Story of Magic


Smocze walentynki
Christopher Brams
Smocze walentynki Ff8f532ab49f094a3ebdf5981d1f91852b259da9
Przynależność : Brakebills
Dyscyplina : Manipulacja ciepłem
Zasoby : 14PD | 1085$
Christopher Brams
Fizyczni
To był jego pierwszy dzień poza Brakebills od pamiętnego zdarzenia w labiryncie. A może, pamiętnego dla większości. Brams, nawet jeśli pamiętał co tam właściwie się wydarzyło, to udawał, że absolutnie nie. Udawanie, że wszystko jest w porządku miał opanowane jeszcze z wczesnych lat nastoletnich, toteż zamykanie w sobie całego strachu związanego z nożem w brzuchu przychodziło mu niemalże naturalnie. Zresztą, w Walentynki miał twarde postanowienie, że w ogóle nie zamierza o tym myśleć. Raquel na pewno będzie odpowiednią osobą, do odwrócenia myśli od całego zdarzenia. Przez cały pobyt w skrzydle wymienili tyle absurdalnych smsów, że Brams sam już nie do końca wiedział dokąd zmierza ta relacja. Ale, w ramach rozwiązywania swoich wszystkich problemów, w ten sam sposób, postanowił o tym nie myśleć. Leki przeciwbólowe niewątpliwie mu to ułatwiały. Co nie zmieniało faktu, że do randki z Bartem postanowił się przygotować.
Starał się nawet wyglądać jak człowiek. Umył się, założył mniej sprane jeansy i jakieś najmniej zdemolowane trampki. Nawet znalazł jakąś koszulę! Włosów nie układał, bo nie przesadzajmy. Co prawda, te wszystkie zabiegi nie ukrywały zbyt skutecznie tego, że wyglądał trochę niezdrowo. Może po prostu na bardzo zmęczonego? Chyba nie potrafił się uśmiechać tak szeroko, żeby to ukryć. Niemniej, dzielnie próbował! Tym razem nie wziął kwiatów, ale kupił różowego, pluszowego smoka, którem związał grubą wstążkę w serduszka na szyi. Był to chyba całkiem udany prezent.
Wypatrzył Raquela w pubowym, jeszcze-nie-walentynkowym tłumie. W końcu, umówili się dzień wcześniej, dokładniej 30 minut przed początkiem tego wspaniałego, pełnego cukru święta. Miało to pewne zalety, chociaż, szczerze powiedziawszy, akurat ten aspekt walentynek wolałby realizować na przykład, w jakimś hotelu. O tym może jednak później. Podszedł do guślarza, po czym zagaił niemalże mu do ucha -powiedz mi, Bart... gdybyś był piratem, nosiłbyś szablę na tym boku - oparł dłoń na biodrze guślarza - czy na tym? - przesunął dłonią po jego plecach, by w ten, jakże wspaniale kiczowaty sposób, go objąć.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
28.02.21 17:44
https://story-of-magic.forumpolish.com/t145-brakebills-christopher-brams https://story-of-magic.forumpolish.com/t166-brakebills-christopher-brams https://story-of-magic.forumpolish.com/t240-brakebillschristopher-brams#520 https://story-of-magic.forumpolish.com/t182-chris-brams https://story-of-magic.forumpolish.com/t169-chris-brams
Powrót do góry Go down
Bartolomeo Raquel
Smocze walentynki Tumblr_inline_pm92ltXvDA1umf7b7_250
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Rekruter
Zasoby : 54PD | 600$
Bartolomeo Raquel
Guślarze
#23

Romeo znał wiele kobiet, znał nawet garstkę, która świętowała walentynki. Jednak żadna z nich nie spędziła tyle czasu przed szafą, co on dziś tego popołudnia. Zaczęło się od niewinnego prysznica i ułożenia włosów tak ażeby tylko przypodobać się studentowi. Bart nawet się ogolił na twarzy, żeby zarost nie wyglądał na przypadkowy, a celowo wystylizowany. Skąd u policjanta taka szczodrość, by obdarzyć Chrisa pełnią swojego wdzięku? A stąd, że chłopak długi czas marynował się smutno w szpitalnym łóżku, bez gofrów, a jedyne co Romeo umiał mu zapewnić tego wieczoru to wyłączna atencja najprzystojniejszego faceta w pubie, w którym się mieli zobaczyć. Zatem należało się nieco podrasować. Ewentualnie wynieść trupa innego mężczyzny z lokalu, ale to Plan B. Gdy zwolnił już łazienkę i wypytał połowy azylu o dobru marynarki pod koszule. Skończył mniej więcej w sztruksowej marynarce, siwych spodniach, różowej koszuli w serca i eleganckich pantoflach, z których wystawała jedna różowa skarpeta w ananasy i druga, fioletowa z piwem. Raquel też miał wrażenie, że to własnie te skarpety dodawały mu szykowności.
Szczerze liczył, że Chris da się namówić na bezpieczne odebranie się spod niemalże swojej uczelni, gdziekolwiek ona by nie była. Jednak tak się nie stało i ku narastającej niepewności względem psychicznych blondynek guślarskich, w końcu usłyszał znajomy głos, który szeptał mu do ucha. Przyjemny dreszcz przeszył Barta, gdy poczuł jego rękę na biodrze, a następnie nie mógł ukryć uśmiechu, gdy student sprytnie zaczął go obejmować. Zatem niech się zacznie walentynkowy kicz. W końcu Romeo się przygotował i miał kilka asów w rękawie.
- Ciebie mogę nosić jak tylko chcesz - uśmiechnął się zaborczo, obejmując go ramieniem. Miał też czas, by mu się przyjrzeć. Student w oczach Barta wyglądał jak zmoczony szczeniaczek, który usiłuje się cieszyć z ochłapów życia. Nie był to najcudowniejszy widok, z drugiej strony był to Chris czyli najcudowniejszy widok Barta przez kolejne minuty. Od razu chciał się zapytać o samopoczucie, zdrowie, kondycję, ale prędko ugryzł się w język. Czasem trzeba się po prostu zabawić, by wrócić z energią do życiowych rozterek. - Idziemy zwiedzić magiczną lożę czy wolisz się mną nacieszyć bardziej publicznie? - szepnął mu do uszka zagadkowo, a za jego słowami czaił się sekret. Gdyby tylko weszli do loży, ludzi Gambita od razu zaserwowaliby im deser. Gorące gofry, ze wszystkim: nutella, bita śmietana, owocki, posypka, ananas i żadnych mandarynek! A nawet i lody, które zapewne szybko rozpuściłby się na gorącym cieście. A do picia sex on the beach i nastenie orgazm? Skoro miało być kiczowato. Dodatkowo Bart był ciekaw czy Chris woli orgazmy krzyczące czy wielokrotne, bo jeśli chodzi o smsy - zupełnie nie pamiętał.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
01.03.21 0:44
https://story-of-magic.forumpolish.com/t171-guslarze-bartolomeo-raquel https://story-of-magic.forumpolish.com/t180-guslarze-bartolomeo-raquel#263 https://story-of-magic.forumpolish.com/t184-guslarze-bartolomeo-raquel#267 https://story-of-magic.forumpolish.com/t181-hello-it-s-me#264 https://story-of-magic.forumpolish.com/t183-guslarska-gaseczka-szuka-swojego-stadka#266
Powrót do góry Go down
Christopher Brams
Smocze walentynki Ff8f532ab49f094a3ebdf5981d1f91852b259da9
Przynależność : Brakebills
Dyscyplina : Manipulacja ciepłem
Zasoby : 14PD | 1085$
Christopher Brams
Fizyczni
Mruknął zadowolony, po czym cmoknął go krótko na powitanie. -Mnie możesz nosić na rękach. Na boku byłoby nam niewygodnie z wielu powodów - stwierdził, z niemalże poważną miną. Zaraz jednak zmarszczył lekko brwi. -Ewentualnie, możesz mnie nosić na plecach. Gryzłbym cię wtedy po karku - obiecał, nieco rozbawiony wizją ujeżdżania Raquela w ten sposób. W żadnym wypadku jednak nie zamierzał protestować. Wyciągnął w jego stronę pluszowego smoka. -Żebyś miał kogo zawsze wyprowadzać. Nazywa się Gambit.- Wiadomo, nie był przekonany, czy chciałby być wyprowadzanym na smyczy do parku. Z drugiej strony, rodziło to wiele, ale naprawdę wiele możliwości, nad którymi był skłonny się pochylić. Nim jego myśli kompletnie oddryfowały od tu i teraz, skupiając się na Raquelu, smyczy i tym szepcie, grającym na odpowiedniej strunie, policjant całkiem sprytnie zadał mu pytanie. Już nawet, w pewnym odruchu, unosił rękę, żeby zwrócić na siebie uwagę swojej ulubionej barmanki i poprosić o Guinessa, ale teraz musiał się naprawdę zastanowić. Uśmiechnął się szelmowsko. -Cieszenie się tobą prywatnie ma zdecydowanie więcej zalet, niż wad - stwierdził, ostentacyjnie taksując Barta wzrokiem. Przecież nikt mu nie zwróci uwagi. Zresztą, miał swoje plany wobec policjanta, a te zdecydowanie nie potrzebowały wielkich tłumów. Z drugiej jednak strony, byłoby bardziej kiczowato, gdyby jednak otaczały ich szlochające ze wzruszenia kobiety. Wszystko jednak było do odratowania, w ten czy inny sposób. W żadnym razie jednak nie zamierzał wypuszczać mężczyzny ze swoich rąk; nie po to przecież wykorzystał najlepszy, znany ludzkości, podryw. -Ładne skarpetki - docenił w końcu, z pewnym rozbawieniem. Uśmiechnął się jakoś tak bardziej czule. -W ogóle, dobrze cię widzieć. - Oparł głowę o bartowe ramię, jeszcze przez krótką chwilę zastanawiając się gdzie wolał spędzać z nim wieczór. A przynajmniej jakąś jego część. -Prowadź w takim razie! Do magicznej loży - zarządził, z wyjątkową emfazą w głosie, po czym dał się poprowadzić do magicznej loży. Zakładał bowiem, że Bart dokładnie wiedział dokąd się kierują. Jak zwykle, Brams należał do grupy najgorzej poinformowanych, ale absolutnie się tym nie przejmował.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
02.03.21 21:33
https://story-of-magic.forumpolish.com/t145-brakebills-christopher-brams https://story-of-magic.forumpolish.com/t166-brakebills-christopher-brams https://story-of-magic.forumpolish.com/t240-brakebillschristopher-brams#520 https://story-of-magic.forumpolish.com/t182-chris-brams https://story-of-magic.forumpolish.com/t169-chris-brams
Powrót do góry Go down
Bartolomeo Raquel
Smocze walentynki Tumblr_inline_pm92ltXvDA1umf7b7_250
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Rekruter
Zasoby : 54PD | 600$
Bartolomeo Raquel
Guślarze
- Gryzłbyś? Mhm - z drapieżnym uśmiechem spojrzał na Chrisa, niemalże gotów od razu się nachylić i dać chłopakowi możliwość wskoczenia mu na plecy. Jednak tak bardzo ostentacyjne panoszenie się po pubie w tłumie ludzi mogłoby zaniepokoić właściciela, co było jedynym argumentem Barta, by tego nie robić. - Liczę, że to propozycja do późniejszej realizacji - policjant wchodził nawet na, jakby to hucznie nazwać, flirciarski humorek, gdy ujrzał pluszowego smoka. Smoka, który właśnie został mu ofiarowany. Spojrzał na pluszaka z rozczuloną miną i maślanymi oczkami. Spojrzał równie rozczulony na studenta. - Dwie najsłodsze rzeczy, które widziałem w tym roku. Dziękuję - cmoknął go szybko w czoło, czochrając wdzięcznie włosy. W końcu miał te kilka centymetrów przewagi, mógł sobie pozwolić na taki kicz. Absolutnie nie miał pojęcia, co zrobi z tym wdzięcznym Gambitem obwiązanym kokardą, ale z pewnością sprezentuje mu jakąś smycz! Albo lejce, podobno na smokach też się lata. Następnie dzierżąc pluszowego słodziaka pod jedną pachą i większego słodziaka na ramieniu, ruszył bez skrępowania w stronę pubowego miejsca dla magików. Z pewnością po drodze wymienili wszystkie grzeczności. - Nawet nie wiesz jak mi się uśmiecha, że wyrwałeś się z uczelni. - Albo zupełnie inne związane ze skarpetkami czy strojem. - Ty masz cudowną koszulę, a guziki łatwo się rozrywa - mruknął mu niemalże w ucho, gdy tak sobie szyli do tego specjalnego miejsca. Weszli na zaplecze, Bart wymienił poufne spojrzenie z kierownikiem sali i szybko przerzucił wzrok na Chrisa. - Patrz, tam jest kuchnia, hah, tyle wspomnień - rzucił po czym zostali zaprowadzeniu do zarezerwowanego wcześniej miejsca. Usiedli przy stoliku względnie małym, ale otoczonym masywnymi sofami z przyjemnie miękkiego materiału. Romeo pozwolił usiądź swojej walentynce najpierw, po czym dosiadł się łapczywie, jedną rękę położył na udzie chłopaka, drugą oparł nonszalancko o oparcie mebla i na scenkę spoglądał Gambit usadzony grzecznie na honorowym miejscu stolika. - Obiecałem ci Orgazm, ty mi ulubionego drinka, zamawiaj - zakomenderował wskazując głową na stojącą przy stoliku kelnerkę albo kelnera. Raquel odsunął się od Chrisa, gdy ten składał zamówienie i nachylił się, sięgając po prezent ulokowany pod kanapą. - Kurwa - powiedział i zaśmiał się, gdy jego czoło walnęło o stolik. Ignorując ból wyjął drewniane pudełko.
- Pamiętałem o tobie i twoich fantazjach. Nie było mi łatwo, ale powiedźmy, że znalazłem względnie zaufane kwasowe marchewki - pokazał mu wnętrze pudełka, gdzie leżały trzy takie niewielkie cudeńka i niechaj znajomości Gabrysia, przez które to załatwiał nie zawiodą w takim towarze. - Po czym stwierdziłem, że miałem cie czasem rozpieszczać - a skoro dziś króluje kicz to Romeo wyjął z wewnętrznej kieszeni marynarki zawodowo zapakowany w jakąś folię zabezpieczającą kolekcjonerski komiks o Deadpoolu. - Mam tylko nadzieję, że trafiłem w gust - uśmiechnął się z nadzieją, że sprzedawca w sklepie go nie oszukał i jest to jakiś wartościowy komiks dla znawcy, a nie jakikolwiek komiks. Jednak tego Bart pewien być nie mógł. Cieszył się zaś, bo pomieszczenie zdominował zapach gorących gofrów niesiony na talerzach przez kelnerkę i oddzielnie dodatki, ażeby chłopcy sami mogli sobie deser skomponować. Policjant miał w głowie jedną myśl: obym wyrabiał z kiczem. - Liczę, że ci się podoba - podsumował radośnie, widząc jak wieczór się rozwinął.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
03.03.21 12:35
https://story-of-magic.forumpolish.com/t171-guslarze-bartolomeo-raquel https://story-of-magic.forumpolish.com/t180-guslarze-bartolomeo-raquel#263 https://story-of-magic.forumpolish.com/t184-guslarze-bartolomeo-raquel#267 https://story-of-magic.forumpolish.com/t181-hello-it-s-me#264 https://story-of-magic.forumpolish.com/t183-guslarska-gaseczka-szuka-swojego-stadka#266
Powrót do góry Go down
Christopher Brams
Smocze walentynki Ff8f532ab49f094a3ebdf5981d1f91852b259da9
Przynależność : Brakebills
Dyscyplina : Manipulacja ciepłem
Zasoby : 14PD | 1085$
Christopher Brams
Fizyczni
Uśmiechnął się szerzej, i nawet drapieżnie, na tyle, na ile w przypadku jego twarzy było to możliwe. -Jeśli mnie pamięć nie myli, mamy dużo propozycji do późniejszej realizacji - nie szeptał, bo wiadomo, byli w pubie, więc przekaz zgubiłby się gdzieś w tłumie, ale mówił na tyle cicho i lekko zachryple, że zdecydowanie brzmiało to jak swoista obietnica. Po prawdzie, chociaż raczej by się od razu nie przyznał, na ten moment jak tak sobie stali jeszcze pośród innych, mogliby równie dobrze wyjść i spędzić wieczór i pewnie lepszą część następnego dnia w jakimś miłym hotelu. Ale randka to randka. Zresztą! Miał plany. O nich później, jak już będą gdzieś indziej. Ale uśmiechnął się szczeniacko, jakby odnajdywał się w roli dziecka cmokanego w czółko za udany prezent. -Cała przyjemność po mojej stronie! - Odrzekł radośnie, a jakby ktoś bardzo zmrużył oczy, to pod wpływem tego uśmiechu, mogłoby się wydawać, że jest zmęczony tylko troszkę mniej.  
Silne postanowienie, dotyczące wytrwania na randce, zamiast w wyżej wymienionym hotelu, wyraźnie miało zostać wystawione przez Barta na próbę. Lekki dreszcz przebiegł po jego kręgosłupie, na wzmiankę o guzikach. -Nie możesz tak mówić... jeszcze krew mi odpłynie i zapomnę, że jesteśmy w miejscu publicznym - odmruknął w odpowiedzi, bardziej zaborczo zaciskając palce na bartowym biodrze. Pewnie, gdyby nie był sobą, to nawet by lekko poczerwieniał na twarzy na wspomnienie o kuchni. Ale to zdecydowanie nie był rumieniec, tylko dziwnie padające światło magicznej loży. Odchrząknął cicho, przyglądając się drzwiom kuchennym zdecydowanie zbyt długo. Ciekawe gdzie dokładnie ostatnio znalazł tę jemiołę, z którą radośnie się wytoczył z pubu w grudniu. Już nawet nie pamiętał. Ale skoro już go zaprowadzono do ichniego stolika, opadł na sofę, moszcząc się wygodnie, nim dopadła do niego ręka Romeo. -Zawstydzisz go - powiedział, z niemalże śmiertelną powagą, zerkając z ukosa na honorowo usadzonego smoka. Czy dlatego ludzie zamykali drzwi od swojej sypialni przed psami? Coś musiało być na rzecz. Gambit wyraźnie im się przyglądał. Postanowił, że na wszelki wypadek nie będzie patrzył w stronę smoka. A w najgorszym wypadku, przewiąże mu oczy wstążką. Przysunął się bliżej Barta, skupiając się przede wszystkim na tym co mężczyzna miał do powiedzenia, a nie na ręce. Jakiego orgazmu Bart by mu nie obiecywał, Brams zamierzał go odebrać. -Zdecydowanie Screaming i zdecydowanie Royal - zaczął, trochę ciszej, niż planował. Zaraz jednak chrząknął znowu, poprawił się na fotelu. -Drink! Tak! - Wbił zdeterminowane spojrzenie w kelnerkę. - Twist na daiquiri, z musem z marakuii, limonką, starzonym rumem. - Zakomenderował, zerkając przelotnie na Barta. Najwyżej, jeśli nie trafi, to pójdą w śmietankowe, skoro orgazmy mu podchodziły. Problem polegał na tym, że Raquel zniknął mu z pola widzenia, znikając pod stołem, a przynajmniej na jego wysokości. Zamrugał, słysząc pierwszą, frywolną "kurwę". A od tego momentu zbierał szczękę z podłogi, nie wiedząc co powiedzieć. Każdy kolejny podarek kwitowany był bezgłośnym otwieraniem i zamykaniem ust i coraz szerzej otwartymi oczami. Przyjął i pudełko, i komiks, patrząc to na jedno, to na drugie, potem spojrzał na gofry, aż wreszcie zatrzymał wzrok na zdradzieckim Gambicie. Gdy już został obdarowany wszystkim, siedział przez chwilę z lekko uchylonymi ustami. -Nie wiem co powiedzieć - wykrztusił w końcu. -Kto zrobił marchewki? Zjesz je ze mną? I ten komis... i gofry - aż mu się głos nawet załamał lekko. -Ja... ja - aż się jąkał. Czy to znaczy, że jego niespodzianka nie mogła czekać? Ale stygły im gofry. I Brams sam nie wiedział co mam robić. -To wszystko jest wspaniałe - wydukał w końcu, wciąż z szeroko otwartymi oczami. -Na pewno na to wszystko nie zasłużyłem.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
06.03.21 14:18
https://story-of-magic.forumpolish.com/t145-brakebills-christopher-brams https://story-of-magic.forumpolish.com/t166-brakebills-christopher-brams https://story-of-magic.forumpolish.com/t240-brakebillschristopher-brams#520 https://story-of-magic.forumpolish.com/t182-chris-brams https://story-of-magic.forumpolish.com/t169-chris-brams
Powrót do góry Go down
Bartolomeo Raquel
Smocze walentynki Tumblr_inline_pm92ltXvDA1umf7b7_250
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Rekruter
Zasoby : 54PD | 600$
Bartolomeo Raquel
Guślarze
- Myślę, że Propozycjom będzie smutno, jeśli nie zostaną zrealizowane - usiłował wykrzywić usta w smutną podkowę, ale jego twarz nie mogła ugiąć się pod wolą i twarz Barta promieniała łobuzerskim uśmiechem. - Powiedziałeś, jakby te rzeczy się wykluczały, stanowiąc problem - dodał beztrosko. Może pamięć już nie ta, co za młodu. Jednak pewne insynuacje względem miejsc publicznych w esmesach mógł pamiętać. Albo sobie je zmyślił, co również nie stanowiło problemu. Podobnie jak miejsca publiczne. - A myślę, że nie stanowią - uspokoił się, czując jak pewna obawa z niego spływa. Romeo bał się dzisiejszego spotkania. Głównie dlatego, że często wymienianie z kimś urokliwych tekstów, nie musiało się przenosić na udane rozmawianie twarzą w twarz. Przy czym jakoś tak aż docisnął studenta do siebie, by nacieszyć się pełnią tej niewielkiej chwili. Takie rzeczy były czasem potrzebne wszystkim.
Kiedy już siedzieli zbliżeni na siedziskach i Romeo dostał prosto w twarz tekstem o zawstydzaniu. Przestraszył się, bez pomysłu co mógł zrobić i kto miałby się wstydzić. Po czym chwycił pluszaka, uśmiechając się z rozbawieniem w oczach. - Zawstydzisz się? - zapytał z przejaskrawionym smutkiem, spoglądając na smoka, który ulokował się w powietrzy między chłopakami. Romeo pokiwał głową Gambita w geście zaprzeczenia. - Chyba nie miałeś racji - dopiero teraz smutna podkuwka zagościła na twarzy Barta i dając studentowi miejsce na zamówienie drinka i chwilę spokoju, policjant odstawił Gambita na stole tak, ażeby spoglądał na drzwi wejściowe, a nie na nich.
- Nie zasłużyłeś - powtórzył, spoglądając na Chrisa ciepło. - Ale czy musiałeś? - Pokiwał swoją głową w zaprzeczeniu, biorąc znów miśka w łapki i wtedy kiwali głową przecząco razem. - I nie pozwól nam posmutnieć przez zimne gofry - podłożył sobie Gambita pod twarz, razem smutno spojrzeli na swojego towarzysza. Po czym Raquel odłożył swój prezent na ów honorowe miejsce i delikatnym ruchem ręki, zamknął rozdziawioną buzię Chrisa. - Jedzenie to najlepsza odpowiedź - oznajmił, by nie zapadłą żadna niezręczna cisza po tej jakże niespodziewanej reakcji. Romeo usmarował gofra nutellą i przekazał go studentowi, żeby ten sobie spokojnie dokończył tworzenie własnego deseru. Sam natomiast zaczął sobie łączyć składniki na stosie bitej śmietany. A gdy już tak kupka dodatków urosła, Bart wsadził cały deser do buzi, brudzą się wielce na twarzy, czym się zupełnie nie przejmował. Przeżuł kilka kęsów i zasłaniając usta, spojrzał na Chrisa. Liczył, że chłopak czuję się teraz lepiej niż wyglądał i że gofry naprawdę go uszczęśliwiają. - Ale marchewek nie zjem - oznajmił, śmiejąc się. A śmiał się z trudem! W końcu jedzenie nie mogło mu wypaść z pyszczka.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
07.03.21 0:37
https://story-of-magic.forumpolish.com/t171-guslarze-bartolomeo-raquel https://story-of-magic.forumpolish.com/t180-guslarze-bartolomeo-raquel#263 https://story-of-magic.forumpolish.com/t184-guslarze-bartolomeo-raquel#267 https://story-of-magic.forumpolish.com/t181-hello-it-s-me#264 https://story-of-magic.forumpolish.com/t183-guslarska-gaseczka-szuka-swojego-stadka#266
Powrót do góry Go down
Christopher Brams
Smocze walentynki Ff8f532ab49f094a3ebdf5981d1f91852b259da9
Przynależność : Brakebills
Dyscyplina : Manipulacja ciepłem
Zasoby : 14PD | 1085$
Christopher Brams
Fizyczni
-Jeden wieczór może nam nie wystarczyć... - wymruczał, chociaż po prawdzie, nie pamiętał większości propozycji. Niewątpliwie jednak, były one stosunkowo monotematyczne. Absolutnie mu to nie przeszkadzało i nie zamierzał się tym przejmować, nawet jeśli niekoniecznie świadczyło to o nim najlepiej jako o człowieku. Z drugiej strony, propozycje oczekujące na realizację zbierały się od bez mała, Sylwestra. Trudno, żeby w półtora miesiąca tej jakże dramatycznej rozłąki nie zebrało się tego tak dużo. I, żeby znając Bramsa, w pewnym momencie nie zaczynały się robić monotematyczne.
Uśmiechnął się kącikiem ust, zerkając z ukosa na smoka między nimi. -W takim razie jest bardziej bezwstydnym obserwatorem niżbym sobie wyobrażał - parsknął cicho. Ale trochę mu ulżyło, gdy smok zajął się patrzeniem na drzwi, a nie na nich. Było coś niepokojącego w szklanych, martwych oczach. Nie zamierzał w to za bardzo wnikać, bo musiałby się zastanawiać nad tym, dlaczego tak właśnie się czuje. Oparł głowę na ramieniu Barta, przytulając się, jak tylko smok zniknął spomiędzy nich. Wiadomo, tak było lepiej, nie należało marnować nawet chwili tego wieczoru.
Uśmiechnął się, z niejakim zakłopotaniem. Randkowanie nigdy nie było jego najmocniejszą stroną, zwłaszcza, jeśli to nie on obsypywał drugą osobę gestami. Pokręcił zaraz gwałtownie głową. -Oczywiście, że nie mogą ostygnąć! - Wyrzucił z siebie, gdy tylko Raquel zamknął jego usta. Przejął gofra, przyglądając się wszystkiemu, co znajdowało się na stoliku przed nim. Zmarszczył lekko brwi, układając banana, ananasa, bitą śmietanę, chociaż zdecydowanie nie aż taką stertą jak Raquel. Parsknął cichym, pogodnym śmiechem widząc umorusaną twarz, po czym kciukiem zebrał bitą śmietanę z policzka guślarza, żeby od razu zlizać ją z palca. -Ubrudziłeś się - mruknął. -To ja cię miałem brudzić - w jego głosie zagrały zaczepne nuty, kiedy tak nie odrywał trochę urzeczonego spojrzenia od Raquela. Wgryzł się w swojego gofra, przymykając oczy z zadowoleniem. Lubił dobre jedzenie i jakoś zawsze wychodziło tak, że cieszył się nim zdecydowanie bardziej niż wypadało. -Są pssfepfyszne -  oznajmił, nim zdążył przełknąć, chociaż rzucił Raquelowi jakieś takie przepraszające spojrzenie. Ale kiedy tylko przełknął, niewiele myśląc, wychylił się w stronę bartowego gofra, żeby odgryźć kawałek, pewnie też kończąc ze sporą częścią deseru na twarzy biorąc pod uwagę jego stertowatość. -Twój lepszy- obwieścił jeszcze. Wiadomo, kradzione smakuje najlepiej.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
07.03.21 22:41
https://story-of-magic.forumpolish.com/t145-brakebills-christopher-brams https://story-of-magic.forumpolish.com/t166-brakebills-christopher-brams https://story-of-magic.forumpolish.com/t240-brakebillschristopher-brams#520 https://story-of-magic.forumpolish.com/t182-chris-brams https://story-of-magic.forumpolish.com/t169-chris-brams
Powrót do góry Go down
Bartolomeo Raquel
Smocze walentynki Tumblr_inline_pm92ltXvDA1umf7b7_250
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Rekruter
Zasoby : 54PD | 600$
Bartolomeo Raquel
Guślarze
Na oświadczenie Chrisa, Romeo się nagle ożywił, niemalże odsuwając się od niego. Po czym spojrzał z wyzwaniem w oku, ale udawał oburzonego.
- Chcesz mnie rozpalić i porzucić po jednym wieczorze? - zapytał w końcu, licząc na przeprosiny, obdarzenie pewnymi łaskami czy umizgiwanie się w tym momencie. Oczywiście, nie miał zamiaru się obrażać. Tak zapewne wyglądają przekomarzanki. Problem może się pojawić ewentualnie w nieumiejętnościach Raquela do tej czynności. Nieczęsto mógł się urokliwie przekomarzać.
- Jakbyśmy się niegodziwić teraz, może byłby bezwstydnym obserwatorem. Teraz był raczej ciekawski. - Czując jak Chris anektuje swoją głową bartowe ramie, ten zaczął miarowo i spokojnie miziać studenta po karku ręką. Romeo mógłby w tym momencie nawet zatrzymać cały wieczór, rozkoszując się delikatną skórą Chrisa, zapachem jego włosów i przylegającą do niego buźką. Niestety, takie momenty szybko mijają i ludzie wracają do nich z utęsknieniem. Poza tym ważny był początek i propozycja niegodziwienia się.
- Jakoś mnie nie brudził - dodał jakoś smętnie z nadzieją, że stan rzeczy niedługo się zmieni. No i Chris w sumie stanął na wysokości zadania. Sam się ubrudził, kradnąc przy tym Bartowi śmietanę i gofra. W niektórych miejsca (najczęściej tych, w których Raquel przebywa) takie rzeczy są karane śmiercią. Jednak zamiast się denerwować i złości, Romeo zaśmiał się z nieco niespodziewanym jękiem. Pomijając fakt, że śmietana niemalże pobrudziła mu spodnie. Ale hej! Spadła tylko na kanapę, więc nie było się czym przejmować. - Dobrze - powiedział niby to zmęczony. - Zrobię ci następnego gofra - w tym momencie odłożył swój deser na talerz i przetoczył się przez Chrisa, by uniknąć tej nieszczęsnej plamy. Po czym ułożył się wygodnie na jego kolanach obserwując bacznie jego pobrudzoną śmietaną twarz od dołu. Wziął łyżkę z nutellą i perfidnie przejechał nią od chrisowych ust, przez długość szyi, niemalże aż do kołnierza koszuli. - Ups - dodał bez żadnej skruchy, za to z szelmowskim uśmieszkiem. - I co teraz zrobimy?
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
08.03.21 16:12
https://story-of-magic.forumpolish.com/t171-guslarze-bartolomeo-raquel https://story-of-magic.forumpolish.com/t180-guslarze-bartolomeo-raquel#263 https://story-of-magic.forumpolish.com/t184-guslarze-bartolomeo-raquel#267 https://story-of-magic.forumpolish.com/t181-hello-it-s-me#264 https://story-of-magic.forumpolish.com/t183-guslarska-gaseczka-szuka-swojego-stadka#266
Powrót do góry Go down
Christopher Brams
Smocze walentynki Ff8f532ab49f094a3ebdf5981d1f91852b259da9
Przynależność : Brakebills
Dyscyplina : Manipulacja ciepłem
Zasoby : 14PD | 1085$
Christopher Brams
Fizyczni
Uśmiechnął się drapieżnie, wychylając się lekko w jego stronę, po czym sięgnął dłonią do jego szczęki, przemykając palcami po jej linii, aż do szyi, by z granicy kołnierzyka przenieść się na kark. -Ale cóż to by był za wieczór... - wymruczał szelmowsko, po czym zaraz jednak nieco złagodniał, jakby sam się zakłopotał. -Raczej miałem na myśli to, że jeden wieczór nam nie wystarczy - wyjaśnił, z lekkim błyskiem w oku. Przysunął się bliżej guślarza, nadrabiając dystans, który Bart stworzył między nimi. Skoro mieli się huśtać na granicy kiczu. -Zresztą, nie rozpalam. Spopielam - wyszczerzył się radośnie, starając się zachować jak najbardziej poważny ton, ale nuty śmiechu grały w jego głosie.
Łypnął jeszcze na smoka niepewnie. -Ciekawość nie szkodzi bezwstydności - zauważył, układając się wygodniej. Nawet mruknął z aprobatą w odpowiedzi na mizianie karku. Mógł sobie tak siedzieć, nie miałby nic przeciwko. Chociaż, niegodziwienie się niewątpliwie mogło znajdować się stosunkowo wysoko na liście priorytetów Bramsa. Ze smokiem czy innymi kelnerkami w tle, jeśli trzeba było.
-Byłeś po prostu szybszy - parsknął cicho, podziwiając umorusaną śmietaną twarz guślarza. Miał niejasne wrażenie, że konkurowanie z Bartem w brudzeniu Barta mogłoby być zadaniem nie dość, że trudnym, to na dodatek niemożliwym do wygrania. A przecież już i tak przegrywał w te walentynki, jeśli chodziło o stawanie na wysokości zadania. I wyglądało na to, że pasmo jego przegranych nie zamierzało się skracać. Ale posłał guślarzowi kolejny, uroczy uśmiech, wyczekując jeszcze jednego gofra. Co prawda, jasnym było, że najlepszy byłby gofr Barta, zjedzony z jego talerza, ale niech będzie. Na kradzieże przyjdzie jeszcze pora, kiedy Raquel będzie się najmniej spodziewał. A potem został zaatakowany!
I to dosłownie! Narzędziem tejże zbrodni była łyżka z nutellą, rozprowadzająca krem po jego twarzy i szyi. I tak jak Bart nie znosił mieć tłustych rąk, tak Chris nie za bardzo lubił się lepić. Zwłaszcza, że nutella w swej konsystencji przy okazji jeszcze kiepsko schodziła. -Ups? - Powtórzył, łypiąc przy tym na Barta na pozór groźnie. Wszystko psuło to, że się cały czas uśmiechał. Szybkim ruchem przechwycił narzędzie zbrodni, żeby przypadkiem guślarz nie miał więcej pomysłów, żeby oblizać po chwili z niej krem. Na wszelki wypadek. -Pytanie powinno brzmieć co ty, z tym zrobisz, detektywie. Bo zostałeś złapany na gorącym uczynku! - Obwieścił, jakże poważnie, z błyskiem w oku.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
09.03.21 13:10
https://story-of-magic.forumpolish.com/t145-brakebills-christopher-brams https://story-of-magic.forumpolish.com/t166-brakebills-christopher-brams https://story-of-magic.forumpolish.com/t240-brakebillschristopher-brams#520 https://story-of-magic.forumpolish.com/t182-chris-brams https://story-of-magic.forumpolish.com/t169-chris-brams
Powrót do góry Go down
Bartolomeo Raquel
Smocze walentynki Tumblr_inline_pm92ltXvDA1umf7b7_250
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Rekruter
Zasoby : 54PD | 600$
Bartolomeo Raquel
Guślarze
Niepijany Bart nagle stwierdził, że nie jest pijany, a już z dobry kwadrans jak nie dłużej siedzi z Chrisem. Jakby, należy to skomentować jednym słowem: żenujące. A powodów na zażenowanie było wiele. Chociażby ten bardzo wskazujący stan spowodował niemalże zepsucie płomiennej atmosfery prostym stwierdzeniem, które nie padło. Mianowicie, dopytanie się jaki podtekst seksualny kryje się pod spopieleniem. - Oby ten rok zaowocował w niejeden pożar między nami - szepnął mu w uszko, muskając subtelnie zębami. Tym samym podał Chrisowi jego drinka do ręki, by po raz pierwszy tego wieczoru mogli się stuknąć. Szkłem, oczywiście.
- Planujesz być dziś bezwstydny? - zapytał nawet niekonspiracyjnie, gładząc dalej Chrisa, bo po co sobie niszczyć momentem jakaś gwałtownością, niewyszukanym macaniem i oczami gapiów? Lepiej od razu zakuć się do przypadkowej rury, w imię gry wstępnej czy innego odgrywania ról. - Bo ja tylko troszkę mniej niż ty - nieśmiały uśmiech wkradł się na jego twarz i zmienił nieco swoją pozycję, wraz z Chrisem, tak by mierzwić sobie jego włosy i patrzeć się w te jego szczenięce oczodoły. Zapewne nie trwało to długo, bo gofry przyszły. No a gofry powinny być ojebane.
W odpowiedzi na zarzuty, w świetle lożowego prawa, Romeo usiadł okrakiem na studencie i z bardzo niepokorną minął wpatrywał się w bramsowe oczy. Kciukiem przejechał cały wysmarowany pas nutelli na jego szyi, by ją zabrać na palec. Gdy już znalazł się przy ustach swojej walentynki, włożył umorusany kciuk delikatnie w jego usta. Przychylił się bliżej, osuwając bardziej na krocze. Może aspirant powinien mnie ukarać? - wyszeptał prowokująco.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
09.03.21 23:33
https://story-of-magic.forumpolish.com/t171-guslarze-bartolomeo-raquel https://story-of-magic.forumpolish.com/t180-guslarze-bartolomeo-raquel#263 https://story-of-magic.forumpolish.com/t184-guslarze-bartolomeo-raquel#267 https://story-of-magic.forumpolish.com/t181-hello-it-s-me#264 https://story-of-magic.forumpolish.com/t183-guslarska-gaseczka-szuka-swojego-stadka#266
Powrót do góry Go down
Christopher Brams
Smocze walentynki Ff8f532ab49f094a3ebdf5981d1f91852b259da9
Przynależność : Brakebills
Dyscyplina : Manipulacja ciepłem
Zasoby : 14PD | 1085$
Christopher Brams
Fizyczni
Czy to przypadkiem nie był jeden z niewielu razy, kiedy panowie nie byli pijani? Przynajmniej na razie. Chociaż Brams wyraźnie nie zwracał na to uwagi. Było mu zbyt wygodnie i skupiał się na czymś zupełnie innym. Imiennie, na zębach drażniących wrażliwą małżowinę. Delikatny dreszcz przebiegł po jego kręgosłupie, a tętno przyspieszyło zdecydowanie wcześniej, niżby się tego spodziewał. -Nie mam co do to tego wątpliwości - odparł rozmarzonym tonem. Pożary brzmiały wyjątkowo kusząco. Przyjął szkło z wdzięcznością, po czym upił łyk, aby toast na pewno się spełnił.
Zaśmiał się cicho, przechylając przy tym lekko głowę. -Czy ja kiedykolwiek bywam [i]wstydny? - Pomijając, oczywiście, pewne zawstydzenie wywołane oczami smoczego Gambita. Ale to, absolutnie się nie liczyło. Wciąż nie potrafił tego wyjaśnić i zdecydowanie nie zamierzał. Co prawda, jak się okazywało, to Bart na ten moment był bardziej bezwstydny niż student, mimo obietnic, ale kto by się tym przejmował. Przesunął dłoń na bartowe udo, kreśląc na nim bliżej niezidentyfikowane wzory, kierując je coraz wyżej i bliżej wewnętrznej strony. -Tylko troszkę? - Uniósł brew zaczepnie, żeby wychylić się nieznacznie w kierunku guślarza i pocałować go leniwie, niezobowiązująco i wręcz sielsko. Towarzyszył temu cichy pomruk pełnen zadowolenia. -Najsłodszy - szepnął.
Skłamałby wierutnie, gdyby powiedział, że się spodziewał ciężaru Raquela na sobie. Gdy mężczyzna na niego opadł, odetchnął głębiej, śledząc jego ruchy roziskrzonym spojrzeniem. Wsparł jedną rękę na krzyżu policjanta, przyciągając go jeszcze bliżej siebie, jeśli w ogóle było to możliwe. Potulnie odchylił nawet głowę, by ułatwić Bartowi zebranie kremu z szyi, a gdy jego kciuk znalazł się przy jego ustach, posłusznie je rozchylił, nie odrywając wzroku od oczu guślarza. Chwycił go za nadgarstek, po czym zacisnął delikatnie zęby na bartowym kciuku, by niespiesznie zlizać z niego czekoladę, pozwalając na to, by kciuk zagłębiał. Może powinien się zmartwić albo chociaż zawstydzić narastającym podnieceniem czy nadchodzącą erekcją, albo chociaż tym, że znajdowali się w miejscu publicznym, ale wyraźnie nie zamierzał. Cofnął w końcu głowę, wypuszczając palec z ust. -Może powinienem. Ale dalej jestem brudny - wymruczał w odpowiedzi, bezceremonialnie eksponując szyję. -Zrób coś z tym - zażądał, by wpleść palce w włosy na karku mężczyzny, drażniąc przy tym wrażliwą skórę.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
10.03.21 13:29
https://story-of-magic.forumpolish.com/t145-brakebills-christopher-brams https://story-of-magic.forumpolish.com/t166-brakebills-christopher-brams https://story-of-magic.forumpolish.com/t240-brakebillschristopher-brams#520 https://story-of-magic.forumpolish.com/t182-chris-brams https://story-of-magic.forumpolish.com/t169-chris-brams
Powrót do góry Go down
Bartolomeo Raquel
Smocze walentynki Tumblr_inline_pm92ltXvDA1umf7b7_250
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Rekruter
Zasoby : 54PD | 600$
Bartolomeo Raquel
Guślarze
Pytanie było trudne, ale odpowiedź brzmiała raczej twierdząco. Chris był wstydny. Po prostu tak było, chociaż opinia zdominowana perspektywą Bartolomeo nie do końca musiała być obiektywna. - Niekiedy - dodał obojętnym tonem, robiąc nawet teatralnie rozczarowaną minę. Tak się działo, że było to powód do pewnego żalu. Jednak dwóch bezwstydników w miejscu publicznym? Lekka przesada. Dobrze, że Romeo uważał się za policjanta z zasadami. Może nie moralnymi, ale zasadami jakimiś na pewno. Po czym student go zaskoczył, wprawiając uda w przyjemne mrowienie, co skutkowało natychmiastowym uśmiechem i pożądliwym spojrzeniem. - Tylko troszkę - wycedził zanim oddał się rozkoszom pocałunku, który mógłby trwać nieprzerwanie. Delikatnym ruchem pogładził ramię Chrisa i gdy swoje usta, Bart przyłożył mu swoje czoło głowy, szepcząc za nim - najsłodszy. - Aż dziw bierze, że ich pierwszy niewymuszony jemiołą pocałunek był w walentynki. A było to kiczowate.
Wyciągnięcie kciuka z warg studenta towarzyszyło poczucie, iż Romeo powoli zmniejsza się miejsce w spodniach. A nie byli już w szpitalu, żeby erekcja dawała mu powody do wstydu. Szczególnie, że teraz nie leżał nagi i przykuty do łóżka. Więc nawet jakby ewentualne wybrzuszenia spodni były widoczne to policjant nic sobie z tego nie robił. Natomiast już dużo robiły słowa Chrisa. Uśmiechnął się drapieżnie, czując rękę na swoim karku oraz widząc wyeksponowaną szyję. Mruknął coś pod nosem i nachylił się do ucha Bramsa, tak by ciepły oddech był wyczuwalny na jego karku. Subtelnie przejechał brodą po jego szyi, mrucząc do ucha - zrobię. - Obiecał i przyłożył swoje usta w okolice jabłka Adama, ssąc namiętnie ażeby pozostawić po sobie malinkę. Była to bardziej wyszukana opcja na wieczór. Bart mógł w końcu po prostu Chrisa polizać z tekstem polizany, zaklepany, co też nikogo by nie zdziwiło. - Ale jesteś zbyt czysty, jeszcze - oznajmił, gdy już oderwał twarz od swojej walentynki. Nagle też poczuł chłód spowodowany odklejeniem się od gorącego ciała. Jednak nie próżnując Romeo wziął swojego gofra i zaczął nim karmić Chrisa. Przecież, nie można dostać wszystkiego na raz.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
10.03.21 21:20
https://story-of-magic.forumpolish.com/t171-guslarze-bartolomeo-raquel https://story-of-magic.forumpolish.com/t180-guslarze-bartolomeo-raquel#263 https://story-of-magic.forumpolish.com/t184-guslarze-bartolomeo-raquel#267 https://story-of-magic.forumpolish.com/t181-hello-it-s-me#264 https://story-of-magic.forumpolish.com/t183-guslarska-gaseczka-szuka-swojego-stadka#266
Powrót do góry Go down
Christopher Brams
Smocze walentynki Ff8f532ab49f094a3ebdf5981d1f91852b259da9
Przynależność : Brakebills
Dyscyplina : Manipulacja ciepłem
Zasoby : 14PD | 1085$
Christopher Brams
Fizyczni
Prychnął tylko w odpowiedzi, z udawanym oburzeniem wymalowanym na twarzy. Czy to było jakieś niedoartykułowane wyzwanie? Z drugiej strony, czy naprawdę potrzebował udowadniać komukolwiek swoją wstydność bądź jej brak? Zmrużył lekko oczy, a jego palce niezmiennie kontynuowały wędrówkę po wnętrzu bartowego uda w górę, w zasadzie już kompletnie leniwie i jakby niezobowiązująco. Drugą zaś dłonią rozpiął dwa pierwsze guziki koszuli policjanta. -Wolałbyś nigdy? - Zapytał w końcu zaczepnie. Smoczy Gambit, jedyne źródło bramsowego zawstydzenia, pilnował przecież drzwi. Niemniej, jeśli wcześniej tylko huśtali się na krawędzi kiczu, teraz skakali do niego na główkę bez chwili zastanowienia. A to i tak nie był przecież jeszcze koniec atrakcji. Wszystko zdecydowanie pasowało sięgało założeń wieczoru, o ile ich nie przekraczało, przynajmniej w tym zagadnieniu. Dłoń cofnął z chwilą pojawienia się kelnerki, gdy podawała jej alkohol, kilka centymetrów od jego pachwiny. Przybrał minę kompletnie niezainteresowaną, skupiając się w zupełności za zawartości szkła.
Wyćwiczonym ruchem otarł kciukiem kącik swoich ust, pozbywając się resztki kremu, wciąż wpatrując się intensywnie w oczy Barta, ze swoistą obietnicą. Spojrzenie nabierało połowicznie zaczepnego i wyzywającego wyrazu, chociaż gdzieś czaiła się doza uległości. Skoro tak mieli się bawić, Brams zdecydowanie zamierzał dotrzymywać kroku. Kolejny dreszcz przemknął po jego plecach, gdy zarost mężczyzny drażnił wrażliwą skórę. Uśmiechnął się szerzej, burząc jego włosy i drapiąc go przy tym delikatnie. Dłoń z krzyża przemknęła niżej, na jego pośladki, zaciskając się lekko. Ciche, rasowe, westchnienie wydobyło się z jego ust, gdy guślarz przylgnął do jego szyi. Zawsze miał wrażliwą skórę, chociaż zagranie raczej miało przysłużyć się rozgrywającemu się spektaklowi. Gdzieś na granicy swojej świadomości zdawał sobie sprawę z tego, że nie pozbędzie się tej cholernej smugi z nutelli pewnie do końca wieczoru, bo coś mu podpowiadało, że Raquel nie zlituje się nad nim tak szybko. Łypnął na niego z teatralnym wyrzutem. -To nie ja miałem być brudny - zaprotestował buntowniczo, chociaż raczej nie miał nic przeciwko.
Gofr jako jedzenie nadawał się do bycia karmionym, oględnie rzecz ujmując, średnio. A może idealnie? Zależy jak na to spojrzeć. Wymagało to niewątpliwie od obydwu panów dużej dozy synchronizacji, jednakże, jak to w życiu bywa, ta wychodziła im raczej średnio. A może to specjalnie? Jakby nie było, gdzieś w połowie gofra, nos, policzki, górną wargę i kąciki Bramsa pokrywały ślady bitej śmietany. Część dania pewnie też znajdowała się też na ręce guślarza. Chłopak jednak absolutnie zdawał się tym nie przejmować, chociaż im bliżej dłoni Raquela się znajdował, tym częściej zdarzało mu się trącić palec językiem czy zahaczyć go zębami, mniej lub bardziej agresywnie. Przełknął któryś kęs, po czym odetchnął cicho. Delikatnie, ale stanowczo, chwycił policjanta za nadgarstek, po czym drugą dłonią wyjął resztę gofra z jego dłoni, żeby odłożyć ją na talerz. -Zasłodziłem się - obwieścił, po czym nabrał na palec lody waniliowego i zaczął tworzyć nimi jakąś sztukę na odsłoniętej skórze torsu guślarza, zaczynając gdzieś tak od wgłębienia przy szyi. Z miną zafrasowanego artysty, rozpiął kolejny guzik, żeby przypadkiem nie pobrudzić materiału, bo przecież nie mógł w tym mieć żadnego, innego celu.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
11.03.21 16:52
https://story-of-magic.forumpolish.com/t145-brakebills-christopher-brams https://story-of-magic.forumpolish.com/t166-brakebills-christopher-brams https://story-of-magic.forumpolish.com/t240-brakebillschristopher-brams#520 https://story-of-magic.forumpolish.com/t182-chris-brams https://story-of-magic.forumpolish.com/t169-chris-brams
Powrót do góry Go down
Bartolomeo Raquel
Smocze walentynki Tumblr_inline_pm92ltXvDA1umf7b7_250
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Rekruter
Zasoby : 54PD | 600$
Bartolomeo Raquel
Guślarze
Wyzwanie, jakby mogło być uczuciem, determinowałoby stosunki Bartolomeo wobec Christophera. Policjant jakby ciągle czegoś szukał, w nim, w kontakcie z nim, coś go ciągnęło, w jakaś stronę zbadania rzeczy, z której do końca nie zdaje sobie sprawy. Właśnie ów wyzwanie zapłonęło w oczach Romeo, słysząc pytanie studenta. - Zależy ile bezwstydu mi dziś zaoferujesz - szepnął bardzo wyniośle, wręcz bagatelizując jego umiejętności czy wspominaną otwartość, zbereźniość, nieprzyzwoitość. Czując na sobie Bramsowe łapki, przepełniały go fale gorąca, przechodzące przez całe działo, wysyłając przyjemne impulsy, lgnące łapczywie ku rozkosznym uniesieniom. Rozgrywało się to bardzo powoli, niemalże jak tortura, która powoli zmierzała ku końcowi, ale en najważniejszy, najbardziej upragniony stan jest między początkiem, a końcem.
Wszelkie pomruki czy inne odgłosy, którymi Christopher obdarowywał Romeo zdawały się być jak małe komplementy; wskazówki, dzięki którym dało się określić czy idą w dobrą stronę; dotyk, który frywolnie rozniecał wszystko, co działo się pomiędzy dwójką panów. - Deprecjonujesz moje wybory? - ton miał raczej szorstki, jakby zaprzeczenia miało mu się nie spodobać, sam mężczyzna nie wiedział jednak jak poważnie traktuje własnie pytanie.
Roemo nie zauważył, kiedy jego koszula została do połowy rozpięta. Atmosfera nie pozwalała mu czuć tak nieznacznej zmiany temperatury. Miał nawet wrażenie, że lody topniały szybciej niż powinny na jego skórze. Oglądał artystyczny popis studenta wzrokiem krytycznym, lecz pełnym podziwu. Niczym przyczajony drapieżnik, jak jego konkurent pierwszy wyskakuje z ukrycia, by rzucić się w pogoń za ofiarą. Wtedy nozdrza podrażnił zapach piżma, erekcja Romeo poczynała do przodu i sam miał ochotę rzucić się na chłopaka.
- Panowie wiedzą, że znajdują się w poważnym lokalu, a nie miejscu na nierząd? - szef sali wyłonił się zza Chris i pustym wzrokiem spoglądał na nieco roznegliżowanego Barta. Facet wydawał się wręcz znudzony tą rozmową od początku, a policjant z niechęcią oderwany od swojej zabawki wyjął lód z drinka, opakowując go w serwetkę. Przejechał takim pakunkiem leniwie po wybrudzonej czekoladą twarzy studenta. - Wiemy - odpowiedział jakby zamawiał właśnie kawę. Wstał z Chrisa, mierząc się wzrokiem z pracownikiem pubu. - Wszystko zmierzało to tego, żebyśmy wyszli - rzucił z pewną pretensją, odchodząc od stolika. Wyciągnął rękę w stronę swojej walentynki, by pomóc jej wstać.   - Wyjdziemy na dach - oznajmił grubiańsko obcemu mężczyźnie, podrzucając w ręku Gambita.  Wyczekiwał jedynie pozwolenia chłopaka, bo może mieli inne plany niż te przygotowane przez Romeo? I cóż, była to jego ostatnia, dzisiejsza niespodzianka.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
12.03.21 19:07
https://story-of-magic.forumpolish.com/t171-guslarze-bartolomeo-raquel https://story-of-magic.forumpolish.com/t180-guslarze-bartolomeo-raquel#263 https://story-of-magic.forumpolish.com/t184-guslarze-bartolomeo-raquel#267 https://story-of-magic.forumpolish.com/t181-hello-it-s-me#264 https://story-of-magic.forumpolish.com/t183-guslarska-gaseczka-szuka-swojego-stadka#266
Powrót do góry Go down
Christopher Brams
Smocze walentynki Ff8f532ab49f094a3ebdf5981d1f91852b259da9
Przynależność : Brakebills
Dyscyplina : Manipulacja ciepłem
Zasoby : 14PD | 1085$
Christopher Brams
Fizyczni
-Tylko dziś? - Kolejne prychnięcie, tym razem lekko oburzone. -I kto tu kogo chce porzucać po jednej nocy? - Jego usta wykrzywiły się w drwiącym półuśmiechu, który nie do końca pasował do figlarnego tonu. Chociaż ta jawna wątpliwość w jego oddanie sprawie, niejako roznieciła frustrację. -Zależy na ile zasłużysz - odszepnął prowokacyjnie. Wiadomo, Chris był gotowy na wiele poświęceń i wiele ofert, ale przecież nie mógł tak po prostu radośnie się rozłożyć z napisem "bierz mnie" na torsie. Znaczy, mógł. I może, właściwie, nie byłby to najgorszy możliwy scenariusz. Następnym razem.
-Nie śmiałbym - odparł zdecydowanie zbyt zadziornym tonem, by faktycznie była to prawda. -Chociaż z drugiej strony...co jeśli tak? - Uniósł przekornie brwi. Droczył się, nic nie robiąc sobie z szorstkiego tonu mężczyzny. A przynajmniej pozornie.
Sztuka nie miała większego sensu. Brams z artystyczną miną i uporem badacza znaczył skórę policjanta lodami, co jakiś czas sięgając po więcej. Wydawał się wyjątkowo skupiony na całym procesie, chociaż gdy nieśmiało uniósł wzrok na twarz mężczyzny, aż wziął głębszy oddech. A potem, pojawił się szef sali. Chris mniej więcej w tym momencie wsunął obydwa palce, które brały udział w tworzeniu sztuki, do ust, odwracając powoli głowę w stronę mężczyzny, który tak nieuprzejmie im przerwał. -To nie jest nierząd. To sztuka - odparł sucho. Już chciał wrócić do guślarza całą swoją uwagą, ale ten wyraźnie postanowił wdawać się z adwersarzem w dyskusje. Westchnął z rezygnacją i smutkiem, gdy Bart z niego wstał. Dosłownie zrobiło mu się zimno, chociaż może to za sprawą kostki lodu na policzku. Wziął kilka serwetek ze stołu, wycierając dłonie, po czym zaczął zbierać wszystkie swoje rzeczy. Narzucił płaszcz na ramiona. -Może być dach. Nie zmarzniemy - rzucił, tylko trochę obcesowo, nie odrywając wzroku od znudzonego faceta. Pf, też coś. Poważny lokal. Dobre sobie. Oni przecież też byli bardzo poważni. Ujął dłoń guślarza, wstając z jego pomocą od stołu, po czym panowie wyruszyli na długą wędrówkę po schodach, która zdecydowanie miała testować cierpliwość Bramsa. Zwłaszcza, że jeszcze chwila i walentynki faktycznie miały nadejść.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
13.03.21 20:47
https://story-of-magic.forumpolish.com/t145-brakebills-christopher-brams https://story-of-magic.forumpolish.com/t166-brakebills-christopher-brams https://story-of-magic.forumpolish.com/t240-brakebillschristopher-brams#520 https://story-of-magic.forumpolish.com/t182-chris-brams https://story-of-magic.forumpolish.com/t169-chris-brams
Powrót do góry Go down
Bartolomeo Raquel
Smocze walentynki Tumblr_inline_pm92ltXvDA1umf7b7_250
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Rekruter
Zasoby : 54PD | 600$
Bartolomeo Raquel
Guślarze
- Może chcę? - uniósł brew z pysznym uśmieszkiem. Właściwie porzucanie kogoś po jednej nocy nie było aż tak dalekie od typowego dla Barta zachowania. Tylko czy miał plany porzucić Chrisa tak szybko? Raczej nie, w końcu mają się niedługo zamążpuszczać. Romeo mruknął gardło, osaczając Chrisa drapieżnym spojrzeniem, czuł rosnące w powietrzu wyzwanie i bardzo mu się podobało. - Już nie zasłużyłem? - Dopytał z pewnym rozczarowaniem w głosie, przyciągając studenta bliżej siebie. Chociaż już nawet nie wiedział w jakiej pozycji się znajdują. - To zobaczymy czy dziś lubię, jak się stawiasz - nie był to dzień na karanie się w jakikolwiek sposób. Był to dzień na kicz, który miał się rozlewać nad nimi niczym niezakręcone mleko w lodówce.
Podróż na dach była nudna. Taka zwyczajna i się zapewne dłużyła. Chociaż na schodach byli sami, a ściana mogła poddać się próbie wytrzymałości. Otworzył Chrisowi drzwi na dach i zachęcająco ruszył głową, by roztoczyć przed nim ostatnią już niespodziankę. Szczyt pubu o ile brzydki, o tyle dziś mieścił na sobie cztery nadworne dekoracyjne kominki, które płonęły równie mocno, co Romeo kilka minut temu. Znajdowały się na krańca wysłanego kwadratu usłanego poduszkami z czerwonego i czarnego aksamitu. Gdzieś tam plątały się zapewne pachnące płatki kwiatów, niekoniecznie róż, niekoniecznie z prawdziwych kwiatów. Gdy Chris już przeszedł przez drzwi, wziął go na ręce i zaniósł na stos poduszek. Rzucił go miękko na wysłane miejsce i zwisnął nad nim. - Wiesz... - zaczął cicho, gładząc ręką jego policzek. - Przyprowadziłem cie tu... - przerwał niemalże, zjeżdżając ręką niżej, rozpinając mu koszulę i gdy został uwolniony już od ciężaru zapiętego guzika, Romeo rzucił się na posłanie obok. - Oglądać gwiazdy - dodał rozradowany, splótł i dłonie ze sobą i tak po prostu leżał. Wpatrując się w księżycową noc.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
14.03.21 22:43
https://story-of-magic.forumpolish.com/t171-guslarze-bartolomeo-raquel https://story-of-magic.forumpolish.com/t180-guslarze-bartolomeo-raquel#263 https://story-of-magic.forumpolish.com/t184-guslarze-bartolomeo-raquel#267 https://story-of-magic.forumpolish.com/t181-hello-it-s-me#264 https://story-of-magic.forumpolish.com/t183-guslarska-gaseczka-szuka-swojego-stadka#266
Powrót do góry Go down
Christopher Brams
Smocze walentynki Ff8f532ab49f094a3ebdf5981d1f91852b259da9
Przynależność : Brakebills
Dyscyplina : Manipulacja ciepłem
Zasoby : 14PD | 1085$
Christopher Brams
Fizyczni
Westchnął z teatralnym smutkiem. -Oby ta noc przynajmniej była tego warta.- Do jego głosu wdarła się wyzywająca wątpliwość. Co się stało z zasmuconym Bartem, który obawiał się porzucenia? Mieli na to zdecydowanie zbyt dużo planów, a Brams bez dwóch zdań zamierzał je realizować. Jedna noc to było zdecydowanie za mało. Zasłużył przynajmniej na dwie. O ile nie więcej. -Zawsze możesz zasłużyć na więcej.-A czym to więcej by nie było, przy takiej bliskości i w takim stanie, Brams był skłony to ofiarować, bez chwili zawahania. Uśmiechnął się w odpowiedzi tylko niepokornie.
Ściana zdawała się nawet kusząca, zwłaszcza, że myśli studenta były coraz bardziej jednotorowe. A może lepiej powiedzieć, bardziej jednotorowe niż zwykle. Zwłaszcza, że tym razem irytujący salowy już nic by im nie powiedział. Ale skoro Raquel zaplanował coś na dachu, postanowił być cierpliwy, jak bolesne i męczące to dla niego by nie było. Wyszedł pierwszy, rozglądając się ciekawie. Zimowe powietrze na pewno go otrzeźwiało i przydawało jasności umysłu. Aż westchnął, rozczulony, widząc miejsce które guślarz przygotował. Jak romantycznie. W żadnym wypadku się tego nie spodziewał, jak zresztą wielu rzeczy tego wieczoru. Zaplótł ramiona wokół szyi policjanta, skoro ten postanowił zanieść go na stos poduszek. Opadł miękko, niemal od razu sięgając do karku Raquela, spoglądając na niego kompletnie oczarowany. Brams nigdy nie był romantykiem. Może to był błąd. Uniósł się na łokciu, żeby zmniejszyć między nimi dystans. Już zabierał się za koszulę mężczyzny, skoro ów postanowił się pozbyć jego. Tych guzików w końcu nie zostało wiele. -Po co? - Wymruczał tylko, chociaż odpowiedź zaraz miała nadejść. A gdy nadeszła, Chris wypuścił ciężko powietrze z płuc. Leżał tak przez chwilę, w rozpiętej koszuli, wpatrując się w nocne niebo. Tak, gwiazdy. -To urocze - wydusił w końcu z siebie, po czym powoli usiadł. Wziął jeszcze jeden głębszy oddech, po czym zabrał się za składanie zaklęcia. Nie będzie chyba lepszego momentu.

Christopher Brams carried out 6 launched of one k10 :
Smocze walentynki B9Hmvsp , Smocze walentynki EbPLmIq , Smocze walentynki RaO12DA , Smocze walentynki KbmISgk , Smocze walentynki ElqKttx , Smocze walentynki 1fr6WM1

Jeśli wszystko poszło zgodnie z planem, znikąd popłynęła cicha muzyka. Sięgnął do kieszeni płaszcza, wyciągając pudełeczko. -Wiesz, w zasadzie dobrze się składa - zaczął spokojnie. -Ale myślę, że powinieneś do tego usiąść - dodał, tylko trochę rozbawiony. Bez względu na to, czy policjant go posłuchał, czy nie, kontynuował. Odchrząknął, po czym przykląkł na jedno kolano. -Widzisz, mówiłem, że to zrobię. Co prawda, nie ma tu... Valerie - zawiesił na chwilę głos, jakby wyraźnie się zastanawiał nad imieniem. -To jest nasze trzecie spotkanie, a ja lubię być słowny. Zresztą, uwielbiam spędzać z tobą czas i z nikim się tak nie bawię. -Uśmiechał się przy tym szeroko. Otworzył pudełko, a w nim znajdował się najwspanialszy lizak-pierścionek. -Panie Władzo, Bartolomeo Raquel... czy będziesz mój? - Wydawał się chyba być tym bardziej rozbawiony niż powinien. Zaraz ściągnął lekko brwi, a do jego głosu wkradło się zakłopotanie. Nie robił takich rzeczy nigdy. -Na dobry początek, wystarczy dziś...jeśli jednak zdecydujesz się mnie porzucić po tej nocy - dodał przekornie, wciąż spoglądając w stronę policjanta z czułością. Chyba nie było nic bardziej kiczowatego, co mógłby zrobić, zresztą...obiecywał, prawda?
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
16.03.21 17:29
https://story-of-magic.forumpolish.com/t145-brakebills-christopher-brams https://story-of-magic.forumpolish.com/t166-brakebills-christopher-brams https://story-of-magic.forumpolish.com/t240-brakebillschristopher-brams#520 https://story-of-magic.forumpolish.com/t182-chris-brams https://story-of-magic.forumpolish.com/t169-chris-brams
Powrót do góry Go down
Bartolomeo Raquel
Smocze walentynki Tumblr_inline_pm92ltXvDA1umf7b7_250
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Rekruter
Zasoby : 54PD | 600$
Bartolomeo Raquel
Guślarze
What would Beyonce do? Pytanie odbijało się głuchym echem w głowie Romeo, gdy wpatrywał się nieco tępo w twarz Christophera Bramsa. Dopiero po paru sekundach zaczął słyszeć dźwięki cudownej pieśni miłosnej, której wykonanie niemalże biło na łeb pięknie skomponowaną warstwę liryczną. Policjant nie wiedział nawet czy siedzi, czy dalej leży. Raczej siedział, ale i tak było mu miękko. Pierścionek lizak. Czy ma się czuć oburzony? Zniesławiony? Zniegodziwiony? Nie, przecież nie była to poważna relacja. Chris nawet go przed tym przestrzegał. Czy może to coś jednak znaczy? Czemu nagle resztki erekcji zniknęły bezpowrotnie? Czy upadek z dachu boli? Pytania się mnożyły i mnożyły, a wszystkie odciągały Barta od podjęcia decyzji. Przecież taki wybór musi nieść za sobą konsekwencje. A może nie? Skończy się jedynie oddaniem Bramsowi dzisiejszego bartowego dziewictwa? Przecież każdy wiedział, że codziennie można zostać prawiczkiem na nowo.
What would Beyonce do? Wrócił do podstaw, pewnej racjonalności. Chociaż nie dało się być rozsądnym w tym wypadku. Czy ten kicz, ta cała groteska była podszyta romantyzmem? Beyonce zapewne stwierdziłaby, że nie. Zapewne dodałaby również coś w stylu: If you like it [...] put a ring on it. A z królową się nie można kłócić. Cóż, najwyżej później będzie: Why Don't You Love Me, co nie było zmartwieniem na teraz.
Beyonce byłaby dumna!
Raquel wypuścił z siebie ciężko powietrze, uśmiechnął się nieśmiało i wyjął pierścionek ustami z pudełka. Włożył go niezgrabnie na palec, ustami i spojrzał z odległości na przyozdobioną rękę. Po czym zerknął, jakby z wyrzutem na Bramsa - nie jest to żaden smak mandarynki? Bo jeśli tak to już nigdy mnie nie poliżesz - dodał, oznajmiając całemu światu ów zbrodnie. Bezkompromisowo wszyscy zebrani mogą stwierdzić, że w języku Romeo oznaczało to swoiste tak. Jednak facet nie umiał wydobyć z siebie więcej słów. W ogóle siedział tylko jak ta kłoda, bardzo oniemiała bez pojęcia, co ma zrobić. O dziwo, były to jego pierwsze zaręczyny. W walentynki. No był to kicz. A sam Raquel już myślał, że to on zaskoczy Chrisa tą jedną, ostatnią małą rzeczą - brakiem bielizny. Tak, żeby było szybciej.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
16.03.21 19:54
https://story-of-magic.forumpolish.com/t171-guslarze-bartolomeo-raquel https://story-of-magic.forumpolish.com/t180-guslarze-bartolomeo-raquel#263 https://story-of-magic.forumpolish.com/t184-guslarze-bartolomeo-raquel#267 https://story-of-magic.forumpolish.com/t181-hello-it-s-me#264 https://story-of-magic.forumpolish.com/t183-guslarska-gaseczka-szuka-swojego-stadka#266
Powrót do góry Go down
Christopher Brams
Smocze walentynki Ff8f532ab49f094a3ebdf5981d1f91852b259da9
Przynależność : Brakebills
Dyscyplina : Manipulacja ciepłem
Zasoby : 14PD | 1085$
Christopher Brams
Fizyczni
Czekał cierpliwie. Sam do końca nie był pewien jak poważne jest to co robi. Bo, umówmy się, o Raquelu wiedział chyba mniej, niż o swoim dowolnym znajomym. Nie zdążył go jeszcze zaciągnąć do łóżka, co też było swoistym wyczynem. Przynajmniej wydawało mu się, że wie, kiedy guślarz ma urodziny, chociaż nie był pewien czy wie ile ma lat. Pierścionek-lizak jednak niewątpliwie był obietnicą czegoś. Jeśli nie dozgonnej miłości, to przynajmniej dobrej zabawy. Przecież to nawet nie było tak, że był zakochany. Tylko skoro słowo się rzekło. Tym, co naprawdę oznaczał skrystalizowany kawałek karmelu o fioletowym zabarwieniu na plastiku, będą się przejmować później.
Zmniejszył jeszcze między nimi dystans, a kiedy policjant założył pierścionek, uśmiechnął się jeszcze szerzej. Scena miała w sobie więcej absurdu niż przewidywał na początku, chyba za sprawą romantycznego ułożenia, które zapewnił mu Bart. Sam lepiej by tego nie wymyślił. Gdzieś pojawiła się myśl, że może poszedł o ten jeden krok za daleko. Z drugiej strony, obydwaj chyba dobrze się bawili. Zaręczyny czy nie, nie musiało to oznaczać wiele, oprócz jakiegoś oddania, które Brams wyraźnie zamierzał Raquelowi oferować, chociaż sam nie do końca wiedział, gdzie to oddanie się kończyło. Całe szczęście, jako człowiek nie myślący za bardzo o konsekwencjach, najwyżej się będzie nad tym zastanawiał, jak już go ktoś zapyta.
W pierwszej chwili, nie powiedział nic widząc wyrzut w oczach mężczyzny, tylko spokojnie zsunął koszulę ze swoich ramion. Zaraz potem nachylił się w jego kierunku i złożył delikatny pocałunek na jego ustach. Gdy już się oderwał, przerzucił jedną nogę przez biodro swojej walentynki, opadając na niego lekko. -Ananasowy - mruknął cicho, wlepiając w niego pożądliwe spojrzenie. Zabrał się w końcu za rozpięcie ostatnich guzików bartowej koszuli, a gdy skończył, niespiesznie zdjął ją z jego ramion. -Nie zrobiłbym sobie tego - w jego głosie znowu zagrało rozbawienie. Pchnął lekko Raquela na poduszki, by tym razem móc nad nim zawisnąć. Przylgnął ustami do linii jego szczęki, i ruszył w dół, by zatrzymać się dopiero gdzieś na jeszcze pokrytych lodami obojczykach. -Tobie zresztą też nie. Propozycje, pamiętasz? - Nie spieszył się. Pewnie za sprawą wspaniałej ballady, która miała im towarzyszyć.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
16.03.21 20:59
https://story-of-magic.forumpolish.com/t145-brakebills-christopher-brams https://story-of-magic.forumpolish.com/t166-brakebills-christopher-brams https://story-of-magic.forumpolish.com/t240-brakebillschristopher-brams#520 https://story-of-magic.forumpolish.com/t182-chris-brams https://story-of-magic.forumpolish.com/t169-chris-brams
Powrót do góry Go down
Bartolomeo Raquel
Smocze walentynki Tumblr_inline_pm92ltXvDA1umf7b7_250
Przynależność : Guślarze
Ranga w Sekcie : Rekruter
Zasoby : 54PD | 600$
Bartolomeo Raquel
Guślarze
Bartolomeo nie chciał pozostawać kłodą na dachu, aczkolwiek to też była jakaś rola do odegrania. Chris natomiast odrętwiały nie był i przeją inicjatywę, co było policjantowi w tym momencie potrzebne. Umiał uśmiechnąć się jednie słysząc słowo ananasowy i w całej swojej historii, nie umiał przypomnieć sobie momentu, gdy zachował się podobnie. Ewentualnie na sylwestrze lub podobnych imprezach, które komentował krótko: "najlepsze, czego nie pamiętam". Tego wieczór nie chciał od razu zapominać.
- Pamiętam - skłam z uroczym uśmiechem. Wiedział, że jakieś propozycję były, ale od pewnego momentu zamazywały się one w małą, erotyczną plamkę z gorącym słońcem w tle. O ile jeszcze chłopcy na dole, dobierali się do siebie łapczywie, chcąc więcej i więcej, trzymani pozornie w ryzach konstruktu społecznego. Tak na dachu, w świetle płomieni wszystko zwolnili. Nie musieli się śpieszyć, Romeo mógł leniwie oddawać się Chrisowi, skoro ten zaczął ciągnąc za sznurki. Zapewne kontynuowali igraszki we własnym tempie, z kiczowatymi dodatkami a wszystko można było uznać za cud. Przecież nie puścili się z dachu, najwyżej na dachu.

/zt x 2 zapewne
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
16.03.21 22:33
https://story-of-magic.forumpolish.com/t171-guslarze-bartolomeo-raquel https://story-of-magic.forumpolish.com/t180-guslarze-bartolomeo-raquel#263 https://story-of-magic.forumpolish.com/t184-guslarze-bartolomeo-raquel#267 https://story-of-magic.forumpolish.com/t181-hello-it-s-me#264 https://story-of-magic.forumpolish.com/t183-guslarska-gaseczka-szuka-swojego-stadka#266
Powrót do góry Go down
Sponsored content
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Powrót do góry Go down
Skocz do: