- Mówię ci, książka to jest jednocześnie prezent bezpieczny i taki, który łatwo może być okropny. - Milana gestykulowała zamaszyście, pilnując jednak, by łyżwy trzymane w jej dłoni nie trafiły Milevy. - Nie znam całej jego kolekcji, ty pewnie też nie, więc istnieje ryzyko, że damy mu coś, co już ma. Optowałabym za czymś, na co przewróci oczami, że krindżowe, ale szybko tego nie zapomni. Wiesz, nie przyzna tego głośno, ale będzie taki prezent miło wspominał, nawet jeśli z odrobiną żenady. Taką dużą odrobiną. - Usiadła, by założyć łyżwy.
Okres przedświąteczny, zima - idealny czas, by wyjść razem na lodowisko. Mili wręcz świeciły się oczy, gdy na nie patrzyła. Minęło trochę czasu od ostatniego razu, gdy mogła pojeździć. Po drodze na nie siostry zaczęły wdać się w gorącą dyskusję na temat tego, jaki prezent zgotować bratu. Znalezienie odpowiedniego tylko wydawało się takie proste.
- Szybciej, Mile, szybciej! - ponagliła siostrę, sama powoli wchodząc na lód. Zdążyła już trochę zapomnieć, jak się to robiło, więc na razie trzymała się barierki, ostrożnie posuwając się do przodu, póki nie poczuje się pewnie.