Skąd wiedziałeś, że nie jesteś tacy jak wszyscy? Jakoś tak wyszło?
Kim są twoi przyjaciele i rodzina? Hm, właściwie, eee, nie wiem co się dzieje z moją rodziną. Nie widzę sensu między wywiadem a tymi pytaniami, Pani Reporter. Powiedziałbym tylko, że w pewnym momencie życie musiałem szybko dorosnąć. Odseparowano mnie od rodziny i jak można wnioskować po komentarzu wyżej… nie płakałem bardzo za nimi. Długo czułem się samotnie, nie miałem rodziny pod względem emocjonalnym – mogłem łatwo pogodzić się z ich stratą fizycznie. Z goła inaczej sprawa ma się z przyjaciółmi: otaczam się teraz ludźmi, którzy są mi dość bliscy. Sam ich do siebie dopuszczam. Ale czy nazwałbym ich przyjaciółmi? Nie wiem. Może się tego boję, nigdy szczerej przyjaźni nie doświadczyłem, nie miałem na to dobrej sposobności, okoliczności, a nawet miejsca… Rzekłbym: przyjaźnie i romanse zostały mi na stare lata.
Jak radzisz sobie ze światem przyziemnym? Mugole - jednocześnie ich podziwiam, jednocześnie się ich brzydzę, jednocześnie się ich boję. Pracuję w policji, prawda? Świat zwykłych ludzi nie robi na mnie wrażenia. Przynajmniej: nie robi wrażenie na mnie teraz. Początki były trudne: nie znałem się na rachunkach, językach i do wszystkiego musiałem dochodzić powoli sam. Teraz jednak mam pewną, wypracowaną pozycję i nie jest mi źle. Ani u przyziemnych, ani u tych drugich.
Jaki jest twój największy lęk? Daleko mi od stwierdzenia, że jestem odważny. Hm, w sumie jak przyznałem to głośno to widzę tutaj pewną ironie losu. W robocie, na akcji, gdy jestem skupiony i czuje jak adrenalina krąży w moich żyłach nawet śmierć wydaje się być pewnym banałem. Zostanę postrzelony czy nie? I tak ciągle czuję kosę Kostuchy na swojej szyi. Jednak poza pracą… czasem mam wrażenie, że boję się własnego cienia. Serio! Jestem przeczulony na dziwne skrzypienie czy chociażby kiedy pająk nagle wybiegnie spod łóżka. Chociaż jakbym miał się głębiej nad tym zastanowić. Są to banały, które jednak sprawiają, że moje dobre życie może się zachwiać. Chyba najbardziej boje się tego, że pewnej nocy się obudzę na pryczy w Rosji i wszystko co przeżyłem z pewnej bajki powróci do pierwotnego koszmaru. Zmutowane gęsi. To zawsze są zmutowane gęsi!
Jaka jest twoja największa motywacja? Kiedyś nie miałbym problemu z takim pytaniem. Odpowiedź byłaby jasna i klarowna: chęć przeżycia. A teraz? Może chęć niesienia pomocy innym? Chociaż nie… aż tak bezinteresowny nie jestem. Raczej chcę pozostawić za sobą ślad. Umrę bo umrę, ale jak już będę konał to ze świadomością i możliwością powiedzenia życiu: ruchałeś mnie jak chcesz, ale pamięć po mnie będzie trwać. Co najmniej te pół wieku…
Pytania do gracza
Ingerencja MG: Tak
Czego nie chciałbyś/chciałabyś grać na fabule? Pobytu w szpitalu psychiatrycznym