temat marnotrawstwa tak luksusowego i wartościowego towaru jak ciecz w jego piersiówce. Temat Pana Psa - tutaj akurat mógł już dodać coś więcej, ale jakby Pan Pies był najsłodszym psem na świecie, Bart nie wiedział czy jego opinia uzupełni rozmowę o wartościowe informacje. Rzeczy się działy, a Bart odbierając sygnał od Jamesa zrozumiał, że czas machnąć zapałką nad ogniskiem i sprawdzić ile praktycznych umiejętności życiowych się posiada.

Rzut na survival
Bartolomeo Raquel carried out 4 launched of one k10 :
Wielkie wyjście ZsFbbcd , Wielkie wyjście 1fr6WM1 , Wielkie wyjście B9Hmvsp , Wielkie wyjście RaO12DA

Jeśli się udało to Bart zapewne uniósł radośnie łapki, opuszczając pudełko zapałek na śnieg z radosnym krzykiem, widząc jak ogień zaczyna władać nad kolejnymi kawałkami drewna. Odczekał chwilę aż ogień się rozbucha.

Jeśli się nie udało to ze smutkiem oddał cześć i chwałę Jamesowi, tym samym zapałki z nadzieją, że chociaż on zdoła wydobyć z zapałek pierwotny żywią. A jeśli nie on to przyszły niedoszły drużba Barta, komuś z pewnością by się udało!

Kiedy ogień już buchał, Romeo kręcił się pociesznie przy ognisku, grzejąc się z otwartą kurtką i słuchając rozmów toczących się wśród magików. A korzystając zapewne z chwili nieuwagi... Bart wyciągnął z kurtki pakiecik trawki, który zarekwirował ulubionemu dilerowi i szybko wrzucił zawartość do palącego się ogniska. - Hi hi - zaśmiał się, zasłaniając ręką, przepił wartko swój czyn i usiadł na najbliższym pniaku, licząc, iż towarzystwo będzie roześmiane bądź przynajmniej się nie pogniewa. Zasady, prywatność, zgoda na coś? Dziś nie było tego w menu.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
08.02.21 17:38
https://story-of-magic.forumpolish.com/t171-guslarze-bartolomeo-raquel https://story-of-magic.forumpolish.com/t180-guslarze-bartolomeo-raquel#263 https://story-of-magic.forumpolish.com/t184-guslarze-bartolomeo-raquel#267 https://story-of-magic.forumpolish.com/t181-hello-it-s-me#264 https://story-of-magic.forumpolish.com/t183-guslarska-gaseczka-szuka-swojego-stadka#266
Powrót do góry Go down
Valerie Stirling
Wielkie wyjście 51e80357cc58bab7c3a394ac099cf0e4eed9b491
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Członek Sekty
Zasoby : 16PD | 1600$
Valerie Stirling
Beta Librae
Valerie siedziała sobie i ostrzyła patyki, tak. To było fascynujące zajęcie, jednak przynajmniej miała co robić zamiast obserwowania jak James i Bart flirtują. Proszę was, w żadnym wszechświecie to nie były groźby, niech po prostu się przelecą i spuszczą to całe seksualne napięcie z nich, bo inaczej Valerie dostanie zawrotów głowy od wywracania oczami, czy coś. Zaczęli się zjeżdżać spóźnialscy też powoli, a przynajmniej jeden na razie, Jude. Val nie wiedziała w sumie kto planuje przyjechać i czy będzie tu obecna cała Beta, kto wie.
- Definitywnie zostaje w chatce. - przytaknęła na słowa swojego brata a następnie spojrzała na Mju, która bardzo mądrze rzekła odnośnie tresury Pana Psa, a raczej jej braku jeśli chodzi o polowania no i oczywiście fakt zmywania krwi z tej białej sierści. - Już ostatnio zmywałam z niego pół ogródka, wystarczy mi. - stwierdziła, uśmiechając się uroczo do Jamesa, wspominając o tym jak Pan Pies ostatnio rozkopał ogródek. Na szczęście James nauczył się już by pilnować swoich roślinek, bo Valerie z pewnością tego nie będzie za niego robić.
- Wtedy po prostu my to rozpalimy. - odpowiedziała na słowa Mju. Jeśli panom by się nie udało, to one po prostu tam pójdą i to rozpalą, bez żadnych większych problemów i całej miłosnej otoczki, która się tworzyła między Jamesem a Bartem.
- Ty masz zakaz robienia hi hi. - stwierdziła, kiedy Bart zrobił to Hi Hi. Miała jeszcze koszmary po sylwestrze z tym związane. Skoro skończyła już strugać kije a ogień już zaczynał się coraz lepiej rozpalać, to dała każdemu po kiju. - Bierzcie co chcecie. - wskazała ruchem dłoni na wszystko co było przyniesione na ognisko.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
08.02.21 18:08
https://story-of-magic.forumpolish.com/t383-guslarze-valerie-m-stirling#2611 https://story-of-magic.forumpolish.com/t384-guslarze-valerie-m-stirling https://story-of-magic.forumpolish.com/t391-guslarze-valerie-m-stirling#2640 https://story-of-magic.forumpolish.com/t392-val#2641 https://story-of-magic.forumpolish.com/t394-valerie#2644
Powrót do góry Go down
Jude L. Morrow
Wielkie wyjście 8638ba35d06dd2432e9b6dc0c1641b38
Ranga w Sekcie : członek
Zasoby : 5PD | 200$
Jude L. Morrow
Beta Librae
Dużo czasu musiało minąć, zanim przyzwyczaił się do tych krótkich pokazów czułości ze strony Jamesa. Z początku - choć raczej rzadkie i stonowane - wzbudzały w nim dyskomfort i wysyłały zaraz do umysłu ostrzegawcze sygnały. A jednak w ciągu tych siedmiu lat, które spędził z nim pod jednym dachem, ściana w ścianę albo łóżko w łóżko, albo ciało w ciało, akceptacja wszystkich tych niebezpośrednich  deklaracji (przypomnień?) łączącej ich więzi wydawała się wrosnąć wreszcie w kruche kości i nadszarpnięte lichym zdrowiem tkanki mięśni.
Spóźni się. Chance się spóźni. Jasne.
- Jak zawsze - burknął tylko pod nosem, na tyle cicho, że tylko James i Bart, męczący się w pobliżu z zapałkami, mogli to usłyszeć. Przesadzał, oczywiście, choć w świetle ostatnich tygodni ten osąd wydawał mu się co najmniej słuszny, jeśli nie konieczny. I tak zeufemizował należycie fakt, że kiedy Chance się nie spóźniał - zazwyczaj po prostu się nie pojawiał. Porzucając tych dwóch Hefajstosów, zdecydował się pozawracać głowę Eliemu. W międzyczasie James zdążył oczywiście przyrównać polowanie do sakramentu o co najmniej zjednoczającym wymiarze, na co Morrow musiał silnie powstrzymywać się, żeby nie przewrócić oczami. Zamiast tego zacisnął mocno usta, przyglądając się z odpowiedniego dystansu poczynaniom tych dwóch.
- Nieważne, przecież to była tylko sugestia... - nie miał ochoty na wdawanie się z McKenną w kłótnie na temat Pana Psa - kwestia tego, czy pojawi się on na polowanie była - obiektywnie rzecz biorąc - ich najmniejszym problemem. Zwłaszcza przy ludziach. Zwłaszcza, że Meave, która zaraz usadowiła się na pieńku w ich pobliżu, odpowiednio ściszonym głosem zapewniła go o tym, że Pan Pies faktycznie nie wybierał się z nimi na polowanie. W odpowiedzi jedynie uśmiechnął się do niej koślawo, unosząc do góry tylko jeden kącik ust. A potem Elijah postanowił oznajmić to głośniej, a zaraz za nim jeszcze Valerie, także kwestia miejsca przebywania Pana Psa wydawała się ostatecznie rozsądzona.
- Świetnie. Chętnie pomogę, jeśli to odpowiednio... integrujące zajęcie - odpowiedział na propozycję dotyczącą gotowania, odwołując się przy okazji do wcześniejszych słów Jamesa, w którego kark wbił uparcie spojrzenie. Nie zamierzał pytać o to na głos, ale desperackie pytanie o pozwolenie dało się niemalże zobaczyć gołym gołym okiem. Na gotowaniu nie znał się zupełnie, a jego umiejętności nie wykraczały poza znajomość podstawowych przepisów, także miał nadzieję, że dostanie jakąś przyjemną robotę przy obieraniu i krojeniu warzyw chociażby.
A potem poszło już z górki - Bart zrobił hi hi, a Valerie zaprosiła ich do jedzenia, także z lekkim ociąganiem zgasił kończącego się już papierosa, a następnie ruszył w stronę kobiety, wypatrując już z daleka czy mieli ze sobą coś, co on sam uważał za zjadliwe. W tym niesamowitym wyścigu do dosięgnięcia jego kubków smakowych zwyciężyło nic innego, jak c h l e b, który miał zamiar nabić na patyk w szczerej nadziei, że to się uda. Zanim jednak ruszył do ogniska, pochwycił jeszcze jeden kij, na który nadział kilka pianek. Nie dla siebie, brońcie bogowie, ale z takim asortymentem ruszył w kierunku siedzącej cały cza na uboczu i przysłuchującej im się Emily.
- Hej. Może masz ochotę na pianki na przykład. - To, co miało być pytaniem, zabrzmiało wręcz jak nakaz, kiedy wyciągał w jej stronę ten nieszczęsny patyk. Cóż, definitywnie zbyt dużo czasu spędzał z Jamesem. Bycie miłym było cholernie dziwne.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
17.02.21 22:09
https://story-of-magic.forumpolish.com/t439-guslarze-jude-l-morrow https://story-of-magic.forumpolish.com/t442-guslarze-jude-l-morrow#3962 https://story-of-magic.forumpolish.com/t443-guslarze-jude-l-morrow#3963 https://story-of-magic.forumpolish.com https://story-of-magic.forumpolish.com/t445-judasz#3965
Powrót do góry Go down
Emily Evans
Wielkie wyjście Source
Przynależność : Beta Librae
Ranga w Sekcie : Opiekun Protokołów Ochronnych
Zasoby : 12PD | 750$
Emily Evans
Beta Librae
Za wiele do roboty nie miała poza obserwowaniem tego co się dzieje dookoła niej. Więc nawet dobrze jej to wychodziło poza tym, że siedziała na uboczu, każdy z każdym rozmawiał, a ona... Cóż nie bardzo miała z kim. Choć zabawnie było obserwować zaczepki Barta z Jamesem, przynajmniej jej się nie oberwało. He he. Gdy płomień zaczął się palić podniosła głowę z uśmiechem na ustach, a gdy chłopak do niej podszedł z patykiem zerknęła na niego unosząc brew ku górze.
-Em, dzięki. Tak przy okazji o co chodzi z tym Panem Psem? Słyszę tę kłótnię jakby ten pies miał iść conajmniej na jakąś wojnę - odrzekła biorąc patyk od chłopaka i uśmiechnęła się pod nosem trochę rozbawiona tą sytuacją. Nie wiedziała kto jest właścicielem tego zwierzaka, ale ewidentnie każdy był przeciwko temu by mógł iść na polowanie.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
19.02.21 12:40
https://story-of-magic.forumpolish.com/t416-guslarze-emily-evans#3339 https://story-of-magic.forumpolish.com/t421-guslarze-emily-evans#3374 https://story-of-magic.forumpolish.com/t418-guslarze-emily-evans#3354 https://story-of-magic.forumpolish.com/t420-emily#3357 https://story-of-magic.forumpolish.com/t419-guslarze-emily-evans#3356
Powrót do góry Go down
Valerie Stirling
Wielkie wyjście 51e80357cc58bab7c3a394ac099cf0e4eed9b491
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Członek Sekty
Zasoby : 16PD | 1600$
Valerie Stirling
Beta Librae
Wieczór Beta spędziła przy ognisku. Robiąc pianki, kiełbaski czy inne bajery. Atmosfera była wesoła, no ale bez przesady, że jedna paczka trawki w ognisko by wyciągnęła z dupy Elijaszkowy kij. Tak więc no, było wesoło, ale nie przesadzajmy z tym. Był Pan pies, był alkohol. Później wszyscy poszli do swoich pokoi, albo i nie. Bart pewnie spał rozjebany na podłodze na korytarzu, bo Valerie z jej nadprzyrodzonymi zdolnościami w spożywaniu alkoholu była łaskawa by go wciągnąć do środka, by nie zamarzł na zewnątrz, czy coś. Valerie w każdym razie spała w swoim średnio wygodnym łóżku.
Następnego dnia wspomniana grupa poszła na polowanie, a ci co nie chcieli zostali w chatce gotując. Pan Pies został w domu. Na polowaniu grupa ustrzeliła jakieś zwierzę, które później James oprawiał, bo to była jego robota. Trzeba było uważać, by nie rzucił czasem zakrwawionym nożem w Barta, udając, że to przypadek, no ale tak już było między nimi zawsze, nikt nie był zdziwiony.
Trzeciego dnia czas był wrócić do obowiązków i do miasta, wszyscy się spakowali i opuścili chatkę, myśląc, że nie wrócą prawdopodobnie do niej aż do kolejnego takiego zjazdu, bo w sumie po co wracać do niej wcześniej, skoro nie było ku temu powodów? Każdy znalazł swój środek transportu by wrócić do Nowego Jorku.

/zt dla wszystkich.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
25.02.21 19:37
https://story-of-magic.forumpolish.com/t383-guslarze-valerie-m-stirling#2611 https://story-of-magic.forumpolish.com/t384-guslarze-valerie-m-stirling https://story-of-magic.forumpolish.com/t391-guslarze-valerie-m-stirling#2640 https://story-of-magic.forumpolish.com/t392-val#2641 https://story-of-magic.forumpolish.com/t394-valerie#2644
Powrót do góry Go down
Sponsored content
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Powrót do góry Go down
Skocz do: