Zoria obserwowała, jak toczyła się gra. Poza tym, że powoli... I nieco nurząco? Okazuje się, że guślarze nie stanowią zbyt rozrywkowego towarzystwa, a przynajmniej ci, z którym przyszło im grać.
Ty się skontaktujesz ze Sky, czy ja mam ją szturchnąć?; skoro mogła to dalej konwersowała mentalnie z Minem. Oczywiście nie w tych sytuacjach, gdy rzuca oraz pije.
No i oczywiście zapomnieć o Gambicie nie mogła, bo jest o zgrozo drugą osobą, która się jakoś odzywa przy tym stole.
- Towarzysko? W takim razie... to może chcesz wyskoczyć z nami do Starbucksa po tej... imprezie? - Nadal nie wiedziała, czy może nazwać to imprezą, bo przy ich stole to przypominało bardziej stypę. - Zobacz Nick to chyba zaraz padnie pod stół. - znowu zaczepiła mentalnie Mina, chcąc go podtrzymać przy przytomności. W końcu w jakimś stopniu dzielili teraz jaźń i echem docierał do niej stan przyjaciela. Wzięła też od niego kubko but, kiedy Azjata opróżnił swoją połowę. Możliwie szybko wypiła swoją część, starając się nie skupiać na obrzydliwym smaku cieczy. Przynajmniej czarowanie ją ominęło, gdy Min nie trafił.
- Przy tym gościu, to jesteś mistrzem luzu oraz imprezowego szaleństwa. - Wskazała ruchem głowy na Grimma, który posępniał z każdą minutą tego wydarzenia towarzyskiego.
- To co słychać? - Akurat tego, co działo się u Gambita była ciekawa. A reszty guślarzy wolała nie pytać... Nigdy nie wiadomo było, czy któreś nie skłamie, by się zabawić jej kosztem. No i Grimm nie wyglądał na takiego w nastroju na small talk.

wytrzymałość:

Zoria Neveu carried out 2 launched of one k10 :

,

Tak jak wcześniej działo się raczej mało, tak teraz miał wrażenie, że zaczęło się dziać za dużo. Może inaczej. Nie przypuszczał, że James da radę wrócić do kraju przed Sylwestrem, a tu proszę. Nie dość, że wrócił to jeszcze się pojawił u Ruth. Zauważył go w momencie, gdy ten postanowił skomentować wysiłki wokalne Ruth i Nicka. Chance właśnie podnosił dłoń w górę, szykując odpowiedź dla krzyczącego gdzieś za nim Barta, gotów jakoś próbować obrać bardziej neutralny grunt. Może ostatnio się do niej nie odzywał, ale nazwanie jej suką przekraczało jakąś granicę, z którą czuł się swobodnie. Cichy głos za jego plecami zatrzymał jakiekolwiek słowa, które właśnie formułował. Obserwował dalej grę, ale dużo bardziej napięty, niż raptem chwilę temu. - Oh nie, czyżbym wyczuwał zranione uczucia? - może raczej dumę, bo nigdy nie uważał go za człowieka uczuciowego. Delikatnie mówiąc. Atmosfera wokół stolika przestała w tym momencie robić na nim jakiekolwiek wrażenie. Grimm mógł marudzić i wywracać oczami, Ruth mogła do woli miziać się z typem od najmilszych powitań, Bart mógł krzyczeć najwyraźniej już sążnie podpity, a wszyscy mogli odczuwać dowolny poziom niedosytu imprezowych nastrojów. Chance już o to nie dbał. Miał tylko nadzieję, że sytuacja nie obierze jakiegoś nieprzewidzianego zwrotu, że nie wręczy Jamesowi w prezencie nowych informacji, które mógłby mu wypominać przez kolejne tygodnie.
Dostał piłkę do ręki. Trochę się zdziwił, że nie piją, a potem ogarnął, że ruda z Azjatą nie trafili. Szkoda, zaakceptowałby teraz jakąkolwiek ilość alkoholu, byleby dodać sobie pewności. Tak jak poprzednio, obrócił piłeczkę w palcach, przymknął jedno oko, wycelował i rzucił do A2.

Rzut na celowanie:

Chance Regan carried out 2 launched of one k10 :

,

Przy stole robiło się co raz tłoczniej ale tym razem pojawiła się przynajmniej jedna osoba którą kojarzył, czyli Gambit. W końcu jakaś znajoma twarz pośród tych wszystkich gówniaków. Na szczęście lub właśnie nie, tym razem upiekło się i nie musieli nic pić w tej kolejce. Chociaż Grimm zdecydowanie wolałby sie nawalić w sylwestra niż grać w jakieś gry z dzieciakami. - Czego się nie robi dla "siostry". - pomyślał, posyłając Ruth odpowiednie spojrzenie.

Teraz nadeszła znowu jego kolej żeby trochę poczarować. Może za bardzo nie był zainteresowany grą ale przegrać też nie zamierzał. Postanowił rzucić zaklęcie na kubeczek ucelowany przez Chance'a, które sprawi, że osoba sporzywająca z niego trunek, straci wzrok na czas tej rundy. - Powodzenia z rzucaniem do kubka. - pomyślał przygotowując się do zaklęcia, a po chwili wykonał odpowienie gesty aby je rzucić.

Na zaklęcie:

Michael Grimm carried out 5 launched of one k10 :

, , , ,

Przynajmniej dzieciaki z uniwerku nie trafiły. Z każdą kolejną rundą magiczne psikusy zaczynały być coraz bardziej wymyślne, chociaż nie powiedziałby, że oryginalne. Trącały złośliwością, ale taką nieszkodliwą. Szkolną. Brakowało jej finezji. - O, nie, ktoś krwawi? - udawał przejętego i zaśmiał się w dość niepokojący sposób, bo nagle urwał ten śmiech w połowie. Zdecydowanie ze zranionymi uczuciami nie miało to wiele wspólnego, ale z podejrzliwością, że ktoś inny mógłby mieć większy wpływ na Chance'a niż on - już całkiem sporo. To się chyba nazywa zazdrość i faktycznie ma wiele wspólnego z dumą i tym całym ego.
Zabrał rękę, żeby nie utrudniać chłopakowi wykonania rzutu. Precyzja wykonania faktycznie mogła wywołać podziw. James tylko uniósł nieznacznie brwi i przybił dwukrotnie bezdźwięczne brawo. Wyglądało to, jakby był dumny. Tylko Regan podświadomie wiedział, że McKenna wyrażał w ten sposób brak akceptacji dla tej formy rozrywki i doboru towarzystwa.
Jego nadejście nie rozproszyło Regana w rzucie, czyli gdzieś chociaż podświadomie pewnie tęsknił i czekał aż się pojawi w tłumie. - Przywiozłem Ci koszulkę z autografem Messiego. - powiedział tak, jakby mówił, że właśnie zmieniła się pogoda. Chociaż wydawać by się mogło, że urodził się tylko po to, żeby uprzykrzać życie Reganowi i tylko po to, go tu ściągnął, to jednak myślał o nim ciepło. O ile oczywiście nie była to jedna z zagrywek, która miała mu uzmysłowić, że traktuje go jak swoją własność. Dlatego o nim pamięta i czasem ma dla niego jakieś mniej lub bardziej znaczące podarki.

Rzucanie bez picia? Drużyna B miała za łatwo! Nicka poprzedni kubek sieknął z nienacka. Dobrze, że miał swoje wsparcie w postaci laseczki, to mógł się nieco wesprzeć. Znalazła zastosowanie bardziej praktyczne niż dekoracyjne, ale nie trachnęło go za bardzo. Udało mu się zaczarować kubeczki. Ciekawe jak mu pójdzie rzucanie po kolejnym szocie. Wziął kubeczek. Po wyciągnięciu z niego piłeczki (rozumiał sens tak mocnego trunku, w końcu w czymś trzeba to było odkazić) wypił swój przydział i stwierdził, że się ściemnia.

Nick Craven carried out 3 launched of one k10 :

, ,

- O, cholera. Kto polał metanolu? - minę miał nietęgą. - Jak ja mam rzucać na oślep? - lekka panika i szybka kalkulacja kto mu może ten wzrok przywrócić. Nie dość, że po poprzednim szocie go zakręciło, to teraz weź tu rzucaj na oślep. "Nie potrafił tak oszukiwać" jak Min. "Nie mógłby " nikomu ukraść wzroku. Tak, pamiętał co mu mówił jak tu przyszli, że może go sobie pożyczyć, ale nie oszukujmy się - nikt mu raczej swojego nie zaoferuje, przydało by się go ukraść… to był Nick. Musiał spróbować.

Próba na przejęcie wzroku Ruth na czas rzutu. Fenomenalna-Mentalna.

Nick Craven carried out 1 launched of one k10 :

A następnie wycelował swoją piłeczkę, a raczej chciał nią trafić do C5.

Nick Craven carried out 3 launched of one k10 :

, ,

Jak widać, rzucanie zaczynało sprawiać co niektórym nieco trudności. Szkoda jednak, że to nie oni mięli tyle szczęścia, by teraz nie pić. Z drugiej jednak strony był Sylwester, czy nie chodziło o to, żeby tego wieczoru się choć trochę nawalić? Ostatni kubek wszedł jej gładko, ale poczuła ciepło rozchodzące się po swoim ciele, chyba powoli bimber zaczynał na nią działać. Nie przejmowała się tym zbytnio, miała co świętować, najwyżej będą ją zbierać z parkietu. Nie byłby to pierwszy raz..
Jej uwagę zwrócił facet, który zagadywał Regana, nie widziała go wcześniej, także trochę mu się przyglądała. Gdzieś w tle usłyszała głos Barta, blond suka? Wolała tego nie komentować, nie była chyba jeszcze na tym poziomie najebania, przeniosła spojrzenie na Chanca, ten jednak chyba nie pociągnął tej zaczepki. Posłała mu nawet wyrozumiałe spojrzenie, była mu wdzięczna.
Czarował Grimm zobaczymy, co wymyślił. Nick pierwszy wypił zawartość kubka, zauważyła, że zaczął panikować. Spojrzała na Grimma, w sumie spodziewała się czegoś takiego. Sama zwlekała chwilę z wypiciem drugiej części trunku. Poczuła takie dziwne uczucie, przez chwilę, jakby ktoś grzebał jej w głowie. Krótka chwila, następnie kolejny dobry rzut Nicka. Było to może i pomysłowe, jednak Ru bardzo nie lubiła, gdy ktoś jej grzebał w głowie. - Sprytne, ale nie rób tego więcej. - Szepnęła mu do ucha, po czym wypiła resztę alkoholualkoholu jednym haustem.

Ruth Black carried out 1 launched of one k10 :

Zamroczyło ją, jednak nie przeszkadzało jej to w czarowaniu. Wykonała kilka ruchów rękoma, chciała podwoić ilość alkoholu w kubku, no chodziło jej po prostu o to, żeby młodzież miała jeszcze mocniejszy trunek.

Ruth Black carried out 6 launched of one k10 :

, , , , ,

Złapała Nicka za rękę, skoro ten miał podparcie, sama nie chciała jeszcze wylądować pod stołem, a było to bardzo prawdopodobne zważając na to, że powoli alkohol przejmował władzę nad jej organizmem, a do tego zostali bez wzroku.

Zoria zaczynała się czuć coraz gorzej, wraz jak gra postępowała do przodu. Kolejny raz Nick z Ruth mieli o wiele za dużo szczęścia i trafili do ich kubeczka. Znowu musiała pić tę ohydną, ciepłą ciecz, która udawała alkohol. Zdecydowanie żałowała, że Gambit nie robił za dostawcę na tej imprezie. Przynajmniej napoje miałyby jakość.
Zoria jednym ruchem wypiła połowę zawartości kubeczka, starając się nie zważać na smak, zapach i inne "walory" cieczy.

Zoria Neveu carried out 2 launched of one k10 :

,

Następnie podała kubeczek Minowi, a sama wzięła piłeczkę i wycelowała w kubeczek B2, by następnie po chwili rzucić w tamtym kierunku.

Zoria Neveu carried out 3 launched of one k10 :

, ,

Za alkoholem nie przepadał, to też nie odnalazłby żadnych walorów smakowych nawet jeśli takowe by istniały. Po prostu pił, bo zgodził się grać w grę, a potem zwyczajnie było mu wszystko jedno. Z uśmiechem patrzył, jak Nick wypija swój alkohol, by następnie go zamroczyło. Skapnął się, że skubaniec podbiera wzrok swojej partnerce w zbrodni i nie mógł się powstrzymać od krótkiego śmiechu. - Nie pamiętam, żebym cię tego uczył - rzucił do Cravena, obserwując, jak Ruth rzuca zaklęcie na ich kubek. Przeklął po koreańsku pod nosem, zdając sobie sprawę z tego, że znów muszą chlać. Wziął naczynie od Zorii i wypił, nie zastanawiając się dwa razy. W tym czasie rudzielec zdążył rzucić i niestety chybić. No smutna historia no.

Minjun Yun carried out 2 launched of one k10 :

,

aktualizacja mapki

Granjuż prawie była skończona. Zostały im chyba po dwa kubki, więc było już bliżej niż dalej. Grimm miał nadzieje, że po tym wszystkim po prostu zgarnie Rurh i beda mogli się najzwyczajniej w świecie najebać. Pech chciał, że podczas grania w beerponga, nie udało mu się tego osiągnąć. Jako, że dzieciaki mają zeza albo jeszcze gorzej, są ślepe, nie pili kolejną rundę z rzędu. Wychodzi na to, że chyba wygrają... tylko o to za zwycięstwo jeśli wyjdą z tego prawie całkiem trzeźwi. Michael złapał za piłeczke i wycelował w kubek A1.

Na rzut:

Michael Grimm carried out 2 launched of one k10 :

,

Spojrzał na Jamesa wzrokiem zahaczającym o rozczarowanie. Takiego suchara zapuścić. Wziął głębszy wdech i znów spróbował skupić się na grze. McKenna jednak wisiał nad nim, jak zawsze nie wiedząc kiedy odpuścić. Chance nie był zdziwiony, jedynie trochę zawiedziony. Nie, nie zawiedziony Jamesem. Raczej swoim parszywym szczęściem. Słysząc kolejne słowa spojrzał na niego z ukosa. - Serio? Po co się było wykosztowywać - gdyby miał być do końca szczery, Chance nie potrafiłby wskazać Messiego na zdjęciu. Jego wiedza na temat osoby ograniczała się do skojarzenia z footballem. Wiedział, że jeśli McKenna mówił prawdę to na pewno nie chodziło o nic nawet ocierającego się o zrobienie Chancowi miłej niespodzianki. Ale nie miał zamiaru się teraz w to zagłębiać. Jeśli serio otrzyma koszulkę z autografem znanego (ale nie jemu) piłkarza, jak nic wstawi ją na eBay lub inne gówno gdy tylko ogarnie właściwą cenę wywoławczą.
Jakimś cudem w tej kolejce znów ominęło ich picie. Niestety Grimm obrał kubeczek, którego Chance planował unikać tak długo, jak tylko się dało. Fizyczna. Kurwa. Za dobrze im szło. Westchnął głęboko, a chwilę później roześmiał się. - Szykuj się na picie - odezwał się do Grimma. Jeszcze raz omiótł grających spojrzeniem, skrzywił się jakby mówił ”No co pan zrobisz, jak nic pan nie zrobisz.” Coś prostego. Jeśli mu się uda, kubeczek uniesie się chybotliwie nad stołem. - Aaaa, it’s a ghost cup! - mruknął pod nosem, próbując sprawić, by kubeczek podleciał chociaż odrobinę.

Rzut na lewitację:

Chance Regan carried out 1 launched of one k10 :

Otworzyła oczy, wzrok wrócił, na całe szczęście dosyć szybko. Kolejna tura minęła całkiem sprawnie, najwyraźniej tylko ona i Nick trafili w tej rundzie. Zabawne, tym bardziej, że zostali pozbawieni wzroku. Cóż szło im całkiem nieźle, jak na razie.. Może ich stan upojenia alkoholowego też się zwiększał, jak widać zupełnie im to nie przeszkadzało. Czempioni w grze w beerponga.
- Wygramy to, co nie? - Rzuciła do Nicka z uśmiechem na ustach. Lubiła wygrywać nawet w takie głupie gry, a że wszystko szło po jej myśli, to humor, który na początku wieczoru był raczej średni teraz dopisywał. Niewiele jej trzeba było do szczęścia, wystarczył godny kompan do beerponga.
Sięgnęła po piłeczkę i rzuciła w stronę kubka Zo i Mina. (C4)

Ruth Black carried out 3 launched of one k10 :

, ,

Przyglądała się teraz uważnie swojemu kompanowi, ciekawa była jaką sztuczkę Nick wymyśli tym razem. Dawno się tak dobrze nie bawiła, w przeciwieństwie do wszystkich innych przy tym stole.

- Myślałem, że chcesz to wygrać? - odpowiedział cicho. Trochę nie rozumiał jej rozżalenia. Wiedział, że mogło się jej to nie spodobać, ale po ostatnim wyskoku Mina zgłębił temat przejmowania wzroku… i nie miał problemu z jego kradzieżą, jak z resztą w ogóle mu się zdarzało nie mieć moralnych rozkminek w takich kwestiach. Uznał, że nie jest to niebezpieczne. Sam zresztą oferował Yunowi swój wzrok. Jemu było to w danej chwili po prostu bardziej potrzebne. Jak miałby rzucać na oślep? Wielkie mi co. Potem przyszło im jechać na tym samym wózku. Uścisnął jej dłoń. To było miłe.
Dobrze, że efekt nie widzenia nie był permanentny. Inaczej pewnie by znowu naraził się ślepemu. Na jego nieszczęście wiedział o okularach.
Kolejny świetny rzut blondyny! Nick przybił jej piątkę!
- Jesteś zajebista!- był zachwycony. Już czuł się zwycięzcą tego wieczoru. Miał najlepszą parę. Chyba tylko oni przy tym stoliku dobrze się bawili. Nie ma się co dziwić, skoro pili jednego za drugim i wbrew założeniom, że im więcej promili, tym gorzej z koordynacją- szło im w celności.
Fizyczna szła cały wieczór, więc trzeba było trochę pogłówkować, żeby nie powtórzyć efektu. Przeciwne drużyny były za trzeźwe, żeby dać sobie wmówić, że "tego jeszcze nie było". Nick patrzył na swoją dzisiejszą parę i główkował. Kilka pomysłów przeszło mu przez myśl. Były to myśli w stylu jak odwdzięczyć się Grimmowi za te wredne zaklęcia. Szkoda, że nie mógł tego zrobić. Trudno. Jakoś będzie musiał z tym żyć. Za to stwierdził, że koledzy z uniwersytetu za mało mają ruchu i mimo wypitego alkoholu stoją jak te niewzruszone filary. Wprawił w ruch swoje zwinne palce i doprawił alkohol dodatkowym prądem, który w zamyśle miał przebiec przez pijących delikatnie rozchodząc się impulsem o niewielkim natężeniu, który przyjemnie poszczypie w język i przebiegnie dreszczem po ciele. Fizyczny kubek wymagał specjalnego zaklęcia. Do tego cicha inkantacja, która miała doprawić całość. Nick miał nadzieję, że nie przesadził z voltami i że nie przekombinował z efektem. Chciał się popisać i chciał, żeby mu się to udało.

Nick Craven carried out 4 launched of one k10 :

, , ,

Plusem sytuacji było to, że… No dobra, nie było plusów. Musiał znów pić, a potem rzucać i modlić się, że nie będzie zbyt pijany, żeby trafić. Jego mózg powoli odczuwał procenty, a fakt, że chyba był najbardziej najebanym uczestnikiem imprezy, wcale mu nie pomagał. Mógł się tego spodziewać. Z towarzystwa, biorąc pod uwagę płeć męską, był najdrobniejszy. Dodatkowo podobno Azjaci nie umieli trzymać dobrze alko. Z westchnięciem wypił połowę zawartości kubka i aż zamarł, czując, jak ciecz go kopnęła prądem. Dosłownie. Zabolało. Skrzywił się jakoś bardziej, bez słowa podając rudzielcowi napój. Wolał nie mówić jej, że alko jest pod napięciem. I tak będzie musiała wypić przecież. Guślarze to małe chujki.
Wziął drżącą ręką kulkę, czując, jak robi mu się gorąco i wycelował w B4. Mając nadzieję, że trafi. Cóż, jeżeli się udało, podskoczył ze szczęście, nie do końca kontrolując swojego ciała. Jeśli nie, smutna historia, pewnie za kolejkę znów będą pić.

Na wytrzymałość

Minjun Yun carried out 2 launched of one k10 :

,

Na rzucando

Minjun Yun carried out 3 launched of one k10 :

, ,

Mapka

Zoria zaczęła się wyłączać w momentach, gdzie to nie był ruch jej oraz Mina. Nie była to tylko kwestia alkoholu, ale tego, że zwyczajnie przestało jej się chcieć grać. Żadna rozmowa się nie kleiła, a i towarzystwo było jakieś ponure.
Widząc drżącą rękę Mina, który podawał jej kubeczek z tych ohydnym bimbrem, poczuła niepokój. Miała przeczucie, że nie chciała tego pić. No i miała rację, gdy wzięła pierwszy łyk. W cieczy puszczono prąd, dosłownie. Niemal się zakrztusiła. Jednak trzeba było pić dalej...

rzut na wytrzymałość

Zoria Neveu carried out 2 launched of one k10 :

,

Nie czując się najlepiej po dawce prądu, a także czując złość na to, że ktoś wymyślił coś tak głupiego... Cóż, chciałaby się odegrać. Niestety jej przeciwnikami nie byli Ruth z Nickiem, a wredny typ z ponurym typem. Odegra się na nich, trudno...
Dlatego miała zamiar rzucić jedno z zaklęć entropii, żeby zepsuć ciecz w kubku. Smakowała już dostatecznie okropnie? To będzie miała jeszcze gorszy smak.
Z ponurą miną zaczęła składać gesty oraz inkantować zaklęcie na tyle cicho, żeby nie mogli się zorientować, co ich spotka.

rzut na wiedzę

Zoria Neveu carried out 5 launched of one k10 :

, , , ,

No oczywiście, że zaklęcie nie pykło. W sumie nie wiedział czego się spodziewał, zawsze miał raczej takie sobie szczęście. Ale nic to. Wraz ze spadającym zainteresowaniem względem beerponga, spadała również chęć wygranej. Niech to już się skończy, żeby mógł się napić bez piłeczki trafiającej do kubka i rzucanych przy okazji zaklęć. James też jakby zamilkł, ale to akurat Chancowi nie przeszkadzało.
W tej rundzie trafiło im się picie. Bez większego zastanowienia podniósł kubeczek i pociągnął spory łyk. Od razu pożałował. Nie przełknął od razu, walcząc sam ze sobą. Koniec końców połknął trunek, skrzywił się okropnie, ale nie skomentował. Wyciągnął kubeczek w stronę Grimma, a rudej rzucił bardzo kwaśne spojrzenie. Pani co pani.
Okropny posmak pozostały w jego ustach wciąż odbijał się w mimice, gdy Regan złapał za piłeczkę i wycelował w kubek A1. Jak trafi to Grimm się pomęczy z fizyczną, może lepiej mu pójdzie. No chyba że w ogóle gra się zaraz skończy. Właściwie wychodzi na jedno.

Na picie:

Chance Regan carried out 2 launched of one k10 :

,

Na rzucanko:

Chance Regan carried out 2 launched of one k10 :

,

Grimm wypadł, piłeczka wręcz przeciwnie, trafiła w kubek. Cholera, znów stawał twarzą w twarz z fizyczną. No dobra. Skupił się na kubku na ile mógł, bo jednak alkohol w końcu zaczął uderzać do głowy. Wykonany gest ręką nie miał w sobie nic z elegancji. Chance rzucał zaklęcie na odwal się, nie bardzo wierząc w jego powodzenie. Jeśli się uda, po dotknięciu kubeczka przeciwnik poczuje przeskakującą iskrę, jakby po dotknięciu naładowanego, sztucznego swetra. Cóż za wysublimowane czary.

Na fizyczną:

Chance Regan carried out 1 launched of one k10 :

Chcę to wygrać, ale nienawidzę jak ktoś robi cokolwiek bez mojej zgody. - Ruth po ostatnich wydarzeniach była jeszcze bardziej przewrażliwiona na tym punkcie. Nie znosiła magii mentalnej, iluzji i wszystkiego, co mogło mieszać w głowie i zmysłach, nie czuła się przez to do końca poczytalna i czasem zastanawiała się co jest prawdą, a co nie do końca. Stąd to rozżalenie.
- Wiadomo, że jestem. - Odparła z uśmiechem na twarzy. Miała wyśmienity humor w przeciwieństwie do całej reszty towarzystwa, która wydawała się mieć nieco gorsze humory. Cóż, był to jej sylwester, więc chyba najważniejsze, żeby jej się podobało, co nie? Idealny gospodarz.
Kolejna kolejka minęła szybko. Ostatnia runda przed nimi. No i wtedy Nick jakby nieco odpłynął, spojrzała na niego, a ten najwyraźniej postanowił sobie uciąć drzemkę na stojąco. Zauważyła, że alkohol nieco go ruszył, jednak nie sądziła, że będzie w stanie odpłynąć tak szybko. Weterani, to jednak weterani. Westchnęła ciężko, będzie musiała skończyć to sama. Chance trafił do kubka, więc wypiła całą jego zawartość jednym haustem, nie miała wyjścia, nie miał jej kto pomóc.

Ruth Black carried out 1 launched of one k10 :

Następnie musiała rzucić, oby poszło jej to sprawnie, zamachnęła się i wcelowała w ostatni z kubków Mina i Zo.

Ruth Black carried out 3 launched of one k10 :

, ,

No i czas na zaklęcie wykonała rękoma kilka gestów, nie była najlepsza w uzdrawianiu, bo jak ktoś kiedyś powiedział był to zbędny luksus, no ale jak trzeba.

Ruth Black carried out 2 launched of one k10 :

,

Chciała rzucić zaklęcie, które pomogłoby jej ocenić stan upojenia alkoholowego jej kompanów, którzy to wypiją.

W głowie szumiało mu przyjemnie. Czuł się oderwany od rzeczywistości i po prawdzie już niezbyt miał ochotę grać. Nie interesowało go, czy Ruth trafiła do ich kubka, czy nie, po prostu złapał za niego i wypił całą zawartość jednym duszkiem. To był ich ostatni kubek, więc tak czy siak, przegrali. Gdyby był bardziej trzeźwy, może nawet zabolałaby go duma Brakebills, jednak w tej chwili znajdował się w swojej uroczej kulce szczęścia. Wszelkie konsekwencje swojej swawolności miał poczuć dopiero jutro.
— Gratulacje! - powiedział do Ruth, nie wycofując się z głowy Zorii. Bał się, że pijany niewidomy to nienajlepsze połączenie, dlatego po prostu wczepił się w pewnie nieco bardziej trzeźwą przyjaciółkę. - Chcę starbucksa - powiedział z uroczą minką, kucając nieco i patrząc błagalnie na Zo. Tak, bezwstydnie wykorzystał te dwa centymetry różnicy, które ich różniły, by jej serce zmiękło na jego widok. - Znajdźmy Sky i chodźmy do Starbucksa - wybełkotał. Nawet pomimo totalnego stanu upojenia nie mógł zapomnieć o tym, że byli tu też inni uczniowie Brakebills. A swoich nie zostawiało się w tyle. - I blabladora - dodał znów bełkotliwie - Znaczy Chrisa… Znaczy Christophera. Bramsa. - zamyślił się, nie puszczając Zo. - Nie uważasz, że on wygląda jak ten pies? labra… labla… blablador?

koniec~