Story of Magic


 :: 
Off-top
 :: Beta Librae
Ogród
Idź do strony : 1, 2, 3, 4  Next
Story of Magic
Ogród Fd79c4e142d48381ed6eff66c6bcd53b
Przynależność : Kadra forum
Story of Magic
Administrator
Ogród
Na tyłach pałacu znajduje się duży ogród połączony z tarasem. Właściwie zajmuje on całą szerokość budynku, jest też ogrodzony wysokim płotem. Przyziemni widzą tylko puste pole obok zdewastowanego domu. Niektórzy z członków zajmują się z pasji kwiatami, w efekcie jest ich tutaj mnóstwo. Oprócz tego są tu też ławeczki oraz grill, które zostają wykorzystane podczas zbiorowisk organizacji. Te co prawda nie zdarzają się często, ale uparci lubią przychodzić tu na poranną kawę.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
17.10.20 22:03
https://story-of-magic.forumpolish.com https://story-of-magic.forumpolish.com https://story-of-magic.forumpolish.com https://story-of-magic.forumpolish.com https://story-of-magic.forumpolish.com
Powrót do góry Go down
Bartolomeo Raquel
Ogród Tumblr_inline_pm92ltXvDA1umf7b7_250
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Rekruter
Zasoby : 54PD | 600$
Bartolomeo Raquel
Guślarze
#3

Po zabawach z grasującymi wolno po cmentarza nifinami Bartolomeo potrzebował odreagować stres, chociaż w główniej mierze to chciał odreagować idiotyzm i narwańcze popędy kolegi, z którym się tam znalazł. A to co trzeba było przemilczeć pozostawiał jedynie dla siebie. Także zamiast zamartwiać się przeszłością, Bart oddał się zajęciom na terenie siedziby Bety. William ostatnio rozsyłał wiadomości z prośbą o to czy ktoś mógłby posprawdzać protokoły ochronne i zapewne jakieś ambitne młodziaki się tym zajmował rychło i każdego dnia sprawdzały bariery otaczające siedzibę sekty. Brat natomiast miał życie i część czasu spędzał na innych, różnie ważnych sprawach. Jednak jak już złożyła się sposobność na nieco integracji i ofiarnej pomocy na rzecz sekty. Czemu by nie?
Raquel umówił się z Alanem na tyłach posiadłości, żeby stamtąd wspólnie ruszyć na inspekcje. Kolega może nie był idealnie na czas, ale z pewnością zdążył wejść na taras zanim zrobił to Bart. Ten drugi natomiast widział go z oddali i zanim przedarł się przez małą dżunglę zwaną pokojem wspólnym, zrobił kilka czynności owocujących w niepewne spojrzenia guślarzy w pomieszczeniu. Najpierw zdjął biały obrus ze stołu, rozbił szklankę z sarkastycznym "ups, ktoś to może sprzątnąć, dzięki" i rozbitym szkłem wyciął w materiale trzy dziurki. Założył na siebie siebie płachtę, paskiem od spodni przewiązał ją w pasie i zaczął biegać, krzycząc, że jest strasznym duchem, który zje dusze niedowiarków. W tymże też amoku wybiegł do ogrodu, skacząc przed Alana.
- Bu-bu! - zaczął syczeć niczym postać z taniego horroru - bój się! - wycedził wreszcie na przywitanie z chytrym uśmieszkiem. Właśnie takiej rozrywki teraz potrzebował. A w improwizowanym kostiumie czuł się nieomal męsko i prawie że strasznie!
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
13.11.20 10:18
https://story-of-magic.forumpolish.com/t171-guslarze-bartolomeo-raquel https://story-of-magic.forumpolish.com/t180-guslarze-bartolomeo-raquel#263 https://story-of-magic.forumpolish.com/t184-guslarze-bartolomeo-raquel#267 https://story-of-magic.forumpolish.com/t181-hello-it-s-me#264 https://story-of-magic.forumpolish.com/t183-guslarska-gaseczka-szuka-swojego-stadka#266
Powrót do góry Go down
Alan Locke
Ogród Source
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Informator
Zasoby : 9PD | 440$
Alan Locke
Beta Librae
Podczas drogi z Brooklynu na Manhattan miał trochę czasu, by przemyśleć minione spotkanie. Poszło całkiem nieźle, zważywszy na przerwę w kontakcie, mógłby nawet wysunąć ostrożne stwierdzenie, że znów się przyjaźnią. Miał poczucie, że Amber czegoś mu nie powiedziała, ale telefon przerwał jego ciąg myślowy i chwilowo nie potrafił sobie przypomnieć, co to było. Poza tym, hipokryzją z jego strony byłyby jakiekolwiek pretensje do przyjaciółki, gdyż sam rozmyślnie trzymał się z dala od pewnych tematów. Na przykład magii. Mimo wszystko, w ogólnym rozrachunku miał dzięki niej dobry humor, postanowił więc z tego korzystać.

Stał teraz na tarasie, czekając na Bartolomeo, który chyba zapomniał, gdzie się umówili. Spodziewał się, że nim przebije się przez betonową dżunglę, jego kolega już tam będzie, ale najwidoczniej coś go zatrzymało. Z pewnością wycinanie kostiumu z obrusa było bardzo ważnym zadaniem. Stwierdziwszy, że nie zamierza czekać na środku tarasu jak głupek, ruszył w stronę ławeczek, ale nim postąpił dwa kroki, usłyszał zamieszanie.
Odwrócił się w samą porę, żeby ujrzeć biegnącego nań "ducha". Widok był zaiste straszny, ale w tym sensie, w jakim potwory z Martwego Zła mogły być straszne dla millenialsów. Alan nie wytrzymał i parsknął śmiechem.
- O nie, boję się, pomocy. - dla wzmocnienia wrażenia przyłożył obie dłonie do policzków. Po chwili jednak zrezygnował. - Jeśli chcesz tu odstawiać Obecność albo inne Paranormal Activity, to muszę cię zmartwić. - w dramatyczny sposób wyjął telefon - You know, who I'm gonna call? Ghostbusters! - rzucił, intonując melodię klasycznego utworu. Spoważniał jednak po chwili i schował komórkę.
- Ale tak serio, to ciut spóźniony kostium, Halloween już minęło, wszystkie dynie zostały zjedzone. Chodź - rzucił, kierując się w stronę płotu - miejmy to już z głowy i zajmijmy się czymś ciekawszym. - dodał.
Był gotów dołożyć swoje trzy grosze do tego przedsięwzięcia, ale jeśli chodziło o stawianie pały osłon całej sekcie to Bartolomeo był w tym zdecydowanie lepszy. Zapewne ze swoim poziomem Alan nie potrafiłby dostrzec tych najpotężniejszych, ale z drugiej strony, każda pomoc się przyda. Przynajmniej żadna wiedźma na miotle nie przeleci ponad płotem, a to już coś.
Wykonał gest oznaczający "panie przodem", a potem poczekał aż Raquel weźmie się do pracy.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
13.11.20 21:11
https://story-of-magic.forumpolish.com/t260-guslarze-alan-locke https://story-of-magic.forumpolish.com/t263-guslarze-alan-locke https://story-of-magic.forumpolish.com/t266-guslarze-alan-locke#723 https://story-of-magic.forumpolish.com/t272-better-call-a-l https://story-of-magic.forumpolish.com
Powrót do góry Go down
Bartolomeo Raquel
Ogród Tumblr_inline_pm92ltXvDA1umf7b7_250
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Rekruter
Zasoby : 54PD | 600$
Bartolomeo Raquel
Guślarze
Ciężko powiedzieć, że reakcja Alana była zadowalająca. W końcu z zamierzenia miało być strasznie, ale patrząc obiektywnie na sytuację... Bart nie mógł spodziewać się czegoś innego niż śmiech. Uśmiechnął się jeszcze niemo, słysząc czołówkę Ghostbusters. Skoro atmosfera stała się luźna i przyjemna to Bart bez oporów zignorował jakieś tam konwenanse towarzyskie i zapomniał przeprosić za spóźnienie, ale przynajmniej miał powód!
- Dobrze, ze się mnie boisz, karmi to moje ego - dodał nabuzowany pozytywnie energią, a ton jego głosu nie wskazywał na żart, ani na przepełniającą policjanta pychę. Raczej zdradzało to gag rzucony w eter, którego nikt poza samym autorem nie zrozumie.
- Cóż, nie zdziwiłbym się jakbym był twoim najciekawszym zajęciem na dziś, ale masz rację. Im szybciej zajmiemy się barierami, tym szybciej będziemy mieć czas na inne zajęcia. Dziś zajmujemy się szkiełkami, tak? - zapytał, przeskakując poręcz tarasu, ciężko opadając na ziemię. W końcu muszą zacząć sprawdzanie barier od czegoś. Mogą więc zrobić to od dupy strony. - Pytam, bo w sumie to nie pamiętam jak to się robi - skończył, odrzucając wstyd. W końcu jego godność upadła już dawno i nie miał problemu z przyznaniem się do jakiejś niewiedzy.
- Pamiętam za to jak sprawdza się nasze protokoły ochronne - stwierdził dumnie! Bartolomeo daleko było do mistrzostwa w barierach, ale czuł się w nich dość pewnie. Poza tym uznawał wiedzę o nich za pewną podstawę dla swojego jestestwa. Facet rozerwał od środka obrus, w końcu i tak wiele więcej by się z niego nie stworzyło. Odetchnął czystym powietrzem, bo w kostiumie nieco się zgrzał. Rozciągnął palce i po chwili złączył środkowy u prawej ręki ze wskazującym u lewej, analogicznie z drugim zestawem tych palców. Spojrzał bystrym okiem przez "ekranik", który otworzył i znajome bariery się przed nim ukazały. Jak zawsze z początku doznał oczopląsu od mnogości równań i szyfrów. Zaczekał na Alana, by kolega widział to, co on no i mogli przystępować do działania.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
15.11.20 0:27
https://story-of-magic.forumpolish.com/t171-guslarze-bartolomeo-raquel https://story-of-magic.forumpolish.com/t180-guslarze-bartolomeo-raquel#263 https://story-of-magic.forumpolish.com/t184-guslarze-bartolomeo-raquel#267 https://story-of-magic.forumpolish.com/t181-hello-it-s-me#264 https://story-of-magic.forumpolish.com/t183-guslarska-gaseczka-szuka-swojego-stadka#266
Powrót do góry Go down
Alan Locke
Ogród Source
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Informator
Zasoby : 9PD | 440$
Alan Locke
Beta Librae
Czy był najciekawszym? Ciężko powiedzieć, skoro bił się o pierwsze miejsce z Amber, niemniej obecność Barta zdecydowanie uatrakcyjniało skądinąd żmudne zadanie badania integralności osłon wokół siedziby. Alana też cieszył fakt, że roztrzepany kolega pamięta, że umówili się na wieczorne Netflix & chill śledztwo. Pozwolił sobie na lekki uśmiech.
- Oczywiście, od dawna marzyłem, by sprawdzać z tobą osłony. - zakpił delikatnie.
- Nie martw się, to nie jest szczególnie skomplikowane... - uspokoił go lakonicznie, obserwując jak majestatyczny Bart-chestburster wydostaje się z białego kokonu, stając się pięknym motylem. Tylko tego obrusu mimo wszystko było mu szkoda. Podszedł za kompanem do ogrodzenia i w podobny sposób złożył palce, jakby próbował kadrować obraz. Wciągnął powoli powietrze i skupił się na barierach widzianych między palcami.
- ... na pewno mniej, niż połapanie się w tym gąszczu. - dokończył.
Nie samo zobaczenie ich było problemem. Schody zaczynały się przy próbach interpretacji poszczególnych sekwencji. Różniły się między sobą znacznie, od tak trywialnych, że możliwych do rozproszenia przez nowicjusza, po tak zaawansowane, że jedyne co Alan mógł o nich powiedzieć, to właśnie to, że są. Na szczęście Locke dość trzeźwo oceniał swoje możliwości, postanowił więc szybko uporać się z tymi lekkimi, pozwalając mistrzowi się wykazać.
Jednak zanim zacznie przy nich manipulować, wypadałoby się rozeznać w temacie i zbadać czy wszystko gra. Na tym właśnie skupił się Alan




Rzut na rozpoznanie sekwencji, I guess
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
21.11.20 1:17
https://story-of-magic.forumpolish.com/t260-guslarze-alan-locke https://story-of-magic.forumpolish.com/t263-guslarze-alan-locke https://story-of-magic.forumpolish.com/t266-guslarze-alan-locke#723 https://story-of-magic.forumpolish.com/t272-better-call-a-l https://story-of-magic.forumpolish.com
Powrót do góry Go down
Story of Magic
Ogród Fd79c4e142d48381ed6eff66c6bcd53b
Przynależność : Kadra forum
Story of Magic
Administrator
The member 'Alan Locke' has done the following action : Kostki


'k10' :
Ogród 9IHXFke Ogród Kp7S76F Ogród OeAAWXo Ogród BnKFFVc Ogród SkGUxIs
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
21.11.20 1:17
https://story-of-magic.forumpolish.com https://story-of-magic.forumpolish.com https://story-of-magic.forumpolish.com https://story-of-magic.forumpolish.com https://story-of-magic.forumpolish.com
Powrót do góry Go down
Bartolomeo Raquel
Ogród Tumblr_inline_pm92ltXvDA1umf7b7_250
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Rekruter
Zasoby : 54PD | 600$
Bartolomeo Raquel
Guślarze
Słysząc słowa otuchy Bart się już nie bał o niepowodzenie rytuały. A z założenia robienie szkiełek miało być proste, jakaś tam świeczka, może prosta inkantacja i po kłopocie. Gorzej jak wosk wybuchnie mu w twarz i straci brwi. Te rysowane markerem podobno wyglądają okropnie.
- Super, a teraz możemy się skupić na zabawie z barierami - powiedział, biorąc się za robotę. Jak zwykle zaczynał od wzorów i schematów, które miał już w pamięci i raczej je sobie przypominał niżeli rozwiązywał od nowa. Oczywiście zawsze tez były te skomplikowane, na których mógł sobie odświeżyć wiedzę matematyczną, zabawić się nieco z algebrą i innym syfem, który przerażał co to niektórych. - O! A jak zobaczysz czerwonego lamparta to się nie przestrasz - powiedział i dopiero po chwili zdał sobie sprawę jak absurdalnie mogło to zabrzmieć. W końcu często sprawdzał protokoły będąc nieco wstawionym, nieco nabuzowanym lub po prostu takim nie do życia. Zawsze wtedy w głowa Barta tworzyła obraz czerwonego koto-podobnego, który biega protokołach i zawsze utrudnia mu sprawdzanie zabezpieczeń. Oczywiście mogą to być początki schizofrenii, ale lojalniej było przestrzec Alana o takiej ewentualności... A tak obiektywnie: nawet Bartolomeo nie był do końca pewien co William poukrywał w tych protokołach, ale z pewnością swoją pracę wykonał świetnie.
- A tak na marginesie... - zaczął nieśmiało, gdy oglądał się za jakaś deltą - wiesz coś nowego o tych wypadkach w metrze? Bo tak w sumie, hm, widziałem ostatnio takiego typka, którego poziom magii mnie przerósł i coś mnie w nim zaintrygowało - chciał zaciekawić dziennikarza- nie wiem czy to fakt, że sam zgładził Niffina czy to że miał sześc palców - skończył całkiem trywialnie, jakby to nie zrobiło na nim wrażenia. A zrobiło ogromne! - To jak będziesz robić ranking Hot 100 w 2020 roku to obok mnie możesz dodać tamtego typa - uśmiechnął się prześmiewczo, mnożąc w głowie wielomian.


Rzut na czytanie barier.
Bartolomeo Raquel carried out 5 launched of one k10 :
Ogród KbmISgk , Ogród ZsFbbcd , Ogród Z3gp9hJ , Ogród ScAoafw , Ogród Z3gp9hJ
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
21.11.20 2:00
https://story-of-magic.forumpolish.com/t171-guslarze-bartolomeo-raquel https://story-of-magic.forumpolish.com/t180-guslarze-bartolomeo-raquel#263 https://story-of-magic.forumpolish.com/t184-guslarze-bartolomeo-raquel#267 https://story-of-magic.forumpolish.com/t181-hello-it-s-me#264 https://story-of-magic.forumpolish.com/t183-guslarska-gaseczka-szuka-swojego-stadka#266
Powrót do góry Go down
Alan Locke
Ogród Source
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Informator
Zasoby : 9PD | 440$
Alan Locke
Beta Librae
W ciągu tych pięciu lat znajomości, Alan zdążył przyzwyczaić się do tego, że niemal każde zdanie wypowiadane przez Bartolomeo, było niczym żywcem wycięte ze stand-up'u. Ten człowiek nie potrafiłby zachować powagi, nawet gdyby jego życie od tego zależało. Nie było to jednak taką złą cechą. Sprawiał, że ciężko było w jego otoczeniu utrzymywać kamienną twarz i sprawiało, że nawet Alan, choć powodów do śmiechu zwykle nie miał wielu, czuł się w obecności rubasznego Portugalczyka nieco lżej.
Nadal jednak wzmianka o lamparcie wybiła go z tropu, będąc tak absolutnie niedorzeczną, że aż prowokującą śmiech. Alan parsknął śmiechem i spojrzał na Barta z wyraźnym zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
- Co... - brałeś? chciał dopytać, ale widząc absolutnie niewinną minę towarzysza, zrezygnował po pierwszym słowie. Bartolomeo był po prostu niereformowalny. Wrócił więc do wielomianów, unikając jak ognia ujemych delt i czerwonych lampartów. Szło mu to całkiem sprawnie, mimo braku praktyki w ostatnim czasie, nie wyszedł z wprawy. A podobno rozszerzona matematyka miała nigdy się nie przydać po szkole średniej.
Nie dane mu jednak było zajmować się swoim zadaniem zbyt długo. Bartolomeo widocznie świerzbił język i chciał sobie porozmawiać. Właściwie to Alan nie miał nic przeciwko, jak już się rzekło, w tym dniu miał wybitnie dobry humor.
- A wiesz, właściwie to już dzisiaj rozmawiałem na ten temat z kimś. - z twoją koleżanką z pracy, Bart - ale mugolska policja niestety nie wiele wie. Zresztą - palnął się w czoło dość teatralnie - ty i tak z tej strony masz dojścia. - zamiklł na chwilę, próbując uporać się ze szczególnie uciążliwym zestawem szlaczkuf. - Dlatego chcę tam pójść z tobą dzisiaj i się rozejrzeć. Po to przecież cała ta zabawa ze szkiełkami.
Bart może i był naturalnym komikiem, ale wiedział też, jak trącić wrażliwą strunę. "Widziałem gościa, którego poziom magii mnie przerósł." te słowa samotnie wywołałyby w Alanie flashbacki z Wietnamu mieszkania, a fakt, że wypowiadał je ktoś, kto choć mgliście wiedział, czego szuka, tylko wzmocniły efekt. Uwaga dziennikarza została zdobyta. Było to jednocześnie paradoksalne, że tak usilnie szukał choć strzępów informacji o Lisie, a jednocześnie flirtował ze swoją byłą-obecną żoną. Nie miał jednak teraz czasu by sobie tego wypominać. Wolał skupić się na pociągnięciu Barta za język, najlepiej w sposób, który nie zobowiąże go do opowiedzenia tej jakże dramatycznej historii.
- Sześć palców? - zagadnął przyjaźnie, zerkając na niego - A komu to potrzebne? Myślisz, że ma fetysz czy dostał rykoszetem? - jednocześnie pod tą uśmiechniętą maską rozpaczliwie przeszukiwał zasoby pamięci, szukając jakiejkolwiek wzmianki o takim osobniku. - No i myślałem, że niffiny da się tylko zapuszkować.
Na propozycję Bartolomeo udał, że się zastanawia - No dobra, a ile Niffinów ty zabiłeś, Sarumanie? - odbił piłeczkę, chcąc podrażnić jego ego. - Te na haju się nie liczą. - dodał szybko.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
23.11.20 1:32
https://story-of-magic.forumpolish.com/t260-guslarze-alan-locke https://story-of-magic.forumpolish.com/t263-guslarze-alan-locke https://story-of-magic.forumpolish.com/t266-guslarze-alan-locke#723 https://story-of-magic.forumpolish.com/t272-better-call-a-l https://story-of-magic.forumpolish.com
Powrót do góry Go down
Bartolomeo Raquel
Ogród Tumblr_inline_pm92ltXvDA1umf7b7_250
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Rekruter
Zasoby : 54PD | 600$
Bartolomeo Raquel
Guślarze
Zapewne część sekwencji ochronnych przy ogrodzie została już dogłębnie spenetrowana i nadszedł czas na monotonny spacer wzdłuż posiadłości. Oczywiście w pakiecie wycieczki znajdą się fascynujące przystanki obok przypadkowych guślarzy na równie fascynujące poszukiwanie wzorów Talesa, Oma czy inne hieroglify, które o dziwo tylko pozornie trudno było rozgryźć. Już nie ujmując chłopcom intelektu, sporą zasługą mogła być praktyka i powtarzalność względem tych barier. Zabawa jak zwykle przednia! Stali zapewne już w pobliżu kuchni lub jadalni, a ludzie wyglądający przez okno zapewne się lekko podśmiewali z widoku. Dwóch facetów przed ogrodzeniem, wymachuję rękami, będąc w trakcie głębokiej rozmowy. Pierwsza myśl? Dzieciory łapią pokemony w wyobraźni. Druga? No, że serio je łapią. Bart się zaśmiał.
- Nie no, mogę ci zdradzić, ze co nieco wiem o tej policji - przyznał pełen werwy, bo jednak takie niełącznie wątków było policjantowi bardzo bliskie. Zazwyczaj miał podobnie. - Wiem co się tam dzieje, no tak powiedzmy, powierzchownie - zasugerował nieco przesadnie gestykulując twarzą, ale przy tym usiłował nie być zgryźliwy. Może troszeczkę, w dramach droczenia się.- Podobno też jakaś magiczka patrzyła przez szkiełko chwilę przed wydarzeniami w metrze, w sensie wiesz, była tam, patrzyła a szkiełko wybuchło jej w twarz. Teraz jest w szpitalu, więcej nie wiem - wysypał już się ze wszystkim informacji jakie miał czy było mu szkoda? Nie. Czy rozegrał to sprytnie? Nie. Czy liczył, iż Alan odwdzięczy się tym samym? Oj, tak, byczku! - Nic więcej nie wiem - Bart nawet rozłożył ręce w poddańczym geście, tracą na moment uwagę, co wystarczyło by rozproszyć równanie, którym się zajmował. No i zaczął zabawę od zera. A rachunek różniczkowy funkcji momentami przerastał jego poziom, czymkolwiek by on nie był. - Chociaż zdziwiłeś mnie tym, że chcesz iść tam dziś. Myślałem, że zrobimy szkiełka, może się napijemy czegoś a metro zbadamy wraz z tygodniem nadchodzącym. Ale spoko, dostosuję się - stwierdził, bo w sumie zgubił się w wątkach, a po akcji na cmentarzu raczej udawał, że ogarnia się w życiu niżeli serio się w nim odnajdywał. Tak bywa, ale z dwa dni i wróci chłop do formy!
- Ugh! - jęknął Bart, usłyszawszy słowo "fetysz", rozbrzmiało ono bardzo w jego wyobraźni - wyobraziłem sobie palcówkę sześcioma palcami. Nie chce wracać tam myślami - dreszcz przeszedł jego ciało, a całe okropieństwo świata równocześnie ustąpiła, zostawiając już nieznęcony okropnymi obrazami umysł. - Problem jest taki: sześć palców daje możliwość większej manipulacji dłońmi, magią tym samym zapewne. Taki tylko wniosek mi się nasuwa albo to jakaś deformacja, nie mam pojęcia szczerze. Przeraża mnie to na wielu płaszczyznach. - Kończąc zabawę z tymi prostszymi fanaberiami Einsteina, Bart zaczekał aż Alan wykona swoje działania, by ruszyć dalej.
- No własnie, kurwa, żadnego! - szczerze oburzył się jakby to był bardzo niepokojący fakt, iż przeciętny magik nie umie unicestwić Niffina - ale tak szczerze. Był Niffin, nie było Niffina, nie wiem co się z nim stało. Może i został zapuszkowany, ja trochę jakby nie umiem wyjaśnić tego, co widziałem jakoś bardziej. - Wtrącenie o haju może i zabawne, zignorował. Głównie dlatego, że Bart nie pamięta kiedy ostatnio był na haju, ani co się wtedy działo. No i chyba wolał nie grzebać sobie w pamięci.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
23.11.20 10:18
https://story-of-magic.forumpolish.com/t171-guslarze-bartolomeo-raquel https://story-of-magic.forumpolish.com/t180-guslarze-bartolomeo-raquel#263 https://story-of-magic.forumpolish.com/t184-guslarze-bartolomeo-raquel#267 https://story-of-magic.forumpolish.com/t181-hello-it-s-me#264 https://story-of-magic.forumpolish.com/t183-guslarska-gaseczka-szuka-swojego-stadka#266
Powrót do góry Go down
Alan Locke
Ogród Source
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Informator
Zasoby : 9PD | 440$
Alan Locke
Beta Librae
Alan potarł w zamyśleniu brodę, przerywając sobie gestykujację. - W takim wypadku, może powinniśmy ją odwiedzić i wypytać? - rzucił, zastanawiając się. - Albo mogę zrobić to sam, pod przykrywką wywiadu. - Doskonale, dwie pieczenie na jednym ogniu. Oczywiście nie przedstawiłby tego jako rezonans magicznej energii w szkiełku czarodziejki, ale może mógłby powiązać to ze sprawą i sprowokować sprawcę do wykonania ruchu. Aczkolwiek w sytuacji, gdy nie mają jeszcze pojęcia, z czym w ogóle się mierzą, nie był to najlepszy pomysł.
Mimo najszczerszych chęci, nie mógł się zrewanżować odpowiednio interesującą dawką informacji. Starał się za to dołożyć swoją głowę do analizy tych, które Bart już przyniósł.
- Dziś... Mogłoby być i w przyszłym tygodniu, ale szczerze - Alan wznowił gestykulacje, lecz szybkim zerknięciem upewnił się czy Bartolomeo nadal go słucha. - to wolałbym się uporać z tym jak najszybciej. Widzisz, niezmiernie mnie zaciekawiła cała ta sprawa, nawet pomijając fakt, że to się przyda sekcie. - Urwał na moment, zmagając się z całkami, wsadzonymi we wzór z zupełnie niewiadomych powodów - No a kogo miałem wziąć ze sobą, jak najlepszego speca od wiedzomancji? Niestety... - Alan zawahał się, po czym uśmiechnął się złośliwie samym kącikiem ust - niestety takich tu nie mamy, musisz mi wystarczyć.
Była to w zamierzeniu zwykła docinka, która przy rubasznym stylu bycia Portugalczyka nie powinna być w ogóle bolesna, ale kto tak naprawdę wie, co rozgrywa się w głowie tego olbrzyma? Pewnie nawet nie on sam.
Kiedy Raquel nakreślił mu wizję, która wywołała w nim taki niesmak, Alan musiał się z nim zgodzić - nie był to widok, jaki chciał kiedykolwiek zobaczyć. Następne słowa był już bardziej znośne toteż przysłuchiwał im się z większą uwagą.
- No dobra, ale wtedy ktoś taki musiałby dysponować ogromną energią, - i może informacjami na temat Lisy, hmm? - bo modyfikacja ciała chyba nie jest taka prosta? Myślisz, że może mieć coś wspólnego z tymi teleportującymi się zwłokami?
Spojrzał na Barta. To musiał być ogromny cios - nigdy nie zapuszkować niffina. Sam nie zamierzał nigdy zbliżać się do jednego z tych stworzeń, więc brak takiego osiągnięcia nie stawał się dlań bolesny. Ale Bartolomeo to inna kategoria.
- Takie zdolności tylko sprawiają, że mam mniejszą ochotę spotkać go tête-à-tête. - choć może pokusiłby się, gdyby podszkolił swoją magię bojową. Tak, na wszelki wypadek.
- A tak zupełnie przy okazji, to dużo jeszcze mamy tego płotu do sprawdzenia? - powiódł wzrokiem wzdłuż ogrodzenia, próbują oszacować ile jeszcze czasu zmarnują na zadanie dla nowicjuszy.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
28.11.20 0:03
https://story-of-magic.forumpolish.com/t260-guslarze-alan-locke https://story-of-magic.forumpolish.com/t263-guslarze-alan-locke https://story-of-magic.forumpolish.com/t266-guslarze-alan-locke#723 https://story-of-magic.forumpolish.com/t272-better-call-a-l https://story-of-magic.forumpolish.com
Powrót do góry Go down
Bartolomeo Raquel
Ogród Tumblr_inline_pm92ltXvDA1umf7b7_250
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Rekruter
Zasoby : 54PD | 600$
Bartolomeo Raquel
Guślarze
- Chętnie - uśmiechnął się Bart, a rozczarowanie przecięło jego twarz niczym strzała środek tarczy - ale nie mam pojęcia w jakim szpitalu. Nie wiem nic, chłopie, nie wiem nic. Nie wiem nic poza tym, że ktoś takie istnieje. To tak frustrujące. Jakby, wiesz, czuję, że odpowiedzi są na wyciągniecie ręki, że niewiadome skupione są w jednym punkcie, nie widać szczegółu, który może nam otworzyć oczy na szeroką przestrzeń informacji - klasnął głośno w ręce. Po czym zrobił gest, jakby strzepywał wodę z dłoni. Ugh, nie ma nic gorszego niż niemożność. Jeśli przez ten miesiąc Bart nie popadnie w alkoholizm to będzie jego mały sukces. - No więc jakby jesteśmy w dupie, ale takiej obiektywnie niepożądanej przez nikogo - dodał smutno. Czym szybciej chciał już skończyć badanie osłon i zająć się szkiełkiem. A później się uśmiechnął i poczuł dobrą energię od Alana, który zaczął mu subtelnie docinać. Grunt, że chłop był przy tym zabawny. - Ha ha ha - wypowiedział powoli każdą pojedynczą sylabę Raquel. W sumie to go zatkało, serio. Już myślał, że tutaj jego ego jest pieszczone niczym kundelek na wybiegu oklaskami, a spotkał się z aplauzem co najwyżej rozlanego buldoga (on był tema buldog i tak). - Byłeś zabawny, nie uduszę cie na śnie - skwitował, przechodząc do kolejnego wątku. Nagle jakby zrobiło się ich milion, a czas się kończył, słońce pewnie zachodziło a tu jeszcze trzeba pojechać do linii metra.
- Powiedziałbym, że ten ktoś bawi się w półboga. Musiał sobie zmutować dłonie, bo kurwa, chirurg by mu tego nie zrobił? - spojrzał z zapytaniem na dziennikarza. - Ja tam nie wiem, ale współczesna medycyna chyba nie potrafi dorobić nerwów tak by manipulować dodatkowym palcem. Ostatnia opcja to mutacja genetyczna. Wiesz, od razu mógł się tak urodzić, co nie? - zapytał, licząc na jakieś pocieszenie. Nie myślał o tym kolesiu dużo. Nie miał nawet czasu. Ostatnio się ostro napił, tutaj troszkę musiał posiedzieć w pracy, tu znów sprawdzanie barier, wyprawa do metra. Tragedia, gdzie czas na opierdalanie się?!
- Hm, wiesz? - spojrzał na niego chytrze a w głowie tworzył już plan. - Idę na drugą stronę, zajmę się barierami tam. Ty poradzisz sobie tutaj mam nadzieję - powiedział radośnie, wierząc w umiejętność kolegi. - Spotkamy się za, myślę, 40 minut w połowie - wskazał ręką na miejsce blisko wejścia do ich kwatery. - No i sobie będziemy mogli w końcu poczatować - klasnął w dłonie i bez słowa ze strony Alana ruszył w wyznaczonym  sobie kierunku.
Spotkali się. Zapewne po ciężkiej batalii z abstrakcyjnymi rzeczami, ciesząc się, że nie robią tego codziennie. Może i minęło więcej czasu niż Bartolomeo przewidywał, ale jakby jeszcze gadali w międzyczasie... Pewnie zajęłoby im to do wieczora i wyglądało jak koleżeński spacer niżeli dzienne zadanie.
- Mam szkło, różową świeczkę i zapałki. Błagam. Powiedź, że tylko tyle potrzebuję - spojrzał błagalnie na Alana, zmierzając zapewne za nim w ustronne miejsce, gdzie będą mogli zająć się wytarzaniem magicznych produktów.

/zt
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
29.11.20 19:51
https://story-of-magic.forumpolish.com/t171-guslarze-bartolomeo-raquel https://story-of-magic.forumpolish.com/t180-guslarze-bartolomeo-raquel#263 https://story-of-magic.forumpolish.com/t184-guslarze-bartolomeo-raquel#267 https://story-of-magic.forumpolish.com/t181-hello-it-s-me#264 https://story-of-magic.forumpolish.com/t183-guslarska-gaseczka-szuka-swojego-stadka#266
Powrót do góry Go down
Valerie Stirling
Ogród 51e80357cc58bab7c3a394ac099cf0e4eed9b491
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Członek Sekty
Zasoby : 16PD | 1600$
Valerie Stirling
Beta Librae
#2

Chyba można było powiedzieć, że Valerie sama sobie wykształciła rolę w sekcie i zajmowała się rozwojem fizycznym członków Bety. Jak ostatnie wydarzenia pokazują, nie zawsze warto czarować, kiedy ktoś ma gnata. To samo też się tyczyło ataków fizycznych zdaniem Valerie, czasem szybciej ktoś ci przypierdoli, niż tym machniesz zaklęcie, by się obronić.
Chance kiedyś wyraził chęć, by Valerie pokazała mu jak się bronić przed atakiem. Nie dopytywała o szczegóły, nigdy tego nie robiła. Nawet jej uczennic się nie pytała dlaczego chcą się uczyć samoobrony. To była dość osobista sprawa dla wielu osób a wbrew pozorom Valerie mimo swojego ciętego języka i braku filtru mózg-język, nie wtryniała zazwyczaj nosa w nieswoje sprawy. Dlatego też raczej nie chwaliła się tym skąd ona umie walczyć, dlaczego cały czas chodzi z łańcuchem przepasanym gdzieś na ciele. Dzisiaj miała akurat swój chain whip przepasany dookoła talii, wyglądał jak dość osobliwy pasek, a wystarczyło by Valerie odhaczyła ostrze spod spodu, by mogła zacząć walczyć. Zawsze gotowa do obrony i do walki. W nocy o północy.
Pogoda była dość rześka, więc Valerie miała na sobie czarną kurtkę z skórzanym wykończeniem. Poza tym miała na sobie zwykłe dżinsy i buty sportowe. Włosy miała związane w dwa dobierane warkocze. Nie była ubrana tak jak zazwyczaj się ubierała, kiedy trenowała. W końcu jak dochodzi do bójek, to nikt nie ma na sobie wygodnego stroju sportowego, prawda? Kurtka zawsze krępuje ruchy rąk, jeansy nóg i tak dalej.
- Hej szczylu. - rzuciła na przywitanie, kiedy zobaczyła czuprynę jasnych włosów wyłaniającą się zza krzaków, które podobno miały jakąś nazwę i były krzewami ozdobnymi... coookolwiek.
Patrzyła na Chance jak ten do niej podchodził, tym takim dziwnym spojrzeniem jakby oceniała. Jak nauczyciel, który patrzy ci przez ramię na kartkę, analizowała jego ruchy. Usiadła na ławeczce przy stoliku, zakładając nogę na nogę i wskazała na miejsce przed sobą.
- Najpierw sprawdźmy ile siły masz w rękach. - stwierdziła. - Jesteś praworęczny, czy leworęczny? - spytała i jak Chance udzielił jej odpowiedzi, oparła łokieć właśnie tej ręki o stół, tak jakby mieli się właśnie siłować na ręce. Niespodzianka! To będą właśnie robić.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
04.01.21 22:00
https://story-of-magic.forumpolish.com/t383-guslarze-valerie-m-stirling#2611 https://story-of-magic.forumpolish.com/t384-guslarze-valerie-m-stirling https://story-of-magic.forumpolish.com/t391-guslarze-valerie-m-stirling#2640 https://story-of-magic.forumpolish.com/t392-val#2641 https://story-of-magic.forumpolish.com/t394-valerie#2644
Powrót do góry Go down
Chance Regan
Ogród Giphy
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Rekruter
Zasoby : 5PD | 1295$
Chance Regan
Guślarze
Chance nie lubił się bić. Zawsze tak miał, że unikał fizycznych konfrontacji. Od maleńkości wolał dopiec komuś słownie, zagiąć, nawet rozbawić, ale gdy przychodziło do rozkwaszenia nosa… No nie. I to nawet nie tak, że brakowało okazji, by wyćwiczyć się w bójkach. Ich zawsze było pełno, nie trzeba było szukać. Czasem nawet zdarzyło mu się oberwać. W końcu słowa zawsze mają swoje konsekwencje, a uciekać nie można w nieskończoność. Zdarzało się, że go dogonili lub przydybali sam na sam. Gdyby Chance był postacią w RPGu, byłby pewnie bardem. Szybki w słowach, charyzmatyczny gdy trzeba, ale pierdoła w starciu fizycznym. Z życiem jest jednak tak, że nie ogranicza się klasa. No to nie ma co się dziwić, że Chance napomknął osobie kompetentnej w mordobiciu, że w sumie to mogłaby mu pokazać to i tamto.
Dostał od niej wiadomość z miejscem i czasem. Dopiero wtedy dopadła go świadomość, że ok, jednak to robimy. Nie palił się do nabywania świadomości, że zadaje komuś ból. Nie potrafił wyłączyć jeszcze tego radaru, wszystko uderzało w niego bez jakiegokolwiek filtra. Mimo wszystko, nie był aż takim pacyfistą (ale czy to aby na pewno pacyfizm?) by skazywać na ból samego siebie tylko po to żeby ktoś inny, potencjalnie obcy, a nawet wrogi, mógł tego uniknąć.
Nie dostał informacji, by jakiś szczególny ubiór był wymagany, więc w ogrodzie pojawił się w jeansach i dwóch bluzach. Jego organizm wciąż uparcie nie chciał przyzwyczaić się do temperatur panujących w Nowym Jorku. Warstwy były zbawienne. Widząc ją, uśmiechnął się, kiwnął głową i podniósł dłoń na powitanie. - No co tam, wygo? - Val nie była stara, stąd okrojenie do samej “wygi”. Czuł na sobie jej spojrzenie. Nie wiedział dokładnie czego się spodziewać. Nikt go nigdy nie uczył jak się bić, ale z pewnością nie będzie to podobne do lekcji tarota czy nawet szkolnej gry w zbijaka. Chociaż nawet tam był wybierany na końcu.
Spojrzał na nią, w pierwszym momencie nie wiedząc o co chodzi. Dopiero po sekundzie jego mózg zaskoczył. - Zasadniczo jeśli chodzi o karty to prawie oburęczny. Tasowanie, podstawowe sztuczki, rozkładanie, podkładanie… - już był gotów zacząć jej wyjaśniać jakie ćwiczenia są najlepsze by osiągnąć ten efekt, ale powstrzymał się. No nie po to tu przyszedł. - Prawo - usiadł naprzeciw niej, wzrok wbity w jej dłoń. Może była o jakieś pół głowy niższa, ale Chance nie miał złudzeń, widział, co Val potrafi. Miał ogromną nadzieję, że nie dozna jakiejś kontuzji dłoni, bo nauka nauką, ale tarot sam się nie przeczyta. Oparł dłoń o stół, naśladując jej pozycję. Czy on kiedykolwiek się siłował na ręce? Chyba zbierał kiedyś zakłady na taki pojedynek, ale… No nie. Nie siłował się.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
06.01.21 22:49
https://story-of-magic.forumpolish.com/t363-guslarze-chance-regan#2232 https://story-of-magic.forumpolish.com/t364-guslarze-chance-regan https://story-of-magic.forumpolish.com/t365-guslarze-chance-regan https://story-of-magic.forumpolish.com/t367-przepowiednie-cyrila-malachia-hotline#2255 https://story-of-magic.forumpolish.com/t366-chance-chance-lize#2254
Powrót do góry Go down
Valerie Stirling
Ogród 51e80357cc58bab7c3a394ac099cf0e4eed9b491
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Członek Sekty
Zasoby : 16PD | 1600$
Valerie Stirling
Beta Librae
W nauce walki nie zawsze chodziło o zadawanie komuś bólu... no czasem o to chodziło i Val nie ukrywała, że kiedyś jej to sprawiało przyjemność, w tym mroczniejszym okresie jej życia. Jednak umiejętność walki dawała więcej niż ludzie mogli sobie wyobrazić. Dodawała pewności siebie tam gdzie jej nie było. Świadomość tego, że nie było się bezbronnym naprawdę działała cuda. Poza tym w pakiecie szły inne rzeczy. Koordynacja ruchowa, Valerie kiedyś była w tym naprawdę okropna i oczywiście ojciec kazał jej się uczyć walki bronią, która wymaga perfekcyjnej koordynacji. Zwiększona czujność, zręczność i takie tam.
Oczywiście, Valerie nie miała nic przeciwko osobom bardziej oczytanym, charyzmatycznymi niż ona - nie miała niestety z nimi zazwyczaj wspólnego języka. Ona nigdy nie miała wyboru kim chce być, kto wie czy nie skończyłaby jako oczytana kujonka, gdyby faktycznie miała wybór. Nie widziała się teraz absolutnie w takiej roli, ale teraz była taka jaka była, już tego nie zmieni. Jeśli Chance chciał być bardem w RPGu zwanym życiem, jego wybór, tylko jeśli ktoś nie da się zwieść jego słowom i mu po prostu napierdoli, to już inna sprawa.
Wywróciła oczami rozbawiona, kiedy szczeniaczek zaczął szczekać w jej stronę, nazywając ją wygą. Po ogrodzie biegał Pan Pies, którego Valerie wypuściła z pokoju, by się przewietrzył. Gdzieś tam po drugiej stronie było słychać radosne szczekanie. Jak widać zarówno Chance i jak i pan Pies lubią poszczekać.
- Well... im więcej masz wprawy w posługiwaniu się obiema rękami, tym lepiej. - stwierdziła, wzruszając ramionami. Zarówno w walce jak i w czarowaniu. Valerie była kiedyś leworęczna, do momentu w którym jej ojciec nie złamał jej ręki, kiedy nie chciała się nauczyć walczyć prawą.
Tak, może Valerie nie była szczególnie wysoka i często jej przeciwnicy ją bagatelizowali, co często wykorzystywała na swoją korzyść. Szybkie sprowadzenie do parteru, a na kolanach już się nie wygląda na wysokiego.
Położyła rękę na stole a następnie złapała go za dłoń.
- Nie odrywaj łokcia od stołu i trzymaj prosto nadgarstek. - poinstruowała. Nie wiedziała, czy Chance to kiedyś robił, zapewne widział na filmach. - Siła ma nie iść z nadgarstka, nie z ręki w ogóle. W siłowaniu się na ręce wbrew pozorom najbardziej używasz barku. Usiądź tak by bark, łokieć i dłoń była w jednej prostej linii. - poinstruowała like a pro. Było wiele technik siłowania się na rękę, Valerie chciała by przynajmniej część z tego zrobił poprawnie, by zobaczyć ile siły jest z siebie w stanie wykrzesać chłopak. Kiedy się już ustawił dobrze, no cóż. Let's go!

Rzut na siłę.

Valerie Stirling carried out 3 launched of one k10 :
Ogród Z3gp9hJ , Ogród ElqKttx , Ogród ZsFbbcd
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
07.01.21 19:14
https://story-of-magic.forumpolish.com/t383-guslarze-valerie-m-stirling#2611 https://story-of-magic.forumpolish.com/t384-guslarze-valerie-m-stirling https://story-of-magic.forumpolish.com/t391-guslarze-valerie-m-stirling#2640 https://story-of-magic.forumpolish.com/t392-val#2641 https://story-of-magic.forumpolish.com/t394-valerie#2644
Powrót do góry Go down
Chance Regan
Ogród Giphy
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Rekruter
Zasoby : 5PD | 1295$
Chance Regan
Guślarze
Słysząc szczekanie, Chance rozproszył się na moment. W pobliżu był piesek. Lubił psy bardziej, niż był gotów przyznać. Szczerze mówiąc, w przyczepach, zwierzęta były najlepszą rzeczą jaką mogła kogokolwiek spotkać. Trauma tego miejsca odbijała się i na nich, ale pod płaszczem strachu i niepewności kryły się złote serducha. Czasem je dokarmiał, gdy akurat było czym. O ile koty darzył pewnym respektem to nigdy ich do końca nie rozumiał. Psy były łatwiejsze, bardziej bezpośrednie.
Przywołał się do porządku. Dobra, jak się mają siłować to nie ma co odwlekać. Owszem, widział to na filmach. Podobnie rozdawanie kopniaków z wyskoku i latanie między wieżowcami. Niestety zobaczenie czegoś na filmie nie sprawiało, że nabywało się daną umiejętność. Szkoda. Byłby bardzo pilnym uczniem. Spróbował zastosować się do jej instrukcji. Nie potrafił ocenić na ile mi wyszło.
Może i miał wprawę w obu rękach, ale po pierwsze, wciąż daleko mu było do perfekcji, a po drugie, w obecnym stanie to on może co najwyżej zadziwić przeciwnika sztuczką karcianą. To byłoby coś. Gdy nie możesz już dłużej uciekać, zatrzymujesz się, odwracasz do napastnika i pytasz czy to jego karta. Najgorzej jeśli w tym całym bieganiu się człowiek pomyli i pokaże jednak inną. Wypierdol gwarantowany. Ale o czym on myśli? Może zamiast się siłować, powinien zacząć sprzedawać pomysły scenarzystom absurdalnych slapsticków? Zawsze to jakiś dodatkowy grosz.
Odganiając myśli o kolejnej niemożliwej scenie (tym razem o zaczepianiu zdesperowanych scenarzystów w kawiarniach), w końcu napiął mięśnie, napierając na jej rękę z całej siły. Takie to małe, a takie silne, cholera. Dawało mu to jednak jakąś nadzieję. Skoro drobna kobitka może się bić, nic nie stoi na przeszkodzie by taka tyka jak Chance też się wprawiła.

Rzut na siłę:
Chance Regan carried out 1 launched of one k10 :
Ogród RaO12DA
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
09.01.21 13:22
https://story-of-magic.forumpolish.com/t363-guslarze-chance-regan#2232 https://story-of-magic.forumpolish.com/t364-guslarze-chance-regan https://story-of-magic.forumpolish.com/t365-guslarze-chance-regan https://story-of-magic.forumpolish.com/t367-przepowiednie-cyrila-malachia-hotline#2255 https://story-of-magic.forumpolish.com/t366-chance-chance-lize#2254
Powrót do góry Go down
Valerie Stirling
Ogród 51e80357cc58bab7c3a394ac099cf0e4eed9b491
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Członek Sekty
Zasoby : 16PD | 1600$
Valerie Stirling
Beta Librae
Pan pies towarzyszył Stirlingom już od jakiegoś czasu. W sumie głównie towarzyszył Valerie. Miumiu zabierała go codziennie na bieganie, a Elijah przeprowadził się do Gabsa i mają tam kota, bleh. Łajza zdrajca, tak więc w sumie można kinda powiedzieć, że Pan Pies to jedyny członek rodzinny, który nie poszedł w swoją stronę. W sumie nie winiła swojego rodzeństwa jakoś szczególnie, to nie tak, że rodzina zostaje ze sobą na całe życie, jednak kontakt nie był już taki jak kiedyś, chociaż w sumie kiedy oni mieli dobre kontakty. Ona i Łajza zawsze mieli dobre, a przez treningi nie mieli zawsze czas by go poświęcić siorkom.
Nie przyłożyła nawet całej swojej siły do tych małych zawodów, czego jednak pewnie nie zdradzi Chance'owi by go jeszcze nie demotywować dodatkowo, bo mimo tego że nie spożytkowała całych swoich możliwości z łatwością sprawiła, że knykcie Chance uderzyły o blat stołu dość solidnie. Nic poważnego, ale zapewne zabolało.
- Nie słuchasz się. - stwierdziła, wzruszając ramionami. - Ale w sumie, nie wyglądasz na takiego, co słucha mądrych rad. - dodała po chwili z zadziornym uśmiechem na ustach. Zdecydowanie na takiego nie wyglądał. W sumie dlatego tu był, co nie? Bo nie słuchał dobrych rad, takich jak "nie wpierdalaj się gdzie się biją, jeśli nie umiesz walczyć" to jest bardzo mądra rada, której Chance zdecydowanie nigdy nie słuchał. Raczej z siłą nie pokombinuje. Zobaczymy jak z refleksem. W końcu musiała wiedzieć na jakim materiale ma pracować, prawda? Wyjęła z kieszeni pęk kluczy i rzuciła nim w stronę Chance.
- Łap. - powiedziała, już jak była w trakcie rzutu. Rzut był raczej bardzo krótki, jedynie przez stół, więc było dość mało czasu na reakcje. To były proste, bardzo proste rzeczy, ale bardzo dużo jej mówiły, jeśli chodzi o obecne predyspozycje chłopaka. Ona podczas nauki unikała latających ostrzy, ale nie planowała tak katować Chance jak ona była katowana za dzieciaka. Jak Chance będzie grzeczny, to nawet pozwoli mu się pobawić z Panem Psem, o.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
09.01.21 19:42
https://story-of-magic.forumpolish.com/t383-guslarze-valerie-m-stirling#2611 https://story-of-magic.forumpolish.com/t384-guslarze-valerie-m-stirling https://story-of-magic.forumpolish.com/t391-guslarze-valerie-m-stirling#2640 https://story-of-magic.forumpolish.com/t392-val#2641 https://story-of-magic.forumpolish.com/t394-valerie#2644
Powrót do góry Go down
Chance Regan
Ogród Giphy
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Rekruter
Zasoby : 5PD | 1295$
Chance Regan
Guślarze
Syknął, gdy jego ręka uderzyła o stół. W sumie bardziej ze zdziwienia, że aż tak szybko poszło, niż z jakiegoś bólu. W dodatku była to ta sama dłoń, która nie tak dawno przeżyła bliskie spotkanie ze śmietnikiem. Kurcze, powinien lepiej dobierać przeciwników. Albo może raczej wziąć się w garść skoro nawet śmietnik go pokonał.
Otworzył już usta żeby się kłócić. No bo jak się nie słuchał, jak się słuchał tak bardzo jak tylko mógł. W ogóle to może ona nie umie tłumaczyć? Jak w siłowaniu się na rękę ma nie używać ręki? Gdzie tu sens? Ale Val dodała to o dobrych radach i Regan przypauzował. Patrzył na nią przez moment, oczy szeroko otwarte. Potem jego brwi zmarszczyły się, a Chance podniósł ręce w obronnym geście. - Chciałbym zaprzeczyć ale… - nie dane mu było dokończyć, bo Val rzuciła w jego kierunku… coś. Nie zarejestrował nawet co to było. Jego oczy znów zrobiły się komicznie wielkie. No dobra, jak łap to łap!
Być może gdyby Val powiedziała mu o możliwej nagrodzie w postaci pogłaskania Pana Psa, Chance starałby się bardziej. Istnieje jednak możliwość, że by się trochę przysabotował. Bo to nie tak, że widok zadowolonych psich mordek napawał go wewnętrznym ciepłem. Jest wyrachowanym knujem wyłudzającym pieniądze za przepowiednie, w które nie dość, że sam nie wierzy, ale z premedytacją kroi je pod oczekiwania zdesperowanych i znudzonych pań domu. Ma reputację do utrzymania!

Rzut na Łap!
Chance Regan carried out 2 launched of one k10 :
Ogród RaO12DA , Ogród ElqKttx
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
09.01.21 20:11
https://story-of-magic.forumpolish.com/t363-guslarze-chance-regan#2232 https://story-of-magic.forumpolish.com/t364-guslarze-chance-regan https://story-of-magic.forumpolish.com/t365-guslarze-chance-regan https://story-of-magic.forumpolish.com/t367-przepowiednie-cyrila-malachia-hotline#2255 https://story-of-magic.forumpolish.com/t366-chance-chance-lize#2254
Powrót do góry Go down
Valerie Stirling
Ogród 51e80357cc58bab7c3a394ac099cf0e4eed9b491
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Członek Sekty
Zasoby : 16PD | 1600$
Valerie Stirling
Beta Librae
Well... Valerie była też zdziwiona, że tak szybko poszło. Spodziewała się chociaż jakiegoś oporu, jeśli tak to by użyła jeszcze mniej siły, no ale cóż. Wyszło jak wyszło, za bardzo Chance też nie uszkodziła, bo nie przesadzajmy, to tylko jebnięcie ręką o stół, nic wielkiego. Od tego się nie umiera. Tak, u Valerie obrażenia dzieliły się na te śmiertelne i na te nieistotne.
Obserwowała jak chłopak usiłuje złapać rzucone przez nią klucze, welp. Przynajmniej zareagował w czas, że mu się nie udało złapać, to już inna sprawa. Refleks jakiś miał, jednak trzeba było nad nim popracować, sporo popracować. Jednak już widziała, że siłowe rozwiązania totalnie nie sprawdzą się w przypadku chłopaka, już lepiej by polegał na swojej zręczności, jakakolwiek by ona nie była. Poprosiła o zwrot kluczy, które pewnie gdzieś tam leżały koło Chance.
- Well.. przynajmniej wiem już jaki materiał mam do pracy. Bez obaw, pracowałam z gorszym materiałem startowym. - odparła z czarującym uśmiechem na ustach, jednak była wbrew pozorom szczera. W końcu na co dzień uczyła wątłe dziewczynki samoobrony, tak więc no. Mistrzyniami MMA to one nie zostaną, ale przynajmniej wiedzą jak dać sobie czas na ucieczkę. Pan pies zdecydował się jednak zakłócić jej lekcje, przybiegając radośnie do Pani, mając całe łapy ujebane w błocie. Wspaniale. Teoretycznie był białą samojedową kulką, jednak jego łapy miały obecnie czarny kolor a sierść była cała posklejana, ale hej! Na górze dalej był biały i wyglądał na w miarę czystego. Poczochrała go za uchem, po tym jak wskoczył na ławkę obok Valerie i zaczął się przymilać.
- Oh sio, zajęta jestem. - powiedziała do psa, jednak dalej go czochrając za uchem, następnie go lekko klepnęła po grzbiecie, a Pan Pies zeskoczył z ławki i zaczął się przymilać do Chance. Na psie czochranie przyjdzie czas później, teraz miała coś do roboty. Jednak jemu się widocznie teraz chciało umizgiwać do jej ucznia. Jasne. Wyjęła z kieszeni kurtki psi smakołyk i pokazała go Panu psu, który widząc przekąskę stracił zainteresowanie chłopakiem. Valerie dała mu powąchać a następnie z całej siły cisnęła gdzieś w ogród. Przynajmniej chwila spokoju.
- Koniec dystrakcji. - wywróciła oczami, wracając na swoje miejsce na ławce. - Grasz w karty, prawda? - spytała, chociaż dobrze znała odpowiedź na pytanie. Złapała nadgarstek ręki Chance, którą miał na stole, oplatając swoje palce z całej siły dookoła jego przegubu, zamykając go w ciasnym uchwycie.
- Przyłapałam cię na kantowaniu, albo sądzę, że kantujesz. Nieważne. Złapałam cię za rękę. W jaki sposób spróbujesz się uwolnić? - spytała, wskazując wolną ręką na swój chwyt na jego ręce. Na razie sucha teoria. Starała się stworzyć w miarę prawdopodobną wizję wydarzeń, tak by Chance uznał, że faktycznie ta wiedza może mu się przydać. To był jeden z najprostszych chwytów i najczęściej spotykanych, z których chcesz się wydostać.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
10.01.21 21:26
https://story-of-magic.forumpolish.com/t383-guslarze-valerie-m-stirling#2611 https://story-of-magic.forumpolish.com/t384-guslarze-valerie-m-stirling https://story-of-magic.forumpolish.com/t391-guslarze-valerie-m-stirling#2640 https://story-of-magic.forumpolish.com/t392-val#2641 https://story-of-magic.forumpolish.com/t394-valerie#2644
Powrót do góry Go down
Chance Regan
Ogród Giphy
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Rekruter
Zasoby : 5PD | 1295$
Chance Regan
Guślarze
Chance zdecydowanie nie był wątłą dziewczyną, więc chociaż w tym stopniu mu się poszczęściło. Był raczej wysoki. Chudy co prawda, ale ponad sto osiemdziesiąt centymetrów wzrostu często zapewniało mu jako taki spokój. W przyczepach ludzie raczej się do niego nie przypierdalali. Raczej nie przez wzrost, ale dzięki odpowiedniemu podejściu. Problem był taki, że już od dawna nie mieszkał w przyczepach. Był w Nowym Jorku, a to już zdecydowanie nie było wąskie grono, gdzie wszyscy się znają. Tysiące ludzi na ulicach zapewniali inny rodzaj ochrony- anonimowość, ale był to miecz obosieczny. Jeśli już ktoś weźmie go na celownik, no cóż, kto się przejmuje anonimowo obitą mordą albo nawet trupem za śmietnikami. Chance był tu nikim. W dodatku stąpał po cienkim lodzie. Owszem, na razie jego mały biznes wróżbiarski się kręcił, ale Chance nie miał złudzeń. Prędzej czy później nadepnie komuś na odcisk i za którymś razem może się nie skończyć tylko na złej recenzji w internecie. Chciał być przygotowany. Przezorny zawsze ubezpieczony.
Nadbiegł Pan Pies. Chance patrzył na niego niby to powściągliwie, ale oczy trochę mu się zaświeciły szczególnie, gdy psiak podszedł do niego i zaczął się przymilać. Pochylił się nad nim nieco i z początku delikatnie pogłaskał po głowie, potem niego pewniej, gdy zobaczył jak zadowolony jest psiak. Niestety pełna radość nie trwała długo. Przegrał ze smakołykiem. Cóż, było to do przewidzenia. Gdyby miał wybierać między jedzeniem, a interakcją z własnym klonem, też wybrałby jedzenie. Chociaż… Wolał się nie zagłębiać w szczegóły typu dlaczego jego własny klon miałby go głaskać. Dlaczego ktokolwiek miałby to robić i czemu żywi aż taką nienawiść do Regana.
Na kolejne pytanie odpowiedział kiwnięciem głowy. Owszem, grał. W ostatnim czasie bardziej stawiał tarota i to była jego główna interakcja z jakimikolwiek kartami, ale swego czasu pykał pokera. Może nie o grube pieniądze, ale jednak. Przedstawiony przez Val scenariusz był bardzo prawdopodobny. Jeśli grał o coś, na czym mu zależało, nie miał najmniejszych oporów by nieco sobie ułatwić zadanie. Chciał już jej powiedzieć, że sztuką kantowania jest oszukiwać tak, by nikt się nie zorientował, ale znów, przecież nie o to chodziło. Ok, siedzą przy stole i typ łapie go za nadgarstek, co teraz. Wziął oddech, jakby próbując kupić sobie trochę czasu. - Zależy. Jeśli jest sam i nie ma świadków… - wykrzywił się na moment, a potem uśmiechnął szeroko. - Raczej nie zdarzyło mi się grać o suchym pysku. Powiedzmy, że krzyczę ”It’s a prank, bro!”, może rzucę karty w twarz, może uda się złapać butelkę. Rozwalenie butelki na czyjejś głowie zazwyczaj działało - uśmiech wciąż utrzymywał się na jego ustach, ale na jego nosie pojawiły się zmarszczki, ściągnął brwi. - Nie wiem. Na siedząco i bez rekwizytów byłoby raczej ciężko - przyznał w końcu.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
21.01.21 15:20
https://story-of-magic.forumpolish.com/t363-guslarze-chance-regan#2232 https://story-of-magic.forumpolish.com/t364-guslarze-chance-regan https://story-of-magic.forumpolish.com/t365-guslarze-chance-regan https://story-of-magic.forumpolish.com/t367-przepowiednie-cyrila-malachia-hotline#2255 https://story-of-magic.forumpolish.com/t366-chance-chance-lize#2254
Powrót do góry Go down
Valerie Stirling
Ogród 51e80357cc58bab7c3a394ac099cf0e4eed9b491
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Członek Sekty
Zasoby : 16PD | 1600$
Valerie Stirling
Beta Librae
Trup się ścielił gęsto w NYC. Nawet nie chodzi o ich magiczne, guślarskie porachunki czy mordercę na wolności. Ofiary przemocy domowej, ofiary rabunków. Valerie pamiętała, jak kilka lat temu policja świętowała pierwszy od 25 lat weekend bez wzywania do strzelaniny (tru story, taki weekend miał miejsce w październiku 2018 roku). Tak więc nawet nie trzeba mieć problemów czy ich sobie szukać, by zarobić w łeb w tym mieście i zgnić gdzieś pod śmietnikiem. Ludzie zakładają, że na ogół jest bezpiecznie na świecie, parę gorszych miejsc tu i ówdzie, ale generalnie całkiem bezpieczne miejsce, ten świat. A potem pewnego dnia okazuje się, że to wszystko kłamstwo. Well, Valerie przynajmniej nigdy nie czeka to konkretne rozczarowanie, ona od małego była nauczona, że każdy może chcieć cię zabić, nie spuszczać gardy, nigdy.
Pan Pies był zdecydowanie radosną kulką sierści, która wprowadzała trochę domowy nastrój w siedzibie Bety, kiedy wybiegał do każdego i chciał się miziać. Welp, przecież Valerie nie mogła go cały czas trzymać zamkniętego w pokoju, a jako jedyna nie chce marnować pieniędzy na wynajem mieszkania w NYC i mieszka w siedzibie Bety z swojego rodzeństwa to pies trafił tu wraz z nią.
- Znając twoje szczęście, byłby z obsadą dziesięciorga osób. - odpowiedziała z czarującym uśmiechem na twarzy, wiedząc, że Chance to było dziecko wiecznego pecha. Jeśli taka sytuacja by mu się przydarzyła, osoba, która go złapała miałaby obstawę uzbrojoną po zęby w broń maszynową, czy coś w tym stylu. - Jednak na potrzeby treningu, wyobraźmy sobie, że jesteśmy we dwójkę. - dodała po chwili, nie chcąc tworzyć skomplikowanego scenariusza. Chance był rozczulający z swoją swoim tworzeniem tego wspólnego scenariusza.
- Well... to mogłoby zadziałać. W sensie uderzenie butelką. Zamroczenie chwilowe i tak dalej. - stwierdziła, kiwając głową, dalej trzymając przegub Chance w żelaznym uścisku. - Dałoby ci czas na ucieczkę. - dodała po chwili, kiwając głową.
- Bycie cwanym w walce wbrew pozorom nie jest takie złe. Wiesz, mogłabym ci kazać wpierdalać kurczaki i chodzić na siłownie, by nadrobić braki w sile, jednak bądźmy szczerzy, to nie twój styl. - Chance wpierdalający kurczaka z ryżem na śniadanie, obiad i kolacje, by potem spędzić pół dnia na siłowni, pracując nad siłą. Taaa... też tego nie widziała. W żadnym alternatywnym timelinie to się raczej nie wydarzy. - Musisz działać szybko, tam gdzie inni działają siłą. - stwierdziła. Trochę się rozgadała na temat pierdół, a tu solucja do zagadki czekała, czyli jak Chance miał wydostać swoją rękę.
- Oprzyj swój łokieć o stół, zaprzyj go trochę i szarpnij swoją rękę w taką stronę, by wyszarpywać rękę w kierunku gdzie mój kciuk łączy się z resztą moich palców. Nie ważne ile ma siły osoba, która cię trzyma, to jest słaby punkt każdego chwytu ręką. - pokazała palcem na miejsce gdzie jej kciuk łączył się z innymi palcami. To była czysta fizyka ciała. Jeśli Chance zrobi to jak pokazała, to powinien z łatwością wyrwać swój przegub z jej objęcia. To był prosty trick i tego planowała Chance nauczyć, przynajmniej na razie. Prostych ticków, jak wyjść z podbramkowych sytuacji.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
24.01.21 21:44
https://story-of-magic.forumpolish.com/t383-guslarze-valerie-m-stirling#2611 https://story-of-magic.forumpolish.com/t384-guslarze-valerie-m-stirling https://story-of-magic.forumpolish.com/t391-guslarze-valerie-m-stirling#2640 https://story-of-magic.forumpolish.com/t392-val#2641 https://story-of-magic.forumpolish.com/t394-valerie#2644
Powrót do góry Go down
Chance Regan
Ogród Giphy
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Rekruter
Zasoby : 5PD | 1295$
Chance Regan
Guślarze
Zaśmiał się pod nosem. Tak, to był zdecydowanie prawdopodobny scenariusz. Szczerze mówiąc, przez większość czasu nie traktował już pechowych wydarzeń, jako pech. Starał się przyjmować je za normę, domyślny rozwój wydarzeń. W ten sposób miłe niespodzianki były jeszcze milsze. Przynajmniej tak sobie powtarzał. W rzeczywistości oczekiwanie najgorszego łączyło się z wiecznym stresem i podejrzliwością. Męczyło, ale na tym etapie nie za bardzo dostrzegał źródło tego zmęczenia.
Słuchał jej uważnie. Uśmiechał się zadowolony. Oj tak, wiedział, że ogłuszenie butelką daje czas na ucieczkę. To nie tak, że wyciągnął tą metodę zupełnie z dupy. W przeszłości zdarzało mu się robić różnego rodzaju rzeczy. Łącznie z rozbijaniem butelek na łbach przyczepowych drabów, w międzyczasie udając wariata, który absolutnie nie ma nic do stracenia. Chociaż… Na pewno tylko udawał? Mało było w życiu rzeczy czy osób, na których naprawdę mu zależało. Może gdyby mniej kurczowo trzymał się życia, serio zrobiłoby to z niego kogoś nieprzewidywalnego, groźnego. W głębi duszy Chance chciał tylko spokoju i trochę wygody. Może dodałby do tego kilka innych punktów, ale celowo zagrzebywał je głęboko w głębi swojego umysłu, bo nie wierzył, że kiedykolwiek się spełnią. Minimalne oczekiwania względem wszystkiego, to była jego strategia.
- Czym jest uczciwość? - westchnął wzruszając ramionami. Ton głosu miał teatralnie filozoficzny. Nie oczekiwał odpowiedzi, był to raczej luźny przytyk do tych wszystkich scen walki w filmach. Jeden szermierz przeciwko całej bandzie, ale i tak atakują go pojedynczo. Rozkoszne. Pokiwał kilka razy głową. Szybkość. Jasne. Trochę mu ulżyło. Był chyba zbyt leniwy by rzeczywiście kilka razy w tygodniu odwiedzać siłownię i dźwigać sztangi czy inne wymyślne maszyny. W zamian dostałby co najwyżej zakwasy, a zapał opadłby na długo przed pierwszymi prawdziwymi wynikami ćwiczeń. Taki to już z niego niecierpliwy koleżka.
Słuchając instrukcji wpatrywał się w jej dłoń. Dobra, to powinno być do zrobienia. Zanim ruszył ręką, pochylił się niżej nad stołem, obejrzał jej uchwyt z kilku kątów, jakby analizując tą prostą sytuacją, próbując zapamiętać. W końcu wyprostował się i powoli, powoli nacisnął ręką na wskazany punkt. Po chwili naparł z większą pewnością. Widząc efekt, jego brwi podniosły się wysoko na czole, oczy zrobiły się wielkie, usta wygięły w odwrócone “u”. Szok. Niedowierzanie. Borze szumiący, o ile prostsze byłoby jego życie gdyby wiedział wcześniej. Spojrzał na nią już z nieco bardziej poważną miną, ale wypowiedziane przez niego słowa szybko rozwiały jakąkolwiek powagę. - Magic.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
31.01.21 20:36
https://story-of-magic.forumpolish.com/t363-guslarze-chance-regan#2232 https://story-of-magic.forumpolish.com/t364-guslarze-chance-regan https://story-of-magic.forumpolish.com/t365-guslarze-chance-regan https://story-of-magic.forumpolish.com/t367-przepowiednie-cyrila-malachia-hotline#2255 https://story-of-magic.forumpolish.com/t366-chance-chance-lize#2254
Powrót do góry Go down
Valerie Stirling
Ogród 51e80357cc58bab7c3a394ac099cf0e4eed9b491
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Członek Sekty
Zasoby : 16PD | 1600$
Valerie Stirling
Beta Librae
Może powinien pomyśleć nad złapaniem jakiegoś maga, który specjalizował się w magii szczęścia? By trochę poprawić i pomóc swojemu losowi? Valerie nie była do końca zaznajomiona z tym jak działa magia szczęścia, może Bart znał kogoś, kto się w tym specjalizował, w końcu to zagadnienie z wiedzy.
- Uczciwość? - spytała z powątpiewaniem w głowie. - We don't know her. - odpowiedziała, wywracając oczami. Po co ktoś miał być uczciwy, skoro życie ssało i nie było za grosz uczciwe? Bycie szczerym i sprawiedliwym nie popłacało, przynajmniej nie w jej życiu i nie wyobrażała sobie w jakim życiu mogłoby, w końcu na ziemi jest wielu cwaniaczków, którzy chętnie wsadzą ci kosę między żebra, musisz być sprytniejsi niż oni. Uczciwością nie uniknie się zdrady od kogoś innego. Trochę na zasadzie zdradź go, zanim on zdradzi ciebie. Ah, życie jest takie piękne.
Kiedy już Chance nauczył się podstawowej sztuczki z wyrywaniem swojej ręki z uchwytu, przyszła pora na coś więcej. Zaśmiała się, słysząc jego reakcje na tak banalną i prostą rzecz.
- Czy to mnie czyni magiem walki w ręcz? - spytała w dobrym humorze, by następnie podnieść się z ławki. Czy potrafiła... zaczarować walkę? Wykorzystać właściwości fizyki ciała, by obrócić przeciwności losu? Można to było podciągnąć pod magię, dla osoby, która się nie znała. To była po prostu długoletnia praktyka i wiedza. Ruchem ręki zasugerowała mu, by też się podniósł z ławki i poszedł za nią. Odsunęli się trochę od ławki, tak by stanąć na w miarę pustej przestrzeni.
- Uderz mnie. - stwierdziła, tak jakby prosiła o najprostszą rzecz we wszechświecie. Nie precyzowała jak ma to zrobić, gdzie ma ją uderzyć, niech po prostu to zrobi... a przynajmniej spróbuje.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
03.02.21 18:32
https://story-of-magic.forumpolish.com/t383-guslarze-valerie-m-stirling#2611 https://story-of-magic.forumpolish.com/t384-guslarze-valerie-m-stirling https://story-of-magic.forumpolish.com/t391-guslarze-valerie-m-stirling#2640 https://story-of-magic.forumpolish.com/t392-val#2641 https://story-of-magic.forumpolish.com/t394-valerie#2644
Powrót do góry Go down
Chance Regan
Ogród Giphy
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Rekruter
Zasoby : 5PD | 1295$
Chance Regan
Guślarze
Będąc do końca szczerym, Chance nie miał pojęcia, że istnieje coś takiego jak magia szczęścia, a co dopiero jak działa. Nazwa była jednak na tyle zachęcająca, że gdyby tylko o niej usłyszał, pewnie od razu zacząłby przymierzać się do tematu. Nawet jeśli magia szczęścia nie wpływała na szczęście w rozumieniu zadowolenia z życie, a na szczęście w kontekście zwiększania procentu szansy na coś… No cóż, drżyjcie kasyna. Albo wyleczyłby chroniczny brak radości, albo przynajmniej wyjechałby z Vegas w nowej sportowej furze. Gdyby miał prawo jazdy. I zakładając, że nikt by go nie naciągnął na samochód nie wart swojej ceny, bo na co jak co, ale Regan nie miał bladego pojęcia o samochodach. Cudowny plan.
Zaśmiał się krótko, gdy Val pociągnęła bardzo śmieszny komentarz o uczciwości nieco dalej. Na szczęście, skupienie na sztuczce wyswobodzenia się z uścisku skutecznie przykuło jego uwagę, więc nie zdążył wpaść w kolejną spiralę skojarzeń, która bez wątpienia poprowadziłaby go znów do życia w przyczepach, jak po prostej pochyłej.
- Tak - odpowiedział krótko - Jedyne zaklęcie tej dziedziny to wpierdol - spojrzał jej poważnie w oczy, co oczywiście miało być częścią tego kolejnego, cudownego żartu. A zaraz potem poprosiła go żeby ją uderzył. Zamrugał kilka razy. No logicznie rzecz biorąc miało to sens, chociaż absolutnie nie wierzył, że mu się uda. No ale skoro nie znamy uczciwości…
Stanął ze dwa kroki od niej. Przestąpił z nogi na nogę, nie do końca pewny jak do tego podejść. Szybki krok w lewo. W tym samym czasie spróbował wysłać prosty komunikat wprost do myśli Val. ”Prawo!” Bo jeśli miał szansę chociaż trochę ją skołować, czemu by nie spróbować?

Telepatia:
Chance Regan carried out 5 launched of one k10 :
Ogród YiQY3D2 , Ogród ZsFbbcd , Ogród YiQY3D2 , Ogród KbmISgk , Ogród B9Hmvsp

Bez względu na to czy mu się udało, było już za późno żeby się wycofać. Celował w lewy bok, mniej więcej na wysokości wątroby.

Walka wręcz + siła:
Chance Regan carried out 1 launched of one k10 :
Ogród ElqKttx
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
09.02.21 20:19
https://story-of-magic.forumpolish.com/t363-guslarze-chance-regan#2232 https://story-of-magic.forumpolish.com/t364-guslarze-chance-regan https://story-of-magic.forumpolish.com/t365-guslarze-chance-regan https://story-of-magic.forumpolish.com/t367-przepowiednie-cyrila-malachia-hotline#2255 https://story-of-magic.forumpolish.com/t366-chance-chance-lize#2254
Powrót do góry Go down
Valerie Stirling
Ogród 51e80357cc58bab7c3a394ac099cf0e4eed9b491
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Członek Sekty
Zasoby : 16PD | 1600$
Valerie Stirling
Beta Librae
Valerie, magiczka wpierdolu. Tak, ładnie to do niej pasowało. Chociaż nie było szczególnie dźwięczne, bo tak to by pomyślała o tym, kiedy walczyła w klatkach jako hasło reklamowe... ale to stare czasy. Teraz do niej pasowało, bo używała w sumie więcej magii podczas walki niż kiedyś, więc było chociaż trochę tej "magiczki" w tym, wtedy była po prostu wpierdolem.
Przekaz mentalny, który zastosował Chance się powiódł i na początku Valerie zdawało się, że atak nadejdzie z prawej strony, więc tak Valerie się też nastawiała przez te ułamki sekund... jednak czy udało jej się ostatecznie uniknąć ataku i zrobić to co chciała? Mimo tego zmylenia mogło jej się ciągle udać, jeśli będzie wystarczająco dobra w tym co robi.

Walka wręcz - PT 8 (podwyższone przez sukces Chance w magii mentalnej):
Valerie Stirling carried out 6 launched of one k10 :
Ogród ElqKttx , Ogród Z3gp9hJ , Ogród YiQY3D2 , Ogród 1fr6WM1 , Ogród EbPLmIq , Ogród ElqKttx

Jeśli jej się nie udało:

Valerie musiała przyjąć niestety uderzenie pięści Chance na klatę, a raczej na brzuch. Całkiem mocno udało mu się przywalić jej nawet, chcąc nie chcąc się musiała zgiąć, jednak jak wyszło z jej opanowaniem bólu? Wydała z siebie jakiś dźwięk, czy przyjęła to z dumą i zaciśniętymi zębami, nie robiąc sobie totalnie nic z bólu, który przeszył jej ciało? W końcu z bólem znała się nie od dziś.

Opanowanie:
Valerie Stirling carried out 6 launched of one k10 :
Ogród KbmISgk , Ogród YiQY3D2 , Ogród ZsFbbcd , Ogród ElqKttx , Ogród 1fr6WM1 , Ogród KbmISgk

- Niech zgadnę... coś z magią mentalną, huh? - spytała. - Niezła sztuczka. - przyznała mu co jego.

Jeśli jej się udało:

Valerie złapała w ostatniej chwili Chance za rękę, łapiąc go w przegubie i mocno ściskając jego nadgarstek, patrząc sugestywnie na jego rękę, mając nadzieje, że Chance się domyśli co ma teraz zrobić, w końcu... ćwiczyli uwalnianie się z takiego chwytu dosłownie przed chwilą przy stole.
- Mentalka nie zawsze ci pomoże, ale brawo za próbowanie. Sztuczka całkiem niezła. - rzuciła z uśmiechem na ustach.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
15.02.21 15:59
https://story-of-magic.forumpolish.com/t383-guslarze-valerie-m-stirling#2611 https://story-of-magic.forumpolish.com/t384-guslarze-valerie-m-stirling https://story-of-magic.forumpolish.com/t391-guslarze-valerie-m-stirling#2640 https://story-of-magic.forumpolish.com/t392-val#2641 https://story-of-magic.forumpolish.com/t394-valerie#2644
Powrót do góry Go down
Chance Regan
Ogród Giphy
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Rekruter
Zasoby : 5PD | 1295$
Chance Regan
Guślarze
Tak blisko! Prawie dał radę, ale Val w ostatnim momencie zatrzymała jego cios. Nie żeby się spodziewał innego zakończenia, ale teraz gdy poczuł jak blisko był… Może nawet zachęcało go to do dalszych prób. W końcu mógł wnioskować, że może nie jest tak do końca straconym przypadkiem? Oczywiście, szczęście początkującego też mogło odgrywać tu pewną rolę. 
Widząc jej znaczące spojrzenie, zerknął szybko na swoją dłoń. - Oh! - wydawało mu się z zaskoczenia, bo oto rzeczywiście zdarzył się scenariusz podchodzący pod wcześniejsze ćwiczenie. Pewniej, niż przy poprzedniej próbie, ale wciąż zdecydowanie niezdarnie, naparł na miejsce gdzie kciuk Val łączył się z resztą dłoni.
Wyswobodziwszy dłoń, rozmasował nadgarstek. Zaśmiał się cicho słysząc jej komentarz. - To tak na próbę - wzruszył szybko ramionami. Nie był w pozycji na tyle uprzywilejowanej, by w walce na pięści grać "czysto" i nie kombinować. - Jeśli mogę sobie ułatwić życie to zdecydowanie skorzystam. Nawet jeśli miałbym tylko utrudnić zebranie myśli, to już coś - z doświadczenia wiedział jak rozpraszające są obce myśli w głowie. Czasem wystarczyło jedno, odpowiednie zdanie, by zupełnie wybić człowieka z rytmu. Powinien dłużej nad tym posiedzieć, powymyślać mentalne zagrywki, które mogłyby zadziałać na jego korzyść. Tak poza oczywistym "sam się bijesz!"
W tym momencie rozległ się dźwięk muzyki- spokojny, ale wyrazisty kawałek starego rocka. Chance wzdrygnął się, od razu łącząc melodię z pracą. Wszystkie kontakty w jego telefonie były pogrupowane, z przypisanymi unikalnymi dzwonkami. Ten znaczył biznes, klienta, kolejną duszę do zbajerowania. Jego dłoń natychmiast powędrowała do kieszeni spodni. Szybkie spojrzenie na telefon, potem na Val. - Wybacz, obowiązki wzywają - uśmiechnął się do niej przepraszająco. - Dzięki za dzisiaj! Może kiedyś uda się powtórzyć - wyciągnął do niej dłoń. Jego uścisk był całkiem konkretny, pewny, ale krótki. Posłał jej na odchodne jeszcze jeden, promienny uśmiech.
Odebrał telefon. - Charlotte! Czułem, że zadzwonisz. Nie, skąd, nie jestem zajęty! - odwrócił się i niespiesznym krokiem opuścił ogród. - Opowiadaj, odwrócony Mag namierzony?

z/t
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
04.03.21 23:12
https://story-of-magic.forumpolish.com/t363-guslarze-chance-regan#2232 https://story-of-magic.forumpolish.com/t364-guslarze-chance-regan https://story-of-magic.forumpolish.com/t365-guslarze-chance-regan https://story-of-magic.forumpolish.com/t367-przepowiednie-cyrila-malachia-hotline#2255 https://story-of-magic.forumpolish.com/t366-chance-chance-lize#2254
Powrót do góry Go down
Sponsored content
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Powrót do góry Go down
Skocz do: